Kącik poezji

Propozycje do Antologii Poezji Hippisów - marzec 2011

Wszystko jest poezją - każdy jest poetą. - pisał Edward Stachura w swoim dobrze znanym dziele. Coś w tym jest istotnie. Prawdopodobnie w każdym człowieku drzemie pewna niewytłumaczalna potrzeba piękna i twórczości. W jednym większa, a w innym mniejsza. W niniejszym dziale pragniemy zaprezentować owoce twórczości osób utożsamiających się z Ruchem Hipisowskim, których potrzeba poezji zdaje się być wyjątkowo silna. Przelewają na papier doświadczenia duchowych poszukiwań, nieustannego wędrowania, Drogi, Miłości, hipisowskich ideałów, wszystkiego tego, co szarpie na co dzień wrażliwe dusze. Szukamy zatem osób chętnych do przedstawienia swoich dzieł. Swoją poezję może nadesłać każdy(bez względu na płeć, wiek, długość włosów czy rozmiar buta), kto tylko czuje się w jakikolwiek sposób związany z Ruchem, każdy! Wspólnymi siłami stworzymy w ten sposób drugą już edycję "Antologii Poezji Hipisów". Wiersze będą wpierw prezentowane w kolejnych numerach Libertasa, natomiast w perspektywie, gdy już zbierze się porządny tomik Waszej (no bo czyjej?) twórczości, mamy wydanie "Antologii" w formie papierowej, tak jak to było z pierwszą częścią - redagowaną przez Annę "Mamę" Radecką. Dotychczas nadesłane utwory można przeczytać poniżej. Czekamy także na Ciebie!

I kolejny łódzki zlot Hippisów za nami. Działo się sporo, niemało się też rozmawiało.

Kątami wałęsał się blues. Śmiało przemykały turystyczno-balladowe gitarowe nuty. Wspólne posiłki się jadło. Slajdy z Indii przeplatały się z opowieściami o tym kraju. Muzeum sztuki odwiedzone zostało. Spacery po mieście trwały. Rozmowy, rozmowy, rozmowy były.

Ludzi przyjechało trochę ponad setka. Czyli mniej niż rok temu. Ale może dlatego był taki spokojny, pozytywny klimat. Bo dobry był.

Ludzie przyjechali, ludzie pojechali.

Do zobaczenia na zlocie w Krakowie tydzień po Wielkanocy!

Olga Gretka

EKRANY Nie to nie słowa, już wiem że nie słowa by czucie przekazać, nie w słowa spakować lecz w kosmos chwili i w to, co przeżyliśmy razem Bo gdy słowo przyszło, to tylko słowo, a nie opisywana przezeń rzeczywistość czy to oczywistość jest dla cię, mój miły ty bracie? Co dzień od nowa wirujące słowa w sieci złączone znaczenia zlepione odpowiednie dla potrzeb by dotrzeć w serduszka stęsknione lecz słowa lecą bez swojej prany bo pranę, czy manę filtrują ekrany w ich firany zapadamy się jak w letarg gdy nad nami o nas samych trwa już silny marketowy przetarg Nastaje noc przemyśleć dzień trzeba mi choć lubię tłok to teraz dla mnie tych chwil potrzeba mi, happy jak kania gdy dżdży w świt staję sam przed sobą gdy pode mną rzedną dnia mgły Tymczasem świat poważnie już dzieli się piruecie virturealu nie motaj mnie czy wy wiecie jak restartuje nas sen pojawia przestrzeń się gotowa zmieścić całkiem nowy sprytny dzień Patrzę na rozedrgany bieg danych jak koni pijanych wyłapiesz takiego, co we łbie masz wzór z niego nie widzieć, czego nie chce się widzieć błąd plemienia naszego cybernetycznego Jak taki po pracy zorany przychodzi do tej ściany ekranem w łeb wali info o tym co w oddali się pali albo inne złe, co sprawi że dłużej tu zabawisz a to prawdziwe życie sobie leży odłogiem netowa komuna nie tylko nałogiem się stała lecz formatu dostąpiła miła nam nasza jaźń cała gdy słowa wciąż lecą bez swojej prany tą pranę czy manę filtrują ekrany czy mamy wstrzymane emocje, przedrostek emo jest dziś wyśmiewany sens w litery w słowa jest degenerowany netowe szukarki zadane zbierz dane co niby są twoje lecz kto je przegląda jak kapłan swe zwoje religii naboje Gdy szlak przecieramy – szlag trafić ekrany My sami ze sobą do siebie trafiamy Bo to że ty zmorzesz te netowe zorze na niebo ci Boże aksamit położy Nastaje noc przemyśleć dzień trzeba mi choć lubię tłok to teraz dla mnie tych chwil potrzeba mi, happy jak kania gdy dżdży w świt staję sam przed sobą, gdy pode mną rzedną dnia mgły Tymczasem świat poważnie już dzieli się piruecie virturealu nie motaj mnie czy wy wiecie jak restartuje nas sen pojawia przestrzeń się gotowa zmieścić całkiem nowy sprytny dzień Gdy szlak przecieramy – szlag trafić ekrany My sami ze sobą do siebie trafiamy Bo to że ty zmorzesz te netowe zorze na niebo ci Boże aksamit położy Gdy szlak przecieramy – szlag trafić ekrany My sami ze sobą do siebie trafiamy Bo to że ty zmorzesz te netowe zorze na niebo ci Boże aksamit położy Słowa nie uleczą bez swojej prany a pranę, czy manę filtrują ekrany a kiedy ty zmorzesz te netowe zorze na niebo ci Boże serduszko otworzy Paweł Aldaron

