Felietony > Felietony z pazurkiem

Jak wypoczywać…to tylko w Galerii Centrum!

Katarzyna RedmerskaJedni lubią wypoczywać w wielkich kurortach, inni w małych miejscowościach letniskowych. Jeszcze inni relaksują się przy dobrej książce czy też na działkowym ogródku, pieląc kwiatową rabatę. Jednak ostatnimi czasy największa część społeczeństwa najlepiej relaksuje się w Galeriach Centrum!

Właśnie, jak to jest z tym wypoczynkiem w wielkich kombinatach handlowych? Zastanawiało mnie zawsze jak można jechać z rodziną na cały dzień do sklepu handlowego, nie tylko w celu zakupów, ale przede wszystkim by spędzić w nim miło czas. Rozumiem jeszcze, gdyby takie centrum handlowe miało powiedzmy atrakcje typu: zoo, aqua park lub park, ale sklepy jako forma atrakcji? Tego zrozumieć nie mogę. Słyszę to „tu”, to „tam”, jak społeczność delektuje się wypoczynkiem w sklepie. Doszło już do tego, że znajomi z rodzinami umawiają się na „sobotę w sklepie”, niczym jak na wyjazd za miasto.

Duże centra handlowe, ogólnie nazywane galeriami, zawsze mnie przytłaczały. Czuję się w nich jak mrówka, która sunie kolejnymi alejkami upstrzonymi wielkimi sklepowymi wystawami z krzyczącymi hasłami: „Przecena do 70%”, „Tu kupisz najtaniej”, „Musisz to mieć!”.

Jak dla mnie, to za dużo w tych sklepach ludzi, głośniej muzyki, kolorów i rzekomych atrakcyjnych ofert.

Ciekawym zjawiskiem socjologicznym jest zachowanie się ludzi, gdy otwierany jest nowy sklep w takiej galerii. Właściciele i spece od marketingu sprowadzają na takie otwarcie ”gwiazdę”, która nawołuje przechodniów by raczyli wstąpić w to nowo otwarte miejsce. Z głośników płynie rześki głos, krzyczący: „Witamy, witamy. Lodówka tylko za 3 złote plus rata 200%. Taka okazja się już nie trafi!”. By ułatwić potencjalnemu konsumentowi zakup, w pobliżu jest bankomat i bank, w którym można wziąć szybki i korzystny kredyt.

Gdy przeciętny Kowalski, wkroczy z rodziną w krainę tych bogactw, kolorów, okazji, gdy jeszcze na dodatek łatwo otrzyma na te cuda fundusze, zwyczajnie pada w szał zakupów. Najpierw spokojnie, rozgląda się, umysł jeszcze rześki. Zastanawia się, dyskutuje z rodziną i decyduje się na zakup nowego telewizora. Oczywiście w korzystniej cenie i po korzystnych ratach. Następnie pomimo klimatyzacji, zaczyna się nam Kowalski powoli pocić, a wraz z nim i rodzina. Umysł mętnieje. Żona stwierdza, że potrzebny jest jej depilator, córka, że lokówka, Kowalski junior chce laptop. Kowalski myśli sobie: ”taka okazja się nie trafi”, więc kupują kolejne „potrzebne” i „po korzystnej cenie” towary. Zrelaksowani muzyczką i kolorami sklepowych wystaw, zaglądają to „tu”, to „tam”. Umysł niczym neon wyświetla: „jak promocja, to trzeba kupić”. Kowalscy zaopatrują się więc w nowe garnki do potraw chińskich, zestaw do tajskiego masażu, rakiety do squasha itd.

Wymęczeni i zgłodniali siadają do obiadu, serwowanego rzecz jasna w galerii. Powoli dochodzą do siebie. Siedzą wśród toreb, torebeczek. Kowalski w myślach podlicza wydaną sumę i…na szczęście w centrum handlowym jest apteka, a w niej lekarstwa na uspokojenie.

Katarzyna Janina Redmerska

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.