Język angielski > Zabawy z angielskim

Wiem, że nic nie wiem, czyli dochodzenie do perfekcji

Agnieszka WąsowskaNa łamach nowego pisma chciałam pisać o języku angielskim przez pryzmat angielskiej kultury. Tak też będzie. Postanowiłam jednak zacząć od czegoś zupełnie innego. Jeśli to czytasz, pewnie uważasz, że znasz angielski na poziomie zaawansowanym. Może angielski to twoje hobby, może masz już dość nauki. Pewnie czujesz się świetnie ze swoją znajomością angielskiego. A ja chcę teraz zachwiać twoim poczuciem zaawansowania. Znalazłam miejsce, które pokaże nam naszą małość.

“Wiem, że nic nie wiem” powiedział filozof, który był najmądrzejszy. Im dłużej uczymy się czegoś, zgłębiamy pasję, tym więcej widzimy ścieżek nieodkrytych, bocznych torów, zaułków, niespodzianek. Tak samo w języku. Osiągnięcie każdego poziomu otwiera przed nami kolejny etap – wyższy, niższy, ale wcześniej przeoczony, ukryty gdzieś z boku. Uczymy się gramatyki, słownictwa, wymowy. W pewnym momencie różnicujemy wypowiedzi według rejestrów. Później chcemy mówić z dobrym akcentem. Jeszcze później odkrywamy, że każdy akcent jest inny i zgłębiamy jeden z nich. Kiedy znamy akcent, potrzebny nam jest slang... może tak wyliczać w nieskończoność w zależności od obranego kierunku.

Czy można zatem osiągnąć perfekcję? Trudno powiedzieć. Można osiągać poszczególne cele, zaliczać poziomy. Ale perfekcja maniaka akcentu Seana Connery jest inna niż fana teksańskiego akcentu. Czy najwyższą perfekcją nie jest mowa native speakerów? Nie wiadomo. Nikt nie robi tylu błędów gramatycznych ile oni.

Nauka języka jest dziedziną, w której trzeba się bardzo namęczyć na początku. Potem jest z górki. Ale gdy już jesteśmy naprawdę biegli, znów zaczyna się podejście. Prawie niemożliwe jest wskoczenie na etap native'a. W nauce języka nie warto mieć kompleksów. Chodzi przede wszystkim o komunikację. Jeśli jednak język stanie się naszą pasją dążmy do perfekcji w wybranych jego elementach. Ich suma może pozwoli nam zbliżyć się do ideału.

Na początku napisałam, że znalazłam miejsce, które pokaże nam naszą małość. Chodzi o słowa. Można się skupiać na akcencie, ale słowa są nam niezaprzeczalnie potrzebne. Grupa forumowiczów postanowiła stworzyć listę zabójczych słówek na egzamin CPE. Jedne są mniej, inne bardziej zabójcze. Wiele z nich na pewno nigdy nie pojawi się na CPE, bo nie znają ich normalni Anglicy. A jednak warto przyjrzeć się tej liście, aby zobaczyć jaki ogrom jeszcze przed nami. Znajomość języka jest trudna do policzenia. Ale czy po przeczytaniu tej listy nadal czujecie się tacy zaawansowani?

Tyle na początek. Mam nadzieję, że was nie przestraszyłam! Od przyszłego numeru ruszamy z angielskością w różnych formach.

Agnieszka Wąsowska
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.