Recenzje

„Tajemnica Filomeny” – Martin Sixsmith

Tajemnica FilomenySądzicie, że obejrzawszy „Tajemnicę Filomeny” nie musicie sięgać po książkę? Że odkryliście sekret Filomeny? I tak, i nie. Owszem, znacie Filomenę. Pamiętacie, że tytuł oryginalny filmu to „Philomena”? Właśnie. To jakby jedną opowieść, podkreślam – historię prawdziwą, przedstawić z dwóch różnych narracji. Nie! Jakby w tej samej historii uczynić dwóch bohaterów. Film został skonstruowany o Filomenie. Matce. Cóż, nie da się ukryć, że być może pod doskonałą kreację Judi Dench. A czy wiecie, że tytuł oryginalny książki Martina Sixsmitha to „The lost child of Philomena Lee” (Zaginione dziecko…)? Bohaterem książki jest Anthony Lee. Na początku, w irlandzkim klasztorze. Połączony miłością i nazwiskiem z Filomeną. Potem, przez setki stron to Michael Hess, najmłodszy syn ojca pochodzenia niemieckiego, apodyktycznego konserwatysty, autorytarnego dziedzica katolickiego Południa. To gej. Nieszczęśliwy mężczyzna, który rozpoczął swoją duchową drogę przez Stany Zjednoczone od ministranta, wybitnego ucznia szkół i uczelni wszelkich stopni, fascynację Demokratami, przez sadomasochistyczne kluby gejowskie, gniazdo Partii Republikańskiej, po zawodowy szczyt u boku prezydentów Stanów Zjednoczonych, skończywszy wędrówkę na przyklasztornym cmentarzu Sean Ross Abbey, Roscrea. Smutna to opowieść, przenikająca dreszczem. Powodująca zgryzotę, złość i strach u czytelnika. Wzbudzająca mnóstwo emocji, które miejscami, wśród setek stron, chcą wybuchnąć żalem.

Dlaczego?! Przecież mogło być inaczej? Żal do ludzi, państwa Hess, zakonnic, brata i ojca Filomeny, ba! również i samej Filomeny, i samego Anthony’ego. Żal do państwa, systemu, prawodawstwa, społeczeństwa, Demokratów i Republikanów razem wziętych, Reagana i Busha, ale także i do irlandzkiego rządu, irlandzkich biskupów, irlandzkiego Kościoła Katolickiego. To ten rodzaj żalu, ten rodzaj złości, które kierujemy do świata i Boga nie mogąc nic uczynić. Cała książka to historia obłudy i hipokryzji irlandzkiej i amerykańskiej. Pewnie rozciągającej się na polityków i rządy, tudzież społeczeństwa wszystkich krajów, wszystkich państwa, całego świata. Wszelkich wyznań? To okrucieństwo samotności jednostki i alienacja grup społecznych. Nieprzypadkowo gdzieś w tekście któryś ze znajomych bohatera porównuje politykę republikańską w stosunku do homoseksualistów, spełniających żądania fanatycznych wyborców, do Holocaustu przy odpowiedniej skali. Cóż, w końcu to relacja z historii choroby nazwanej w końcu, po wielu próbach, pomyłkach i ucieczkach zespołem nabytego niedoboru odporności. Historia polityczna i medyczna. Dramatyczna. Lecz przede wszystkim przerażająca, jeśli wpisana w życie Michaela Hessa i jego przyjaciół, zapadających na zapalenia płuc, odkrywających na ciele mięsaki Kaposiego, przewożonych do szpitali, wychodzących z nich z nadzieją, w końcu niewstających z łóżek…

Jerzy Lengauer
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.