Tam się dobrze żyje, gdzie się dużo pije...1
Zarówno w Polsce, jak i w Czechach, od czasu do czasu zdarza się, że na stacji paliw zabraknie benzyny, jednak nigdy nie zabraknie na tej stacji alkoholu (sprzedaż trunków na stacjach benzynowych jest np. w USA lub Skandynawii nie do pomyślenia...) Sam doświadczyłem sytuacji, kiedy w stanie wojennym w Polsce brakowało w sklepach prawie wszystkiego, ale półki w monopolowym uginały się pod butelkami z alkoholem. Władza (jakakolwiek) ma oczywisty finansowy interes w metodycznym rozpijaniu społeczeństwa. W każdej większej polskiej lub czeskiej miejscowości można znaleźć dzisiaj sklepy z alkoholem, które są otwarte non-stop (nie dla szlachetnej chęci samarytańskiego zaspokojenia głodu alkoholowego uzależnionych, lecz z uwagi na chciwość państwa i z tym związane niebotyczne zyski z akcyzy).
O popularnej księżycówce, bimberku, okowicie, samogonie, krzakówce, koniaku pędzonym nocą, wiejskiej wódce, brynie lub berbeluchu śpiewa się nawet w wielu polskich piosenkach. Samogonu jest pod dostatkiem na każdym wiejskim weselu, a w każdej miejskiej dzielnicy wtajemniczeni doskonale wiedzą, do których drzwi można w nocy lub wczesnym rankiem dyskretnie zapukać, by nabyć bimberek u życzliwej babuni meliniarki za przysłowiowy „psi grosz”. Muzeum Bimbrownictwa jednak w Polsce nie sposób uświadczyć. Owszem, jak najbardziej istnieje, jednak daleko za południową granicą. Należy go szukać na południu Moraw, w Republice Czeskiej.
Vlčnov – tak się nazywa miejscowość, w której można odwiedzić Muzeum lidových pálenic (Muzeum Bimbrownictwa). Czesi chleją na potęgę i są w pierwszej dziesiątce najbardziej rozpitych europejskich narodów2. W piciu piwa są nawet rekordzistami. Region centralnych Moraw, nazywany „Valašsko” oraz dalej na południe „Slovácko” słynie z tradycji domowego pędzenia bimbru z owoców. Niemal obok każdej chałupy z ogrodem, widać stojące plastikowe beczki z zacierem ze śliwek węgierek (ale również z gruszek, jabłek, moreli i innych dostępnych owoców). W stosownym czasie mieszkańcy wyciągają z piwnic i strychów dobrze ukryte aparatury do pędzenia bimbru. Wtedy we wszystkich okolicznych wioskach unosi się specyficzny i niezbyt przyjemny zapach, towarzyszący pędzeniu śliwowicowej samogony.
Władze od dawna mniej lub bardziej skutecznie zwalczają ten nielegalny proceder. Czeska Veřejná bezpečnost (Milicja Obywatelska) jeszcze za czasów socjalizmu przeszukiwała gospodarstwa, a sądy bez zmiłowania wsadzały do więzienia tych, u których w domu znaleziono urządzenie do pędzenia bimbru (dzisiaj wielu z nich uważa się za więźniów sumienia).
Działo się to oczywiście w ramach wymuszania bezwzględnego posłuszeństwa obywateli wobec władzy, co zbiera prawdziwe plony dopiero w UE. Przestraszyło to wielu Czechów, którzy wolą teraz wozić swój zacier do pěstitelských palíren (małych spółdzielczych lub prywatnych destylerni alkoholu, gdzie zgodnie z czeskim prawem personel wydestyluje w przeciągu jednego roku kalendarzowym do 60 litrów 50% napoju spirytusowego każdemu, kto dostarczy własny zacier i zadeklaruje, że owoce ma z własnego gospodarstwa). Oczywiście, opłata akcyzy jest dotkliwie bolesna, jednak wszystko jest zgodne z prawem i wciąż wychodzi o połowę taniej niż w sklepie.
W Muzeum Bimbrownictwa, które otwarto w zabytkowej drewnianej stodole, można obejrzeć 700 eksponatów domowej roboty, związanych z pędzeniem bimbru, które kiedyś czeskie urzędy zarekwirowały w trakcie zwalczania nielegalnej produkcji alkoholu w okolicznych wioskach.
Dzisiaj w Czechach poważnym problemem jest nieco inny proceder. Chodzi o bimbrownictwo na skalę przemysłową i związaną z tym chęć wzbogacenia się w jak najkrótszym czasie przez lokalnych nowo powstałych kapitalistów, którzy w swoich legalnie istniejących wytwórniach alkoholu budują pod betonowymi posadzkami tajne zbiorniki o wręcz niewyobrażalnej pojemności w celu ukrycia przed celnikami lewej produkcji. W ostatniej czeskiej aferze metanolowej, oskarżeni Tomáš Křepela ze Zlina oraz czeski Słowak Rudolf Fian z Karwiny otrzymali kary dożywotniego więzienia.
Specjalne podziękowania dla Dyrektora Muzeum PhDr. Ivo Frolca, za wyrażenie uprzejmej zgody na opublikowanie zdjęcia, ilustrującego artykuł.
Muzeum jest czynne zawsze od kwietnia do października w soboty i niedziele od 13:00 do 17:00, a na zamówienie – od poniedziałku do piątku od 09:00 do 17:00.
Telefon: +420 733621063 lub 733621054
E-mail: info@slovackemuzeum.cz
Z przejścia granicznego w Zwardoniu, bez opłat autostradowych jedziemy kierując się na miejscowości: Čadca – Vysoká nad Kysucou – Makov – Velké Karlovice – Nový Hrozenkov – Huslenky – Hovězí – Valašská Polanka – Vizovice – Luhačovice (ładny i znany kurort) – Uherský Brod – Vlčnov. Czas jazdy 3 godziny (150 km przez niemal same małe wioski).
Urywek tekstu popularnej czeskiej piosenki ludowej.
Według raportu WHO z 2014 roku na pierwszym miejscu są Białorusini (17,5 litra czystego alkoholu rocznie na głowę), na czwartym Rosjanie (15,1 l), na dziewiątym Czesi (13 l), a Polacy zajmują miejsce trzynaste (12,5 l).