Felietony > Pisane scyzorykiem

Sekta demokratów

Michał ŁosiakDwóch Żydów jest obecnych na uroczystościach w Bazylice św. Piotra w Rzymie. Z zapartym tchem patrzą na wszystkie dzieła sztuki, złote przedmioty, piękne dywany i wspaniałe rzeźby znajdujące się w świątyni. Są oczarowani przez piękną liturgię, bogato zdobioną poprzez lśniące ornaty kapłanów, unoszący się zapach kadziła, a także cudowny śpiew chóru, wspieranego przez znakomitego organistę. Nagle jeden z nich zwraca się do drugiego: Patrz, a zaczynali od stajenki.

Przytaczam tę anegdotę, żeby przedstawić rozwój chrześcijaństwa na przestrzeni dwóch tysięcy lat w pigułce. Niezwykle dynamiczna ekspansja tej religii to efekt sprzyjających uwarunkowań geopolitycznych, procesów społecznych i innych dogodnych splotów zdarzeń. Autor uważa, że jeszcze czegoś więcej. Nie jest jednak celem tego felietonu szczegółowe wyjaśnianie tego fenomenu. Chciałbym zwrócić uwagę na inny aspekt z tym związany. Mianowicie w czasie owej wędrówki religii chrześcijańskiej różni zazdrośnicy, jak również maniacy władzy z nienawiścią patrzący na rosnącą potęgę Kościoła, starali się zdezawuować jego rolę i pragnęli przejąć jego kompetencje, szczególnie w kwestii prowadzenia i kierowania dusz ludzkich ku wyznaczonemu celowi. Taka władza śniła im się po nocach, nie mogąc zaś spać, obmyślali przebiegłe plany działania. Pytali jak Lenin: Co robić? Jednym z pomysłów rewolucjonistów było naśladownictwo. Również naśladownictwo religii i jej cech.

Nie będę odkrywczy jeśli stwierdzę, że współczesna demokracja w pewien sposób próbuje naśladować religię, a ponieważ nie można dwóm panom służyć, stara się ona także ją zastąpić i odrzucić na drugi plan, aby zająć jej miejsce i przejąć jej prawa oraz przywileje. Nie chcąc być gołosłownym, postaram się wymienić kilka najbardziej rzucających się w oczy podobieństw. Przy okazji muszę jednocześnie podkreślić, że autor nie chce rozstrzygać, który system polityczny jest lepszy, a który gorszy. Przyjrzyjmy się więc teraz owym podobieństwom, wskazującym nieudolne naśladowanie religii przez nowoczesną demokrację.

1. Wyznanie wiary. Niejednokrotnie rozmawiając ze zwolennikiem demokracji i przekonując go, że ten system wcale nie jest doskonały, jak nam to wpajają niektórzy propagandziści, usłyszeć można standardowy argument – cytat z Winstona Churchilla, że demokracja to najgorsza forma rządów, ale nie wymyślono nic lepszego. Dziwnym trafem słowa te odbierane są przez sporą liczbę, czasem nawet bardzo inteligentnych, ludzi jako nieomylna formuła i prawda objawiona. Stają się one swoistym wyznaniem wiary Demokratów.

2. Święta. Świętym dniem dla Demokratów są wybory, do których przygotowuje okres zwany kampanią wyborczą. Podczas jej trwania jesteśmy zasypywani obietnicami, które prawie zawsze kończą się wraz z rozpoczynającą się ciszą wyborczą.

3. Świątynie. Świątyniami Demokratów jest budynek parlamentu i, w okresie wyborów, obwodowych komisji wyborczych.

4. Kapłani. Kapłanami nowoczesnej demokracji są politycy, często stawiający znak równości pomiędzy wolnością a demokracją. Zachęcają do głosowania, jako przejawu obywatelskiej odpowiedzialności i aktywności. Jednocześnie starają się zabetonować scenę polityczną, tak aby stosunkowo niewielka grupa ludzi mogła skorzystać z biernego prawa wyborczego i zagrozić elicie sprawującej władzę. Do tego służą subwencje i szereg innych ograniczeń.

5. Misjonarze. Demokracja zdobywa nowe terytoria. W misjach na rzecz demokratyzacji przewodzą Stany Zjednoczone.

6. Katechizm. Oficjalnym katechizmem w demokracji jest Konstytucja. Traktuje się ją niczym świętą księgę, zawierającą prawa i obowiązki. Konstytucja może być jednak naruszana przez polityków, jak pokazuje doświadczenie, bez żadnych konsekwencji.

Nie trudno wymienić więcej podobieństw. Wspomniane już naśladowanie religii przez demokrację jest w pewnym sensie skuteczne, gdyż istnieją wielkie rzesze ludzi wierzące, że procedura demokratyczna odmieni świat i zaprowadzi nas ku powszechnej i wiecznej szczęśliwości. Grupa fanatyków domaga się jeszcze większej demokratyzacji, w nadziei na to, iż każdą sferą życia będzie rządziła demokracja. Wykorzystuje to kasta polityków, mogąca w tym systemie wygłaszać nawet najdurniejsze hasła, ociekające populizmem i demagogią. I o to w tym wszystkim chodzi.

Na koniec oddajmy głos kolumbijskiemu myślicielowi Nicolás Gómez Dávilii, który w znakomity sposób określił religijny charakter demokracji: Demokracja jest antropoteistyczną religią. Jej zasadą jest opcja o charakterze religijnym; akt, w którym człowiek uznaje człowieka za Boga. Jej doktryną jest teologia boskiego człowieka, jej polityką urzeczywistnienie tej zasady w działaniu, w instytucjach, w dziełach (...). Boskość, jaką demokracja nadaje człowiekowi, nie jest ani figurą retoryczną, ani poetyckim obrazem, ani wreszcie niewinną hiperbolą, lecz ścisłą definicją teologiczną.

Michał Łosiak
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.