Powieści i opowiadania > Szukając przeszłości

Szukając przeszłości, rozdział XII

Następnego dnia obudziłam się z myślą, że koniecznie muszę zająć się sprawą zamkniętą przez policję, sprawą zbrodni, która nie dawała mi spać. Nie mogę jej tak zostawić. – powiedziałam do siebie, patrząc na zegarek obok łóżka. Była 7:00. Przemyłam oczy zimną wodą i od razu poczułam się rześko.

Powinnam pójść do Izby, by pomóc katalogować znaleziska. Nie mogę zostawić wszystkiego na głowie Tarji. – pomyślałam, przegryzając bułkę z jagodami. Po śniadaniu od razu udałam się do pracy. Starannie opisałam znalezioną włócznię i kawałek metalu, a później włożyłam je do odpowiednich kartonów. Przypomniałam sobie o wczorajszym zdarzeniu w parku. Czego szukam? Przeszłości? Usiadłam między hałdą kartonów i zaczęłam bawić się jedną z kości. Uśmiechnęłam się do siebie.

- Ciebie, oczywiście, że Ciebie. – powiedziałam, śmiejąc się.

Szybko włożyłam kość i zaniosłam kartony do magazynu. Chciałam powiedzieć Tarji o moich zamiarach, ale jakoś nie mogłam się na to zdobyć. Nie, najpierw porozmawiam z Tuomasem. – pomyślałam.

Zbliżała się 18, więc chwyciłam telefon i zadzwoniłam do przyjaciela. Umówiliśmy się o 18.30 przy bramie do parku.

- Witaj!

- Witaj! Cóż to za pomysł? – zapytał wyraźnie zaciekawiony.

- Słuchaj, chcę jeszcze raz pojechać nad stary grób…

- No dobrze, ale po co? Nie chcesz go chyba znowu otwierać…

- Nie. Chcę porozmawiać z Ollim.

Tuomas nie odzywał się przez chwilkę, po czym rzekł.

- Jadę z Tobą.

- Ależ nie musisz…

- Ale chcę. – przerwał mi.

- Dzięki. – uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, że oznaczało to poparcie moich planów, których Tuomas pewnie już się domyślał.

- Jestem twoim przyjacielem, poza tym to dość niebezpieczne. Policja nad wszystkim czuwa, mimo, iż zamknęli sprawę. – powiedział śmiertelnie poważnie. – Kiedy chcesz się tam udać?

- Jutro. Najlepiej jak najszybciej.

- Tak myślałem.

- Już mnie trochę znasz.

- Nawet więcej niż trochę…

Tuomas spojrzał się na mnie pełnym ciepła wzrokiem. Speszyłam się przez chwilę, ale niezręczną ciszę przerwał dźwięk mojego telefonu.

- Przepraszam. – rzuciłam.

Tak? W szpitalu? Co się stało? Nie…To dobrze. Cześć.

- To mój brat. Dziadek zemdlał i przewieziono go do szpitala, ale już jest lepiej.

Tuomas podszedł i mnie przytulił. Nagle z oczu zaczęły płynąć mi łzy.

- Te wszystkie przyziemne sprawy tak zaprzątają mi głowę, że zapominam o tym, co jest naprawdę ważne. Powinnam była teraz przy nim być. Wspierać go swoją obecnością. Jestem taka niewdzięczna…

- Nieprawda. Nie mów tak, przecież to wszystko robisz dla niego. A że życie przynosi tyle niespodzianek to nie twoja wina. – odparł, czule głaskając mnie po włosach.

Pogrzebał w kieszeni i wyjął dwa kolorowe kawałki papieru.

- Już wczoraj chciałem Ci to dać.

- Co to?

- Zobacz.

- Zaproszenie do teatru?

- Tak. – odparł wpatrując się we mnie ciekawym wzrokiem.

- „Duma i uprzedzenie”…- przeczytałam na głos. - Dziękuje, z ogromną chęcią wybiorę się z Tobą na ten spektakl. Tak dawno nie byłam w teatrze. Na jego twarzy zajaśniał uśmiech. – Ty wiesz jak poprawić mi humor. – dodałam.

Następnego dnia spotkaliśmy się rano o 8.00 w jego mieszkaniu. Najpierw opowiedziałam Tuomasowi jak chcę zorganizować wyjazd, a potem zaczęliśmy się pakować. Bilety do teatru odłożyłam na stół w dużym pokoju. Zrobiłam trochę kanapek i wyruszyliśmy w drogę do Kovero. Po raz trzeci. Do trzech razy sztuka?