oceń / komentuj

OTWARCIE Niewątpliwie coś się zmienia, dojrzewa Ziemia i w drzewach wiatr śpiewa o zmiany potrzebach lecz nie leć gdzie nie trzeba, tylko co trzeba zmień w sobie poznaj obszary swego nieba zdeka biega tu o chleba dalszego dojrzewanie, także człeka w człegu eko-ega by w swoich egach każdy sobie pobiegał potrzeba czasu panie nie poradzisz raz się sparzysz czy odważysz znow swe serce stawić o bój w którym pamiętaj najważniejsze nikogo nie zranić bo czysty przepływ, myśli kolektyw niezakłócony musi panie być dla Ziemi mamusi a na dodatek ten stan ten w który wchodzę sam [tak sam tylko sam samego dla siebie mam] nie potrafię istnieć dla innych istnień póki dla siebie nie mam przemyśleń... Niewątpliwie coś się zmienia, siedzi w kamieniach, w pustyniach, kniejach moc uzdrowiciela się w niego wcielaj, z Szacunku dla Życia nad swym rozwojem osrto zapierdzielaj „nie chcę” to ściema, wykręt psychiki więc radość puszczaj, jak dzieciak baloniki z tej fizyki się dowiesz panie, co się wzniesie, co upadnie w tobie wzrośnie rozpoznanie no i przez ten stan który dla siebie mam [tak sam tylko sam coraz bardziej się znam] a nie potrafić kochać to myślę straszna krzywda na duszy i umyślę Zamknij oczy zamknij uszy, za dużo się widziało, słyszało to mało poruszyć trzeba w sobie inne zmysły, take co głębszą wiedzę ci podeślą i trysną pomysły nie zmieścisz w słowa wiedzy którą możesz w sobie odkryć oraz opanować co dzień od nowa, niech myśl przekłada się za czyn i spokojem wolna głowa tak znak padł w sercu ślad i widoczny mam trakt [no i jeszcze ten stan który dla siebie mam] Paweł Aldaron

oceń / komentuj

OCZY BOGA W zgiełku zdarzeń w tłoku myśli nie wiesz czasem dokąd iśc.. Błądzisz ślepo poprzez życie jak niesiony wiatrem liśc.. Czas ucieka jak przez palce ludźmi leczysz własny strach.. Zamiast wykorzystac szanse.. uświadomic sobie fakt.. Pogoda i Spokój Ducha których nikt nie naruszy na wyciągnięcie ręki tu blisko w twojej duszy.. Ktoś kiedyś o samotności śpiewał że samotnośc to trwoga. Dzisiaj wiem już na pewno: Samotnośc - to oczy Boga.. Janek "mel4body" Bukład

oceń / komentuj

CONSTANS Od początku tego świata już minęły lat tysiące ale jedno się nie zmienia że po burzy wschodzi słońce... Nie trać wiary w lepsze jutro! gdy ci ciężko, gdy ci smutno włóż różowe okulary i skarpetki nie do pary stereotyp i schematy spal na popiół! wyrwij kraty! Wyjdź poza granice ciała! Poczuj wolność w płucach duszy! Jesteś constans! - czyli stała! Nikt już więcej cię nie wzruszy... Większośc zdarzeń w twoim życiu jest zupełnie naturalnych i potrzeby nie ma żadnej widzieć ich w kolorach czarnych... Janek "mel4body" Bukład

oceń / komentuj

CZARNY DZIEŃ Stoję. Pytasz jak żyję? Egzystuję pomiędzy szklanymi murami. Trzymają mnie za ręce wyrywając uciekające skrzydła. Dookoła świat się kołysze. Drga każde ludzkie życie sylabami marzeń. Poszukują chwil by ułożyć cenne puzzle, by patrząc wstecz nie żałować braku, nie widzieć pustki. Zamykam oczy by mniej bolało. Gruby łańcuch trzyma serce skrwawione łzami. Stoję. W stronę blasku biegną tylko barwne wspomnienia. Kiedyś wyrwę swój żal z ramion ciasnej klatki... Wyruszę w pogoń za źródłem... 10 lipiec 2009 Ewelina "Tweety" Celejewska

