Kultura > Młode pióra

Maga Hilt – pokazać siebie światu

W tym miesiącu naszym gościem będzie ktoś wyjątkowy – Maga Hilt, aktorka teatralna, a od niedawna także pisarka. Nasz miesięcznik miał zaszczyt objąć patronat nad jej debiutancką książką – zbiorkiem opowiadań zatytułowanym „Wycinanki”.

Chciałabym Panią zapytać o „Wycinanki”. Co prawda dostałam materiały promocyjne, jednak trudno było wywnioskować z nich cokolwiek konkretnego.

Oczywiście. A co dokładnie chciałaby Pani wiedzieć o mojej książce?

W opisie antologii napisano, że przechodzi Pani, cytuję, „z większych całości do migawek, z migawek do sedna sprawy”. Czy to oznacza, że teksty zawarte w zbiorze są w jakiś sposób ze sobą powiązane?

Cóż, opowiadania nie są całkowicie od siebie oderwane, nawet jeśli w pierwszym momencie tak się wydaje. Później łączą się ze sobą, tworząc jedną opowieść. Pojedyncze teksty nie tylko korespondentują ze sobą, lecz także składają się na większą całość – świat zbudowany z wycinanek.

Czy to właśnie stąd wziął się tytuł?

Nie do końca. Tytuł ma wiele znaczeń, to jest zaledwie jednym z nich.

Hmm, zastanawiam się, jak opowieści zawarte w zbiorku mogą się połączyć. Te znajdujące się we fragmencie demonstracyjnym sprawiały wrażenie diametralnie różnych.

Rzeczywiście, na pierwszy rzut oka mogą wydawać się zupełnie odmienne od siebie, tym bardziej, że część jest pisana z punktu widzenia mężczyzny. Dopiero po przeczytaniu całości można dostrzec wzajemne powiązania, chociaż wiele wyjaśnia się już w przedostatnim opowiadaniu. Od razu podpowiem, proszę zwrócić szczególną uwagę na motyw kota.

Skoro już o tym mowa, pośród nadesłanych materiałów natrafiłam na wspaniały rysunek przedstawiający kota…

Autorem jest białoruski artysta Mark Maksimovich. Zainspirowany moimi opowiadaniami, wykonał szkice oraz najprawdziwsze wycinanki, a ja „niecnie” wykorzystałam je jako ilustracje. Są to bardzo piękne prace, spośród których sześć zawarto w książce.

Więc ilustracje bardziej niż akcję opowiadań, odzwierciedlają ogólne wrażenia po ich przeczytaniu?

Nie, nie, ależ skąd! W większości są to konkretne ilustracje do konkretnych opowiadań, w pełni odzwierciedlające dane teksty. Jedynie wspomniany rysunek kota stanowi wyraz głównej impresji pozostałej po lekturze zbiorku. Właśnie dlatego zamieszczono go na końcu.

Czytając fragmenty książki, natrafiłam na opowiadanie „Wilk”. Wielopoziomowość, ukryte znaczenia oraz symbolika w nim zawarta wywarły na mnie ogromne wrażenie. Skąd bierze Pani tak nietuzinkowe pomysły?

W sumie… nie wiem. Po prostu piszę, gdy mam wenę, a później okazuje się, że to, co stworzyłam, skrywa w sobie głębszy sens.

Czerpię nie tylko ze swojego doświadczenia, nie byłam we wszystkich sytuacjach w ktorych znajdują się moi bohaterowie. Za to uważnie obserwuję otoczenie i nieraz inspirują mnie inni ludzie oraz ich historie. Oczywiście wszystko przepuszczam przez „filtr”, więc powstałe opowiadania mają ogólny, a czasami nawet archetypowy charakter – nie tylko odnoszą się do konkretnej sytuacji, której byłam światkiem, ale sięgają znacznie głębiej.

Owszem, potrafię operować symbolami, ale nie mogę powiedzieć skąd, bo nie wiem.

Może to zasługa intuicji?

Kto wie? Może rzeczywiście mam jakąś dodatkową umiejętność, taki szósty, siódmy, dziesiąty zmysł.

