Podróże małe i duże > Moje odkrycie Ameryki (Peru – Boliwia – Chile)

Święta Wielkanocne w boliwijskim miasteczku Rurrenabaque

RurrenabaqueWieża ciśnień w RurrenabaqueRurrenabaque

Nasza wycieczka zakończyła się na brzegu rzeki Beni. Po krótkiej wizycie w hotelu poszedłem na spacer po Rurrenabaque, miałem straszną ochotę na piwo, choćby boliwijskie. I tu spotkał mnie zawód, dzisiaj jest Wielki Piątek, w mieście panuje prohibicja! Szok, rozpacz, niedowierzanie!

RurrenabaqueRurrenabaqueHot-dokStadion w RurrenabaqueStadion w Rurrenabaque

Na okolicznych zdjęciach: Szczepan w bardzo seksownej spódniczce z ręcznika, dworzec autobusowy, stadion, a nawet dziewczęta w spodniach, dziadek bez koszuli i kwitnące drzewo, czyli dla każdego coś miłego. Aha, prohibicja nie jest aż tak ściśle przestrzegana i w jednym sklepie udaje nam się spod lady kupić piwo.

Terminal autobusowy w RurrenabaqueSzczepanRurrenabaque
Wielki Piątek w RurrenabaqueWielki Piątek w RurrenabaqueProcesja niesie ulicami Rurrenabaque trumnę ze zwłokami Jezusa

Wieczorem wychodzimy na miasto, przez które przechodzi procesja z okazji zbliżających się świąt. W orszaku idą mieszkańcy miasta oraz oczywiście marynarze. Niosą szklaną podświetlaną (po amerykańsku kiczowatą – a jakże!) trumnę z Chrystusem. Idziemy w przeciwnym kierunku niż procesja, docierając na główny plac.

Słynna boliwijska marynarka wojennaDziewczynki grają w piłkarzykiWielki Piątek w RurrenabaqueWielki Piątek w RurrenabaqueDzieci z Rurrenabaque

Jest pełno ludzi, stoją dziewczyny i sprzedają coś na ciepło, większe dzieci grają w piłkarzyki, młodsze siedzą zahipnotyzowane przed ustawionym specjalnie na tę okazję ekranem, oglądając z projektora film o życiu Jezusa. Jest jakoś inaczej niż u nas, tak jakby całe miasto obchodziło święta wspólnie!

Dzieci z RurrenabaqueDziewczyny robią dla nas pierogiDzieci z RurrenabaqueDzieci z Rurrenabaque
* * * * *
RurrenabaqueRurrenabaqueRurrenabaque

Dzisiaj mamy dzień wolny, ale co tutaj robić w takim Rurrenabaque? Ile razy można podziwiać terminal czy stadion? Koniec transmisji.

* * * * *

Pierwszy raz w życiu spędzam święta z dala od rodziny, z dala od ojczystej ziemi, że nie wspomnę o gołąbkach, serniku, białym barszczu, babce, bigosie ehh... A tutaj z całej tradycji zostały nam tylko jajka na twardo popijane mate de coca. Po śniadaniu szybki bilard, pakowanie i biegiem na samolot!

Śniadanie Wielkanocne
* * * * *
Rurrenabaque

Na pewno zastanawiacie się, dlaczego relacja z Wielkiej Niedzieli tak nagle się urwała... Otóż nad Rurrenabaque (a więc również nad nami) zebrały się czarne chmury i zaczęło padać. Pas startowy bardziej przypomina ładnie przystrzyżoną murawę boiska niż płytę lotniska, więc kiedy spadnie deszcz, samoloty nie mogą wystartować; najpierw pas startowy musi wyschnąć! No i w ten oto sposób okazało się, że jesteśmy uziemieni! Co gorsza, mieliśmy już zapłacony bilet na pociąg z La Paz do Uyuni oraz za wycieczkę przez Salar de Uyuni, które przepadną, bo nie stawimy się na czas! Dla odmiany nie mieliśmy zapłaconego hotelu za kolejną noc w Rurrenabaque! Cóż było robić, poszliśmy pić! Skutki tego picia widać było w mieście jeszcze na drugi dzień, w postaci pozostawionych przez nas butelek po winie.

TerminalStraż pożarna na wszelki wypadekTerminalTerminalLotnisko w Rurrenabaque

Dzisiaj mamy więcej szczęścia, pogoda się poprawiła, więc uda nam się wystartować! Jedziemy na lotnisko. Na lotnisku podziwiam znowu lokalny koloryt, od osobliwego wyposażenia przeciwpożarowego, po oprawę artystyczną przy odprawie pasażerów. Komicznie wyglądał pan z obsługi lotniska, gdy z pełną pompą kazał nam się odsunąć, a następnie zagrodził przejście czerwoną taśmą, co widać na zdjęciu. Lotnisko małe, pasażerów 19, ale widać duże ambicje, w każdym razie procedury jak z portu międzynarodowego.

Lotnisko w RurrenabaqueSupernowoczesne śmigło - więcej startów niż lądowańPas startowy
Pas startowyPas startowy

W końcu jesteśmy w samolocie, odrywamy się od ziemi i lecimy do La Paz. W takim maleństwie oczywiście turbulencje są o wiele większe. Kilkakrotnie sąsiadka z lewej wbija palce w moje ramie, a w przerwach po kilkanaście razy wykonuje znak krzyża. Zresztą przy każdym wstrząsie prawie cały samolot się modli.

Modlitwa
La PazWalka z trzema schodamiCzyścibutLodziarzLa Paz
Plaza San FranciscoPlaza San Francisco

Lądujemy na lotnisku El Alto, mamy ostatnie kilka godzin w La Paz. Jak już mówiłem, bilet na pociąg nam przepadł, więc czeka nas znowu przejażdżka po boliwijskiej drodze. Boże miej w opiece moje cztery litery! Autobus odjeżdża o 19, wcześniej jeszcze bardzo miłe pożegnanie z Carol i Mauricio, od których w prezencie dostajemy płytę z boliwijską muzyką.

Droga na szczęście nie jest tak fatalna, jak ta do Rurrenabaque, to znaczy rzuca całkiem konkretnie, ale powieki nie otwierają się same od wstrząsów! Staram się zasnąć, gdy nagle słyszę Chopina! W pierwszej chwili nie wiem, co się dzieje, jestem tysiące kilometrów od Polski i nagle słyszę najbardziej Polski utwór, jaki można sobie wyobrazić! Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo tęsknie za krajem! Przy całym obrzydzeniu do tego, co się teraz w nim dzieje, do ludzi takich jak Kaczyńscy, Tusk, Lepper, Giertych, czy Kwaśniewski! Każda nuta uświadamia mi, jak ważna jest dla mnie muzyka Chopina, wiersze Mickiewicza... Polska...

Witold Wieszczek
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.