Powieści i opowiadania > Nestor - Powieść minionych lat

Nestor - Powieść minionych lat (rozdz. 85-92)

85. Zwycięska wyprawa Światopełka i Włodzimierza na Połowców

[...] Tegoż roku [1102] było znamię na niebiosach, miesiąca stycznia 29 dnia, przez trzy dni, jakby łuna od pożaru od wschodu i południa, i zachodu, i północy, i było takie światło całą noc, jakby od księżyca w pełni świecącego. Tegoż roku było znamię w księżycu, miesiąca lutego 5 dnia. Tegoż miesiąca 7 dnia było znamię w słońcu: ogrodziło się było słońce trzema tęczami, i były inne tęcze grzbietami ku sobie. I widząc te znamiona prawowierni ludzie ze wzdychaniem modlili się do Boga i ze łzami, aby Bóg obrócił znamiona te na dobro: znamiona bowiem bywają jedne na złe, inne zaś na dobre. Na przyszłe lato włożył Bóg myśl dobrą w ruskich kniaziów: zamyślili porwać się na Połowców i pójść w ziemię ich, co też było, jak o tym powiemy w przyszłym roku. Tegoż roku zmarł Jarosław Jaropełkowicz, miesiąca sierpnia 11 dnia. Tegoż roku wydana była córka Światopełkowa Zbysława do Lachów za Bolesława [Krzywoustego], miesiąca listopada 16 dnia.

Roku 6611 [1103]. Bóg włożył w serce kniaziom ruskim Świa topełkowi i Włodzimierzowi, i zebrali się radzić na Dołobsku. I siadł Światopełk ze swoją drużyną, a Włodzimierz ze swoją w jednym namiocie. I poczęła radzić i mówić drużyna Światopełkowa: Nie godzi się teraz na wiosnę iść [na Połowców], zmarnujemy smerdów i rolę ich. I rzekł Włodzimierz: Dziwno mi, drużyno, że koni żałujecie, którymi orzą, a czemuż nie pomyślicie, że oto pocznie orać smerd, i przyjechawszy Połowczyn uderzy go strzałą, a konia jego zabierze, a w sioło jego wjechawszy weźmie żonę jego i dzieci jego, i wszystko jego mienie? Toć wam konia żal, a samego czyż nie żal? I nie mogła odpowiedzieć drużyna Światopełkowa. I rzekł Światopełk: Tom ja gotów już. I wstał Światopełk, i rzekł do niego Włodzimierz: Toć, bracie, wiele dobrego uczynisz ziemi ruskiej. I posłali do Olega i Dawida, mówiąc: Pójdźcie na Połowców, niech albo będziem żywi, albo martwi. I usłuchał Dawid, a Oleg nie zechciał tego, przyczynę podając: Niezdrów jestem. Włodzimierz zaś pożegnawszy brata swojego, poszedł do Perejasławia, a Światopełk za nim, i Dawid Światosławicz, i Dawid Wsiesławicz, i Mścisław Igorowy wnuk, Wiaczysław Jaropełkowicz, Jaropełk Włodzimierzowicz. I poszli na koniach i w łodziach, i przyszli niżej progów, i stali na mieliznach na Ostrowie Chortyckim. I wsiedli na konie, a piesi z łodzi wyszedłszy szli potem cztery dni, i przyszli nad Suteń.

Połowcy zaś usłyszawszy, że idzie Ruś, zebrali się bez liku i poczęli radzić. I rzekł Urusoba: Prośmy Ruś o pokój, gdyż krzepko będą bić się z nami, bośmy mnóstwo złego wyrządzili ziemi ruskiej. I rzekli młodzi Urusobie: Jeśli się boisz Rusi, my się nie boimy, tych bowiem wybiwszy, pójdziemy w ziemie ich, i zawładniemy grodami ich, i kto wybawi ich od nas? Kniaziowie zaś ruscy i woje wszyscy modlili się do Boga, i śluby czynili Bogu i Matce Jego, ten kutią, ów zaś jałmużną ubogim, inni zaś darami dla monasterów. I gdy tak modlili się, poszli Połowcy i posłali przed sobą w straży Ałtunopę, który słynął u nich z męstwa. Także kniaziowie ruscy posłali przednią straż swoją. I wypatrzyła straż ruska Ałtunopę, i obstąpiła go, i zabiła Ałtunopę i będących z nim, i nie ocalał ani jeden, jeno wszystkich zabili. I poszły pułki, jako bory, i nie podobna było ogarnąć ich okiem, i Ruś poszła przeciw nim. I Bóg Wielki włożył przerażenie wielkie w Połowców, i strach napadł na nich i drżenie przed obliczem wojów ruskich, i drętwieli sami, i konie ich nie miały szybkości w nogach. Nasi zaś z weselem, na koniach i pieszo, poszli ku nim. Połowcy zaś, widząc skierowaną Ruś na siebie, nie spotkawszy się pierzchnęli przed pułkami ruskimi. Nasi zaś pognali, siekąc ich.

