W środku mroźniej i śnieżnej zimy nagle znalazłam się w gorącym klimacie słonecznej Hiszpanii. A to za sprawą koncertu, który odbył się 12.02.2010 roku w kawiarni „Za Szybą” w tyskim City Point. Drugie piętro galerii handlowej na chwilę zamieniło się w klimatyczne tablaos, czyli klub flamenco.
Kelnerki miały wpięte kwiaty we włosach i podawały pyszne hiszpańskie wino. Niestety, albo chętnych było zbyt wielu, albo sponsor dostarczył zbyt mało tego szlachetnego trunku, bo mnie już wina nie udało się spróbować. A skoro już o alkoholu mowa, to najbardziej popularne w Andaluzji jest sherry oraz sangria a więc drink z czerwonego wina, soków i innych dodatków.
Oprócz wina serwowano też prawdziwe hiszpańskie przekąski zwane tapas. Tapas są podawane zazwyczaj do napojów w barach Hiszpanii. Zwyczaj ten pochodzi z Andaluzji, jednak rozpowszechnił się on już w całej Hiszpanii a także poza jej granicami. Słowo „tapa” oznacza w języku hiszpańskim pokrywkę i wywodzi się od przykrywania plasterkiem suchej kiełbasy szklanki z winem, aby chronić ją przed muchami. Z czasem zaczęto dodawać cienką kromkę chleba z różnymi dodatkami.
Najbardziej popularne tapas to jamon serranto, czyli mała kanapka z szynką, tortilla espanola to omlet z jajek i smażonymi kartoflami, podaje się też oliwki albo mariscos czyli owoce morza.
Ale flamenco to nie jedzenie i picie (chociaż jest z tym związane), flamenco to emocje, energia, siła, pasja, to wszystko połączone razem daje ogromne uczucie spełnienia i zadowolenia.
Takie właśnie emocje można było poczuć będąc na koncercie Trio Flamenco - zespołu Michała Czachowskiego - według mnie najwybitniejszego muzyka flamenco w Polsce i nie tylko. Dopełnieniem był cudowny taniec tancerki, która w fantastyczny sposób przeniosła nas w podróż do dalekiej Andaluzji - stolicy flamenco.
Flamenco jest silnie związane z folklorem andaluzyjskich Cyganów, nazwa obejmuje zarówno muzykę, taniec, śpiew jak i co ważne strój i zachowania. Flamenco to filozofia życia Cyganów, którzy nigdy nie mieli swojego miejsca na ziemi. Ich tułaczka rozpoczęła się w Indiach, skąd poprzez kraje arabskie i kraje Morza Śródziemnego dotarli do południowej Hiszpanii. W czasie tej wędrówki garściami czerpali z innych kultur. W śpiewie słychać elementy żydowskich lamentów, muzykę hinduską i arabską a nawet średniowieczne chóry gregoriańsie. W tańcu możemy odszukać elementy tańca hinduskiego, takie jak ruchy ramion, dłoni, palców. Taniec rąk przypomina hinduskie mudry, którymi zachwycają tancerki z Indii. Nogi natomiast są używane również jako instrument perkusyjny.
Muzyka wykonywana jest głównie na gitarze, ale czasami używa się fletu, skrzypiec czy wiolonczeli. Rytm wybijany jest zarówno przez tancerza jak i śpiewaka, mamy tu charakterystyczne klaskanie, pstrykanie palcami, kastaniety czy cajon. Wyróżnia się kilka rodzajów flamenco: cante jondo (cante grande) czyli siguriyas, solea, tientos następnie cante intermedio czyli bulerias – dla mnie osobiście najlepsza odmiana flamenco oraz cante chico czyli alegrias, fandango, farucca, sevillana.
Co do etymologii samego słowa flamenco, to wśród językoznawców nie ma zgody. Przypuszczalnie pochodzi ono od łacińskiego słowa flamma - płomień, ogień, żar miłości, żądza, co zresztą z pewnością oddaje charakter tego tańca. Dla andaluzyjskiego Cygana ważne są przede wszystkim emocje, co widać u tańczącego, który wczuwa się w przeżycia towarzyszącemu mu śpiewaka. To właśnie zachwyca w folklorze Cyganów - wspólne wyrażanie emocji. Długo wyciągnięte aaayyy to często lament z powodu niewiernej kochanki lub śmierci brata. Nie chodzi tutaj o piękny głos, ale o jego ekspresyjność, siłę i emocjonalną głębię (jondura). Cyganie są przekonani że, payo czyli nie-cygan nigdy nie osiągnie takiej artystycznej głębi.
Ważny jest strój tancerzy i tancerek. U tancerzy istotny jest kolor czarny, granatowy lub ciemnobrązowy obcisłe spodnie, biała koszula, obcisła kamizelka, apaszka, buty podobne do butów do jazdy konnej z wysokimi obcasami, czasem kapelusz. Tancerka natomiast musi być ubrana w szeroką, kolorową falbaniastą spódnicę lub sukienkę. Falbaniasty gorset i kolorowa chusta, do tego wachlarz, grzebień czy kwiat uzupełniają strój tancerki.
Obecnie tablaos w Sewilli, Cordobie czy Grenadzie oferują bardzo ciekawe widowiska, jednak to, co oglądają turyści jest dalekie od prawdziwego flamenco, kiedy emocje iskrzą pomiędzy artystą a publicznością. Duende to stan emocjonalny, który wyraża jednocześnie ekstazę i desperację. Stan taki opisywany jest w poezji Federica Garci Lorki.
Z przyjemnością wybrałam się na koncert „Wieczór flamenco”, gdzie zespół „Trio Flamenco” rozgrzewał nas w ten zimowy piątkowy wieczór. Michał Czachowski zawsze potrafi zafundować mi niezłą podróż od Kadyksu poprzez Alicante, Malagę czy Grenadę aż do Sewilli. Jego muzyka powoduje, że zamykając oczy naprawdę można osiągnąć duende. Tego stanu nie można opisać, dlatego nawet nie będę próbowała, to trzeba przeżyć. Michał Czachowski jest tyszaninem, więc nietrudno go spotkać z gitarą w naszym mieście. Najlepiej przekonać się samemu jak smakuje flamenco wybierając się na najbliższy jego koncert:).
Yo como tu no encuentro ninguna, mujer, con quien comparantez; solo he visto, por fortuna, a una en un estandarte y a los pies lleva la luna Nie znalazłem żadnej, którą porównać mógłbym z tobą, kobieto; na szczęście ujrzałem jeszcze jedną, na kościelnej chorągwi, a u jej stóp jaśniał księżyc.
frag. „Duende. W poszukiwaniu flamenco” Jason Webster