Lato w Krakowie aż pęka w szwach od różnego rodzaju imprez. Festiwal Kultury Żydowskiej Szalom, Letni Festiwal Jazzowy czy Festiwal Muzyki Tradycyjnej to tylko wierzchołek całej góry rozrywek, których weekendowi turyści mogą w Krakowie posmakować. Najstarszym jest Festiwal Teatrów Ulicznych, który pierwszy raz odbył się w roku 1988. W ciągu tych ponad dwudziestu lat krakowskie ulice nosiły artystów z bardzo różnych zakątków kuli ziemskiej, występowały tu teatry z Australii, z Chile, a nawet z afrykańskiego Togo! W tym roku oczywiście również było światowo!
Spektakle odbywały się przez cztery dni (od 9 do 12 lipca) na Rynku Głównym (po obu stronach Sukiennic), na Małym Rynku, pod Galerią Krakowską, a także w Teatrze Bagatela. W sumie w programie festiwalu znalazły się występy dwudziestu grup z ośmiu krajów. Były też koprodukcje realizowane przez artystów z różnych państw. Musette i Polka to przedstawienie przygotowane właśnie przez połączone siły francuskiego Association Culture et Flonflons Flandres i polskiego Teatru KTO. Wystąpiło w nim po trzech aktorów i trzech muzyków z Polski i Francji.
Studium Teatralne Barnet College, czyli młodzi i utalentowani adepci sztuki aktorskiej z Wielkiej Brytanii zaprezentowali Four Sheets to the Wind – Bedtime at the Orphanage (Zalany w cztery trupy – czas do łóżek w sierocińcu). W telegraficznym skrócie: dzieciaki i zabawki kontra zalany wychowawca.
Atrakcje nie kończyły się na występach teatrów wymienionych w oficjalnym programie Festiwalu. Na rynku miał miejsce sensacyjny koncert króla popu – Michaela Jacksona! Pogłoski o jego śmierci okazały się mocno przesadzone. Michael Jackson żyje i ma się świetnie! Tańczy, śpiewa, łapie się w kroku i prezentuje swój moonwalk. Na tej samej scenie wystąpił również król rocka – czyli nieśmiertelny Elvis Presley! Elvis jakby trochę schudł, ale generalnie trzyma się świetnie, gra na gitarze, śpiewa i wykonuje nieprzyzwoite ruchy biodrami. Oprócz nich wystąpiła jeszcze babcia rocka – rewelacyjna Tina Turner, no i Celine Dion – która jeszcze żadnego tytułu się nie dorobiła.
Wszystkim tym gwiazdom drugie życie podarował lalkarz Krzysztof Falkowski. Koncert, choć krótki, był głośno oklaskiwany, a w porównaniu do ubiegłego roku dodatkowo wzbogacony o elementy polityczne. Elvis przemówił głosem Tuska, a Michael Jackson głosem Kaczyńskiego.
Sławy pozazdrościł im przechodzień, któremu wydawało się, że umie tańczyć jak Michael Jackson. Tym samym nastąpiła nieoczekiwana zamiana miejsc i oto Krzysztof Falkowski i jego lalki stały się publicznością. Nowa gwiazda nie wytrzymała jednak ich spojrzeń i po kilku minutach salwowała się ucieczką.
Prosto z Argentyny przyjechał do Krakowa Nicolas Benincasa, który wcielił się w stworzoną przez siebie postać – El Niño del Retrete i zaprezentował spektakl pt. Toylette. Chwilę później po drugiej stronie Sukiennic rozpoczęła swój występ brytyjsko-holenderska para ukrywająca się pod nazwą Fullstop Acrobatic Theatre. Waiting on You (Podając do stołu) to krótka opowieść o dziewczynie, która czeka w kawiarni na spóźniającego się mężczyznę, opowiedziana głównie w powietrzu – tańcem i cyrkowymi akrobacjami. W rolach głównych: Wibbe Pompe i Vicki Steggles. Głośne brawa zgromadzonej publiczności były w pełni zasłużone.
Spore zainteresowanie przechodniów wzbudziło przybycie trzech dżentelmenów z Niemiec. Ich występ nie miał scenariusza, opierał się na nieprzewidywalnych interakcjach z często przypadkową publicznością. Panowie z The Gentlemen dysponowali tylko zestawem karteczek, przejście torowali sobie strzałkami, a dla próbujących nawiązać konwersację Azjatów mieli przygotowaną wiadomość: „NIE MÓWIĘ PO POLSKU”. Kiedy jeden z dżentelmenów chciał poderwać dziewczynę, pokazywał jej zdjęcie swojego muskularnego ciała, innym razem chwalił się rowerzyście zdjęciem swojego Porsche. Nie zabrakło też dziewczyn, które same rzucały się w objęcia tych rosłych panów i to na oczach mężów! Jednym słowem było bardzo wesoło i nieprzewidywalnie.
Oczywiście spacerując po Krakowie od sceny do sceny, trudno nie natknąć się na różnych mimów. Oprócz znanej wszystkim Białej Damy, są diabły, elfy, rycerze, złote panie przy kawiarnianym stoliku, marionetka i wiele innych ciekawych postaci.
Lance Spring przyjechał do Krakowa z Holandii. Dość długo siedzieliśmy na bruku, czekając na jego występ. Niestety jego maska, w połączeniu z groźnie brzmiącą muzyką spowodowały, że mój półtoraroczny syn zaczął płakać i trzeba było go szybko ewakuować z widowni. Na mnie występ już tak wielkiego wrażenia, jak na moim dziecku, nie zrobił.
O wiele weselszy, bardziej kolorowy i prawdziwie uliczny okazał się za to przemarsz Fenix Theatre Company. Ich... nazwijmy to spacer pt. Sky Dreams nie wymagał ogrodzonej sceny. Przechadzając się w orientalnych strojach dookoła Rynku, tworzyli barwny spektakl z jedwabnymi latawcami w rolach głównych. Niestety przyjechali do nas z Niemiec, a nie z Chin, jak by się mogło na pierwszy rzut oka wydawać.
Na zakończenie swojej przygody z tegorocznym Festiwalem obejrzałem pod Galerią Krakowską bardzo udany występ Eo. 45 Dance Theatre, tworzonego przez obecnych i byłych studentów wydziału aktorskiego West Suffolk College. Tym razem zaprezentowali spektakl pt. Twisted Olivier (Pokręcony Olivier), oparty na powieści Charlesa Dickensa – Oliver Twist.
Niestety w tym roku również nie udało mi się zobaczyć wszystkich przedstawień. Nie pozostaje mi nic innego jak przyjechać tu w przyszłym.