Dnia 4 miesiąca kwietnia wielkie zbawienie Bóg uczynił, dając nad wrogami naszymi zwycięstwo wielkie. I zabili tu w bitwie kniaziów dwudziestu: Urusobę, Kczyja, Arsłanapę, Kitanopę,

Kumana, Asupa, Kurtka, Czenergepę, Surbara, i innych knia-ziów ich, a Bełduzia pojmali. Potem zaś siedli bracia, zwyciężywszy wrogów swoich, i przywiedli Bełduzia do Światopełka, i począł Bełduź dawać za siebie złoto i srebro, i konie, i bydło. Światopełk zaś posłał go do Włodzimierza. I gdy przyszedł, począł wypytywać go Włodzimierz: To wiedz, że zgubiła was przysięga; wielekroć bowiem, składając przysięgę, wojowaliście ziemię ruską. To czemu ty nie uczyłeś synów swoich i ród swój nie łamać przysięgi, jeno przelewaliście krew chrześcijańską? Niech zatem będzie krew twoja na głowie twojej. I kazał zabić go, i tak rozsiekli go na kawały. I potem zebrali się bracia wszyscy, i rzekł Włodzimierz: Oto dzień, który uczynił Pan, radujmy się i weselmy się w Nim, gdyż Pan wybawił nas od wrogów naszych, i upokorzył wrogów naszych, skruszył głowy żmij i oddał ich na pożywienie ludziom ruskim. Wzięli bowiem wtedy bydło i owce, i konie, i wielbłądy, i obozy z dobytkiem i z czeladzią, i zajęli Pieczyngów i Torków, z taborami. I przyszli w Ruś z wielką zdobyczą i ze sławą, i ze zwycięstwem wielkim. Tegoż roku przyszła szarańcza, sierpnia l dnia. Tegoż miesiąca 18 dnia poszedł Światopełk i zbudował gród Juriew, który byli spalili Połowcy. Tegoż roku bił się Jarosław z Mordwą, miesiąca marca 4 dnia, i zwyciężon był Jarosław (s. 407—409).

86. Wydarzenia z lat 1106-1108

Roku 6614 [1106]. Wojowali Połowcy około Zarieczska, i posłał za nimi Światopełk Jana i Iwanka Zacharjicza, Chazarzyna, i dognali Połowców, i zdobycz odebrali. Tegoż roku zmarł Jan, starzec dobry, przeżywszy lat dziewięćdziesiąt, w starości sędziwej. Żyjąc wedle zakonu Bożego, nie gorszy był od pierwszych sprawiedliwych. Od niego i ja mnóstwo słów słyszałem, które też wpisałem do latopisu tego, od niego usłyszawszy. Był to bowiem mąż zacny i łagodny, i skromny, wstrzemięźliwy we wszelkiej rzeczy. Grób jego jest w monastarze Pieczerskim, w kruchcie leży ciało jego, złożone miesiąca czerwca 24 dnia. Tegoż roku postrzygła się Eupraksja, córka Wsiewołodowa, miesiąca grudnia 6 dnia. Tegoż roku przybiegł Zbigniew do Światopełka1. Tegoż roku postrzygł się [na mnicha] Światosław, syn Dawidowy, wnuk Swiatosławowy, miesiąca lutego 17 dnia.

