Recenzje

„Myślenie w żywiole piękna” – Ks. Józef Tischner

Myślenie w żywiole pięknaMyślenie w żywiole piękna (2013), zbiór szkiców literacko-filozoficznych, recenzji oraz wystąpień z lat 80. oraz 90. XX wieku odsłaniają czytelnikowi autora, żeby użyć sformułowania Ericha Fromma, zaangażowanego wobec bytu – tego tu i teraz. Strona po stronie, rozdział po rozdziale Tischner coraz głębiej zanurza się w „żywiole”. Czym jednak jest ten „żywioł”? W sensie elementarnym, potocznie znanym, żywioł desygnuje to, co dynamiczne, nad czym często nie możemy zapanować. Ale żywioł, określenie, które dość często występuje w myśleniu tischnerowskim, to również coś, co może stawiać człowieka w sytuacji trudnej, skonfliktowanej moralnie, etycznie czy, jak się okazuje, estetycznie. Źródło żywiołu bije zarówno „z góry”, jak i od „dołu” – to źródło i wymiar życia. Żywiołom możemy się poddać, płynąć z ich prądem, składać „gadaninę” i bezrefleksyjnie zasilić szeregi sokratejskich „szerokich kół”. Ale możemy jeszcze inaczej – możemy przeciwstawić się i otworzyć się na to, co dobre, piękne i prawdziwe. I poza te trzy idee aksjologiczne (transcendentalia) człowiek nie jest w stanie wyjść (mówiąc językiem egzystencjalistów: zostaliśmy wrzuceni w świat); dają nie tylko początek trzem naukom filozoficznym (dobro – etyka, piękno – estetyka, prawda – ontologia), ale to właśnie one warunkują i uzasadniają dramat człowieka. To dramat, który rozgrywa się wśród żywiołów, w relacjach międzyludzkich, między konkretnym ja a drugim ja. Kwintesencją każdego podmiotu jest jego dialogowość, która możliwa jest tylko tam, gdzie występuje odrębność osób – wówczas ja staje w relacji dla-drugiego, jedno jest przez drugie, i odwrotnie. Poszanowanie owej odrębności i wyboru jest warunkiem koniecznym, tylko wtedy możliwy jest spór, dramat, w którym można budować lub niszczyć. Dlatego Tischnera, księdza, nie interesują idee same w sobie (jego filozofia nie jest filozofią dla filozofii) ale to, w jaki sposób ludzie doświadczają owych idei, które raz to pociągają człowieka w dół, raz porywają i unoszą, o czym pisał Tischner w Filozofii dramatu, „po niewidzialnych stopniach wartości”.

W tytułowym zbiorze szkicu Myślenie w żywiole piękna ks. J. Tischner stawia zasadnicze pytanie, „[…] jaki jest stosunek między myśleniem filozoficznym a myśleniem artystycznym. Innymi słowy, jaki jest stosunek między myśleniem w żywiole prawdy a myśleniem w żywiole piękna?”1. Mimo że nie wiemy dokładnie na czym polega różnica między dobrem, pięknem a prawdą, możemy stwierdzić, że te trzy odwieczne idee stanowią paradygmaty ludzkiego, dramatycznego doświadczenia. Brak również jednoznacznej odpowiedzi, o które kategorie/wartości, powinniśmy zabiegać w pierwszej kolejności – czy o „piękno”, owoc każdego działa sztuki, czy o „prawdę”, do której zmierza nauka, filozofia? Filozofia, umiłowanie mądrości, nauka o człowieku, nieraz stawiała „[…] zadanie przedarcia się przez pozory i iluzje do bytu, który się kryje poza nimi. Głównym jego zadaniem [myślenia filozoficznego, dop. moje] będzie odnalezienie kryterium oddzielającego iluzję od rzetelnego przejawu bytu, przy czym iluzją może być nie tylko zjawisko, ale również sąd o bycie”2. W pięknie, tak umiłowanym przez estetykę, trudno wyznaczyć immamentne i uniwersalne wykładnie, które w łatwy sposób umożliwiłyby odróżnić piękno autentyczne od piękna nieautentycznego, fałszywego (jest kategorią wskroś subiektywną: czy pięknem może być brzydota? Dla Stanisława Grochowiaka i innych przedstawicieli polskiego antyestetyzmu jak najbardziej). Dla uwydatnienia związku między myśleniem filozoficznym a artystycznym, Tischner odwołuje się do Fryderyka Nietzschego, którego poglądy zdecydowanie przeczą tezie, „[…] że myślenie filozoficzne jest myśleniem w żywiole prawdy”3.

