Felietony > Moje spojrzenie na...

Małe kroczki – wielkie sukcesy

Małymi krokami do celuKażdy człowiek, bez wyjątku, ma swoje słabsze i mocniejsze strony. Niezależnie od płci, wieku, stopnia niepełnosprawności. Wolimy podejmować się zadań, które wymagają użycia umiejętności przez nas posiadanych, a unikamy tych, w których się nie sprawdzamy, nie czujemy dobrze czy wręcz nie lubimy. Osoba dorosła jest w o tyle bardziej komfortowej sytuacji, iż będąc całkiem niezależną, świadomą konsekwencji i rozumną, może szukać zajęcia pasującego do jej profilu. Pomijając oczywiście trochę chore czasy, kiedy to fizjoterapeuta robi kurs mechanika, bo tam lepiej płacą na przykład.

Sytuacja komplikuje się w przypadku dzieci. Do pewnego momentu ich życie jest całkiem uzależnione od wielu czynników, a zadania przed nimi stojące są przede wszystkim z kategorii „muszę", „powinienem", „należy", „tak trzeba", pod groźbą mniej lub bardziej dotkliwych konsekwencji. To taki wiek kiedy osobnik: musi iść do szkoły i musi ją zaliczyć, musi nauczyć się samodzielności, odpowiedzialności, opanowania higieny własnej, załatwiania potrzeb, ukształtowania instynktu samozachowawczego, wypracowania dyscypliny - ogólnie przystosować się do dalszego, coraz bardziej samodzielnego życia i podejmowania samodzielnych decyzji.

W sytuacjach, kiedy pewnych rzeczy przeskoczyć się nie da, mimo braku do nich predyspozycji i talentu, nam, dorosłym, pozostaje tylko pomagać, wspierać, motywować, uczyć i doradzać... Co najdziwniejsze, nie ma zbyt wielkiej różnicy między rolą rodzica dziecka NT, a rodzica dziecka z autyzmem. Przynajmniej ja do takiego wniosku doszłam niedawno.

Oto troje dzieci:

1. Dominik - trzecia klasa podstawówki, biega na 100 m jak strzała, ale z matematyki idzie jak po grudzie,

2. Gosia - druga klasa gimnazjum, prawdopodobnie kolejna Szymborska, ale przeskoczyć przez kozła dla niej to jakby przejść po gorących węglach,

3. Sonia - Autik jak wiadomo, lat cztery (i dwa miesiące!!!), świetny słuch muzyczny, ale wejść do jeziora albo wspiąć się po powierzchni pochyłej - wyzwanie prawie nie do przejścia (to tak dla ułatwienia, żeby nie wyliczać wszystkich kwestii problematycznych).

I jeśli nie podlega dyskusji nagradzanie i chwalenie za osiągnięcia w czymś, co nie sprawia większej trudności a przy okazji niesie też przyjemność, to kwestia porażek i niedociągnięć w kwestii tych słabszych punktów może dawać do myślenia. Zarówno w przypadku Dominika i Gosi, dzieci NT, jak i Princessy, postępować należy tak samo: nagradzać każdy postęp, każdy krok naprzód, nie okazywać rozczarowania, dawać pozytywną energię i uzbroić się w cierpliwość. Każde dziecko powinno być dopingowane i motywowane do tego, aby poprawiać swoje rezultaty czy nauczyć się nowych umiejętności. Jeśli dodatkowo jest to coś, czego się nie lubi - jest trudniej i tym bardziej każdy mały kroczek naprzód należy nagrodzić.

Bo czy Dominik, biegnący prawie jak na skrzydłach do domu, żeby pochwalić się, że nareszcie zamiast "3 mniej" dostał "3 plus", będzie chciał dalej uczyć się przeklętej matematyki, jeśli usłyszy "Tylko 3 plus? Liczyłam przynajmniej na 4 mniej, tyle się przecież uczyłeś!". Więc skoro zarówno "3 mniej" jak i "3 plus" przynosi rozczarowania, to po co się starać? A skoro Gosię na każdych zajęciach z wychowania fizycznego będzie się zmuszało do biegania na dystansie 1,5 km, bo taka jest norma, a ona po prostu nie daje rady - jaki przyniesie to efekt? Bo WF trzeba zdać? Jak najbardziej, ale na miarę swoich możliwości. Skoro maksimum dla niej to 850 m to znaczy, że wszystko, co osiągnie ponadto, będzie sukcesem. I jeśli na kolejnej lekcji uda się jej przebiec 900 m - czyż nie zasługuje na ocenę przynajmniej dobrą za to, że przekroczyła jakąś swoją granicę? A ile razy kończy się to i tak niedostatecznym, bo przecież aby zaliczyć, trzeba przebiec "tyle to a tyle"?

Skoro "prawie nic nie jedząca" Princessa po dwóch latach namawiania nareszcie zjadła dzisiaj krakersa o smaku słoniny, to nie zasługuje na medal wręcz? Usprawnianie motoryki dużej trwa bardzo wolno, ale cieszy każdy postęp. Rok temu na placu zabaw wyłożonym kamyczkami i ogrodzonym płotkiem o wysokości około 10 cm stała jak manekin. Jak ją zostawiłam, tak stała. Problemem były kamyki, które inaczej czuje się pod butem, płotek, którego nie potrafiła pokonać sama. Nie chciała po tej nawierzchni iść nawet za rękę. W tym roku na wiosnę już swobodnie czuła się chodząc po kamykach, ale jeszcze za rękę. Potem stopniowo: zaczęła chodzić sama, potem z moją pomocą wspinać się po powierzchniach pochyłych. Teraz lata i łazi wszędzie, przechodzi sama przez murek, wchodzi sama na obiekty z pochyłymi kładkami i sama z nich schodzi, zjeżdża sama ze ślizgawki. Następne kroki to zabawa w piaskownicy, zawiśnięcie samej na rękach na drążku. A jeśli chodzi o jedzenie: ćwiartka jabłka i cztery frytki, kąsek kurczaka - i będę wniebowzięta.

A wszystko polega na tym, żeby wyznaczać realne cele, na miarę możliwości i umiejętności. Na tym, żeby za każdy postęp nagradzać, bo to motywuje, nawet jeśli to nie krok metrowy, a zwykły tiptopek. Na tym, żeby nie wymagać od kogoś, kto nienawidzi języka niemieckiego, nauczenia się czterozwrotkowego wiersza poety germańskiego na pamięć z perfekcyjną wymową umlautów, bo na "chusteczkę haftowaną co ma cztery rogi" szprechać mu po niemiecku, skoro ani talentu, ani chęci, a tak w ogóle to o niebo lepszy jest dla niego włoski i na filologię romańską będzie zdawać w przyszłości. Na tym, żeby jednocześnie nie zapominać o talentach i te pielęgnować bardziej intensywnie. I tutaj oczywiście możemy pozwolić sobie na podwyższanie poprzeczki, krytykę niepowodzeń (ale wyłącznie konstruktywną).

Magdalena Schmidt
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.