Roku 6615 [1107] Wojował Boniak i Szarukan stary, i inni kniaziowie mnodzy, i stanęli około Łubna. Światopełk zaś i Włodzimierz, i Oleg, Światosław, Mścisław, Wiaczesław, Jaropełk — poszli na Połowców ku Łubnu, i o szóstej godzinie dnia przeszli w bród przez Sułę, i krzyknęli na nich. Połowcy zaś przerazili się, ze strachu nie mogli nawet chorągwi rozwinąć, jeno pierzchli, chwytając konie, a inni uciekali pieszo. Nasi zaś poczęli siec, goniąc ich, a innych rękami imać, i gnali ledwo nie do Chorołu. Zabili tedy Taza, Boniakowego brata, a Sugra ujęli i brata jego, a Szarukan ledwo uciekł. I odbiegli taboru swojego, który wzięli ruscy woje, miesiąca sierpnia 12 dnia; i powrócili do dom ze zwycięstwem wielkim. Światopełk zaś przyszedł do monasteru Pieczerskiego na jutrznię w dzień Zaśnięcia Świętej Bogarodzicy, i bracia przywitali go z radością wielką, mówiąc, że wrogowie nasi zwyciężeni [zostali] modlitwami Świętej Bogarodzicy i świętego ojca naszego Teodozego. Taki bowiem obyczaj miał Światopełk: gdy szedł na wojnę czy gdzie indziej, to najpierw kłaniał się przy grobie Teodozego i modlitwę wziąwszy od ihumena tutejszego, dopiero szedł w drogę swą. Tegoż roku zmarła kniahini, Światopełkowa matka, miesiąca stycznia 4 dnia. Tegoż roku, miesiąca tegoż, poszedł Włodzimierz i Dawid, i Oleg do Ajepy i do drugiego Ajepy, i zawarli pokój. I pojął Włodzimierz za Jerzego Ajepową córkę, Osieniową wnuczkę, a Oleg pojął za syna Ajepową córkę, Girgenową wnuczkę, miesiąca stycznia 12 dnia. A 5 lutego trzęsła się ziemia przed świtem w nocy.

Roku 6616 [1108]. Założona została cerkiew świętego Michała, o złotych kopułach, przez kniazia Światopełka, miesiąca lipca 11 dnia. I ukończyli refektarz Pieczerskiego monasteru za Teoktysta ihumena, który go założył z nakazu Glebowego i jego nakładem. Tegoż roku woda była wielka w Dnieprze i w Desnie, i w Prypeci [... s. 410—412].

87 Znamię w klasztorze pieczerskim

Roku 6618 [1110]. Poszli wiosną na Połowców Światopełk i Włodzimierz, i Dawid. I doszedłszy do Woina, wrócili się. Tegoż roku było znamię w monasterze Pieczerskim, 11 dnia miesiąca lutego: zjawił się słup ognisty od ziemi do niebios, a błyskawica oświeciła wszystką ziemię, i w niebiosach zagrzmiało o godzinie pierwszej w nocy, i wszyscy ludzie to widzieli. Ten zaś słup najpierw stał nad refektarzem murowanym, aż nie widać było krzyża, i postawszy trochę, przeszedł nad cerkiew i stanął nad grobem Teodozowym, i potem wstąpił na wierzch cerkwi, jakoby ku wschodowi licem, i potem niewidoczny był. To zaś był nie ognisty słup, jeno zjawisko anielskie: anioł bowiem tak pojawia się, raz słupem ognistym, raz zaś płomieniem, jako rzekł Dawid, przetwarzając anioły swoje w duchy i sługi swoje w ogień palący, posyła ich nakazem Bożym, dokąd chce, Władca i Stwórca wszystkiego. Anioł bowiem przychodzi, gdzie błogosławione miejsca i modlitewne domy, i tu pokazuje nieco wyglądu swojego, o ile mogą widzieć ludzie. Nie mogą bowiem ludzie widzieć jestestwa anielskiego, jako i Mojżesz wielki nie mógł widzieć anielskiego jestestwa: wiódł bowiem go w dzień słup obłoku, a w nocy słup ognisty; lecz to nie słup wiódł ich, jeno anioł szedł przed nim w nocy i we dnie. Tak też i to zjawisko coś pokazywało, to, co miało być i co było na drugi rok, bowiem czyż nie ten anioł wodzem był na innoplemieńców i wrogów? Jako powiedziano: Anioł przed tobą pójdzie, i jeszcze: Anioł twój będzie z tobą.

