Jest 14 czerwca, a więc świeżo po pamiętnym meczu w Wiedniu. Nie wiem jak potoczą się nasze dalsze losy na Euro 2008, zresztą prognozy i analizy nie będą tematem tego tekstu (zwłaszcza, że w dniu publikacji byłyby już nieaktualne). O czym więc będzie? Po pierwszych dwóch meczach jakie widziałem chciałbym wyrazić swój brak zrozumienia rzeczy, które dla większości obywateli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej wydają się być oczywiste.
Po pierwsze nie rozumiem, dlaczego w drużynie z orzełkami na koszulkach gra pan o bardzo swojsko brzmiącym nazwisku Roger Guerreiro? Celowo nie używam określenia Polska Reprezentacja Narodowa, ponieważ moja logika mocno się przeciw temu buntuje. W moim rozumieniu, które chyba nie odbiega znacznie od definicji słownikowej, naród to zbiór ludzi (nazwijmy go A) mających wspólną historię, kulturę i język. Biorąc pod uwagę powyższą definicję (trochę uproszczoną na potrzeby tego tekstu) Polska Drużyna Narodowa (B), składa się z reprezentantów narodu polskiego, czyli jest podzbiorem zbioru ludzi narodowości polskiej (B zawiera się w A). Chciałbym jednocześnie zauważyć, że zbiory obywateli Rzeczypospolitej (zb. C) oraz ludzi narodowości polskiej (A) nie są sobie równe, tzn. istnieje takie x należące do C które nie jest elementem zbioru A! Przyznanie obywatelstwa (czyli zaliczenie do zb. C) nie zmienia narodowości, dla mnie również sprawa oczywista! Doskonale rozumiem, że przepisy FIFA, UEFA, czy czegoś podobnego stanowią, że ważne jest obywatelstwo, rozumiem też, że inne kraje kantują w podobny sposób... ale to niczego nie zmienia, uważam że taka błyskawiczna naturalizacja, by wzmocnić drużynę „narodową” jest działaniem nieuczciwym! Jeśli celem ma być wygrana turnieju za wszelką cenę, proponuję od razu kupić wszystkich piłkarzy z reprezentacji Brazylii, nadać im polskie obywatelstwo i sprawa załatwiona, ale czy aby na pewno bylibyśmy dumni z takiej „drużyny narodowej”?
Idziemy dalej, w 30 minucie Brazylijczyk Roger Guerreiro strzela gola, dochodzi więc do zabawnej sytuacji, naród Brazylijski zdobywa bramkę w Euro! Żeby nie było wątpliwości, bardzo mi się podobała jego gra, tak samo jak bardzo lubię oglądać siatkówkę w wykonaniu Brazylijczyków. W ogóle lubię Brazylijczyków, a Brazylijki po prostu kocham... ale to niczego nie zmienia, Brazylijczyk, po prostu nie jest Polakiem, tak jak słoń nie jest żyrafą! Żeby było jeszcze zabawniej w meczu z Niemcami gola strzelił nam... Polak! Syn ojca Polaka i matki Polki.
Z ciekawości przejrzałem pozostałe nazwiska i odkryłem, że polska krew płynie jeszcze w żyłach Mirka Klose, Martina Maxa, Paula Freiera, czy Piotra Trochowskiego, którego mama napisała nawet list do PZPN z prośbą, żeby przyjrzeli się grze Piotra... oczywiście nawet nie odpowiedzieli! Tego braku kultury też nie rozumiem, bo wypadałoby odpisać cokolwiek. No i będzie nam trochę przykro jak za kilka lat Polak Piotr Trochowski strzeli nam gola!
Ciekawostka na marginesie: przy okazji dowiedziałem się, że w jednej czwartej Niemiec Kevin Kurányi urodził się w Rio de Janeiro, że Mario Gómez García jest w połowie Hiszpanem, a Oliver Patric Neuville w połowie Włochem.
No ale wróćmy do drugiego meczu, który nie skończył się w 30 minucie, a w doliczonym czasie gry gola strzelił Ivica Vastić. Nazwisko wydało mi się podejrzane, więc na wszelki wypadek sprawdziłem... i co? Ivica Vastić urodził się w Splicie w Chorwacji, a obywatelstwo Austrii dostał w 1996! Krótko mówiąc w meczu Polska – Austria żadna z drużyn narodowych nie zdobyła, żadnego gola, mamy więc moim zdaniem zasłużony remis, Polska – Austria 0:0.
Kolejna rzecz której nie rozumiem, to ogólnopolskiego ataku na angielskiego sędziego Howarda Webba, który podyktował rzut karny. Nie rozumiem, dlaczego nikt nie ma pretensji do Lewandowskiego, za to, że przytrzymywał nieswoją koszulkę, co jest zachowaniem nie fair nie tylko w polu karnym, ale do sędziego który to zauważył. Jednocześnie nie słyszałem narzekań, że sędzia nie odgwizdał spalonego w 30-tej minucie!
Żeby było jeszcze zabawniej, powinniśmy mu dziękować, bo paradoksalnie, z punktu widzenia szans na awans lepszy jest dla nas remis, niż wygrana z Austriakami, w obu przypadkach musimy wygrać z Chorwatami, a Austria z Niemcami, a dzięki temu, że był remis Chorwacja zapewniła sobie wyjście z grupy i wystawi przeciwko nam swój słabszy skład. Z punktu widzenia szans na awans z grupy sędzia Webb wyświadczył nam przysługę! Oczywiście z punktu widzenia sportowej rywalizacji lepiej byłoby wygrać... ale uczciwie.
No właśnie... trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że gdybyśmy zagrali naprawdę dobrze, to nie trzeba by było szukać winnego, np. w osobie sędziego.
Piłka nożna to piękny sport i przykre jest, że Polski nie stać na dobrą drużynę narodową. Rozumiem, że Leo Benhakker chce w końcu wygrać Euro i wymieniłby pół drużyny na Eskimosów byle ten cel osiągnąć, no ale prezydent Kaczyński mógłby już się zastanowić nad tym, czy to jest recepta na polski futbol. Ostatecznie, komuś mogłoby przyjść do głowy, aby prezydenta również wybrać z importu.