Maga HiltPrzed rozpoczęciem wywiadu próbowałam dowiedzieć się o Pani czegoś więcej, lecz znalazłam jedynie krótką notatkę o teatrze. Czy naprawdę jest Pani aktorką teatralną?

Cóż, odpowiem tak: jestem głównie aktorką i głównie teatralną. Na dodatek uległam fascynacji improwizacją, więc teraz mam w ogóle bardzo wąską specjalizację, jeśli chodzi o aktorstwo. Postanowiłam także rozpocząć szerszą działalność, której początkiem są właśnie „Wycinanki”. Nareszcie będę mogła połączyć aktorstwo, improwizację, uwielbienie performansu oraz moją – do tej pory niespełnioną – miłość do filmu i kina.

Czyli, tak ogólnie mówiąc, jest Pani artystką?

Tak, zdecydowanie. Tego po prostu nie uda się ukryć.

Tak więc, jeśli dobrze zrozumiałam, „Wycinanki” są Pani debiutem literackim?

Tak. Obecnie pracuję nad powieścią. Ma to być romans i muszę przyznać, że jak na razie zapowiada się bardzo ciekawie, jednak zaczęłam od „Wycinanek”. Opowiadanie zamykające zbiorek było punktem wyjściowym dla książki, nad którą pracuję teraz.

Czyli ta powieść jest kontynuacją „Wycinanek”?

Nie, nie. Temat „Wycinanek” jest już zakończony, to zamknięty zbiór. Po prostu, gdy skończyłam pracę nad antologią, poczułam, że nareszcie pojawiła się przestrzeń na większą formę literacką. Tym bardziej, że wiele osób nalegało, abym zabrała się za pisanie powieści.

Powiedziała Pani, że będzie to romans… Czy będzie podobny do typowych harlequinów?

Oj, obawiam się, że wszystko w moim wykonaniu, nawet harlequin, jest dość specyficzne. Tak więc proszę spodziewać się wielu niespodzianek.

Chciałabym jeszcze zapytać o Warszawską Firmę Wydawniczą. Nie miałam za wiele do czynienia z tym wydawnictwem, ale z tego, co słyszałam, cieszy się raczej średnią renomą. A jak Pani sobie chwali (lub nie chwali) współpracę z WFW? I dlaczego wybrała Pani akurat to wydawnictwo?

Cóż, zacznijmy od tego, że nie miałam zbyt dużego wyboru. Próbowałam nawiązać współpracę z innymi wydawcami, jednak nikt nawet nie przeczytał mojego rękopisu. Dlatego, gdy pojawiła się Warszawska Firma Wydawnicza, najważniejsze dla mnie było to, że nareszcie będę wydawana. Rzeczywiście, jeśli chodzi o promocję oraz podobne sprawy, w tym wydawnictwie praktycznie nie istnieją. Jednak moim głównym celem było wydanie tej książki i pokonanie oporu, który odczuwałam przed pokazaniem siebie światu.

Wszystko zależy od tego, jakie ma się oczekiwania. Nie spodziewałam się nie wiadomo czego, w końcu wiedziałam, że WFW to maleńkie wydawnictwo o niedużych możliwościach. To nie jest Muza czy Pruszyński, który potrafi sprawić, że pisarz momentalnie zaistnieje na rynku. Trzeba wiedzieć, jakie panują realia i z czym ma się do czynienia, wtedy nie będzie się rozżalonym.

Maga HiltGdy jedna z moich znajomych wydawała książkę, wydawca rozesłał egzemplarze do recenzentów…

Nie wiem, czy coś takiego zrobiono z moją książką. Nie mam na ten temat żadnych informacji. Wiem, że coś podobnego było w planach, ale nie wiem, czy zostało wykonane.

Wspomniała Pani o oporach przed pokazaniem się światu, jak udało się je Pani pokonać?

Zawdzięczam to przede wszystkim przyjaciołom, którym bardzo podobały się moje opowiadania. Gdy zobaczyłam, jak mocno na nie reagują, po raz pierwszy poczułam, że to, co piszę, ma sens. Oczywiście zawsze mogło się okazać, że to tylko znajomi są fanami mojej twórczości… Dlatego tak bardzo spodobała mi się Warszawska Firma Wydawnicza. Pomyślałam, że skoro jest taka mała, mój zbiorek w najgorszym przypadku przejdzie bez echa.