oceń / komentuj

GDY POWRACAM Chcę Ci oddać całą siebie, lecz upadam w drodze, wciągana w wir codziennych spraw powiewam brakiem świeżości tańcząc na przestrzeni pytań otwieranych gwiezdzistą ilością drzwi. I wśród szumu odpowiedzi snuje głośna cisza, młynek zatrzymania. Nareszcie schwycona chwila trwa zaduma. A ja maleńka zawieszona w zagubieniu przed Twoją Miłością schylam serce upojone powrotem. I przez łzy swoje odbieram Twoje słowa. Bo zawsze jesteś. Znów czuję się bezpiecznie utulona piersią Nieba... Szepczę Tatusiu... 18 maj 2010 Ewelina "Tweety" Celejewska

oceń / komentuj

KISIEL INC. Szczęk otwieranych powiek tłumi śmiech Brak jakiegokolwiek celu przytłacza myśl Dni podczas których nie patrzę w lustro Szare, ciche, bezwonne i jadowite Już nie marze, niczego już nie pragnę Czemu nie pozwalasz mi być zwierzęciem? Chce w klatce bezpiecznie trwać! Za oknem gnijący człek przechadza się chodnikiem Sobie stąpa po wilgotnym bruku Idzie dokładnie i szczegółowo wytyczoną drogą Przez jego panów z Coca Cola Company Zatrzymał się przed szklanym terrarium Bezszelestne wrota otworzyły się same Wjechał windą na dwudzieste pierwsze piętro Piętro wypełnione malinowym kiślem Stanął w progu, koszula, krawat. Rozebrał się do naga Nie ludzki smród wymieszał się z tlenem Wskoczył w owocową papkę i rozpoczął walkę Walczy beznamiętnie o drogę na dwudzieste drugie Pięto wszech wielkiej stalowej klatki Rychle miną dni walczących kurw w kiślu Jeszcze zdążę, idę obejrzeć walkę. Aleksy Duchnowski

oceń / komentuj

PRZYSPIESZENIE G Poezja zaczyna się na krańcu Początek ma za urwiskiem Tam gdzie zwykłe słowa Nie wyrażają już znaczeń W euforii czy w agonii Urwisko jest takie samo I na dnie to samo Droga tylko inna Lecąc tak z góry na dół Od poczęcia do śmierci Nie zapomnij otworzyć oczy Bo w oczach najpiękniejsze I widzą co najpiękniejsze Aleksy Duchnowski

oceń / komentuj

* * * dziś nawet wierzbie jesienny deszcz współczuje tęskno do liści Andrzej Homo hipisus

oceń / komentuj

* * * cicho o zmierzchu płatki zimy padają słowa odejścia Andrzej Homo hipisus

oceń / komentuj
Kociabajka poprawiona

KOCIABAJKA Miłe, rasowe kocury Na strychu drewnianej szopki – Ubrane w cudne mundury Walczyły o względy kotki. Gryzold był starszy i niski, Mryzold wysoki, szalony. Zgodnie pilnowali miski, Wiana wymarzonej żony. Młody śpiewał serenady, Drugi auta reperował. Kociabajka dla zabawy Mruczała najczulsze słowa. I marzyła o miłości, Romantycznej z filmu rodem. Pójdę do sąsiadów w gości, Może spotkam się z Arnoldem? Przyszedł amant z kanką mleka. Zasiadajcie do wieczerzy – Prosi kotka, nie odwleka. Wszystkich trzech. Kto chce niech wierzy. Regina Nachacz

oceń / komentuj

* * * Lęk jest niedozwolony w dwóch sytuacjach: na wojnie i w miłości Nie boję się nauczę sie oddychać gdy będziesz blisko nauczę sie oddychać gdy będziesz daleko Nie boje się nawet sobie nie powiem że cie kocham Ewa Nowakowska

oceń / komentuj

LEPIEJ-JA z niepokojem w każdym rogu w każdym przejściu się oglądam i przechodzę zbyt pobieżnie aby tylko iść w popłochu aby tylko nie zginęło nie upadło i nie stłukło ale może jednak lepiej razem z liśćmi nie za szybko tak przyjemnie i cieplutko pomaleńku zżółknąć sobie tak po prostu Asia Skowronek

oceń / komentuj

* * * oddam deszcz jesiennego poranka taki - jakim go słyszę oddam echo z nisz i wilgoć muru nim nastąpi przedzimie z wierzyc zegarowych szelest mechanizmu przebieg komu tylko kto zechce i więcej niż pewne motyle barwnoskrzydłe za pocałunek twój złemu samemu najcenniejszy akt niewoli zniszczę za miłość do mnie... niech pomyśle dałabym... ach wartość tego na dnie oceanów wielu pięknych muszli liczby nowe w nieskończoność życie jakim będzie żółcień skalny tuż przy lazurycie gdy tu staniesz się gdy powiem tęsknię cała... przymierz... Agnieszka "Dżenis" Zegadło

oceń / komentuj
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.