Rok temu pisałem na łamach Libertasu o nowym norweskim konwencie – ArtheConie. Tolkienowska impreza w tym roku miała drugą odsłonę. Było nieco inaczej, ale równie ciekawie.
Tegoroczny zlot hobbitów, elfów, magów i innych postaci rodem ze Śródziemia znów odbył się w gmachu głównej biblioteki publicznej w Oslo – Deichmanske Bibliotek. Impreza była dwudniowa. Pierwszy dzień był dniem dość niezwykłym, gdyż była to sobota, dzień, w którym biblioteka funkcjonuje normalnie. Dlatego nie było możliwości wprowadzenia biletów. Zwykli użytkownicy mogli jak co dzień przeglądać katalogi, wyszukiwać książki czy korzystać z innych usług, a jednocześnie uczestniczyć w konwencie fantasy. Wiele osób było dość zaskoczonych spotkaniem z baśniowymi postaciami. Największą frajdę miały oczywiście dzieciaki, dla których przygotowano wspólne czytanie z Gandalfem.
Prócz tego zorganizowano warsztaty – elfickie pismo czy chór oraz wykłady – o „Władcy Pierścieni” i I wojnie światowej, o przekładzie dzień Tolkiena na inne języki oraz o nauce w świecie Śródziemia. Ostatnim punktem sobotniego programu był Cosplay Catwalk, na którym przebierańcy mogli zaprezentować swoje finezyjne kostiumy.
Niedziela – drugi dzień imprezy miał nieco inny charakter. Budynek biblioteki został w całości udostępniony na potrzeby konwentu. Dlatego tego dnia wstęp był już płatny. W tym dniu również odbywały się wykłady na tematy związane z twórczością Profesora od elfów – o Śródziemiu i Atlantydzie, o J. R. R. Tolkienie i C. S. Lewisie, o ilustrowaniu książek fantasy itp. Zaproszono również norweskich autorów piszących fantastykę: Asbjørna Rydlanda, Mari Moen Holsve, Tone Almhjel oraz Øriana N. Karlssona do dyskusji na temat wpływu Tolkiena na ich twórczość.
Ponadto znów organizowano warsztaty taneczne oraz dotyczące tworzenia kostiumów i dodatków. Te ostatnie prowadził Eivind Mortensen znany jako The Friendly Viking, który rok temu wcielając się w Gandalfa, wygrał konkurs na najlepszy kostium. Podobnie jak przed rokiem, tym razem również na tarasie serwowano potrawy z grilla. Menu było podobne do ubiegłorocznego – Burgery z Brandybuck, Burgery Beorna, Kiełbaski Pippina oraz pieczone ziemniaki Sama. Ze względu na piękną pogodę wielu uczestników imprezy zatrzymywało się na dłużej właśnie na tarasie.
Najwięcej emocji wzbudzał oczywiście konkurs na najlepszą charakteryzację. Przyglądając się wszystkim cosplayerom, od początku miałem swoich faworytów. Okazało się jednak, że żadne z nich nie brało udziału w zawodach, gdyż byli to jurorzy, którzy specjalnie na ArtheCon przylecieli m.in. z USA. Wyróżnieni natomiast zostali uczestnicy odgrywający postaci Sama, Gimliego oraz Saurona.
Po konkursie odbyła się Bitwa Dwóch armii. W zamierzeniu miała to być potyczka pomiędzy elfami a krasnoludami, jednakże przedstawiciel tych drugich – krasnolud Bofur – wyszedł na scenę i oznajmił, że jego ludzie nie mają ochoty stawać do zawodów ze swymi odwiecznymi antagonistami i poszedł sobie. Dlatego tegoroczna „bitwa” rozegrała się między dumnymi elfkami a wesołymi hobbitkami. Po quizie, konkursie na najwyższą wierzę z klocków oraz mumakila zbudowanego z własnych ciał, ogłoszono remis.
Na koniec wystąpił chór złożony w większości z cosplayerów pod dyrekcją krasnoluda Noriego (w którego wcielała się dziewczyna...). Artyści wykonali a capella utwór „May it be”.
ArtheCon ma potencjał. Organizatorzy powoli nabierają rozmachu i wyciągają wnioski ze swych ubiegłorocznych niedopatrzeń. A to bardzo dobrze rokuje na przyszłość. Już się cieszę na przyszłoroczny konwent.