Kultura

Seryjni poeci

Szymon Szwarc, Maciej Robert, Tomasz DalasińskiI znowu niedostrzegalnie kilka osób wspina się na trzecie piętro miejskiego zamku. Druga seria polskich poetów w Kętrzynie, w ramach Wielkopolskiej Biblioteki Poezji oraz Biblioteki Poezji Współczesnej zainicjowanych przez znane poznańskie wydawnictwo Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury. Znane i ważne. Miałem przyjemność czytać i wysłuchać wierszy oraz rozmawiać z poetką Krystyną Dąbrowską, której tomik „Białe krzesła” wydało właśnie WBPiCAK. Tomik ten otrzymał nagrodę im. Wisławy Szymborskiej, zaś jego autorka nagrodę im. Kościelskich w 2013 roku. Lecz nie o niej miało być, choć może kiedyś do Kętrzyna zostanie zaproszona.

Oto bohater pierwszy: Maciej Robert, nie tylko poeta, ale krytyk literacki i filmowy oraz dziennikarz, którego utwory zostały tłumaczone na kilka języków, oddał w tym roku do rąk czytelników poemat poetycki „Nautilus. Zanim, jak przystało na wieczorku poetyckim, przeczytał jego fragmenty, opowiedział historię tytułu, która przerodziła się w niezwykle interesującą opowieść o pracy poety, przenikających jego twórczość skojarzeniach, w zasadzie warsztacie pracy, związkach poematu z tytułem, następnie tworzeniem okładki, a przede wszystkim o procesie twórczym, który nie tylko, jak to w wyobrażeniach literackich i filmowych, jest obrazkiem artysty siedzącego za biurkiem przed zapisanymi i zgniecionymi kartkami papieru, przed pustym ekranem komputera, bądź zapisującego myśli na poplamionych kawą serwetkach. To realizacja głęboko przemyślanego planu, krok po kroku. Praca fizyczna, umysłowa i emocjonalna, wcale nie musząca być efektem romantycznych uniesień. Odnosząca się za to do rzeczywistości, realiów za oknem, które dzień w dzień są ignorowane, lecz w końcu kuszą, nakłaniają, wręcz zmuszają do znalezienia odpowiedniego sposobu wyrażenia niepokoju. I nie jest to szukanie środków poetyckich, ale przerobienie świata, który widzimy codziennie na własne emocje, wrażenia. Taki sposób znajduje Maciej Robert i wyrusza w odpowiednio ustalone miejskie trasy, których opis poetycki znajduje czytelnik w „Nautilusie”, będącym nie tylko podwodnym statkiem Kapitana Nemo sunącym ulicami Łodzi, ale także skomplikowaną kooperacją nauk matematycznych i biologicznych. Niech pozostanie to drobną tajemnicą, owa współpraca, która przyniosła humanistyczny efekt. Robert wyjaśniał to prawie beznamiętnie, bez zbędnej frazeologii i gwiazdorstwa. Widać było doświadczenie, powiedziałbym, że być może i przyjemność uczestniczenia w takich spotkaniach, nawet ciekawość świata, ludzi, atmosfery małych miast. Gdzieś w tym poecie chyba odezwała się dusza socjologa-dziennikarza. Brak wyniosłości, machnięcie ręką na stereotyp elitarności rodem z „Doktora Faustusa” i opowiedziana od niechcenia historyjka o tym, że brał udział w spotkaniu, na którym pojawiła się tylko jedna osoba.

Maciej Robert czytał, pozostali panowie przy stoliku słuchali. Szymon Szwarc, także poeta, ale również i muzyk, pełnił funkcję prowadzącego spotkanie. Wywiązywał się z zadania zgrabnie. Pytania przygotowane zawczasu. Odnosiły się nie tylko do twórczości poetów, ale i do niedawnych wydarzeń. Sporo czasu poświęcono na tegoroczną nagrodę Nike. Bez cienia hipokryzji wszyscy przyznali się do tego, że nie czytali książki poetyckiej Bronki Nowickiej, co nie przeszkodziło w wymianie zdań na temat samego gatunku poetycko-prozatorskiego i celów nagrody Nike, tudzież delikatnie prowadzonemu sporowi na temat tego, czym jest poezja współczesna. Takiej rozmowy słucha się niezwykle przyjemnie. Problem tylko w tym, że jakoś sceneria nie ta. Bardziej fotelowo, kanapowo by się przydało. I zapach kawy nie dochodził ze stolika, przy którym siedzieli poeci. Zbytnie oddalenie. Nie można było zerknąć przez ramię, któremuś z nich, gdy czytał swoje utwory. I brakowało stojących lamp przy fotelach, i lampki na stoliku. Odrobina ciepła i... żeby prawie nam się zmaterializowała gdzieś w cieniu Kalliope.

