Felietony

Terroryzm a sprawa polska

Dziewięćdziesiąta rocznica zamordowania prezydenta Narutowicza posłużyła Millerowi i Palikotowi za doskonałą okazję do wystąpienia przeciwko mowie nienawiści. Inicjatywa dwóch prominentnych polityków lewicy skłoniła mnie do szerszej refleksji na temat podwójnych standardów, powszechnie stosowanych przy ocenie terroryzmu politycznego.

Samo wydarzenie było typową demagogiczną hucpą, nad którą nie mam zamiaru szerzej się rozwodzić. „Nienawiść jest zawsze wymierzona przeciwko człowiekowi (…) słowo potrafi tworzyć i koić, ale potrafi zabijać” – pouczał były PZPR-owiec. Złośliwi twierdzą, że kto jak nie współtwórca zbrodniczego systemu, opartego na podsycaniu nienawiści jednej klasy społecznej do drugiej, mógłby takie rzeczy wiedzieć, aczkolwiek nie mogę powiedzieć, żebym owe kazanie uważał za szczególnie mądre. Nie słyszałem bowiem jeszcze o przypadku, w którym to jakieś abstrakcyjne słowa pomogły komukolwiek zejść z tego świata; a już na pewno nie one wrzuciły skrępowanego ks. Popiełuszkę do Wisły. Walczący o pokój Palikot to Himalaje groteski, więc jego godny pochwały wkład w oczyszczanie naszej debaty publicznej skomentuję jedynie słowami z Księgi, do której zainteresowany zdaje się rzadko obecnie zagląda: „Lekarzu, ulecz się sam!”. Tyle o przebranych w ornat diabłach dzwoniących na mszę ogonami, bo jak już wspomniałem, nie nimi chciałbym się w moim tekście zajmować.

Z pewnością nie każdej osobie o poglądach lewicowych łatwo przyznać tę dość niewygodną prawdę, że mordy o charakterze politycznym od końca XIX wieku były domeną właśnie skrajnej lewicy i anarchistów. Co ciekawe, opinia publiczna od samego początku miała pewną słabość do tychże morderców, którzy oprócz tego, że posiadali bomby i pistolety uzbrojeni byli w podniosłe frazesy na temat walki o słuszną sprawę. Co tu dużo mówić, wielu z nich dorobiło się z czasem statusu bohaterów narodowych, których imionami wdzięczne narody nazywają dziś ulice i którym stawiają okazałe pomniki. Najsłynniejszy chyba przykład to Gavrilo Princip – sprawca udanego zamachu na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, co było sygnałem do rozpoczęcia I wojny światowej – otaczany w Serbii wyjątkową czcią. Inna rzecz, że tendencja do idealizowania działalności przeróżnych bojowników o wielkie idee niekoniecznie musi mieć jedynie lokalny wymiar. Bo jak nazwać sytuację, w której w co drugim sklepie odzieżowym na niemal całym świecie nabyć można koszulkę z podobizną czerwonego terrorysty/romantycznego wojownika Ernesto Che Guevary i nikogo oprócz garstki „prawicowych oszołomów” to nie rusza?

Zamach na cara Aleksandra IIWspomnieć należy, że i my Polacy w dyscyplinie terroryzmu mamy swoje mało zaszczytne zasługi. Prezydenta USA Williama McKinleya zamordował polski anarchista Leon Czołgosz, a cara Rosji Aleksandra II – Ignacy Hryniewiecki. Współcześnie ten drugi ma w Polsce swoje ulice, wchodząc tym samym do naszego panteonu narodowego. No tak, ale Hryniewiecki zabił uzurpatora, tyrana – jednym słowem: wroga, więc to zupełnie coś innego niż zamach na pierwszego prezydenta Polski po odzyskaniu przez nią niepodległości. Szkopuł w tym, że Eligiusz Niewiadomski – który był, notabene, malarzem (nasz kraj wybitnie nie ma szczęścia do ludzi reprezentujących tę gałąź sztuki) – podobnie myślał o Piłsudskim i ludziach związanych z jego obozem. „Umieram dla Polski, którą Piłsudski zniszczył” – rzekł skazany na śmierć zamachowiec tuż przed wykonaniem egzekucji. Cokolwiek by się powiedziało, nawet największy sceptyk nie jest w stanie odmówić mu tak podziwianego przez ogół idealizmu i zaprzeczyć szczerości jego intencji.

Jak widzimy, są terroryści dobrzy i terroryści źli, choć tak naprawdę niepodobna wyznaczyć granicę, od kiedy morderstwo o charakterze politycznym może być poczytywane za w pewien sposób usprawiedliwione czy nawet godne pochwały (czy ktokolwiek byłby w stanie potępić np. nieudany zamach na Adolfa Hitlera?). Nie sposób także stwierdzić, kto o tych kryteriach miałby niby decydować. Nie po to o tym wszystkim piszę, aby kogokolwiek tutaj bronić czy piętnować. Chciałbym jedynie wskazać na pewien prosty fakt – historia naprawdę potrafi być umowna. Umowna na tyle, że jednych terrorystów wynosi na piedestał, podczas gdy drugich skazuje na wieczną infamię.

Damian Kotkowski
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.