Autor koncepcji „nowego człowieka”, człowieka „poza dobrem i złem”, wychodzi z założenia, że wszystko, co istnieje, jest jakąś iluzją i tworzywem. Powinnością człowieka jest wyzwolenie z siebie tak zwanej woli mocy. Woli mocy, co podkreśla Tischner, nie można mylić z „wolną wolą” – wola mocy jest albo silniejsza, albo słabsza, a jej celem jest okiełzanie bólu i strachu (żywiołów). Nazywany mistrzem podejrzeń Nietzsche wyznaje, że „Bóg umarł”; umarł w takim razie również człowiek, i tego człowieka, „człowieka europejskiego”, poddaje zjadliwej krytyce, bowiem: natura ludzka jest zwierzęca, a jak każde zwierzę w przyrodzie, człowiek powinien zadbać o siłę, powinien wyjść z roli niewolnika, ponownie przedefiniować ludzką naturę, która nie jest słaba, ale – zgodnie z dionizyjskim ideałem sztuki – prędka do stawania się „moralnością panów”: „Dusza człowieka nie jest »z natury chrześcijańska«. Na jej dnie drzemie instynkt odwetu. Chrześcijańska zasada miłości nieprzyjaciół jest człowiekowi obca. Człowiek ją sformułował w wyniku klęski, jakiej doznał w walce z silniejszym od siebie. Aby poniżyć zwycięzcę, stworzył nową moralność – moralność »baranków«, które źle myślą o prześladujących je »wilkach«”4. Moralność niewolniczą określa Nietzsche resentymentem. Dotychczas uznawane wartości i oceny moralne tworzą iluzję, która staje się rekompensatą za własne niedole, niemoce i niepowodzenia. „Ja was uczę nadczłowieka. Człowiek jest czymś, co pokonanym być powinno”5 – napisze Nietzsche. Nadczłowiek, idąc tropem estetyki Nietzschego, ma być stworzeniem wspaniałomyślnym. Józef Tischner – teolog, co ważne – nie strąca od hoc niemieckiego myśliciela do piekła, jego poglądów nie nazywa herezjami, które zagrażają myśli chrześcijańskiej. Jest wręcz przeciwnie. Poglądy Nietzschego ukazują ową dramatyczną sytuację człowieka – człowieka, który wygnany z rajskiego ogrodu szuka usprawiedliwienia i zaczepienia. Idea nadczłowieka jest, o ironio, wcale antychrześcijańska: „Nie ten jest nadczłowiekiem, kto unika cierpienia, lecz ten, kto potrafi stawić mu czoła i mężnie je znosić”6. Cierpienie zostało wpisane w życie. Istotę cierpienia J. Tischner wykłada na przykładzie książki Ewangelii wedle Syna Normana Mailera. Cierpienie ma sens, cierpienie umożliwia wiarę: „[…] prawdziwa wiara religijna jest przede wszystkim wiarą w potęgę cierpienia. Cierpienie otwiera drogę poznaniu, cierpienie oczyszcza, cierpienia zbawia. Wszystko, co jest wielkie, możliwe jest przez cierpienie”7. Ależ to żadne novum. Ziemi trzeba dotknąć, bowiem: „Kto nie dotknął ziemi ni razu, ten nigdy nie może być w niebie”, a ten, „kto nie doznał goryczy ni razu, ten nie dozna słodyczy w niebie” (Dziady Mickiewicza). Józef Tischner, objaśniając cierpienie, odwołuje się również do parenetycznej przypowieści o Hiobie – do Hioba Karola Wojtyły, tekstu, który powstał w 1940 roku, „[…] a więc w najczarniejszych godzinach okupacji”8. Cierpienie, choćby niezawinione, jest wielką tajemnicą, której człowiek nie jest w stanie przejrzeć myślami – nie oznacza to jednak, że pozostaje tylko rozpacz. Jest dramat. Człowiek uczestniczy w dramacie zbawienia, bierze udział w: wydarzeniu upadku, wydarzeniu wybrania i wydarzeniu zbawienia. Dramat rozgrywa się nie tylko w relacji międzyludzkiej, ale jest również konstytuowany przez samego Boga. W kontekście wiary oraz cierpienia można, a nawet trzeba, postawić pytanie (które również stawia Tischner): czy po Auschwitz możliwa jest wiara? (relatywnie: czy możliwe jest, aby tworzyć poezję po Holocauście – pytał T. Adorno. Zarówno niemiecki filozof, jak i polski poeta T. Różewicz odpowiedzieli – że nie). W Horyzoncie dobra i zła Tischner zdaje się podzielać – powiedzmy – prawdę Emmanuela Lévinasa: „[…] dopiero po Oświęcimiu możliwa jest »wiara dojrzałych« – wiara, która wierzy i służy Bogu, nie pytając o nagrodę i nie oczekując dziecięcych pociech”9.

