Kącik poezji > Kalendarz poetycki

Kalendarz poetycki – listopad

Novembre Jours de deuil! Plus de nids sous le feuillage vert; Les chantres de l'été désertent nos bocages; On n'entend que le cri de l'oiseau dans les cages, Avec les coups de bec sonores du pivert. De jaunissants débris le gazon s'est couvert; Les grands boeufs tristement reviennent des pacages; Et la sarcelle brune, au bord des marécages, Prend son essor pour fuir l'approche de l'hiver. Aux arbres dépouillés la brise se lamente; A l'horizon blafard, l'aile de la tourmente Fouette et chasse vers nous d'immenses oiseaux gris... Des passants tout en noir gagnent le cimetière; Suivons-les, et donnons notre pensée entière, Pour un instant, à ceux que la mort nous a pris.Louis-Honoré Fréchette

Listopad w lesie

Listopad Dni żałoby! Więcej gniazd pod liśćmi dookoła; Gaje nasze opuszczają śpiewacy lata; W klatkach nie słychać już krzyku ptaka; Ni wyrębu drzew w lesie dziobiącego dzięcioła. W pożółkłych szczątkach murawy się chronimy; Z wypasu wracają smutno wielkie stada bydła; A brązowa cyranka na obrzeżach bagna Odlatuje, by umknąć przed nadejściem zimy. Wiatr rozpacza w koronach drzew bezlistnych; Skrzydło nawałnicy na horyzontach mglistych Wielkie szare ptaki chłoszcze i odgania... Na cmentarz zasługują wszyscy przechodzący w czerni; Podążaj za nimi i nieś wszystkie nasze myśli, Na tę chwilę, kiedy śmierć weźmie nas w swe władania.tłum. Ryszard Mierzejewski

November This is the treacherous month when autumn days With summer's voice come bearing summer's gifts. Beguiled, the pale down-trodden aster lifts Her head and blooms again. The soft, warm haze Makes moist once more the sere and dusty ways, And, creeping through where dead leaves lie in drifts, The violet returns. Snow noiseless sifts Ere night, an icy shroud, which morning's rays Will idly shine upon and slowly melt, Too late to bid the violet live again. The treachery, at last, too late, is plain; Bare are the places where the sweet flowers dwelt. What joy sufficient hath November felt? What profit from the violet's day of pain?Helen Hunt Jackson

Listopad To jest zdradliwy miesiąc, kiedy jesienne dni Przychodzą z letnim głosem, niosąc letnie dary. Oszukany, blady aster, na ziemi podeptany, Podnosi głowę i znów zakwita. Miękkie mgiełki Pełzają po drogach, które są suche i zakurzone, Gdzie w swych zaspach leżą obumarłe liście, Fiolet wraca. Śnieg przesypuje się bezgłośnie Przed nocą, lodowate całuny, rozprominione Porankiem świecą bezczynnie i topnieją, Za późno, by rozkazać fioletowi znów życie, Zdrada, na koniec, za późno, gołe oczywiście Są miejsca, gdzie słodkie kwiaty mieszkają. Jakie wystarczające radości listopada wyczuwają? Jaki pożytek ma to filoletowych dni cierpienie?tłum. Ryszard Mierzejewski

Novembre Captif de l'hiver dans ma chambre Et las de tant d'espoirs menteurs, Je vois dans un ciel de novembre, Partir les derniers migrateurs. Ils souffrent bien sous cette pluie; Mais, au pays ensoleillé, Je songe qu'un rayon essuie Et réchauffe l'oiseau mouillé. Mon âme est comme une fauvette Triste sous un ciel pluvieux; Le soleil dont sa joie est faite Est le regard de deux beaux yeux; Mais loin d'eux elle est exilée; Et, plus que ces oiseaux, martyr, Je ne puis prendre ma volée Et n'ai pas le droit de partir.François Coppée

Listopad Uwięziony w mieszkaniu przez zimę I zmęczony fałszywymi nadziejami, Tak spoglądam na niebo listopadowe, By odlecieć z ostatnimi wędrowcami. Te ptaki w deszczu bardzo cierpią; Lecz w ciepłych krajach, dokąd one Lecą, promienie słońca je wycierają I ogrzewają mocno przemoczone. Moja dusza jest jak ptaki piegże Smutne na deszczowym niebie; I jak słońce, które świeci radosne Niczym pięknych oczu spojrzenie; Lecz ona daleko od nich, na wygnaniu, A ja jak większość ptaków, muszę cierpieć, Bo nie mogę unosić się w powietrzu I nie mam prawa, aby stąd odlecieć.tłum. Ryszard Mierzejewski

Отрывок М. Б. Ноябрьским днем, когда защищены от ветра только голые деревья, а все необнаженное дрожит, я медленно бреду вдоль колоннады дворца, чьи стекла чествуют закат и голубей, слетевшихся гурьбою к заполненным окурками весам слепой богини. Старые часы показывают правильное время. Вода бурлит, и облака над парком не знают толком что им предпринять, и пропускают по ошибке солнце.Josif Brodski / Иосиф Бродский

