„Kropla wolnych przestrzeni” to najnowsza książka poetycka Danuty Capliez-Delcroix Bylińskiej1, poetki dojrzałej, ukształtowanej, mającej już spory literacki dorobek, publikującej w kilku antologiach i w internecie, autorki pięciu udanych tomików poezji: „W klatce tęsknoty skulona” (2012), „Śpiew o mnie wie” (2012), „W sukience istnienia” (2013), „Zapukaj w sny o świcie” (2014) i „Tam gdzie piasek szept rozkłada” (2015).
Wejście w świat tej poetki jest czymś w rodzaju katharsis, jest wniknięciem w siebie, bo przecież każdy z nas ma swoje przemyślenia dotyczące życia, samotności, miłości, obcowania ze światem, tęsknoty do świata i stosunku do niego. Zanurzenie się w te strofy to również wniknięcie w bardzo osobliwą ciszę, a poetka słusznie zauważa, że: „cisza / nie potrzebuje makijażu” (s. 8).
Wszystko w tym tomiku, jak wytrawne danie, podane jest czytelnikowi ze smakiem, wręcz w homeopatycznych, niewielkich porcjach, kroplami słów zamkniętych w poetyckie miniatury; słów wyważonych, przemyślanych, niemal filozoficznych, a także – momentami – metafizycznych: „w niebycie / mrok oparł czoło o dno / mojej duszy / szukając głębiej / kropli światła” (s. 15).
Wersy Danuty Capliez–Delcroix Bylińskiej są jak krople, które obmywają myśli, jak drobny, chłodny wiosenny deszcz, dodający pozytywnej energii, skłaniający do zadumy i refleksji: nad sobą, światem, naturą, życiem, ulotnością marzeń, zdarzeń i poezją. Są subtelną nutką niezaprzeczalnie pięknej, bo dojrzałej kobiecości.
A kobiecość ma przecież różne oblicza: „jak mała dziewczynka / kiedy noc uchyla bramy marzeniem szepczę w / przedsen” (s. 22) – zwierza się poetka w jednym z wierszy, „i tak mi ciemno we mnie” (s. 9) – wyznaje w innym po to, aby w kolejnym stwierdzić z rozbrajającą szczerością: „wiruję po własnej orbicie” (s. 13). Robi to subtelnie, przemyka po cichu, zmusza do myślenia, do zatrzymania się. Zostawia niedomówienia, dwuznaczności, aby czytelnik nie zadawał odwiecznego, bezsensownego pytania: „Co poetka miała na myśli?”, ale po to, by sam, w swoim własnym wnętrzu zapytał siebie o sens istnienia, poezji, ciszy oraz… ciszy w poezji właśnie.
Wiersze Danuty Capliez–Delcroix Bylińskiej to studnie: głębokie, wieloznaczne, z drugim, trzecim, a czasem nawet ukrytym, dnem. Impresje o tym, co ważne, znaczące, potrzebne człowiekowi, który nie byłby nim, gdyby nie myślał… Krople słów zostawione, abyśmy mogli je zinterpretować po swojemu, abyśmy zachłysnęli się odważnym przekazem, zadumali nad znaczeniem istnienia. Świat tych wierszy jest tajemniczy, półsenny, pozornie spokojny, chociaż wyczuwa się duży ładunek emocjonalny, wielką psychologiczną prawdę, kultywowanie chwili, podziw nad światem, ujmujące ujęcie prostoty i ulotności istnienia, jak również życiowe doświadczenie, nie zawsze lekkie, łatwe i przyjemne, bo nostalgii, okruchów dogłębnej samotności i tęsknoty również nie szczędzi poetka w swoich utworach.
Autorka „Kropli wolnych przestrzeni” od ponad dwudziestu lat mieszka poza krajem, we Francji. Jej polszczyzna, kunszt słowa, budzą podziw – i za to właśnie chapeau bas, gdyż wielką sztuką jest w tak małej ilości słów wyrazić tak wiele.
Na koniec mogłabym powtórzyć słowa Mistrza Ildefonsa: „I było w niej coś… / kobiece, / nieuchwytne, / dalekie, / coś, co trzeba chwytać pazurami.” (K. I. Gałczyński „Inge Bartsch”). Gałczyński, co prawda, opisał nimi przedwojenną niemiecką aktorkę, ja jednak mogę to samo powiedzieć o utworach Pani Danuty i zachęcić czytelnika do przeczytania i przemyślenia „Kropli wolnych przestrzeni”. Naprawdę warto sięgnąć po ten tomik, po to, aby delektować się chwytaniem niewątpliwie mądrej, interesującej i bardzo kobiecej poezji. Jestem jednak pewna, że chociaż dużo w tych wierszach pierwiastka żeńskiego, przemówią one również (a niewykluczone, że przede wszystkim) do mężczyzn, bo i w nich są one głęboko zakorzenione.
Osobiście jestem dumna z tego, że dane mi było poznać i schować na długo we własnym wnętrzu te oryginalne, nieprzeciętne, ciekawe i po prostu piękne wiersze (tak, nie boję się tego słowa, pamiętając słowa Czesława Miłosza: „bo w nieszczęściu potrzebny jakiś ład czy piękno” (Cz. Miłosz „Moja wierna mowo”), pozostawiające czytelnikowi przestrzeń, dające szansę na głęboki, poetycki oddech, za co serdecznie dziękuję, zachęcając gorąco do lektury.
Danuta Capliez-Delcroix Bylińska, Kropla wolnych przestrzeni, Wyd. Ryszard Mierzejewski, Pieszyce 2016.