Jeżeli z poetyckiej niszy zdołaliśmy wyściubić głowy to tylk0 dzięki Dyrektor Darii Zecer, która perfidnie podrzuciła wątki umiejętności czytania poezji w procesie edukacyjnym dzieci i młodzieży, oraz elitarności poezji z bardzo interesującym dodaniem pytania o ekskluzywność poetów, czy odbiorców poezji? Tutaj sporym doświadczeniem i chęcią do dyskusji wykazywał się Maciej Robert, podobno prowadzący zajęcia czy warsztaty poetyckie (jeśli dobrze zapamiętałem). Muszę przed nim skłonić głowę, bo bardzo sobie cenię pisarzy i poetów, którzy są skłonni przekazywać swoje pisarskie doświadczenie, zachęcać, uczyć nie tylko pisać, ale przede wszystkim czytać i interpretować, tudzież nakłaniać do nabrania odwagi własnego, osobistego, indywidualnego i subiektywnego odbierania poezji i konfrontowania tego z jej autorami. Mam w tej kwestii miłe wspomnienia z Maciejem Cisłą, warszawskim poetą, wielbicielem krótkich form, który nakłaniał swoich „uczniów” do pisania limeryków, brachylogonów, trioletów i vilanelli. Wielu z nas pierwszy raz od liceum słyszało owe gatunki poetyckie, ale było mnóstwo zabawy, gdy po kilkunastu dniach czytaliśmy swoje utwory i poddawaliśmy ocenie słuchaczy. Podpowiadam, zatem pani Darii, że Maciej Cisło ma z Warszawy niezbyt daleko i pewnie chętnie przywiózłby swoje tomiki.

Bohater drugi: Gdy Maciej Robert słuchał, czytał Tomasz Dalasiński. A czytał tak, jakby każdy czytał sam i nie trzeba było być słuchowcem, żeby niezbyt długie wiersze swoimi kropkami, przecinkami i znakami zapytania nie rozbijały rzeczywistości, którą znamy na co dzień. Nie kreowały jej na nowo. Nie zrzucały jakiejś kurtyny, folii, spod których wyłania się prawdziwy dramat, lub piękno wyremontowanego budynku. Rozumiem, że poeta prezentował łatwe w odbiorze wiersze. Robert w przypadku „Nautilusa” nie miał takiej możliwości. Mógł jedynie wybierać fragmenty krótsze lub płynniejsze, takie które zahaczały o prozę poetycką. Jakie to dziwne. Dalasiński przeczytał bodajże cztery utwory. Nie zapamiętałem do dzisiaj ani treści, ani nawet tytułu. W trakcie spotkania znałem je, oceniałem, w jakiś poetycko plebejski sposób przeżywałem. Dyletant, nieuk i ignorant wpatruje się w rozłożone na stoliku w kierunku publiczności, siedzącej na rozkładanych drewnianych krzesłach, tomiki wierszy i jest zdziwiony, poniekąd nawet zachwycony, jak to można inaczej widzieć skrawki, urywki, fragmenty całości, na którą profan, wychodząc rano do pracy i wracając po południu do domu po przejściu codziennej ścieżki, na której jest albo drobnym dyktatorem, albo poddanym autokraty, nie zwraca uwagi. A jak ma zwracać, jeśli często nie widzi zmieniających się pór roku? Nie widzi, że liście spadły, pąki zakwitły. Co mu piękno wschodu słońca, jeśli przeszkadza w kierowaniu autem? A Dalasiński z tego wyciąga wiersze. Z „lubię” bądź „nie lubię” tego, co wokół mnie istnieje. Czyni poezję, oglądając telewizję, bądź wpatrując się w coś na ulicy, lub przypominając sobie spotkania przerywające czytanie informacji w sieci. Co w końcu Dalasiński robi? Przerabia, czy może tłumaczy? Zwraca uwagę tak samo, jak profan nie zwraca. Jest niezwykle malarski, fotograficzny w swojej poezji. Uchwycić coś, podnieść do rangi sztuki, wnieść w to artyzm.

Jeszcze tydzień po spotkaniu z „Seryjnymi poetami” wadziłem się sam ze sobą. Czyja poezja wywarła na mnie większe wrażenie? Który z zaproszonych poetów wydał się sympatyczniejszy? Którego z nich nazwisko warto śledzić, zapamiętać? Czy taka jest rola owych spotkań? Być może. Jak porównać poemat o mieście do kilkunasto wersowych wierszy o metaforycznie podanych scenkach codzienności? Nie sposób. Ale przyjemność pozostała. Obcowania z innym niż na ulicy, w pracy i na posiedzeniu samorządowego gremium sposobem traktowania rozmowy i stosunkiem do ludzi.

Jerzy Lengauer
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.