Bardzo się ucieszyłem, kiedy na drzwiach Palisandra zobaczyłem plakat informujący o zbliżającym się koncercie zespołu DAAB. Jest to dla mnie (a prawdopodobnie również dla mojej córeczki) zespół bardzo wyjątkowy. Kiedy Maja była bardzo malutka (tak malutka, że patrząc teraz na nią, nie jestem w stanie sobie tego nawet wyobrazić), wieczorem brałem ją na ręce i kołysałem do snu, a wcześniej włączałem To, co najlepsze z dziesięciu lat. Pewnie puszczałem jej różne płyty, ale tą najczęściej i ta też najbardziej kojarzy mi się z tamtym okresem.
Niestety Maja jest jeszcze trochę za mała na nocne imprezy, więc nie miała okazji poznać zespołu osobiście. A zespół DAAB to obecnie:
<-- Andrzej Zeńczewski, który poza tym, że się ładnie uśmiecha i lubi mocne papierosy, gra jeszcze na gitarze i śpiewa! Dziewczyny były wniebowzięte.
Darek Giereszewski, który schowany za perkusją i czapeczką był bardzo trudnym celem dla obiektywu. -->
<-- Artur Miłoszewski – basista, który razem z wymienionymi wyżej muzykami zakładał DAAB w roku 1983.
Jacek Wojcieszuk – gitarzysta. -->
Jak widać, publiczność dopisała i świetnie się bawiła! I nic dziwnego, bo zespół zagrał swoje najlepsze kawałki.
Jest przed nami wielka rzeka, którą kiedyś każdy z nas Zostawiwszy wszystkie sprawy, podryfuje w wolny czas. W trwanie wieczne popłyniemy tam, gdzie nigdy nikt nie powie Słów co słyszeć już nie chcemy, tam gdzie wieczny Spokój w głowie, spokój w głowie. Już się zbliża wielka rzeka, bo szum fali w uszach brzmi, Więc już nie śni się człowieku, nie zatrzyma rzeki nikt. Nikt już fali nie powstrzyma wielkiej fali ludzkich serc, Takiej siły nigdzie nie ma, jestem pewny, Dziś to wiem, dziś to wiem. Więc popłyńmy wszyscy razem, dajmy nieść się wielkiej fali. Niech nam serca równi biją, szarość dni zostawmy w dali. Chodźmy tam, gdzie świeci słońce, gdzie rozbrzmiewa serc muzyka. Chodźmy tam, gdzie nie ma końca, tam gdzie zło I zawiść znika, zawiść znika. Daj się ponieść fali ludzkich serc. Daj się ponieść fali ludzkich serc.
W moim ogrodzie, gdzie czas leniwy Powolną strugą płynął wytrwale, W moim ogrodzie, gdzie jeszcze nigdy, Tak dawno słów przyjaznych parę. W moim ogrodzie, gdzie smutek gości, Gdzie gorzkie dni i gorzkie noce, W moim ogrodzie, gdzie samotności Nikt nie rozjaśniał, gdzie nigdy dosyć. W moim ogrodzie, gdzie długa zima, Zmroziła wszelkie ciepłe uczucia, W moim ogrodzie, gdzie strumień źródła Zastygł w bezruchu, a czas umyka. Aż pewnej nocy puściły lody, Ogrodu serce mocniej zabiło, Przyszłaś, nabrałaś źródlanej wody I napoiłaś, a wszystko ożyło. Byłaś tak śliczna, niczym poranek, Niczym wiosenny kwiat jabłoni I nie zapomnę nigdy tej chwili, Gdy dłoń dotknęła twojej dłoni. I nie zapomnę tych chwil radosnych, Kiedy nie mogąc wydobyć słowa, Z zapartym tchem patrzyłem Ci w oczy, Tak trwała nasza bez słów rozmowa. Ja twoje włosy dotykałem ukradkiem, Gdy zamyślona z pochyloną głową, Byłaś mi jak prześliczna nimfa, Co się przegląda nad tafli wodą. I choć tak blisko byłaś przy mnie, Choć twoje oczy śmiały się do mnie, Doprawdy niczego nie jestem pewien, Co czułaś wtedy, czy wart jestem wspomnień.
Po koncercie oczywiście zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie z zespołem, któremu bardzo dziękujemy za udany koncert! Oczywiście zapraszamy znowu. Następnym razem już na pewno zabierzemy ze sobą Maję!
Byłbym zapomniał, zdjęcie grupowe dedykuję Czarkowi z Warszawy (niestety już nie z Zapustnej, wjazd od Fasolowej).