Ustroń jest idealnym miejscem, gdzie można zdrowo i aktywnie spędzić wolny czas. Aby zasmakować wszystkich atrakcji, należy zatrzymać się tu przynajmniej na kilka dni. Moja propozycja jest przeznaczona dla osób lubiących aktywny wypoczynek.
Pierwszego dnia proponuję wycieczkę na Małą i Wielką Czantorię, które powinny zadowolić każdego miłośnika gór. Na wycieczkę wyruszamy z centrum Ustronia i żółtym szlakiem kierujemy się w stronę Małej Czantorii. Na szczyt liczący 866 metrów powinniśmy dojść w niecałe dwie godziny. Po przejściu przez miasto i przekroczeniu obwodnicy idziemy polną drogą, wśród łąk. Przed nami rysuje się coraz wyraźniej Mała Czantoria, z lewej widzimy Czantorię Wielką, a za naszymi plecami ukazuje się panorama Ustronia z górującą nad nim Równicą i Lipowskim Groniem.
Mimo, iż droga nieustannie się wznosi, to marsz nie jest męczący. Po niecałej godzinie dochodzimy do miejsca biwakowego zwanego potocznie „Kępą u Jonka”, w którym możemy nieco odpocząć i coś zjeść. Wszędzie dookoła rozstawione są tablice informujące nas o faunie i florze najbliższej okolicy. My jednak idziemy dalej, by jak najszybciej stanąć na szczycie góry. Od tego miejsca trasa staje się bardziej wymagająca. Wchodzimy w las, a strome podejścia stają się coraz częstsze. Leśna ścieżka wijąca się wokół góry doprowadzi nas prosto na szczyt. Dla bardziej niecierpliwych istnieje możliwość drogi na skróty, wystarczy zboczyć ze ścieżki i bardzo stromym podejściem przez las wspiąć się na polankę, którą dojdziemy do celu. Ze szczytu można podziwiać Ustroń i okolice.
Tabliczka poza wiadomością, że znajdujemy się na wysokości 866 metrów, przekazuje również informację o kierunkach dalszej wędrówki. I tak można stąd powędrować w kierunku Goleszowa przez szczyt Tułu albo prosto na Czantorię Wielką. Zgodnie z planem wybieramy drugą opcję. Od tego miejsca idziemy szlakiem czarnym. Po przejściu przez niewielki lasek wychodzimy na rozległą polanę. Wędrując jej skrajem napotykamy pierwszą tabliczkę informującą, że dotarliśmy do polsko-czeskiej granicy. Przez cały czas towarzyszą nam wspaniałe widoki. Z polany ponownie wchodzimy w las, a podejście staje się bardziej strome.
Po obu stronach granicy w partiach podszczytowych znajdują się leśne rezerwaty przyrody: po stronie polskiej rezerwat Czantoria, a po stronie czeskiej rezerwat Čantoryje. Po kilku minutach dochodzimy do kolejnej polany, na której znajduje się Czeskie schronisko. Można tam nieco odpocząć i coś zjeść. Tuż obok znajduje się rodzima knajpka. Jedni wolą Żywca, inni Radegasta, pełna dowolność. W obu lokalach panuje ożywiony ruch. Pogoda jest piękna więc turystów nie brakuje. Postanawiamy zrobić sobie w tym miejscu chwile przerwy i nieco się posilić. Żona idzie kupić kiełbaski z grilla, a ja zamawiam piwo. W środku schroniska atmosfera jak z minionej epoki. Piwo nalewa barman schowany za szybą (coś jak kasa biletowa na dworcu PKP) i każdego klienta kasuje podwójnie – za piwo i za szklankę (kaucja oddawana jest po odniesieniu kufelka). Po przerwie ruszamy dalej w kierunku wieży widokowej i szczytu Czantorii Wielkiej (995 metrów). Po kilkunastu minutach jesteśmy na miejscu.
Różnica wysokości pomiędzy Ustroniem, a szczytem wynosi 630 m. Wieża widokowa znajduje się po Czeskiej stronie i jest płatna. Przyjmowane są zarówno korony jak i złotówki. Z wieży rozciąga się naprawdę spektakularny widok. Widać cały Ustroń, Wisłę, okoliczne góry, miasteczka po Czeskiej stronie, a nawet Jezioro Goczałkowickie, Żory czy Jastrzębie Zdrój. To po prostu trzeba zobaczyć. Pod wieżą znajduje się kolejny punkt gastronomiczny i budki z pamiątkami.