Ihumen Sylwester [monasteru] Świętego Michała napisał księgi te, latopis, mając nadzieję od Boga łaskę otrzymać, za kniazia Włodzimierza, gdy władał w Kijowie, a ja w tym czasie byłem ihumenem u Świętego Michała, w 6624 [1116] roku. A kto czyta księgi te — niech pomodli się za mnie2 (s. 412—413).

88. Pomoc aniołów w walce z Połowcami

Roku 6619 [1111] Włodzimierz i Światopełk poszli na Połowców: Światopełk z synem, Jarosław, i Włodzimierz z synami, i Dawid z synem. I poszli, pokładając nadzieję w Bogu i w Przeczystej Matce Jego, i w świętych aniołach Jego. I poszli w drugą niedzielę postu, a w piątek byli nad Sułą. W sobotę poszli, i byli nad Chorołem, i tu porzucili sanie. A w niedzielę, w którą krzyż całują3 poszli i przyszli nad Psioł, i stamtąd stanęli nad rzeką Gołtą. Tu poczekali na wojów i stamtąd poszli do Worskli, tu zaś nazajutrz, we środę, krzyż całowali, i z mnogimi łzami pokładli wszystką swoją nadzieję w krzyżu4. I stamtąd przeszli mnóstwo rzek i w szósty tydzień postu, we wtorek, przyszli ku Donowi. I odziali się w zbroję, i pułki uszykowali, i poszli pod gród Szarukań. I kniaź Włodzimierz przystawił popy swoje, by jadąc przed pułkiem śpiewali tropary i kondaki krzyża świętego i kanon Świętej Bogarodzicy. Przyjechali ku grodowi wieczorem, i w niedzielę wyszli ci z grodu, i pokłonili się kniaziom ruskim, i wynieśli ryby i wino5 przespali noc tu. I nazajutrz, we środę, poszli ku Sugrowi, i przyszedłszy podpalili go, a we czwartek poszli od Donu, a w piątek zaś rano, miesiąca marca 24 dnia, zebrali się Połowcy, uszykowali pułki swoje i poszli do boju. Kniaziowie zaś nasi pokładli nadzieję swoją w Bogu, i rzekli: Oto śmierć dla nas tu, stańmyż krzepko! I żegnali się ze sobą, i wzniósłszy oczy swoje ku niebu wzywali Boga Najwyższego.

I gdy było spotkanie i walka zacięta, Bóg Najwyższy wejrzał na innoplemieńce z gniewem, i zaczęli padać przed chrześcijanami. I tak zwyciężeni zostali innoplemieńcy, i padło mnóstwo wrogów, naszych przeciwników, od kniaziów ruskich i wojów nad potokiem Degeja. I pomógł Bóg kniaziom ruskim. I oddali chwałę Bogu w ten dzień, a nazajutrz, gdy nastała sobota, świętowali Łazarzowe wskrzeszenie i Zwiastowania dzień, i pochwaliwszy Boga, spędzili sobotę i niedzieli doczekali. Gdy zaś nastał poniedziałek Wielkiego Tygodnia, znowu innoplemieńcy zebrali pułki swoje w wielkim mnóstwie, i wystąpili jako bory wielkie, tysiącami tysięcy, i obstąpili pułki ruskie. I posłał Pan Bóg anioła w pomoc ruskim kniaziom. I poszły połowieckie pułki i pułki ruskie, i gdy zderzyły się pierwsze szeregi pułków, rozległ się trzask jakby gromu. I walka była zacięta między nimi, i padali z obu stron. I jął nacierać Włodzimierz z pułkami swoimi, i Dawid, i ujrzawszy to Połowcy podali tył do ucieczki.

