Tawerna Pod Różą Wiatrów istnieje chyba od zawsze. W każdym razie odkąd pamiętam była i wyglądała mniej więcej tak samo. Może zmieniał się czasem układ sal, zniknęła jakaś ściana, ale wystrój i klimat pozostawał. Kiedyś spędzałem tu sporo czasu, a mając naście lat, nawet zagrałem jakiś koncert ze swoim zespołem. Wtedy możliwości były skromniejsze, kupiony za grosze kiepski sprzęt sprzęgał i charczał, że ledwie dało się tego słuchać, ale grać można było. Tradycja nie umarła i dzisiaj również można tu posłuchać początkujących, garażowych kapel. Gwiazdą wieczoru była co prawda doświadczona już w bojach wrocławska Synapsa, ale przed nią szansę zaprezentowania się miał młodziutki tyski zespolik o trudnej do wymówienia nazwie...
29 kwietnia 2016 roku w Tychach, w Tawernie Pod Różą Wiatrów Sleepwalkers zagrał w składzie:
<-- Matylda Kurska – wokal i gitara,
Maja Wieszczek – perkusja, -->
Wędrujący w slipkach są na tyle młodzi, że jeszcze kompletu własnego sprzętu się nie dorobili. Coś mają, coś pożyczą, a z czegoś innego skorzystają dzięki uprzejmości dojrzalszych gospodarzy wieczoru. Niestety Synapsa utknęła przed bramkami na autostradzie (nie ma to jak płacić za postój w korku!), więc i jej sprzęt nie dojechał na czas. W rezultacie Sleepwalkersi zaczęli z godnym prawdziwych gwiazd ponad godzinnym opóźnieniem. Niecierpliwa publiczność na szczęście mogła gasić swoje pragnienie w barze, więc powodów do narzekań nie było i żadnych zamieszek policja nie odnotowała.
Mimo młodego wieku (żeńska część zespołu liczy sobie dopiero po 16 wiosen!) nawet tym najmłodszym muzykantom udało się już zagrać w swoim życiu kilka koncertów. Miałem okazję posłuchać ich rok temu na Reggae w Stodole u Alojza, a w międzyczasie grali chyba jeszcze na jakichś zlotach motocyklowych. Na pewno poczynili ogromne postępy i brzmią nieporównywalnie lepiej! Na początku zabrzmiała Antiba z repertuaru zespołu Hey, a następnie autorskie utwory, o tytułach zdradzających buntowniczy wiek wykonawców (Bioodpad, Ubezpieczenia, A chuj).
Po Seven Nation Army zespół zaserwował kolejne autorskie numery: Jestem zła, Bezgłowie, PRL, a na deser jeszcze dwa kowery: Paranoid z repertuaru Black Sabbath i Matura rodzimego Farben Lehre, potwierdzająca punkowe fascynacje Sleepwalkersów. Nie lubię szufladkowania, ale gdybym miał jakoś zakwalifikować muzykę tych młodych adeptów sztuki rozpalania publiczności, to powiedziałbym, że do punka im właśnie najbliżej.
Wybór zresztą bardzo rozsądny, bo punk wybacza wiele technicznych niedociągnięć, byle występowi towarzyszyła odpowiednia energia. Kiksy w tak młodym wieku są raczej nie do uniknięcia, ale żywiołowości i radości grania na pewno nie zabrakło, zwłaszcza pod koniec koncertu, czego dowodem była bardzo żywo reagująca, a w kulminacyjnym momencie nawet pogująca pod sceną młodzież. To tylko uskrzydliło zespół i końcówka koncertu wypadła naprawdę znakomicie.
Synapsa to wrocławski zespół grający dla osób lubujących się raczej w cięższym brzmieniu. Gwieździe wieczoru doświadczenia nie brakuje, bo niedawno świętowała swoje dziewiąte urodziny, a na swoim koncie ma już dwie nagrane płyty. W 2009 roku zespół zadebiutował albumem pt. Cienie, a w Tychach promował swoje najnowsze dzieło pt. Confession. Chłopaki nie próżnują, bo w ramach rozpoczętej w październiku ubiegłego roku trasy koncertowej zaplanowano ponad 60 koncertów! W Tychach Synapsa zagrała w składzie:
Był to mój pierwszy kontakt z Synapsą, w dodatku niezbyt długi, bo przez opóźnienie całego koncertu nie mogłem zostać do końca. Zbyt wiele powiedzieć nie mogę. Na pewno brzmią bardzo profesjonalnie i garażowym zespołem nazwać ich nie można. W ich graniu słychać dziesiątki, jeśli nie setki występów. Obstawiałbym, że trzonem grupy jest sekcja rytmiczna, ale to tylko takie moje domysły. W domu bym ich raczej nie usłyszał – w moim wieku człowiek woli jednak odkrywać niuanse swoich starych zakurzonych bluesowych płyt – ale na żywo to już inna sprawa. Noga mi sama tupała, więc nie jest źle. Chłopakom życzę powodzenia, dużej ilości koncertów i oczywiście kolejnych płyt!