Podróże małe i duże

Sex, drugs, rock'n'roll i Londyn

Podobno ludzie w dzisiejszych czasach to w sobie w ogóle ognia nie mają... Czasami jednak ten ogień jest i w dodatku wychodzi z nas w najmniej oczekiwanych momentach. Długi weekend miałam przyjemność spędzić w Londynie z jedną taką co ogień w sobie ma.

Nasza podróż zaczęła się dość burzliwie – ledwo zdążyłyśmy na samolot! Samolot miał opóźnienie i w związku z tym wszystko co kolejno następowało nabrało znamion łapania ostatniej szansy... ostatni autobus, ostatni transport na dworzec... i ostatni pomocny Jamajczyk który nas uratował tak naprawdę! Kiedy zbłąkane stałyśmy na przystanku licząc ile mamy przesiadek do zrobienia aby dostać się na miejsce naszego noclegu nadciągnęła ekipa Iroli [kiboli irlandzkich] załatwionych jak to przecież na środową noc przystało – elegancko.

LondynLondyn
LondynLondyn

Panowie mieli w sobie kupę ognia – zwłaszcza po takim spożyciu. Na początek podali nam dłoń – zamiast się odsunąć tak jak koleżanka – z powodu kompletnego braku asertywności – odpowiedziałam im uściskiem dłoni. Zaraz za tym uściskiem zostałam mocno przytulona, a na koniec otrzymałam soczystego buziaka bardzo alkoholowymi wargami... Kto się błąka po ulicach w środku nocy w tygodniu na jednym z najmniej sympatycznych miejsc tego molochu – Victoria Station. Na to wszystko nadszedł zaciekawiony sytuacją Murzyn – i zapytał nas czego szukamy. No jak to czego?! Transportu! Pogadaliśmy chwilę i okazało się, że mieszka niedaleko Clapham – dzielnicy do której miałyśmy dotrzeć. Bez wstępu zaproponował, że zawiezie nas tam za 10 funtuff. Fantastycznie. Ale skąd mamy wiedzieć czy Murzyn nas nie wywiezie gdzieś w las/ park i nie zgwałci. Może jest zachłanny i chce nas dwie naraz. Albo pojedzie z nami do jakiejś lewej kliniki i opchnie za kilka funtów na części.

Walizki wpakował do kabiny, mnie do przodu, koleżanka szklanka do tyłu – z walizkami. Non stop powtarzał, że on „nie jest taksówką!”. A gdyby policja nas zatrzymała to również miałyśmy mówić, że on „nie jest taksówką”. Dziwny typ. Auto – pamiętało chyba jeszcze czasy Churchila. Stare, brudne, brzydkie...Murzyn opowiedział nam o wystawie kwiatów Chelsea Flower Show – uparł się, że koniecznie musimy tam pójść. Jasne, najlepiej jeszcze od razu o 3 w nocy. Kogo obchodzą jakieś badyle – no i co, że z całego świata?

LondynEdytka
OrzełOrzeł

Wiadomo po co się przyjeżdża do Londynu na długi weekend. Po to samo po co Angole przyjeżdżają do Krakowa, Polacy do Pragi, a niemieccy emeryci na Majorkę. ZABAWIĆ SIĘ. My chciałyśmy jeszcze stanąć na południku zero – wziąć go między nogi – i stanąć jednocześnie na zachodniej i wschodniej półkuli.

Południk 0

Murzyn – dziękować Bogu – dowiózł nas na miejsce – i to dość sprawnie. Nasłuchałyśmy się po drodze tej cudownej czystej brytyjskiej melodii zdania.... miód dla mych uszu. Wjechałyśmy do koleżanki na chatę po 3 w nocy... to nic, że miała wstawać o 6 rano do roboty... jesteśmy żądne rozrywki o każdej porze. A tu echo. Wszyscy w domu już śpią... co zrobić. Dostosowałyśmy się.