I padali Połowcy przed pułkiem Włodzimierzowym, niewidzialnie bici przez anioła, jak to widziało mnóstwo ludzi, i głowy niewidzialnie ścinane leciały na ziemię. I pobili ich w Wielki Poniedziałek, miesiąca marca 27 dnia. Pobito innoplemieńców wielkie mnóstwo nad rzeką Salnicą. I zbawił Bóg ludzi swoich. Swiatopełk zaś i Włodzimierz, i Dawid wychwalali Boga, który dał im zwycięstwo takie nad poganami, i wzięli łupy mnogie, i bydła, i koni, i owiec, i jeńców mnóstwo pojmali rękami. I spytali jeńców, mówiąc: Czemu was taka siła i wielkie mnóstwo, a nie mogliście się oprzeć, jeno szybko pierzchnęliście? Ci zaś odpowiadali, mówiąc: Jak możemy bić się z wami, kiedy inni jeździli ponad wami z orężem jasnym i strasznym i pomagali wam? Otóż to są anieli, od Boga posłani pomagać chrześcijanom. To bowiem anioł włożył w serce Włodzimierzowi Monomachowi zachęcić braci swoich, kniaziów ruskich, [do pójścia] na innoplemieńców. To bowiem, jako już rzekliśmy, zjawienie widziano w monasterze Pieczerskim, gdzie stał słup ognisty nad refektarzem, potem zaś przeszedł nad cerkiew i stamtąd ku Gorodowcowi; tu bowiem był Włodzimierz w Radosynie. I wtedy to anioł włożył Włodzimierzowi w serce, począł pobudzać, jako już rzekliśmy. Dlatego należy wychwalać aniołów, jako Jan Złotousty rzekł, albowiem oni Stwórcy wiecznie śpiewają, czynią Go miłosiernym i łaskawym dla ludzi. Anieli bowiem, powiadam, są naszymi obrońcami, gdy z siłami nieprzyjacielskimi wojujemy [...]

Tak oto i teraz z Bożą pomocą, dzięki modlitwom Świętej Bogarodzicy i świętych aniołów, wrócili ruscy kniaziowie do dom ze sławą wielką, rozchodzącą się wśród swoich ludzi i do wszystkich krajów dalekich, to jest do Grecji i Węgier, i Lachów, i Czechów, nawet i do Rzymu doszła, na sławę Bogu zawsze i teraz, i po wszystkie wieki. Amen (s. 415—420).

89. Śmierć Światopełka

Roku 6621 [1113]. Było znamię w słońcu o pierwszej godzinie dnia, było widoczne wszystkim ludziom: zostało słońca mało, jakby księżyc w dół rogami, miesiąca marca 19 dnia, a księżyca — 29-go. Takie zaś znamiona bywają nie na dobre. Bywają znamiona w słońcu i w księżycu lub w gwiazdach nie na wszystkiej ziemi, jeno w którejkolwiek krainie będzie znamię, to ta kraina widzi, a inna kraina nie widzi. Tak oto dawniej za dni Antiochowych były znamiona w Jerozolimie, zaczęli zjawiać się w powietrzu jeźdźcy uganiający orężnie i orężem błyskający, to było w Jerozolimie tylko, a w innych krainach nie było tego. To zaś znamię w słońcu zwiastowało Światopełkową śmierć, potem bowiem nadeszło święto Wielkanocy, i świętowano, i po świętach zachorzał kniaz. A zmarł prawowierny kniaz Michał, zwany Światopełkiem, miesiąca kwietnia 16 dnia, za Wyszogrodem, i przywieźli go w łodzi do Kijowa, i ubrali ciało jego, i włożyli na sanie. I płakali po nim bojarzy i drużyna jego wszystka, śpiewając nad nim należne pieśni, i położyli w cerkwi świętego Michała, którą był sam zbudował. Kniahini zaś jego rozdzieliła mnogie bogactwa monasterom i popom, i ubogim, że aż dziwili się wszyscy ludzie, gdyż takiej jałmużny nikt nie może czynić. Nazajutrz zaś, 17 dnia, radę urządzili Kijowianie, posłali do Włodzimierza, mówiąc: Pójdź, kniaziu, na stolec ojcowy i dziadowy. To słysząc Włodzimierz płakał bardzo i nie poszedł, smucąc się po bracie. Kijowianie zaś rozgrabili dwór Putiaty tysiącznika, poszli na Żydów, rozgrabili ich. I posłali znów Kijowianie do Włodzimierza, mówiąc: Pójdź, kniaziu, do Kijowa; jeśli zaś nie pójdziesz, to wiedz, że wiele złego stanie się, toć nie tylko Putiaty dwór czy setników, lecz i Żydów grabią, i jeszcze pójdą na bratową twoją i na bojarów, i na monastery, i będziesz odpowiadał, kniaziu, jeśli i monastery rozgrabią. To więc słysząc, Włodzimierz poszedł do Kijowa (s. 421).