Cóż, fragmenty udostępnione przez wydawnictwo są nazbyt krótkie, żebym na ich podstawie mogła wypowiadać się na temat jakości książki, jednak muszę przyznać, że „Wycinanki” wyglądają… interesująco. Są zdecydowanie inne od literatury, którą zazwyczaj czytam.

Większość ludzi, gdy zaczyna czytać „Wycinanki”, odnosi wrażenie, że ma do czynienia z twórczością nie dla każdego. A mimo to naocznie się przekonałam, że opowiadania przemawiają do różnych ludzi, nieraz o skrajnie odmiennych poglądach, wykształceniu i pochodzeniu.

Bardzo miło przeprowadzało mi się wywiad z Panią Hilt. Tak miło, że nasza rozmowa trwała znacznie, znacznie dłużej. Najchętniej spisałabym całość, jednak wtedy byłby to materiał na książkę, a nie artykuł. Dlatego mam nadzieję, Drodzy Czytelnicy, że ten niewielki wycinek, który zaprezentowałam powyżej, dał Wam tyle radości, co mi i zachęcił Was do lepszego poznania autorki oraz jej twórczości.

WILK

Aniela lubiła niedziele, chadzała wtedy na targ i kupowała rzodkiewki. Patrzyła na przepływający tłum wsłuchana w rozmowy, wyobrażała sobie, że jest kapitanem statku żeglującego po oceanie ludzkich słów. Na głowie miała kapelusz, biały słomkowy, zawsze ten sam, a w ręku kosz oraz bukiet fiołków. – Przyszedł do niej nocą, nie widziała go, ale czuła jego obecność, ciężką, gęstą i dyszącą. Tego dnia, a był to kwietniowy, słoneczny, pachnący deszczem, poranek, wybrała się na spacer do Łazienek. Praca w kancelarii prawniczej nie była jej marzeniem, bycie prawnikiem zresztą też, więc często obmyślała sposoby jak umilić sobie życie. Wstała godzinę wcześniej i poszła do biura przez park. – Nie poczuła jak w nią wszedł tej pierwszej nocy, ale wie dokładnie kiedy to było. Księżyc tak pięknie się do niej uśmiechał, a w ustach miała metaliczny smak krwi. Kupiła gazetę, poszła do tej samej co zwykle, kawiarni wzięła na wynos latte z cynamonem i miodem i dziarskim krokiem ruszyła do parku. Spojrzała na bramę, która zawsze kojarzyła się jej z dzieciństwem i zapowiedzią wielkiej przygody. Weszła. – Nie rozumiała tylko jak ją znalazł, jak wywęszył. Tak bardzo się pilnowała, myliła tropy, zacierała ślady... Park o tej porze roku jest najpiękniejszy, jest obietnicą zjawiskowego rozkwitu i obfitości, zapowiedzią błogosławieństw przyrody, jej brzemiennej płodności, orgii zapachów, kolorów i rumieńców! Kawa wtedy smakuje najlepiej. – Czuła jego kły na wargach, pazury rozrywały każdą komórkę na strzępy, na drzazgi... Nie miała siły, omdlewała ze strachu w jego ramionach. Szła przez park, nasycając się kwietniem i widokiem rozbudzonej roślinności. Dziwiło ją tylko, że ludzi było tak mało, przemykali gdzieś szybko, nie widzieli, nie zachwycali się. Szkoda. Znajome wibracje w torebce... „Przyszły wyniki badań, to nowotwór szyjki macicy, przykro mi...”

Uwaga konkurs!

WycinankiWszystkich, którzy mają ochotę przeczytać całość, zapraszam do wzięcia udziału w naszym konkursie. Do wygrania jest pięć egzemplarzy Wycinanek. Wystarczy odpowiedzieć na proste pytanie: Kto jest autorem ilustracji do książki? Odpowiedzi wraz z adresem do wysyłki należy przesyłać na adres redakcji () do 25 maja 2013 roku.

Marta Tarasiuk
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.