Koncert Es Flores na urodzinach Awarii

9. urodziny Awarii

Dagmara i urodzinowy tortDagmara i urodzinowy tortDagmara i urodzinowy tort

Od jakiegoś czasu Awaria to szynk jest mój ulubiony w całym Krakowie! Zresztą nie tylko mój, bo szwagrowi mojemu, to się już całkiem drugim domem uwidził:). Nic więc dziwnego, że żadna wizyta w grodzie Kraka nie może się obyć bez choćby jednego piwa w tymże lokalu. No dobra, tak po prawdzie, to na jednym piwie się oczywiście nigdy nie kończy, zwłaszcza gdy Awaria swoje 9. urodziny świętuje! Z tej okazji serdecznie pozdrawiam Dagmarę oraz wszystkie przemiłe barmanki, które zawsze mają dla zdrożonych gości śliczny uśmiech i miłe słowo, nawet gdy same po kilkunastu godzinach pracy za barem są fest utrudzone, a rano mają jeszcze zajęcia w szkołach. Sto lat, sto lat, niech żyje Awaria i jej dziewczęta nam! Niech trunków wszelakich nigdy Wam nie zbraknie, towarzystwo zawsze przychodzi szlachetne i szkód w wyposażeniu nie czyni, a kuchenki mikrofalowe niech już więcej Wam nie wybuchają!

Urodzinowa popijawa przy żywej muzyce trwała w Awarii właściwie bite trzy dni. Gdy w sobotę zajrzeliśmy tu w ramach poprawin, ze sceny słychać było jeszcze zespół Awarians, który właśnie w Awarii się zrodził i nawet swoje płyty z muzyką w podarku rozdawał, jakbyśmy to my solenizantami byli. Ale najważniejsza urodzinowa feta miała miejsce w piątek. Był tort, szampan i oczywiście koncert wielki, który uświetnił ten wyjątkowy wieczór. Gwiazdą zaś była wędrowna trupa muzyków wielce podejrzanych, a ponoć mocno z Awarią zaprzyjaźnionych, o jakiejś nowoczesnej i pokręconej nazwie Es Flores!

Es Flores

Zespół Es Flores powstał tak dawno temu, że niektórzy gadają, iż było to jeszcze w poprzednim tysiącleciu! Historycy spierają się na ten temat już od dosyć dawna, ale ponieważ do żadnych wspólnych wniosków nie doszli byli, przeto przyjąć musieliśmy, że na pewno nie wcześniej niż za Mieszka I i nie później niż za Jana Pawła II zdarzyć się to musiało. Żeby zatem niepewnemi sprawami się nie zajmować, przejdziemy od razu do spraw pewnych, takich jak to, że dwa i dwa jest cztery, a piwo lepsze jest od jego braku. Z całą pewnością możemy powiedzieć, że 12 października Roku Pańskiego 2012, w klubie muzycznym Awaria zespół Es Flores wystąpił w składzie:

Mieczysław Starzec i Krzysztof DomienikEs Flores
Kuba Haponowicz

<-- Jakub Haponowicz – sześciostrunowy instrument szarpany do gniazdka wtykany i śpiew łabędzia mocno przyduszanego,

Mieczysław Starzec – czterostrunowy (również z ogonkiem) instrument niskie dźwięki podobne do kontrabasu wydobywający, -->

Mieczysław Starzec
Piotr Grząślewicz

<-- Piotr Grząślewicz – podobne do wcześniejszych sześciostrunowe ustrojstwo, tylko w barwie bardziej ogień przypominające,

Krzysztof Domienik – duże bębny i blachy najdziksze mnóstwo hałasu czyniące. -->

Krzysztof Domienik
Krzysztof DomienikKuba Haponowicz i Mieczysław StarzecKuba Haponowicz i Mieczysław StarzecPiotr GrząślewiczKuba Haponowicz
Krzysztof DomienikPiotr Grząślewicz i Kuba Haponowicz

Żeby zebrany tłumnie lud trochę rozgrzać, a i siebie w odpowiedni nastrój wprowadzić, grajkowie zagrali kilka tak zwanych kowerów, którymi zresztą często swoje występy zaczynają. Zabrzmiały więc tradycyjne pieśni ludowe takie jak: Long Train Runnin, Keep On Rockin czy Highway to Hell. Oprócz tego mogliśmy również usłyszeć autorskie kompozycje, w większości inspirowane XVIII-wiecznym poematem o miłości rybaka do wódki takie jak: Ostatnia dziewica w mojej klasie czy Dziki Jak Blues.