Ze szczytu idziemy czerwonym szlakiem na polanę Stokłosica (850 metrów), skąd rozciąga się piękny widok na Ustroń Polanę. Trasa choć nie jest długa, może być męcząca, gdyż jest dosyć stroma. Trzeba uważać również na kamienie i wystające korzenie drzew. Stokłosica posiada dobrze rozwiniętą infrastrukturę gastronomiczno-rozrywkową. Znajdziemy tu liczne knajpki, kioski z pamiątkami, parki rozrywki, tor saneczkowy i wiele innych atrakcji. Jeżeli będziecie nadal mieć siły to można dalej szlakiem czerwonym zejść do Ustronia Polany na piechotę. Dla tych, którym przebyta droga dała się mocno we znaki, proponuję zjazd kolejką linową. Na dole można zjeść późny obiad w jednym z licznych lokali oraz kupić pamiątki związane z Czantorią. Do centrum Ustronia można stąd dojechać autobusem, jednak my wybieramy inną opcję. Po chwili odpoczynku idziemy do domu brzegiem Wisły, kilkakrotnie wchodząc do wody i relaksując się na progach wodnych.
Wycieczka zajęła nam cały dzień i była wspaniałym relaksem. Dla duszy i ciała. Wieczorem, całe miasto tętni życiem i tylko od nas zależy, w jakim lokalu zakończymy emocjonujący dzień.
Drugi dzień weekendu można przeznaczyć na wycieczkę na Równicę (885 metrów). Ponownie wyruszamy z centrum Ustronia i po przejściu przez Wisłę, idziemy w kierunku Zawodzia. Idąc za wskazaniami czerwonego szlaku przechodzimy obok Sanatorium i kilku „Ustrońskich Piramid”. Z prawej strony możemy podziwiać pojawiającą się panoramę Ustronia oraz Czantorię, którą zdobyliśmy poprzedniego dnia. Po kilku kilometrach marszu dochodzimy do rozwidlenia dróg. Jedna odnoga prowadzi do Ustronia Jaszowca i dalej na Polanę, druga prosto na Równię. Na szczyt możemy dojść asfaltową drogą, która spiralnie wije się wokół góry. Jednak dużo atrakcyjniejsza jest ścieżka górska biegnąca przez polany i lasy Równicy. Szlak jest dobrze oznaczony, więc się nie zgubimy. Trasa nie jest trudna, jednak trzeba uważać na korzenie drzew. Co jakiś czas będziemy musieli przechodzić przez jezdnię, która tu i ówdzie przecina górską ścieżkę. Podczas wspinaczki warto się zatrzymywać i obejrzeć za siebie, gdyż widoki z każdym metrem staja się coraz bardziej niesamowite. Po odcinku leśnym wychodzimy na podszczytową polanę, która została zamieniona w jeden wielki park rozrywki. Podobnie jak na Stokłosicy i tu możemy przebierać w atrakcjach: park linowy, mini rollercoaster, regionalne karczmy i wiele innych. Na Równicy znajduje się również schronisko, gdzie można się zatrzymać na nocleg. Tam właśnie postanowiliśmy zrobić sobie przerwę przed podejściem na szczyt.
Widok jaki się stąd rozciąga jest niesamowity. Czantorię i Ustroń mamy jak na wyciągnięcie ręki, na lewo możemy podziwiać panoramę Beskidu Śląskiego z Baranią Górą na czele. Po małym piwku ruszamy w dalszą drogę. Samo podejście jest dosyć strome, ale nie trwa długo. Po kilku minutach wchodzimy w las, który będzie nam towarzyszył aż do końca trasy. Sam wierzchołek nie jest miejscem szczególnie atrakcyjnym, gdyż widok przesłaniają drzewa. Z tego miejsca możemy iść dalej żółtym szlakiem w kierunku Lipowskiego Gronia i Lipowca. My jednak zawracamy z powrotem w kierunku Ustronia.
Przy stoisku z pamiątkami kupuję kilka drobiazgów dla syna, który po raz pierwszy zdobył ten szczyt. Początkowo wracamy tą samą drogą chłonąc widoki, po czym na rozwidleniu dróg skręcamy w lewo. Trasa przez Jaszowiec jest jedną z najpiękniejszych w okolicy. Podczas marszu cały czas towarzyszy nam szum drzew i przepływający w dole potok górski. Schodząc coraz niżej dochodzimy do Wisły, przy której robimy sobie małą przerwę. Miło jest zamoczyć nogi w zimnej wodzie po takiej wycieczce.
W tym momencie mamy kilka możliwości, jak spędzimy resztę dnia. Możemy przejść przez rzekę i po relaksie w jakiejś knajpce w Ustroniu Polanie wrócić autobusem, pociągiem lub pieszo do Ustronia. Możemy zrobić sobie spacer do Dobki, której dziewicze piękno zapamiętacie na długo. Albo wejść na kolejny szczyt – Orłową i iść dalej w kierunku Trzech Kopców, aż dojdziemy do Wisły. Każdy kolejny wariant jest bardziej wymagający ale i bardziej ekscytujący. Cokolwiek jednak wybierzecie i tak będziecie bawić się znakomicie.
Zatem nie czekajcie dłużej, pakujcie się i przyjeżdżajcie do Ustronia.