90. Początek władania Włodzimierza Monomacha w Kijowie

Włodzimierz Monomach siadł w Kijowie w niedzielę. Spotkali zaś go metropolita Nikifor z biskupami i ze wszystkimi Kijowianami ze czcią wielką. Siadł na stolcu ojca swojego i dziadów swoich, i wszyscy ludzie radzi byli, i bunt uciszył się. Usłyszawszy zaś Połowcy o śmierci Światopełkowej zebrali się i przyszli nad Wyr. Włodzimierz zaś zebrawszy synów swoich i synowców, poszedł ku Wyrowi i połączył się z Olegiem, Połowcy zaś zbiegli. Tegoż roku posadził syna swojego Światosława w Perejasławiu, a Wiaczesława w Smoleńsku. Tegoż roku zmarła ihumenia monasteru Łazarzowego, święta żywotem, miesiąca września 14 dnia, przeżywszy lat sześćdziesiąt w zakonie, a od urodzenia dziewięćdziesiąt lat i dwa. Tegoż roku pojął Włodzimierz za syna swojego Romana Wołodarównę, miesiąca września 11 dnia. Tegoż roku Mścisław założył cerkiew murowaną świętego Mikołaja na kniaziowym dworze przy targowisku w Nowogrodzie. Tegoż roku posadził [Włodzimierz] syna swojego Jaropełka w Perejasławiu. Tegoż roku ustanowiono biskupa Daniłę w Juriewie, a w Białogrodzie — Nikitę (s. 421—422).

91. O spadaniu z chmur różnych dziwnych rzeczy

Roku 6622 [1114]. Zmarł Światosław syn Włodzimierzowy, miesiąca marca 16 dnia, i położony został w Perejasławiu w cerkwi świętego Michała, tu bowiem ojciec dał mu stolec, wywiódłszy go ze Smoleńska. Tegoż roku Mścisław założył [gród] w Nowogrodzie większy od poprzedniego. Tegoż roku założona została Ładoga murowana na nasypie przez posadnika Pawła, za kniazia Mścisława. Gdy przyszedłem do Ładogi, powiadali mi Ładożanie: Tu, gdy bywa chmura wielka, znajdują dzieci nasze oczka szklane, i małe, i wielkie, przewiercone, a inni podle Wołchowa zbierają, które wypłukuje woda. Od nich wziąłem ponad sto, są zaś różne6. Gdym się temu dziwił, rzekli mi: To nie dziwne; żyją jeszcze męże starzy, którzy chodzili za Jugrę i za Samojadź, i widzieli sami w północnych krainach, jak spada chmura, i w tej chmurze spadają wiewiórki młode jakby dopiero urodzone, i podrósłszy rozchodzą się po ziemi, i znów bywa inna chmura, i spadają w niej reniferki małe, i wyrastają i rozchodzą się po ziemi7. Świadkiem tego jest mi posadnik ładoski Paweł i wszyscy Ładożanie. Jeśli zaś kto temu nie uwierzy, niech przeczyta Chronograf [grecki].

Za panowania Probusa w czasie deszczu z chmury wielkiej pszenica z wodą mnogą zmieszana spadała, którą zebrawszy, nasypywano sąsieki wielkie. Także za Aureliusza okruchy srebrne spadły, a w Afryce trzy kamienie ogromne. I gdy było po potopie i po rozdzieleniu narodów, począł panować najpierw Mestrom z rodu Chamowego, a po nim Jeremiasz, po nim Teost, którego także Swarogiem nazywali Egipcjanie8. Za panowania tego Teosta w Egipcie spadły kleszcze z niebios, i poczęli [Egipcjanie] kuć oręż, pierwej bowiem palicami i kamieniami bili się. Ów zaś Teost zakon ustanowił, aby niewiasty za jednego mężczyznę wychodziły i żyły wstrzemięźliwie, a która cudzołoży — karać rozkazał. Dlatego przezwano go bowiem Swarogiem. Przedtem bowiem niewiasty wszeteczniły z kim chciały, jak zwierzęta. Jeśli urodziła dziecko, to oddawała je temu, który jej był luby, mówiąc: To twoje dziecię. On zaś urządzał święto i brał je. Teost zaś taki zakon odrzucił i ustanowił, jednemu mężowi jedną żonę mieć, i żonie za jednego męża wychodzić; jeśli zaś kto [to] naruszy, niech wrzucą go do pieca ognistego. Dlatego przezwali go Swarogiem i błogosławili go Egipcjanie.

