Felietony

O przypadku męskim

Mężczyzna. Osobnik płci męskiej z rodzaju Homo. Od kobiet różni się budową morfologiczną, anatomiczną i zachowaniem. Według pewnej internetowej encyklopedii mężczyzna wyróżnia się ogólną nieprzytulnością, niechęcią do kooperacji, chropowatością oraz nadmierną sennością, a jego okres godowy trwa przez cały rok i składa się z licznych ultrakrótkich incydentów. Jest zupełnym przeciwieństwem kobiety, która odznacza się głęboką wrażliwością, ciepłem, umiejętnością współpracy i współżycia, a także dostrzega fakt, że seks jest jedynie lukrem na ciastku miłości. Nie ma chyba lepszego przykładu maskowania się, niż przywołanie obrazu jakiegokolwiek znanego nam mężczyzny. Syna cioci, brata babci czy choćby naszego własnego męża. Każda kobieta, dbająca oczywiście o siebie i swą reputację wśród przyjaciółek, posiada garderobę. Mniejszą lub większą, lecz zawsze do granic przepełnioną butami, torebkami i ciuchami z najnowszych kolekcji włoskich projektantów. Mężczyźni natomiast w swoich bardzo dobrze ukrytych garderobach trzymają maski. Każda z szanujących się kobiet w swej garderobie posiada pewien system przechowywania i porządkowania, według projektanta, według kolekcji, czasami nawet według cen. Mężczyzna natomiast wykorzystuje zasadę „3 razy O”. Garderobę dzieli na trzy korytarze i każdy z nich, przepełniony regałami, tytułuje odpowiednio: Omamić. Obrazić. Obłaskawić. Pełna precyzja i perfekcjonizm. Teraz jeszcze kilka podstawowych zagadnień dotyczących mężczyzny.

1. Mężczyzna musi mieć: co jeść, co pić, co na siebie włożyć, czego się przyczepić, co dupczyć.

2. Mężczyzna daje kobiecie kwiaty w czterech wypadkach: gdy się zaleca (okres stosunkowo krótki), gdy się kaja (okres powtarzający się systematycznie), gdy zdradza (zazwyczaj po incydencie, najczęściej na pożegnanie) i gdy przyszło kobiecie umierać (raz, na dodatek ostatni).

3. Mężczyzna jest po prostu artystą.

Przy punkcie drugim i trzecim warto się zatrzymać na dłużej. Punkt pierwszy jest wystarczająco jasny – mężczyzna do pierwszych czterech warunków potrzebuje żony, do ostatniego natomiast niekoniecznie. Z tymi kwiatami to ciężka sprawa jest. Mężczyzna spotyka kobietę. Niebrzydką, niegłupią, niekoniecznie zajętą. Jak każdy samiec zaczyna się do niej zalecać – tym nie różni się od żadnego innego gatunku. Jakby tak połączyć w jedną całość wszystkie głupie zachowania samców innych gatunków podczas godów, wyszedłby nam – wypisz wymaluj – mężczyzna. Ale przyjrzyjmy się dalszemu rozwojowi wypadków. Mężczyzna zaczyna się zalecać, zabiegać o kobietę, czasami nawet efektem ubocznym tych zachowań zdarza się być romantyzm. Występuje on jednak u niewielkiej ilości osobników. Nie jest zaraźliwy. To jest właśnie etap pierwszy, kiedy to mężczyźnie zdarzy się zabrać wybrankę do restauracji na romantyczną kolację przy świecach, podać śniadanie do łóżka, a czasami nawet… wręczyć jej kwiaty. Warto je jednak ususzyć, żeby zachować coś na później. Bo przy takim osobniku, jakim jest mężczyzna, możemy zapomnieć jak taka roślinka wygląda. No, chyba, że mowa o szczypiorku do niedzielnej jajecznicy, to na pewno nie zapomnimy. Gdyby kobiecie zależało na otrzymywaniu kwiatów nieco częściej, zmuszona by była do systematycznych romansów. Musiałaby jednak pamiętać, że jeden nie mógłby trwać dłużej niż przyjęte 1,5 miesiąca.

