Kultura

May the Force be with You

Przebudzenie mocy4 maja (May the 4th) obchodziliśmy Dzień Gwiezdnych Wojen. Piszę – obchodziliśmy, bo nie wyobrażam sobie, żeby ktoś nie znał, wręcz nie lubił Star Wars, obecnie w sześciu odsłonach, a już niedługo, ba, żyjemy w przededniu, kolejnej części przecież, w siedmiu. Wszakże premiera już 18 grudnia tego roku. I wraca wraz z Sokołem Millenium i Chewbaccą Harrison Ford…

Premiera części pierwszej, czyli czwartej, „Nowej nadziei”, miała miejsce, gdy nie osiągnąłem jeszcze wieku szkolnego. Ile czasu trwało, zanim zobaczyliśmy ten film w kętrzyńskiej „Gwieździe”? Może rok… W każdym razie działo się to w odległej galaktyce.

To sprawa niezwykle dziwna, choć biorąc pod uwagę, że wszystko, co wspominamy z dzieciństwa, jest na granicy jawy i snu, wydaje się stereotypowe. W każdym razie, wyjście do kina na „Gwiezdne wojny” pamiętam z perspektywy początku ulicy Daszyńskiego, gdzieś w okolicach obronnego muru, mając za plecami kościół św. Jerzego i Cepelię. Patrzę stamtąd na perspektywę miasta jakby z jakiegoś wzniesienia. Być może to imaginacja tego, że z cudownego seansu wracałem do mieszkania babci i tamże opowiadałem podniecony o wrażeniach z filmu.

Dawno, dawno temu w odległej… tam, gdzie obecnie sprzedają całkiem niezłe lody i gofry wciągał, nie czekając wielokrotnie na weekend, do kina, oj, przepraszam, najpierw do kasy, tunel. W tym mrocznym przejściu, o ścianach wysokich jak mury zamczysk w „Grze o tron”, kotłowała się młodzież podstawowa i licealno-technczo-zawodowa. Trzeba było nie lada siły albo umiejętności przeciwstawienia się rodzicom (po szkole rzucić tornister, nie zjeść obiadu, gnać w kolejkę po bilety), żeby w odpowiednim czasie znaleźć się pod dwuskrzydłowymi drzwiami prowadzącymi do świątyni kinematografii i często gęsto amerykanizmu. Do tej pory nie jestem w stanie wyjść ze zdziwienia, że drzwi ocalały. Gdy pani bileterka, kasjerka, czy ktoś tam inny, odsuwały rygle, napór młodocianego tłumu zalewał foyer, miażdżąc po drodze wszystko. Czy to stało się na „Gwiezdnych wojnach” właśnie? Być może… Zmiażdżono mi czapkę. Znalazłem ją w błocie przed drzwiami, gdy wychodziłem uszczęśliwiony z biletem.

Cóż, tyle pamiętam. Przed nami „Przebudzenie mocy”.

Jerzy Lengauer
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.