Wróćmy jednak jeszcze do myślenia w żywiole piękna F. Nietzschego. Wiemy już, że Nietzscheański nadczłowiek (niestety, ale J. Tischner nie wspomina o przekłamaniu koncepcji „woli mocy” oraz „nadczłowieka” przez nazistowskich ideologów) staje poza dobre i złem, ale nie poza pięknem. Dla Nietzschego coś staje się dopiero w sztuce, a dokładnie w tragedii, w której nie ma czegoś absolutnie dobrego. Cała prawda jest w pięknie: „[…] dobro jest jedynie o tyle dobrem, o ile jest pięknem, prawda jest o tyle prawdą, o ile jest piękną prawdą. […] Estetyka jest jedyną rzetelną metafizyką”10. Czymże jest jednak sama tragedia? W dramacie antycznym ściśle związana z terminem katharsis. Zadaniem dramatu starożytnego było wzbudzenie w odbiorcy „litości” oraz „trwogi” – widz, po zakończonej akcji, miał doświadczyć „oczyszczenia”. Piękno sztuki (mimo że zło zwycięża, a bohater prowadzi fatalistyczną walkę z bliżej nieokreślonymi siłami) staje się w starożytnej Grecji formą zbawienia – tragizm bohatera teatralnego jest moim tragizmem, jest lękiem „[…] przed tym, co zakazane i zarazem nieuniknione”11. Okazuje się zatem, że piękno jest tym, co zbawia. Krytykę starożytnej tragedii przeprowadził św. Augustyn, który świadomie odarł greckie naśladownictwo z wszelkiego symbolicznego znaczenia. Dążeniu do mimesis zarzucił amoralność (Edyp = ojcobójstwo + kazirodczy związek z matką) oraz obłęd, którego celem jest pogłębianie smutku człowieka. Oczywiście w chrześcijańskim ujęciu sztuki nie może być mowy o zbawieniu. Sztuka może jedynie/aż pomagać zbawieniu, natomiast śmierć Jezusa Chrystusa nie ma w sobie nic pięknego. Tischner pyta zatem: „Czy radykalny artysta, który szuka w pięknie zbawienia, jest wrogiem świętego, który szuka zbawienia w śmierci Chrystusa?”12. Nieco dalej znajdujemy odpowiedź: „Na te pytania nie ma jasnej odpowiedzi. Można powiedzieć, że poszukiwanie odpowiedzi samo staje się dramatem. Pytanie: jaki dramat zbawia? – samo jest dramatem”13.

W myśleniu w żywiole piękna oraz prawdy wyłania się, co nieuniknione, aspekt zła. W historii literatury i myśli filozoficznej spotykamy się zarówno z oskarżeniem miłosiernego i wszechmocnego Boga, który cieszy się ludzkim cierpieniem („Po trzecie: nie bój się Boga. To znaczy: w Boga można wierzyć albo mu ufać. Wybierz to drugie. Jeśli Mu ufasz, to On albo cię kocha, albo ma Cię w dupie. W obu przypadkach nie ma sprawy. Jeżeli zaś w Niego wierzysz, to musisz dopuścić, że Bóg jest sadystą, który cieszy się cudzym bólem. Będzie zatem smażyć Cię w smole przez całą rozległą [Erenburg] wieczność. No cóż, mówi się: trudno. Znajdziesz zawsze dość czasu, aby Bogu współczuć” – fragment Testamentu, W. Mejbauma), jak i człowieka (sławetne Ludzie ludziom zgotowali ten los). Odpowiedzialny za zło (jak i dobro) jest nie kto inny, jak sam człowiek (J. Tischner mimochodem sygnalizuje, że człowiek nie jest jedynym źródłem zła – jakie źródła miał zatem jeszcze na myśli? Metafizyczne? Nie z tego świata? Tego się nie dowiadujemy): „[…] dobro i zło pojawiają się pierwotnie jako zjawiska międzyludzkie, a następnie stają się »skuteczne« w postawach i działaniach ludzkich. Symbolizuje to postać węża ze sceny rajskiego kuszenia. Człowiek staje się »zły«, gdy »przyswoi sobie« złą możliwość, która wyłoni się między nim, drugim człowiekiem i Bogiem. Uczyni to dlatego, że albo jest zaślepiony, albo osłabiony”14. Zło i dobro bliżej określa św. Paweł (zob. Ga 5, 19-23). To z ciała rodzi się zło, np. zawiść, wyuzdanie, nierząd, pogoń za zaszczytami, zazdrość, pijaństwo i etc. Paralelnie z duszy kontrastujące dobro: miłość, wierność, łagodność, dobroć…

