Byłoby o czym pisać. Mógłbym wspomnieć o medialnym kabarecie, w którym rolę główną zagrała, jak ją trafnie i bez uprzedzeń określił Stanisław Michalkiewicz,
osoba legitymująca się dokumentami wystawionymi na nazwisko Anna Grodzka
. Z pewnością warta wspomnienia byłaby decyzja kilkudziesięciu posłów Platformy Obywatelskiej, którzy zdecydowali podczas głosowania nad projektem ustawy o związkach partnerskich, że utożsamiają się z fundamentalnymi wartościami dla naszej cywilizacji, za co spotkały ich liczne szykany, także w postaci obraźliwych wyzwisk i inwektyw. Z pewnością ciekawe, a raczej zabawne, mogłoby być również zagłębienie się w konflikt na linii Palikot-Nowicka. Jednym z głównych tematów w mediach stał się także szczyt unijny, gdzie po raz kolejny osiągnęliśmy sukces, a Premierowi Tuskowi dało to możliwość roztaczania swoich wspaniałych planów. Porozumienie między PSL a PJN, tajne więzienia CIA w Polsce, początek procesu Katarzyny W., występy kandydata PiS na premiera, czyli prof. Glińskiego, czy próba odwołania przez tę partię Donalda Tuska z funkcji Szefa Rządu i wiele innych, to tylko niektóre z listy zdarzeń mających mniejszy bądź większy wpływ na nasz krajobraz medialno-polityczny. Nie poruszajmy jednak tych spraw i, jak pisał poeta, pomówmy jednak o Rzeczach Naprawdę Wielkich
.
Niedawno w Kościele katolickim rozpoczęliśmy czterdziestodniowy okres Wielkiego Postu. Dwa dni przed Środą Popielcową, a więc dniem rozpoczynającym ów okres, papież Benedykt XVI ogłosił, że 28 lutego o godzinie 20 zrezygnuje z zasiadania na tronie Piotrowym, ergo: nie będzie papieżem, a w Kościele pielgrzymującym (czy tradycyjnie: walczącym) nastąpi czas sede vacante, w trakcie którego kolegium kardynalskie będzie musiało dokonać wyboru następcy Jego Świątobliwości. Jak pouczają nas historycy, ostatni taki przypadek miał miejsce w 1294 roku, kiedy to Celestyn V postanowił ustąpić z przewodzenia Kościołem powszechnym i oddać się modlitwie oraz rozmyślaniu. Tak więc, już z czysto ludzkiego punktu widzenia, decyzja papieża wydaje się mieć ogromne znaczenie i posiadać niespotykaną wartość, także jako wiadomość medialna. Zmusza nas to do szeregu przemyśleń i pewnych, często ułomnych, podsumowań.
Na pewno był to trudny pontyfikat. Po to, żeby sobie ten fakt uzmysłowić warto przytoczyć mało znane zdarzenie, o którym wspomniał niedawno Grzegorz Górny, a które miało miejsce w jednym z rzymskich zakładów karnych. Papież pytany przez więźniów o szykany i podejrzliwość z jaką patrzą na nich ludzie, także po wyjściu z więzienia, stwierdził, że znajduje się on w podobnej sytuacji, gdyż często bywa niezrozumiany i obrażany, a jedyną pomocą jest oparcie w Bogu i bliskich. Utożsamianie się Benedykta XVI z więźniami ma więc wielką wagę, pokazując nam położenie Widzialnej Głowy Kościoła na świecie. Sprzeciw świata budziło wiele jego postanowień i decyzji, jak chociażby ta, na mocy której zdjęto ekskomunikę z biskupów Bractwa św. Piusa X. Wywołała ona krzyk międzynarodowego salonu, który w swoich mediach starał się zdyskredytować postawę papieża. Podobne konsekwencje miały upór i niezłomność Ojca Świętego w obronie liturgii i najistotniejszych zagadnień związanych z Kościołem. Sprzeciw wobec nadużyciom przy sprawowaniu sakramentów, ułatwienie dostępu do Mszy Świętej w Nadzwyczajnej Formie Rytu Rzymskiego, czyli tzw. Mszy trydenckiej, niezgoda na kapłaństwo kobiet, Komunię Świętą podawaną na rękę, aborcję, eutanazję, związki osób tej samej płci i szereg innych, osłabiających wiarę współczesnych zagrożeń. To z pewnością nie mogło się podobać wszelkiej maści modernistom i libertynom, dlatego też stali się oni nieprzejednanymi przeciwnikami Benedykta XVI, występującymi często pod płaszczykiem tolerancji, a niekiedy nawet obrońców Kościoła przed ciemnogrodzkim zacofaniem.
Nic się nie dzieje przypadkowo
, głosi jedna z piosenek zespołu T. Love i rzeczywiście coś w tym jest, ponieważ akurat na Wielki Post przypada nam w udziale rozważanie na temat posługi papieskiej i jego decyzji. Musimy zastanowić się nad kwestią szacowania i pomiaru własnych sił i najogólniej rzecz biorąc, starać się mierzyć siły na zamiary. Tego często brakuje, a realistyczne podejście do rzeczywistości to jedna z kilku zasad skutecznej realizacji celu. Papież swoją decyzją uczy również pokory i zrozumienia ludzkiej ułomności i niemocy. W czasach, gdy ludzie wierzą w to, że są wszechmocni i mogą zmieniać naturalny proces ocieplania klimatu, swoją płeć, definicję małżeństwa, panować nad życiem niewinnych osób, budować utopijne systemy ekonomiczne, ten gest pokazuje, że nie jesteśmy bogami, a jedynie ludźmi. Cała ta sytuacja obliguje nas również do jeszcze jednej refleksji.
Ostatni akapit skierowany będzie do członków Kościoła (ale może nie tylko). Wśród medialnego szumu i jazgotu oraz spekulacji dotyczących Ojca Świętego, jego rzekomych motywacji, musimy uderzyć się we własną pierś i zadać jedno pytanie: skoro wierzę w moc modlitwy, to ile razy i jak często modliłem się za papieża? Po takim rachunku sumienia zdecydowanie bardziej jasne wydają się słowa Benedykta XVI, który w obecności kardynałów i biskupów oznajmił, że rezygnuje, gdyż brak mu sił zarówno ciała, jak i ducha.
Pisane scyzorykiem:
Niemoc świataDo góry nogami, czyli uśmiechnij sięO Rzeczach WielkichSekta demokratówI jak tu nie być konserwatywnym liberałem?W koło MaciejuLife is brutal Panie PremierzeOdwieczni obrońcy ładu, czyli barbarzyńcy odwalcie się od nas!Ruch Pali JanaWidzialnia łapa państwaTotalitaryzm SLDJaka doktryna? Polityka vs. polityka