Felietony > Jak przeżyć w Polsce i nie zwariować

Internetowi podglądacze

Gitte JensenProkrastynacja, czyli patologiczna tendencja do ciągłego odwlekania różnych czynności, to obecnie problem nie tylko studentów, lecz także jak się okazuje pracowników biurowych. Korporacje, których pracownicy spędzają całe dnie przy komputerze, coraz częściej decydują się na blokowanie dostępu do stron internetowych, które skutecznie zmniejszają produktywność pracy. Co jest takiego w portalach społecznościowych czy plotkarskich, że potrafimy odwiedzać je kilkanaście, a czasami nawet kilkadziesiąt razy w ciągu dnia?

Jeszcze 10–15 lat temu wydawało się, że największym zagrożeniem pod kątem uzależnienia są gry komputerowe. Sytuacja zmieniła się diametralnie od roku 2008, kiedy to serwis społecznościowy Facebook stał się dostępny na skalę globalną. Podejrzewam, że sam twórca Facebooka – Mark Zuckerberg – nawet w najśmielszych marzeniach nie podejrzewał, że stworzy prawdziwe medialno-socjalne monstrum, które stało się największą bazą danych ludności świata. Oczywiście w nadziei na powtórzenie sukcesu facebookowego prekursora w sieci zaroiło się od pokrewnych serwisów społecznościowych, jednak ogromna większość z nich umarła śmiercią naturalną. Wielu wróżyło taką przyszłość samemu Facebookowi, jednak okazało się, że początkowy szał zmienił się jedynie w przyzwyczajenie, co uczyniło z Facebooka taki sam standard, jakim są prasa, radio czy telewizja. Nowych użytkowników wciąż przybywa. Sam serwis ma oczywiście wiele zalet – można utrzymywać kontakty z dawno niewidzianymi znajomymi, otrzymywać na bieżąco informacje odnośnie do różnych wydarzeń, a także promować siebie i swoją firmę na różne sposoby. Wspaniale. Jednak dlaczego marnujemy czas na śledzenie innych w internecie? Czemu z wypiekamy na twarzy przeglądamy zdjęcia znajomych z wakacji? Nie ulega wątpliwości, że chcemy i lubimy podglądać, czego przykładem był chociażby wielki sukces formatów reality show. Zazwyczaj jednak takie internetowe podglądanie nie różni się wiele od oglądania wyreżyserowanego serialu, ponieważ w internecie każdy chce pokazać publicznie tylko „blaski”, zaś „cienie” życia mają swe miejsce poza komputerem. A może po prostu zwykła ludzka zawiść popycha nas w stronę pustych porównań – czy nasz kolega ze studiów radzi sobie lepiej niż ja, czy mąż koleżanki jest przystojniejszy od mojego i tak dalej...

Pomimo socjalnych zalet Facebooka, uważam, że serwis negatywnie wpływa na więzi międzyludzkie, zubożając je do anonimowego śledzenia time line’a dobrych znajomych, co sprawia, iż mamy złudne wrażenie, że wiemy dokładnie co się u nich dzieje. W związku z tym słabnie potrzeba utrzymywania kontaktu mailowego czy telefonicznego. Pamiętam jak wielką przykrość sprawiło mi przypadkowe odkrycie, że moja dobra (lub tak mi się przynajmniej wydawało) koleżanka zmieniła stan cywilny, o czym dowiedziałam się ze zmiany statusu związku na jej profilu.

Ponadto na pozór banalne czynności, takie jak zaczepienie (poke), polubienie zdjęcia lub statusu (like) czy usunięcie z listy znajomych, mają poważne społeczne konsekwencje w prawdziwym życiu i znacząco rzutują na relacje. Społeczny ostracyzm przejawia się np. poprzez niepolubienie czyjegoś statusu, zaś polubienie np. zdjęcia przez samego siebie jest uznawane za żałosne. Usunięcie z listy znajomych może z kolei zakończyć się otwartą wrogością danej osoby w realnym świecie – podobnie sytuacja rysuje się w przypadku nieprzyjęcia zaproszenia do znajomości lub ze zwlekaniem w jego akceptacji. Jak więc widać, banalne facebookowe niuanse zaczęły w dużym stopniu wchodzić z butami w realne relacje międzyludzkie i urosły do rangi nowego działu psychologii internetowej.

Innym przykładem internetowego podglądania innych ludzi są serwisy plotkarskie. Największą popularnością w naszym kraju cieszą się oczywiście serwisy polskie, takie jak www.pudelek.pl, www.lansik.pl czy www.plejada.pl. Strony te pękają w szwach od kompletnie bezużytecznych infomacji, a mimo to ich właściciele dorobili się majątków ze świadczenia usług reklamodawcom. Polskie serwisy plotkarskie są tak ponure jak polski szoł biznes, a mimo to znajdują się rzesze fanów, wchodzących na nie wielokrotnie każdego dnia, by śledzić głupkowate niusy o Grycankach, Wojewódzkim czy Natalii Siwiec. A mimo to mnóstwo osób wydaje się być zainteresowanych wiadomościami o tym, że Michał Wiśniewski poleciał do Niemiec tanimi liniami (czytaj: dziad), a Mandaryna miała na sobie złote buty (czytaj: burżujka). Mało tego – niektóre artykuły liczą sobie ponad 3000 komentarzy! Oczywiście nie jest dla nikogo zaskoczeniem, że większość tych komentarzy to tzw. „hate speech” stosowany przez sfrustrowanych utracjuszy potocznie zwanych „hejterami”. Jednak na obronę agresywnych internautów powiem krótko: jakie niusy, takie komentarze. Ponadto przeglądając niektóre wypowiedzi, zdarzyło mi się natrafić na wyznania w stylu: „Sesja wkrótce, a ja siedzę na pudelku” tudzież „Mam jutro egzamin, a czytam jakieś bzdety o Dodzie”. Jak więc widać serwisy plotkarskie to tylko druga strona prokrastynacji. Chociaż kto wie... być może odwiedzanie internetowych tabloidów ma wydźwięk terapeutyczny. Przecież zawsze możemy poczuć się lepiej, dochodząc do budujących wniosków, że jesteśmy ponad tym targowiskiem próżności i brzydzimy się tym pustym światkiem.

Kończąc, życzę wszystkim czytelnikom oderwania się od spraw „pudelkowych” celebrytów i ograniczenie śledzenia znajomych na profilach społecznościowych, chociażby na rzecz śledzenia ich w realu. Niezłym pomysłem byłoby też odświeżenie zakurzonych znajomości przy kawie lub piwku albo przynajmniej napisanie do kogoś długiego maila. Zaś w ramach terapii uzależnienia od Facebooka polecam krótką etiudę o przemijaniu i starzeniu się przez ekranem komputera:

Aby wyświetlić obiekt zainstaluj wtyczkę: Adobe Flash Player

Gitte Jensen
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.