Kolejną sytuacją, kiedy samiec pojawia się w drzwiach z bukietem w dłoni, jest: a. powrót na kompletnym rauszu z meczu u kumpla, b. powrót na kompletnym rauszu z firmowego bankietu, z odbitą szminką na mankiecie, c. wszczęcie awantury o nic na kompletnym rauszu i inne tego typu manewry wykonywane zazwyczaj na „kompletnym rauszu”. Wtedy możemy spodziewać się olbrzymich bukietów już następnego dnia rano bądź w innym równie bliskim terminie, kiedy to nasz samiec zdoła wreszcie wytrzeźwieć. Najczęstszą przyczyną jednak uzupełnienia naszych domowych wazonów jest… inna kobieta. Jednak koniecznie trzeba zaznaczyć, że zazwyczaj jest to ostatni bukiet od tego konkretnego osobnika. Zdarza się również, że dostajemy jeszcze jeden bukiet w życiu, ale ze smutkiem trzeba stwierdzić, że nie udaje nam się na niego napatrzeć, bo za każdym razem jak na złość, jakiś dowcipny kwiaciarz doczepia białą wstęgę z dopiskiem „Spoczywaj w pokoju”, czy coś równie głupiego. Warto więc, tak pokrótce podsumowując, dodać, że naprawdę dobrym pomysłem jest pomyśleć o jakichś kilkuletnich roślinach kwitnących do mieszkania, jeśli chcemy, by coś nam w domu pachniało i wyglądało, choć przez parę miesięcy rocznie.

Wracając jednak do systemu grupowania masek przez mężczyznę. Korytarzy z regałami jest trzy. Jednak półek, na których poukładane są „alter ega” naszych chłopców, jest mnóstwo. Wybrana maska przypada na wybraną kobietę, w wybranym miejscu, w wybranej sytuacji. Ale broń Boże nie jest jednorazowa! Nie dajmy się zwieść! Mężczyźni to gatunek niezwykle praktyczny, który wykorzystuje jeden sposób na setki potencjalnych partnerek. Ale tak czy inaczej spróbujmy sobie wyobrazić jakiej wielkości musi być ta garderoba! Bo przecież mężczyźni to artyści. Nie zapominajmy o tym! Mężczyzna to nie, jak zwykły nazywać go skrzywdzone samice, „parszywy cham” ani też ”bezużyteczny kretyn” którego to słyszymy najczęściej (z jednej strony to nieco żenujące, jak bardzo brak kobietom wyobraźni). A więc powiedzmy to sobie wyraźnie – mężczyzna to artysta. Tym samym też, jak każdy szanujący się Artysta, przez duże „A”, mężczyzna chroni się i broni przed monotonią dnia codziennego. Robi co w jego mocy, by nie popaść w rutynę, by zachwiać tę nudną, niezachwianą niczym harmonię szarego świata, w których przyszło mu żyć. Mężczyzna stara się zmieniać, poznawać, doznawać natchnień, odróżniać, doświadczać, stara się zachować otwartość na świat, którego dotychczas nie poznał, na uczucia, których dotychczas nie zaznał. Mężczyzna dąży do ciągłego rozwoju swego ego. I wciąż zastanawia się, dlaczego żadna z kobiet nie umie tej mądrości docenić? Nie umie jej pojąć. I dlaczego wciąż używa tego samego stwierdzenia: „Pieprzysz tę dziwkę w naszym łóżku!”. Z czasem już nawet mężczyźnie zaczyna brakować siły, by tak ubogiej intelektualnie istocie tłumaczyć, jak głębokie jest przesłanie jego czynu. Że przecież to nauka, to rozwój, to droga do poznania o którym tyle w przekładach filozoficznych. Że przecież on nie „pieprzy”, on poznaje, doświadcza, smakuje, rozwija się, poszukuje weny! Że ona to przecież nie żadna „dziwka”, że to jego muza, źródło światła, za którym uczy się podążać. Że przecież to jest sztuka! Ano tak… Właśnie. Bo przecież on jest Artystą.

Cóż… Nigdy nie dowiemy się tak naprawdę ile faktycznie nasz samiec posiada masek w swej cudownie skrywanej garderobie. Nie dowiemy się również tego, jakiej jest ona wielkości. Nie dowiemy się także, kim to coś, ten szarlatan uważający się za Artystę, jest naprawdę, kiedy jest sobą, a kiedy gra, w celach praktycznych oczywiście. Ale jedno wiemy na pewno. Śmieszniejszej maski niż ta pod tytułem: „Ależ Kochanie! To nie tak jak myślisz! Ja jestem Artystą!” nie znajdziemy pośród żadnego gatunku. Tak bujnej wyobraźni nie ma nawet… kobieta.

Alicja Rabiko
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.