M A T M A T A, napis na szczycie trochę przypomina wizytówkę Hollywood, ale ten znajduje się w Afryce, na skraju Sahary i góruje nad niepozorną małą miejscowością. W dodatku w dużym stopniu podziemną. Od niepamiętnych czasów mieszkają tu Berberowie, rdzenna ludność Tunezji. A dlaczego pod ziemią? Miękki piaskowiec nie bardzo nadawał się do ciosania z niego kamieni, z których można by budować domy, ale za to z łatwością można go drążyć. Wydrążenie prostego domu zajmuje zaledwie kilka miesięcy.
W środku takiego mieszkania znajduje się zazwyczaj głęboki na kilka metrów prostokątny lub elipsowaty dziedziniec, z którego można wejść do poszczególnych pomieszczeń wydrążonych na jednym lub dwóch poziomach. Tak „wybudowane” domy mają ogromną zaletę, w zimie utrzymują ciepło, a w lecie przyjemny chłód. I to za darmo! A kiedy miejsca jest za mało, nie trzeba brać kredytu, nie trzeba się przeprowadzać, wystarczy sobie wydłubać kolejny pokój!
Jak widać w podobny sposób, tylko na mniejszą skalę buduje się domy dla świnek morskich, które podobnie jak w Ameryce Południowej stanowią tu pewnie ważne uzupełnienie diety.
Międzynarodową sławę Matmata zawdzięcza również reżyserowi Jerzemu Lucasowi, który m.in. w jednym z tutejszych podziemnych hoteli kręcił część ujęć do pierwszej, drugiej i czwartej części Gwiezdnych wojen.
Po drodze pustynia, palmy i daktyle. Przy okazji zwróćcie uwagę, jaka technologia! Daktyle na palmach od razu w torebkach rosną! To są na pewno palmy modyfikowane genetycznie.
Dojeżdżamy do miejscowości Glissia, około 10 km na południe od Douz. Sahara jest na wyciągnięcie ręki. Wystarczy wsiąść na wielbłąda! Kiedyś przez pustynie wędrowały olbrzymie karawany złożone czasem nawet z kilkunastu tysięcy zwierząt! A wszystko dzięki niebywałej wytrzymałości wielbłądów, które dziennie potrafią przejść nawet 40 km z dwustukilogramowym obciążeniem na grzbiecie.
Sahara robi niesamowite wrażenie, a jesteśmy przecież ledwie na skraju tej ogromnej pustyni! Wielbłąd wiezie nas cierpliwie, żar leje się z nieba, piasek jest wszędzie. Drobny niczym pyłek, tak delikatny, że aż trudno w to uwierzyć.
Szott to płytkie nieposiadające odpływu zagłębienie występujące na północnych obrzeżach Sahary, głównie w Tunezji i w Algierii. Szott al-Dżarid jest największy, po deszczu zamienia się w słone jezioro, ale przez większą część roku ze względu na wysokie temperatury (bywa i 50°C) oraz niewielkie opady, jest płaską, suchą i popękaną powierzchnią. Byłem bardzo ciekaw, jak dalece będzie przypominało Salar de Uyuyni w Boliwii. Były miejsca suche, było trochę wody, co jakiś czas widać kopczyki soli, niby trochę podobnie, ale brak tutaj tej oszałamiającej bieli.
No nie wiem, w każdym razie na mnie Szott al-Dżarid nie robi aż takiego wrażenia jak Salar de Uyuni. Może to też kwestia pory roku, a może asfaltu, który przecina jezioro. W każdym razie dla przeciwwagi dodam, że Jerzy Lucas tutaj także kręcił swoje Gwiezdne Wojny, co dla fanów może stanowić dodatkową zachętę, by to miejsce odwiedzić. A my kierujemy się na północny zachód, w kierunku Tozeur.