I potem panował syn jego, imieniem Słońce, którego nazywają Dadźbogiem9 — siedem tysięcy i czterysta, i siedemdziesiąt dni, czyli było lat dwadzieścia z połową. Nie znali bowiem Egipcjanie innego liczenia; owi po księżycu liczyli, a drudzy dniami lata liczyli; liczbę bowiem dwunastu miesięcy potem poznali, gdy poczęli ludzie dań dawać carom. Car Słońce, syn Swarogowy, to jest Dadźbog, był mężem silnym; usłyszawszy od kogoś o pewnej Egipcjance bogatej i znakomitej i o pewnym człowieku, chcącym wszetecznić z nią, szukał jej, by ją pojmać, a nie dać naruszać zakon ojca swojego, Swaroga. Wziął ze sobą mężów kilku swoich i znając godzinę, o której cudzołoży, nocą naszedł na nią pod nieobecność męża jej, a ją znalazł leżącą z innym, którego chciała. Pojmał tedy ją i męczył, i posłał wodzić ją po krainie na pohańbienie, a tamtego cudzołożnika ściął. I było czyste życie we wszystkiej ziemi egipskiej, i chwalić go poczęto. Lecz my nie będziemy dalej ciągnąć opowiadania, jeno mówimy z Dawidem: Wszystko, co zechciał, stworzył Pan na niebiosach i na ziemi, w morzu, we wszystkich otchłaniach, wywodząc obłoki z krańców ziemi. To bowiem był właśnie kraniec ziemi, o którym powiedziałem pierwej10 (s. 422-424).

92. Przeniesienie relikwii Borysa i Gleba

Roku 6623 [1115]. Zebrali się bracia, kniaziowie ruscy: Włodzimierz zwany Monomachem syn Wsiewołodowy, i Dawid Swiatosławicz, i Oleg brat jego, i uradzili przenieść relikwie Borysa i Gleba, byli bowiem zbudowali cerkiew dla nich murowaną, na pochwałę i cześć, i na ciał ich pochowanie. Najpierw tedy poświęcili cerkiew murowaną, maja l dnia, w sobotę; nazajutrz zaś, 2 dnia, przenieśli świętych. I było nabożeństwo wielkie, zeszło się dużo narodu ze wszystkich stron, metropolita Nikifor ze wszystkimi biskupami — z Teoktystem czernihowskim, z Łazarzem perejasławskim, z popem Nikitą białogrodzkim, i z Daniłą juriewskim, i z ihumenami — z Prochorem pieczerskim, i z Sylwestrem od Świętego Michała, i Sawa od Świętego Spasa, i Grzegorz od Świętego Andrzeja, Piotr Kłowski, i inni ihumeni.

I poświęcili cerkiew murowaną, i odprawiwszy mszę, obiadowali u Olega i pili, i było ugoszczenie wielkie, i karmili ubogich i pielgrzymów przez trzy dni.