W Myśleniu w żywiole piękna Józef Tischner wyczerpująco omawia Dasein (rzucone w świat, zatroskane odpowiedzialnością), Sein zum Tode (bycie-ku-śmierci) i Man („się”: „się twierdzi”, „się robi” – związane również z odpowiedzialnością oraz krytyką przeciętności, sprowadzonej w filozofii niemieckiego egzystencjalisty – ateistycznego – do „gadaniny” i „ciekawskości”) M. Heideggera. Niemniej miejsca zajmuje sowiecki „żywioł” Homo Sovieticus, ukazujący jednostkę sterryzowaną (bez duszy, tylko ziemską), dla której wrogiem, złem jest własność prywatna, a najwyższym dobrem idea „wspólności” i władzy państwowej (myślenie w żywiole prawdy czy iluzji Kryształowego Pałacu?). Niedosyt pozostawia nazwisko: Kierkegaard. Filozofia duńskiego przedstawiciela egzystencjalizmu teistycznego albo zgubiła się wśród przywołanych „żywiołów”, albo celowo została pominięta. Znajdziemy jedynie błyskawiczne odwołanie do estetycznego stadium życia – etyczny i religijny etap tylko wylicza. A szkoda, tym bardziej ze względu na ten religijny, kiedy człowiek wprowadza do swojego życia „religijność typu A” albo „religijność typu B”.

Zbiór szkiców ks. J. Tischnera nie jest książką, którą można czytać w tramwaju czy innych środkach komunikacji. Wymaga ona wnikliwego oraz krytycznego czytelnika. I temu czytelnikowi – uczestnikowi dramatu – ksiądz-filozof Józef Tischner podpowiada, że każdy z nas ma w ręku swoją zgubę oraz ocalenie. Człowiek jest bytem-dla-siebie (jestem dobrem dla samego siebie), nie oznacza to jednak, że jest bytem samotnym, bowiem „[…] dzięki otwarciu dialogicznemu staje przy mnie inny człowiek”15. I za tego człowieka to Ja jestem odpowiedzialny.

Mariusz Rakoski
  1. Tischner J., Myślenie w żywiole prawdy, Kraków 2013, s. 7.

  2. Tamże.

  3. Tamże, s. 9.

  4. Tischner J., Dążenie do ontologicznej osoby, w tegoż: Myślenie w żywiole piękna, op. cit., s. 192.

  5. Nietzsche F., Tako rzecze Zaratustra, przeł. W. Berent, Warszawa 1907, s. 7.

  6. Tischner J., Dążenie do ontologicznej osoby, w tegoż, op. cit., s. 200.

  7. Tischner J., Ewangelia wedle Syna, w tegoż, op. cit., 122.

  8. Tischner J., »Hiob« Karola Wojtyły, w tegoż, op. cit. 61.

  9. Tischner J., W horyzoncie dobra i zła, w tegoż, op. cit., s. 316.

  10. Tischner J., Dramat wartości, w tegoż, op. cit., 11.

  11. Tischner J., Kilka uwag na temat pojęcia »katharsis«, w tegoż, op. cit., s. 27.

  12. Tamże, s. 30.

  13. Tamże.

  14. Tischner J., W horyzoncie dobra i zła, w tegoż, op. cit, s. 287.

  15. Tischner J., Horyzonty dramatu, w tegoż, op. cit., s. 149.

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.