Krzysztof DomienikMieczysław Starzec i Krzysztof DomienikEs FloresMieczysław Starzec i Krzysztof DomienikEs Flores

W drugiej części koncertu na jeden utwór do zespołu dołączyły dwie białogłowy, które zaśpiewały chórki w Zegarmistrzu światła. Niestety słychać je było słabo, ale przynajmniej ładnie wyglądały, bo ta zgraja obszarpańców i szarpidrutów, to tylko o pełnym kuflu myśleć pamiętała, a żeby jakoś dostojnie się ubrać na występy, jak choćby tacy zagraniczni Beatlesi, to już nie.

ChórkiChórkiChórki i rozmarzony Mietek
Mieczysław StarzecKuba Haponowicz i Mieczysław StarzecKuba Haponowicz i Mieczysław StarzecEs FloresEs Flores
Es FloresPiotr Grząślewicz i Kuba HaponowiczPiotr Grząślewicz i Kuba Haponowicz

I już miałem wychodzić, myśląc sobie, że niczego dobrego po tych łapserdakach się spodziewać nie mogę, gdy nagle z głośników popłynęły dźwięki Whipping Post. No cóż, skoro znają Grega Allmana, to chyba nie mogą być aż tacy źli... może zbyt surowo ich oceniłem, w końcu młodzi są, mleko pod wąsem jeszcze mają, to i szansę dać im trzeba! Ledwiem to pomyślał, a ten młodzian z ognistą gitarą zaczon takie dźwięki grać, że już mi cała złość na nich przeszła i aż noga sama podskakiwała pod stołem, żem ledwie piwo w kuflu utrzymać zdołał.

Es FloresKrzysztof DomienikEs FloresEs FloresEs Flores
Es FloresEs Flores
Es FloresEs Flores

W ostatniej części wszyscy już stali nie mogąc z podniecenia wysiedzieć. Każda kolejna pieśń jeszcze bardziej podrywała do tańców i śpiewu, a gdy przyszedł czas na Krzyżackie Psy, to już wszystkie gardła w jednym głosie się jednoczyły tak, iż zdawać by się mogło, że my pod Grunwaldem stali i mieli zaraz tym niemieckim psubratom łomot sprawić jak ongiś. Z taką pieśnią na ustach w bój na Eurowizję iść nam trzeba było, a nie jakieś Piaski czy inne różowe tfu Wiśniewskie wysyłać na pośmiewisko tylko. Wszak pieśń to piękna jest, a pokonawszy Niemców, raz na zawsze pokój byśmy zaprowadzili, więc i Pokojowa Nagroda Nobla bardziej by tej pieśni przynależała niż jakiejś zaplutej unii europejskiej, która tonie jak ten Titanic i nas jeszcze za sobą na dno ciąga. Może dlatego, ku przestrodze, na końcu zabrzmiał jeszcze utwór z rodzaju political fiction autorstwa jednego z moich ulubionych tekściarzy – Łukasza Sojki. Proszę sobie wyobrazić co by było, gdyby szkopy drugą wojnę wygrali i w Kołobrzegu na Festiwalu Piosenki Żołnierskiej przyszłoby nam słuchać takich oto przebojów o dzielnych marynarzach admirała Dönitza służących na u-botach:

Komiksy

Pływał raz marynarz Ulrich na U-97, jak mu brakowało żony wkładał se torpedę! Hej ha kolejkę nalej! Hej wznieśmy szklanki z ginem! Poznasz plotki i skandale całej Kriegsmarine! A nasz kucharz Hans von Knotke to zoofil pederasta, najpierw zerżnął kozła w dupę, potem zrobił z niego zupę! A nasz Hans torpedysta, gdy się polskiej wódki opił, chciał Bismarcka zruchać w rufę, wziął i go zatopił! A nasz bosman fetyszysta wiódł swój ród z miasta Tybingi, miał z wąsikiem sztuczny penis, w hakenkrojce stringi. Nasz oficer polityczny nad wszystkimi miał przewagę, kiedy słuchał Radia Berlin, spuszczał się na flagę! Hej ha kolejkę nalej! Hej wznieśmy szklanki z ginem! Poznasz plotki i skandale całej Kriegsmarine! Gdy chcesz służyć na u-bocie, nie, to nie są czcze przechwałki, musisz mieć ze stali odbyt, z tytanu migdałki!

Z zespołem Es Flores na całe gardło śpiewał, a zdarłszy gardło piwem się raczył Witold Wieszczek.
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.