Powieści i opowiadania

Moje życie miłosne – dramat w jednym akcie

RożeAkt pierwszy. Scena pierwsza.

Zimowy wieczór. Wnętrze mieszkania w bloku. W mieszkaniu panuje bałagan. Widzimy kobietę siedząca na kanapie przed monitorem komputera. Stukanie w klawiaturę przerywa tylko po to, by sięgnąć po widelec, którym wyjada słusznych rozmiarów czekoladowy tort prosto z kartonowego pudełka. Obok pudełka widzimy kieliszek wina i dwie umazane tortowym kremem świeczki w kształcie cyfr trzy i pięć.

Ciszę mąci dzwonek telefonu. Kobieta odbiera.

– Słucham? Tak, to ja… Tak, będę... Dziękuję.

Światło na scenie przygasa. Widzimy sylwetkę kobiety krzątającą się po mieszkaniu. W pośpiechu zmienia dresy na sukienkę, poprawia włosy i makijaż. Słyszymy głos z offu:

– Kobieta odebrała telefon z kwiaciarni. Uprzejma kwiaciarka potwierdziła jej personalia i powiedziała, że ma dla niej przesyłkę kwiatową. Upewniła się, że kobieta będzie w domu w ciągu najbliższego kwadransa, żeby ją odebrać. Wzbudziła tym w kobiecie pewną nerwowość wymieszaną z ekscytacją. Kto mógł wysłać jej kwiaty? Kto pamiętał o niej w to zimowe, urodzinowe popołudnie? Któryś z kochanków, po których nie spodziewała się podobnych gestów? Może były kochanek, który postanowił o sobie przypomnieć? Tajemniczy wielbiciel, o którym nie miała pojęcia? W ekscytacji wyczekiwała tej niespodzianki.

Akt pierwszy. Scena druga.

Ciszę przerywa dzwonek. Scenę znów rozświetlają reflektory, kiedy kobieta energicznym krokiem zmierza do drzwi. Otwiera i widzi dostawcę z kwiaciarni.

– Dzień dobry, mam dla pani kwiaty.

– Dziękuję.

Kobieta przyjmuje od dostawcy bukiet pięknych, czerwonych róż. Nerwowym podpisem potwierdza odbiór.

– Miłego dnia!

– Dziękuję. – odpowiada kobieta i zamyka drzwi.

Widzimy kobietę wracającą z kwiatami do pokoju. Układa bukiet na stoliku i nerwowymi ruchami rozrywa skrzypiącą folię. Drżącymi palcami chwyta załączoną do bukietu karteczkę. Czyta na głos.

Wszystkie najlepszego z okazji urodzin. Trudno uwierzyć, że jesteś taka stara. Mama i Tata.

Z głośników rozbrzmiewa „Symfonia pieśni żałosnych” Góreckiego. Kobieta opada na kanapę. Dolewa wina do kieliszka, sięga po widelec i wbija go w tort.

Kurtyna!

Betty Joan
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.