OrzełEdytka

Dostałyśmy cały salon dla siebie. Duży living room. Każda miała swój ogromny materac. Pokój z kominkiem. Ogromnymi oknami. Oczywiście kicz. Wiktoriański styl. Skąd pomysł, że taki styl w budownictwie jest komfortowy dla użytkowników?... wąsko, ciasno, ciemno i wilgotno – i tak jak w przypadku waginy mogłoby to stanowić nie lada atrakcję tak w przypadku lokum do życia – może wpędzić tylko w depresję.

Idziemy w miasto. Jak mówią londyńskie metro – to drugie oblicze tego miasta. Nigdzie nie ma takiej szansy obcowania z tak różnorodną populacją jak w metrze właśnie. Wszystkie możliwe kolory i odcienie skóry. Wyznania religijne. Nie wspomnę o stylach ubierania – tam każdy jest do bólu sobą. Nie spotka się dwóch podobnie ubranych dziewcząt. Najbardziej kolorowa oczywiście jest młodzież EMO. Nie mogłam oderwać wzroku od tych wylansowanych chłopców. Aż by się chciało mieć znowu 17 lat... Pamiętam co się wtedy działo w mojej głowie jak przyjeżdżałam do Krakowa i przeżywałam fascynacje młodzieżą wystającą pod pomnikiem Mickiewicza, przecież bym umarła z nadmiaru wrażeń w tym Londynie... tu jest WSZYSTKO. Przypuszczalnie każdy najdziwniejszy i najbardziej odległy zakątek świata ma tu swego reprezentanta. Londyn – jedno z najbardziej kosmopolitycznych miejsc świata.

LondynMetro
EdytkaLondyn

I tu niespodzianka. Anglia jest krajem o ogromnym natężeniu zjawiska klasowości. Na pewno ma to mocne podłoże historyczne. Monarchia [to co, że parlamentarna] zrobiła jednak swoje. Bezapelacyjnie wygrywa jasny kolor skóry. Jasne oczy i jasne włosy. Na razie mieścimy się w tzw. czołówce - w większości. Na tym koniec bonusów od losu. Urodzenie? Klasa robotnicza? Nawet nie łapiemy się na klasę średnią. Error. Pokończone najlepsze [KONIECZNIE PRYWATNE I SŁONO PŁATNE] angielskie szkoły? NIE? Error. Jakieś koneksje z rodziną królewską? Nie? A narodowość? Nie brytyjska? Error, error, error. Drzwi do lepszych stanowisk ZAMKNIĘTE. Zarabiać będziemy zawsze niżej niż localsi. Równe szanse to MIT. Nie mierzycie się w stopach, nie ważycie w funtach, nie jeździcie po lewej stronie jezdni. Mimo to ludzie walą do tego miasta drzwiami i oknami. Ja też zamierzam tam w niedługim czasie uderzyć. Po to by posmakować wszystkich tych egzotycznych dla mnie miejsc na co dzień, by być między ludźmi z całego świata, by słuchać na co dzień najbardziej dźwięcznego akcentu, by doświadczać cichej dyskryminacji i radzić sobie z tym wszystkim. Doznawać i poznawać. Bawić się i kreować nowe perspektywy w głowie na powrót do kraju. No risk, no fun.

To co jest nam wciąż obce – to przemieszczanie się po świecie z planem pozostania w danym miejscu na przynajmniej kilka miesięcy i zdobyciu nowych doświadczeń. Grunt to się nie ograniczać. Podczas tego pobytu bawiłyśmy się jak na turystki przystało – do upadłego. Następnym razem – mam nadzieję pokontemplować to miejsce w dłuższym okresie czasu. A więc - go to London – kiedy tylko macie taką okazję. GORĄCO POLECAM. Nie ma takiej opcji by ktoś przyszedł z reklamacją.

Sex, drugs, rock'n'rollLondyn
Budka telefoniczna, czyli jak w RajuLondynLondyn
Po Londynie oprowadzała Natasza Wirtek.
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.