Felietony > Bramin na wojnie, tylko spokojnie

Wystarczy się schylić żeby dostrzec raj

25.04 Dzień trzydziesty drugi

Minął miesiąc. Wybieg przespałem. Szef kuchni na śniadanie salceson polecił – podziękowałem. Rano łaźnia i duża wymiana (prześcieradła, ręczniki) – wymieniłem. Zaraz siadam do medytacji. Nie będę się dziś rozpisywał. W radiu „Eskał” ciągle to samo stare dobre śmierdzące gówno. Od rana do nocy. Powinni się nazywać radio „Bacutil”.

Ładnie dziś TAM u Was. Zazdroszczę. Piątek jak marzenie. Kurcze, a rok temu szwendałem się po Brukseli... a może to był Frankfurt? Nie pamiętam już...

Oglądałem dziś w oknie łaźni koty, które bawiły się na boisku, biegały po trawie i łapały podskakując uciekające robale. Dookoła żółto kwitnące mlecze i podbiały. Wystarczy się schylić, żeby dostrzec raj. Chciałbym być kotem, albo wróblem, jak Mądrala. Przyszedł dziś rano się przywitać, nastroszony, bo chłodny poranek, wyglądał jak kulka z dzióbkiem. Wróbel może sobie latać gdzie mu się żywnie podoba, fajnie być takim wróblem.

Nad nami i pod nami są łaźnie. Z góry, nad umywalką, w porze łaźni kapie woda na półkę przy lustrze. Sufit pstrzą wykwity, pewnie i grzyb. Kap – kap – kap – kap. Trwa to czasem godzinę albo i dłużej. Skarżyć się? Komu? Co to da? Nie patrzeć. Nie widzieć. Obracam głowę w drugą stronę – oglądam zdjęcia. A., Bak, Sis, Kocuryi, Rafał, Rodzice. To wszystko jest snem, niech mnie ktoś obudzi. Siadam do medytacji. Aha, obiad... to po obiedzie. Do obiadu Stachursky... Wszystkie istoty mają naturę buddy. Są doskonałe, tylko nie potrafią tego dostrzec. Nie słyszę go. Nie słyszę!

Doszedł drugi list od Sis. W środku medytacje (no to teraz mogę walczyć:). Dużo słów otuchy z wpisów na blogu, zdjęcia (już przykleiłem) oraz wizytówka mojej pani adwokat. Nie liczę na cuda, ale dobrze wiedzieć, że coś tam się w związku z moją sprawą odbywa. Kocuryi wspomniał w notce czasy jego pobytu w wojsku. Cóż, trudno porównać te dwie instytucje, tam jesteś ciągle w ruchu, tu jest ciągły bezruch. Moje poglądy z tamtych czasów? Wiele fałszywych poglądów ukształtowało wtedy moją aktualną sytuację. Zanegowałem wszystko, bo wszystko wtedy wydawało mi się pozbawione sensu. Wydawało mi się, że jestem anarchistą, a system jawił mi się starym kulawym dziadem, który uzurpuje sobie prawo do wykładania mi swojego żałosnego etosu. Wtedy się go nie bałem. Gardziłem, parafrazowałem słowa Churchilla i dałem się wystrychnąć na dudka. Ten dziad, który wydawał się leżeć bezsilnie w błocie, okazał się być aligatorem, całkiem sprawnym na dodatek...

Kocuryi pisze o zmianach, cóż, zmiany zachodzą bez względu na nas, ale i przez nas. To, że się TU znalazłem, to tylko efekt braku zmian w moim myśleniu, mimo, że aligator już raz złapał mnie za nogę, brodząc beztrosko w błocie. Jak sobie myślę, lata wstecz, mogłem skończyć gorzej. Dużo gorzej. Są w przestrzeni siły, które reagują nerwowo na gest Kozakiewicza, wyciągnięte środkowe palce, różne tego typu objawienia lekceważenia. Om mani pemme hung. Nic się nie dzieje. Zupełnie nic.

Od jutra weekend. Bawcie się tam wszyscy za mnie. Do oporu. Ja dostałem tabletki na sen. Ścinają w 30 minut. Na koniec dnia, nim siądę do medytacji (tak, dopiero teraz) zacytuje zdanie z listu mojej siostry: Gromadzisz wokół siebie świetnych ludzi. To o Was Kochani. Każdym jednym z Was. Dziękuję Wam, ludzie. Dobrze mieć oparcie w takim murze jak ten, którym za mną stoicie, bez względu na okoliczności. Udanego weekendu.

26.04 Dzień trzydziesty trzeci

Rano byłem pierwszy raz na świetlicy. Interesuje kogoś świetlica w areszcie? Co tam jest i jak wykorzystać tę godzinę? A może spacerniak? Ok 400 okrążeń dookoła placu wielkości połowy boiska do siatkówki – chętni? Nadal nie odebrałem paczki odzieżowej z magazynu. Wszyscy klawisze bardzo zajęci. Równie zajęci jak radio „Fun”- każdy „hit”, każda „zajawka” prowadzącego, każda reklama najnowszego „bravo girl” albo najnowszej składanki „ibiza summer hits” budzą we mnie Josefa Mengele, Hannibala Lectera i Chingis Chana w jednym.

Dzwoniłem do Sis – 3 minuty. Do A. - niewiele więcej, bo urwało rozmowę. Do Zu się nie dodzwoniłem. Jak się czuję? Tak samo, bez spektakularnych zwrotów akcji, bez akceleracji. Każda minuta ma tutaj 60 sekund, każda godzina 60 minut, każdy dzień 24 godziny, które niczym się od siebie nie różnią. To ciągle ta sama sekunda, ta sama minuta, godzina... Chcesz zatrzymać uciekający przez palce czas? Nic prostszego! Zapraszamy! Katowice, ul. Mikołowska 10a. Wstąp do nas, a zatrzymamy Twój czas tak, ze ani drgnie! Nie wierzysz? Sprawdź już dziś!

Nikomu tego nie życzę. Nikomu.

Medytowałem. Muszę jakoś wykupić pełną godzinę ciszy – Młody, Tomek, co pół godziny dostaje w dupie owsików i miałczy do betoniary, że nie gra. Czemu ludzie tak nie znoszą ciszy? Czy ja jestem zboczony? Bo lubię ciszę? Kocham ciszę, mógłbym ćpać ciszę gdyby się dało. Nie cierpię tego ich „radia”, chętnie bym je zepsuł, ale to nic nie zmieni.

W oknach pucki. Rozmowy przerywane śmiechem podobnym krakaniu - Żyjemy w wolnym kraju hehehekrakra! Którejś nocy krzyk za murem: Gity, gity, kontakt z wolnością! Było już po capstrzyku. Ludzie do lipa! Lipo to okno. Nie wiem czego chciał... Czego można chcieć od murów Gmachu będąc TAM? Pytał o jakiegoś Jacka/Jarka/Janka... Ilu to siedzi Jacków/Jarków/Janków? Na wieżach zapaliły się szperacze i nerwowo oblizały mury Gmachu wściekłym słupem światła. Żadnych kontaktów z wolnością, Gity... Żyjemy w wolnym kra... kra... kra... kra... kra...

Skończyłem „Legendę o pięknej Julci i inne opowiadania” Hrabala. Czas na Gombrowicza.

Dobranoc.

Bartłomiej Smuga
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.