Fragment M. B. W listopadowy dzień, kiedy przed wiatrem chronione są tylko nagie drzewa, a wszystko drży nieobnażone, błądzę powoli wzdłuż kolumnady pałacu, którego szyby honorują zmierzch i gołębie, zlatujące chmarą do wszystkiego, co jest wypełnione niedopałkami ślepej bogini. Stary zegar pokazuje właściwy czas. Woda się burzy i tylko chmury nad parkiem nie wiedzą, co mają robić i przez pomyłkę przepuszczają słońce.tłum. Ryszard Mierzejewski

November No sun - no moon! No morn - no noon - No dawn - no dusk - no proper time of day. No warmth, no cheerfulness, no healthful ease, No comfortable feel in any member - No shade, no shine, no butterflies, no bees, No fruits, no flowers, no leaves, no birds! - November!Thomas Hood

Listopad Brak słońca - brak blasku księżycowego! Brak poranka - brak światła południowego - Brak świtu - brak zmierzchu - brak właściwej pory dnia. Brak ciepła, brak radości, brak zdrowego odprężenia, Brak komfortu, w każdym członku czuć siły opad - Brak cienia, brak światła, brak motyli, brak pszczół krążenia, Brak owoców, brak kwiatów, brak wypoczynku, brak ptaków! - Listopad!tłum. Ryszard Mierzejewski

Året har 16 måneder Året har 16 måneder: November, december, januar, februar, marts, april, maj, juni, juli, august, september, oktober, november, november, november, november.Henrik Nordbrandt

Rok ma 16 miesięcy Rok ma 16 miesięcy: Listopad, grudzień, styczeń, luty, marzec, kwiecień, maj, czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień, październik, listopad, listopad, listopad, listopad.tłum. Ryszard Mierzejewski

Novembre Les Saints Dreling, dreling, c’est la fête de tous les Saints. On en connaît qui sont venus, - dites, de quels pays d’or et d’ivoire! - depuis des temps que nul n’a retenus, dans ma contrée, en sa mémoire. On en connaît qui sont venus de Trébizonde, Dieu sait par quels chemins, n’ayant pour seuls trésors au monde que deux lys clairs entre leurs mains. Dreling, dreling, c’est la fête de tous les Saints. Les plus hyperboliques portent un sceptre écussonné; ils dominent, aux basiliques, leur reliquaire illuminé; mais ceux dont plus personne n’ose porter le nom transi ont leur fête qu’on sonne dans leur chapelle aussi. Dreling, dreling, c’est la fête de tous les Saints. J’en sais de très pauvres, mais très honnêtes, là-bas, au fond d’un bourg flamand, Bernard, Corneille, Amand, qui font le bien aux bêtes, et quelques-uns laissés pour compte aux gens pieux qui vous le content, en Campine, dans le pays amer, par des hommes qu’hallucinait la mer. Dreling, dreling, c’est la fête de tous les Saints. Ceux-ci sont les patrons des carrefours, où les commères les injurient, à poings tendus, avec furie, dès qu’ils ajournent leurs secours; et tels sont gras et tels sont maigres, les uns bossus, les autres droits, mais tous avec des ors, comme autrefois les mages blancs et les rois nègres. Dreling, dreling, c’est la fête de tous les Saints. Il en est dont la pauvre image orne le môle d’un vieux port et que l’orage en ses doigts tord sur leur petit socle à ramages; d’autres sont là, au fond d’un bois, dans une niche en porcelaine, d’où leur tête d’un trop gros poids a chu dans l’eau de leur fontaine. Dreling, dreling, c’est la fête de tous les Saints. Mais qu’importe qu’ils soient grandis ou rabaissés sur cette terre, saints de la pluie ou du tonnerre ne sont-ils pas au paradis? Aussi, pour ne froisser personne, ont-ils choisi leur fête en or, au temps précis où les vents d’ouest par les champs cornent, le premier jour du grand mois morne.Émile Verhaeren

