Kultura

Wywiad ze Stefanem Hulíkiem, autorem scenariusza „Gorejącego krzewu”

Kamila ZygmuntŠtěpán Hulík napisał scenariusz „Gorejącego krzewu” na studiach, jako pracę licencjacką. Nie spodziewał się, że spodoba się HBO i że w przyszłości otrzyma nagrodę Czeskiego Lwa. Nam opowiada, jak wyglądała praca nad filmem i dlaczego nigdy nie widział go w telewizji.

Kamila Zygmunt: Jak zareagował Pan na wiadomość, że HBO zainteresowało się Pana scenariuszem?

Štěpán Hulík: Paradoksalnie nie poczułem żadnej wielkiej radości. Byłem wtedy krótko po rozstaniu z moją dziewczyną. Byłem bardzo nieszczęśliwy i wszystko inne wydawało mi się zupełnie nieistotne. Wtedy koledzy przekonali mnie, żebym przestał się załamywać, bo uśmiechnęło się do mnie niesamowite szczęście. Z czasem złamane serce przestało boleć i przyznałem przyjaciołom rację.

K. Z.: W jaki sposób scenariusz „Gorejącego krzewu” trafił do HBO?

Š. H.: Na początku zaproponowałem scenariusz czeskiej telewizji publicznej, ale nie spotkał się z dobrym przyjęciem. Nie pasował do prototypu ładnego, bezkonfliktowego widowiska na niedzielny wieczór, który był wtedy ideałem stacji. Na szczęście później kolega producent Tomáš Hrubý odesłał scenariusz do HBO, gdzie przejawiono zainteresowanie w zasadzie natychmiast.

K. Z.: Czy odczuwa Pan jakieś negatywne skutki swojego sukcesu?

Š. H.: Negatywny skutek sukcesu „Gorejącego krzewu” jest taki, że teraz muszę bardziej uważać na to, co producentom – zwłaszcza telewizji – oferuję. Dlatego, że napisałem udany, całkiem dobrej jakości scenariusz, wydaje się być oczywistym, iż kolejne prace będą równie dobre. I gdybym przedłożył coś, co tak dobre nie będzie, mogłoby się zdarzyć, że kompetentni ludzie powiedzą: „To jest od niego, więc to będzie dobrej jakości”. Mam teraz tylko łatwiejszą drogę, a to jest strasznie niebezpieczne. Muszę się bardziej starać o to, aby kolejne projekty były naprawdę dobre, abym nie żył wyłącznie minionym sukcesem, ale potwierdził go.

K. Z.: Czy miał Pan wpływ na inne etapy powstawania filmu, poza tworzeniem scenariusza?

Š. H.: Tak, mogłem być obecny podczas wszystkich faz powstawania filmu i nawet często moja opinia miała znaczenie.

K. Z.: Jak układała się współpraca z Agnieszką Holland? Jest to wymagająca czy wyrozumiała reżyserka?

Š. H.: Agnieszka daje wszystkim możliwość zaprezentowania się, aby mogli pokazać to, co jest w nich najlepszego. Motywuje ludzi do pracy. Umie słuchać, co nie jest u sławnych i utalentowanych twórców takie oczywiste. Jest bardzo młodzieńcza w swoim sposobie myślenia, a praca z nią niesamowicie inspiruje i poucza.

K. Z.: Dlaczego zainteresował się Pan historią Jana Palacha i postanowił poświęcić mu swoją pracę dyplomową?

Š. H.: Na podstawie historii Palacha można idealnie ukazać to, co jest całkowicie współczesne: jak się przystosowujemy, jak nie mamy odwagi zmienić rzeczywistości wokół siebie, jak się boimy i jak nie powinniśmy się bać.

K. Z.: Skąd czerpie Pan informacje, bo jest oczywiste, że nie z własnych doświadczeń?

Š. H.: Studiuję materiały historyczne, czytam książki, ale najczęściej i najchętniej rozmawiam ze świadkami.

K. Z.: Jakim echem film odbił się w świecie?

Š. H.: Bardzo się cieszę, że film jest rozumiany także za granicą. Nawet w tych krajach, gdzie ludzie nie mają własnych doświadczeń z totalitaryzmem, z komunizmem. Okazuje się, że nasz film jest dla widzów na całym świecie zrozumiały, na wielu uniwersalnych poziomach. Był już na dziesiątkach festiwali filmowych – w Europie, USA, Australii, Indiach, nawet w Rosji – i został sprzedany wielu zagranicznym telewizjom.

K. Z.: Fakt, że Agnieszka Holland studiowała w Pradze podczas tych wydarzeń okazał się pomocny?

Š. H.: Niezmiernie. Wniosła do filmu swoje osobiste doświadczenie, wspomnienia z tamtego czasu, drobne szczegóły, które zmieniły film. Dzięki temu mogła doskonale uchwycić atmosferę tego okresu.

K. Z.: Pani reżyser nie bała się wracać pamięcią do tamtych przykrych wydarzeń?

Š. H.: Nie. Była to dla niej dobra okazja, aby wypowiedzieć się na temat ważnego etapu w życiu, który miał duży wpływ na kształtowanie jej światopoglądu.

K. Z.: Film od początku miał się składać z trzech części? Scenariusz powstał w takiej długości, jakim go teraz odbieramy?

Š. H.: O tym zadecydowaliśmy w chwili, gdy do projektu przystąpiło HBO. Była to bardzo trafna decyzja. Mogliśmy zgłębić temat naprawdę pod wieloma względami.

K. Z.: Co podczas pracy nad „Gorejącym krzewem” było najtrudniejsze i najbardziej ekscytujące?

Š. H.: Zrównoważyć proporcje między publicznym a prywatnym. Chcieliśmy, aby nasza historia była zarówno rodzajem kroniki ważnych okresów naszej historii, jak i intymnym portretem kilku osób, w których życie nieszczęśliwie uderzył czyn Jana Palacha. Przede wszystkim jego matki i brata. Na nich dwojgu najbardziej mi zależało, z nimi najbardziej współodczuwałem i najbardziej o nich myślałem.

K. Z.: Inspirował się Pan trochę polskim dokumentem „Usłyszcie mój krzyk” czy może nie widział go Pan przed powstaniem „Gorejącego krzewu”?

Š. H.: Widziałem ten film Macieja Drygasa. Pokazała mi go Agnieszka, kiedy pracowaliśmy u niej w Bretanii nad scenariuszem. Jest świetny, bardzo mnie uderzył, ale nie był bezpośrednią inspiracją.

K. Z.: Co Pan czuł, gdy zdjęcia zostały zakończone?

Š. H.: Kiedy zobaczyłem pierwszą wersję, czułem, że udało nam się zrobić coś, co naprawdę może trafić do ludzi. Widziałem niektóre własne błędy, ale przeważała wielka radość i spokój.

K. Z.: A gdy mógł Pan oglądać swoje dzieło na ekranie telewizyjnym?

Š. H.: Ja właśnie dotąd nie widziałem „Gorejącego krzewu” na ekranie telewizyjnym. Zawsze oglądałem go w kinie podczas różnych projekcji. Dlatego, że jego źródłem jest obraz telewizyjny, dzięki Agnieszce i jej współpracownikom satysfakcjonująco wypada także w kinie. Tylko w kinie, w towarzystwie innych widzów przeżywa się go najsilniej.

Ze Stefanem Hulíkiem rozmawiała Kamila Zygmunt.
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.