Kultura

Grzesiu, przecież ja ci żadnego listu…

Grzesiu, przecież ja ci żadnego listu…Bardzo skromne plakaty obwieszczały wspaniały muzealno-artystyczny sobotni wczesny wieczór. Trochę się dziwię, choć nie powinienem, ponieważ marny budżet muzeum znany jest powszechnie. Biorąc jednak pod uwagę, że skromność nie istnieje, gdy ogłasza się imprezy patronackie władzy wykonawczej, gdzie wystawność i potęga nie idzie w parze z kulturalną, a nawet estetyczną jakością, może wprawiać w zdumienie.

Niewielkie rozmiary zaproszeń przyniosły odwrotny skutek i wcale nie zdewaluowały tego, co artystyczna i wrażliwa dusza pani Darii Zecer nam zaproponowała. Tym, którzy nie mieli ochoty oglądać w „Gwieździe” po raz nie wiadomo który „Listu do M.”, siedzieć przed telewizorem, grać w ukochany przez decydentów bilard, okupować stoliki i szynki barów piwnych.

Inną, zdawałoby się niedostrzegalną, przeciwnością jest dojazd autem do zamku i zaparkowanie tamże po zmroku. Umiejscowiony na pagórku ulicy Osińskiego reflektor skutecznie ogranicza widoczność, może powodować kolizje na placu Zamkowym. Nie zapominajmy, że wjazd na plac jest aż z trzech stron a auta osobowe i autobusy bywają tam często, choćby dla odwiedzin zajazdu, zamku i bliskiego kościoła św. Jerzego. Wychodzącym z muzeum także nie pomaga świecące prosto w oczy jaskrawe, nachalne, oślepiające pomarańczowe światło. Uważam, że żaden z proboszczów dwóch zabytkowych kętrzyńskich kościołów nie pozwoliłby sobie na taką niedogodność.

Mimo, że współpraca między dyrektorami jednostek kulturalnych jest wzorowa i pewnie sala zamkowa na pierwszym piętrze mogłaby być bez problemu wykorzystana na sobotni koncert, to odbył się w tej na parterze, między eksponatami. Pomysł znakomity! Wielokrotnie byłem pod wrażeniem operatywności pani dyrektor. Tłum, który nadchodził i nadchodził na godzinę 17, jakby nie miał końca. Lecz w końcu artyści wyszli. Właśnie, „jak za dawnych lat”. Atmosfera kabaretu, literacko-artystycznej kawiarni, z lewicującą mieszczańską inteligencją na widowni, doceniającą muzykę, tekst, dialogi, metafory, parafrazy, sugestie, znającą Tuwima. Nucącą za aktorami w takt dźwięków fortepianu i akordeonu. Szczerze i sowicie nagradzającą oklaskami młodych artystów znad morza. Jak za dawnych lat, bo podobnie bywało w latach 80. w Kętrzynie, gdzie atmosfera poezji i teatru unosiła się między lożą masońską a zamkiem, a od młodzieży i ludzi dojrzałych sale obu budynków pękały w szwach. Wzruszenie ogarnia, gdy uświadomimy sobie, że wbrew kierunkowi proponowanemu przez budowę amfiteatru i repertuarowi kinowemu kętrzyńska prawdziwa kultura nie zamierza miasta opuszczać. Brawo!

Jerzy Lengauer
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.