Listopad Święci Dzyń-dzyń, dzyń-dzyń, to jest święto Wszystkich Świętych. Wiadomo, kto tu przywędrował, - powiedzcie, z jakich krajów złota i słoniowej kości! Od kiedy nikt ich nie przechował w mojej krainie i pamięci. Wiadomo, kto z Trébizonde przywędrował, Bóg wie, jakimi drogami, skarby świata tylko dla siebie zachował, dwie wyraźne linie między swymi rękami. Dzyń-dzyń, dzyń-dzyń, to jest święto Wszystkich Świętych. Najbardziej hiperboliczni niosą berło ozdobne, w bazylikach dominują jako nieliczni, ich relikwiarze są oświetlone. Ale ci, których jest najwięcej ma swoje święto, które celebrują nie śmią nieść nazwy zdrętwiałej, w swojej kaplicy także świętują. Dzyń-dzyń, dzyń-dzyń, to jest święto Wszystkich Świętych. Znam osoby bardzo ubogie, ale bardzo prawe, tam, na dnie miasteczka flamandzkiego, Bernard, Corneille, Amand, dużo dobrego czynią też dla zwierząt, będących w potrzebie, a niektóre z nich pozostawione do policzenia ludziom pobożnym, znanym z zadowolenia w Campine, gorzkiej krainie, która z ludzkich omamów morza słynie. Dzyń-dzyń, dzyń-dzyń, to jest święto Wszystkich Świętych. Ci tutaj to władcy rozdroży, gdzie plotkarki ich znieważają, z zaciśniętymi pięściami, z furią, wzywani są do pomocy. I zarówno ci otyli, jak i zmizerowani, ci garbaci, i inni o postawie prostej, ale wszyscy ze złotem, jak dawniej, biali magowie i królowie czarni. Dzyń-dzyń, dzyń-dzyń, to jest święto Wszystkich Świętych. Jest to więc obraz ubogi, który w starym porcie groblę ozdabia oraz burzę w swoich palcach skręca do rozmiarów małej gałązki. Inni są tam, głęboko w lesie, w niszy z porcelany, skąd ich głowy o zbyt dużej masie spadają do wód fontanny. Dzyń-dzyń, dzyń-dzyń, to jest święto Wszystkich Świętych. Ale bez względu na to, czy wysoką pozycję mają, czy byli bagatelizowani na tej ziemi, święci deszczu i nieba, które grzmi, czyż wszyscy teraz w raju nie przebywają? Także, aby nie urazić nikogo, oni wybrali swe święto w złocie, dokładnie w czasie, kiedy wiatry zachodnie nawiedza pora dmąca pierwszego dnia wielkiego posępnego miesiąca.tłum. Ryszard Mierzejewski

WIATR LISTOPADOWY Rankiem słoneczko zajrzało przez okno przyjaźnie wyszedłem na spacer a tu wiatr porywisty jak nie powiem co bo mi najbardziej trafne porównania i przenośnie porwał wprost z ust i poniósł przed siebie a zaraz potem i mnie uniósł i niesie niesie ladaco lecę coraz wyżej i wyżej jak latawiec jaki czy co a obok mnie fruną żółte liście i papiery i torby foliowe śmieci z otwartych brudnych kontenerów i już miałem zakrzyknąć hej ptakiem jestem kiedy uświadomiłem sobie że obok nie lecą żadne ptaki żadne samoloty nawet najmniejsze więc kim jestem i dokąd lecę samotny wśród tumanów śmieci Ryszard Mierzejewski

oceń / komentuj

W DZIEŃ ZADUSZNY WIECZOREM Nie ma już samochodów zaparkowanych wokół cmentarza znikły tłumy odwiedzających groby swych bliskich a cmentarz płonie jednym wielkim płomieniem wszystko na nim płonie pamięć o zmarłych żal i rozpacz krewnych życie przerwane po długich latach i szybko przecięte miłość przyjaźń szacunek nienawiść i zbrodnia wszystko jednym płomieniem ogarnięte Za bramą cisza przejmująca i ona też płonie ciszą tak samo jak setki tysiące zniczy i świec Zostali już sami w swych grobach przybranych odświętnie ukwieconych jak łąka u progu lata sami wsłuchani w wieczną ciszę w niekończącą się modlitwę za dusze świętej pamięci w imię Ojca i Syna i Matkę mdlejącą przy krzyżu wciąż tę jedną jedyną łzę z twarzy ocierającą Na twym grobie Ojcze płoną już tylko dwa ostatnie znicze dwa znicze jak matka i ja jak twoja żona i syn najmłodszy i one wnet zgasną bo takie jest życie i wtedy nikt nie zapali już na twym grobie żadnego znicza ni świecy nikt nie zrobi nad nim ręką znaku krzyża nie poprosi o wieczne odpoczywanie dusz naszych Ojcze - - - Ryszard Mierzejewski

oceń / komentuj

LISTOPAD kolejny listopadowy smutek przywita mnie w sobotę w tym roku zapalę świeczką odwiedzę smutek przez tyle lat w nocy mnie tulił w radosnym uśmiechu wciąż pamiętam ciebie nie czuję już ciepła ramion gdy obejmowałaś przyjadę w tym roku bo strasznie tęsknię mamo i czuję się tak bardzo sama Brygida Błażewicz

oceń / komentuj

LISTOPAD Listopad. Dobry miesiąc. Czas na pożegnanie, gdy liście już opadły jak nieprzyjemny deszcz... A na cmentarzach wieczne zniczy migotanie i kroki wdów i sierot, i smutek już bez łez. Listopad. Jakże szybko przychodzi umierać! Jak przykro, kiedy przecież wciąż ma się po co żyć! Aż z tęsknoty obracam złe oczy do nieba... Czy prócz kości pod ziemią pozostało coś z Nich? Dobranoc. Już za późno, by coś Ci powiedzieć, by zapytać o radę, by choć za rękę wziąć. Za wcześnie, by się żegnać, gdy wciąż tyle nie wiem! Za późno, by zrozumieć, naprawić każdy błąd. Dobranoc. Śpij spokojnie. Wybaczam i wybacz... Trzeba iść! Gdzieś tam czeka już moja mogiła. Witold Wieszczek

oceń / komentuj
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.