I gdy nastał ranek, metropolita, biskupi, ihumeni przyoblekli się w szaty liturgiczne, i świece zapaliwszy, i kadzidła wonne, przyszli ku trumnom świętym, i wzięli trumnę Borysową, i wstawili ją na wozidła, i potoczyli za powrozy kniaziowie i bojarzy; przed nimi szli mnisi ze świecami, za nimi szli popi i ihumeni, i biskupi — przed trumną, a kniaziowie z trumną szli między płotami. I nie można było wieźć dla mnóstwa narodu: połamali płoty, a inni oblepili pomosty i mury, aż strach było widzieć takie mnóstwo narodu. I rozkazał Włodzimierz rozrzucić ludowi pocięte pawołoki, sukno, skórki wiewiórcze, a tu i ówdzie srebrniki rzucać między ludzi silnie napierających, i dopiero łatwo wnieśli do cerkwi i postawili trumnę w środku cerkwi, i poszli po Gleba. Tym też sposobem i tego przywieźli, i postawili przy bracie. Był zaś spór między Włodzimierzem a Dawidem i Olegiem — Włodzimierz bowiem chciał ich postawić w środku cerkwi i baldachim srebrny postawić nad nimi, a Dawid i Oleg chcieli postawić ich w grobowcu, gdzie ojciec mój naznaczył, na prawej strome, gdzie były urządzone grobowce im. I rzekł metropolita i biskupi: Rzućcie los, gdzie wolą męczennicy, tam ich postawmy. I była zgoda na to. I położył Włodzimierz swój los, a Dawid i Oleg swój los na święty stół [ołtarz], i został ujęty los Dawidowy i Olegowy. I postawili ich w grobowcu tym, po prawej stronie, gdzie dziś leżą. Przeniesieni zaś zostali święci męczennicy maja wtórego dnia, z drewnianej cerkwi do murowanej, w Wyszogrodzie.

Jesteście chwałą kniaziów naszych i orędownikami ziemi ruskiej, bowiem sławę świata tego podeptaliście, a Chrystusa umiłowaliście. Jego śladem postanowiliście kroczyć; Owce Chrystusowe dobre, chociaż wleczeni na rzeź, nie sprzeciwiliście się, nie uchyliliście się od zgotowanej Wam śmierci. Przeto z Chrystusem współpanujecie w wiecznej radości, i dar uzdrawiania otrzymawszy od Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa, obficie zsyłacie go niemocnym, z wiarą przychodzącym do świętego przybytku Waszego, Orędowników ojczyzny swojej!

Kniaziowie zaś i bojarzy, i wszyscy ludzie świętowali przez trzy dni, i chwalili Boga, i świętych męczenników, i potem rozeszli się każdy do domu swojego. Włodzimierz zaś okuł trumny srebrem i złotem. I modlą się do nich ludzie, prosząc o odpuszczenie grzechów. Tegoż roku było znamię: zginęło słońce i było jako księżyc, o którym mówią nieuki [poganie] — objedzone słońce. Tegoż roku zmarł Oleg Światosławicz, miesiąca sierpnia l dnia, a 2-go pogrzebany został w Świętym Spasie, przy grobie ojca swojego Światosława. Tegoż roku zbudowano most przez Dniepr [... s. 424—425].

KONIEC

Nestor 
  1. Był to brat Bolesława Krzywoustego, uciekający przed nim. Brak jednak wszelkich dalszych o nim wiadomości. Rzecz jasna, że nie mógł on uzyskać pomocy przeciw Krzywoustemu od pozostającej z nim w sojuszu Rusi.

  2. Na tych słowach kończy się Powieść minionych lat w kodeksie Ławrientiewskim. Dalsze opowiadania przytaczamy w wersji hipackiej.

  3. Tzn. w trzecią niedzielę Wielkiego Postu, w którą w cerkwiach odbywa się adoracja krzyża (Kriestopokłonnaya niediela).

  4. Modły związane z adoracją krzyża odbywały się przez cały czwarty tydzień Wielkiego Postu.

  5. Przypuszcza się, że mieszkańcy grodów połowieckich w większości byli Rusinami i chrześcijanami, stąd wypływał ich przyjazny stosunek do wojska ruskiego.

  6. Były to prawdopodobnie korale, wypłukiwane przez rzekę Wołchow z dawniejszej warstwy kulturowej grodu Ładogi, który istniał jako osada już od VIII w. Korale jako ozdoba były szeroko używane w najdawniejszej Rusi.

  7. Również dawne podania skandynawskie mówiły o tym, że pierwsze na ziemi stado reniferów spadło z obłoków.

  8. Swarog, bóg pogan ruskich (także polskich) jest tu utożsamiony z Teostem, czyli ze znanym z mitologii greckiej Hefajstosem, bogiem ognia i sztuki kowalskiej.

  9. Tu znów drugi bóg słowiański, Daźbog, utożsamiony jest z greckim Heliosem, bogiem słońca.

  10. Mowa tu o krajach na północ od Ładogi, o których kronikarz nadmienił na początku tego zapisu.

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.