W dość szybkim tempie dotarliśmy na miejsce. Samochód zostawiliśmy u rodziny Tuomasa na podwórku, z czym nie było najmniejszego problemu, i pomału ruszyliśmy w stronę chaty Olliego. Szliśmy wydeptaną dróżką, którą sam mi pokazał. Miałam tylko nadzieje, że dobrze ją zapamiętałam. Jak na koniec czerwca było dość zimno. Wiatr mocno wiał plącząc nasze długie włosy. Rozmawialiśmy jeszcze trochę o znalezisku i o profesorze. Tuomas dopytywał się mnie też o teatr. Kiedy ostatnio byłam? Nie pamiętam…

Nawet nie wiem kiedy byliśmy już przy gospodarstwie Olliego, czas tak nam razem szybko zleciał. Zatrzymałam się na chwilę i przemyślałam, co chcę mu powiedzieć. Po czym podeszliśmy do drzwi i zapukałam.

- Dzień dobry! – odrzekła zaskoczona Saara. – Olli, zgadnij kto nas odwiedził?!

Mężczyzna pewnym krokiem podszedł do drzwi, spojrzał się na Tuomasa i przywitał nas uśmiechem.

- Wejdźcie.

- Napijecie się czegoś? – zapytała grzecznie Saara.

- Może Lapin Kulta? – zaproponował Olli.

Jego żona nie była rada, że od razu chcę częstować gości piwem, ale po chwili przyniosła nam szklanki i rozlała zimny napój.

- To jest Tuomas, mój przyjaciel. Pracujemy razem.

Mężczyźni wymienili między sobą uściski i wszyscy zasiedliśmy do stołu.

- Olli, przyjechaliśmy tu w ważnej sprawie. – powiedziałam. Saara wyraźnie się zaniepokoiła i usiadła obok na kanapie. – Chciałabym z Tobą porozmawiać…

- Chyba domyślam się o czym. – odrzekł sucho, po czym wstał od stołu i skierował się w stronę drzwi. – Nie mam zamiaru nic wyjaśniać. Nie będę się po raz kolejny tłumaczył.

- Ależ ja nie zamierzam Cię przesłuchiwać! – odparłam, widząc jego złą minę.

- Czyż nie chodzi Ci o sprawę sprzed 10 lat?

- Tak, ale…

- Więc przykro mi, ale nic już na ten temat nie powiem.

- Nie mamy złych zamiarów. – odparł zaniepokojony Tuomas

- Olli, pozwól mi wyjaśnić…Nie jestem policjantką, tylko archeologiem. Może Twoje słowa bardzo nam pomogą, proszę pozwól mi chwilę z Tobą porozmawiać…

- Dobrze…ale na osobności. – odrzekł, nieco łagodniejąc.

- Nie mam przed nim nic do ukrycia. – odparłam, ale szybko ugryzłam się w język. Jeśli to jedyny sposób, by dowiedzieć się czegoś więcej, to muszę go wykorzystać. – Dobrze. – dodałam, puszczając oczko do Tuomasa.

W tym momencie do chaty weszła Laila. Kiedy mnie zobaczyła jej małe oczka zabłyszczały.

- Hej! – krzyknęła, po czym zobaczywszy Tuomasa trochę się zawstydziła. On też wyglądał na zdziwionego.

- Witaj! Jak się czujesz?

- Dobrze, dziękuję…

Olli dał mi znak do wyjścia.

- Muszę na chwilę wyjść.

- A wrócisz jeszcze?

- Tak.

Dziewczynka się uśmiechnęła i pognała do mamy. Tuomas został w izbie i popijając piwo rozmawiał z Saarą. Poszłam z Ollim za dom i tam usiedliśmy na pięknej, rzeźbionej ławce. Na desce do oparcia wyryte było duże słońce otoczone ozdobą ramką.

- Sam ją wykonałeś?

- Tak.

- Piękna…

Milczeliśmy przez chwilę, po czym Olli pomału zaczął mówić.

- Dziesięć lat temu, kiedy zawędrowali tu archeolodzy i rozpoczęli swoje badania, mieszkaliśmy zupełnie sami, spokojnie, bez wielu trosk. Prowadziliśmy zwykłe, proste życie. I wtedy przyjechała policja, rozpoczęło się śledztwo, przesłuchania, przeszukiwanie terenu. Na początku zbrodnia była dla nas szokiem, jak to - tutaj? Archeologów? Dlaczego? Ku naszemu zaskoczeniu byłem jednym z podejrzanych. Nie mogłem się z tą myślą pogodzić. Policja przesłuchiwała mnie dniami i nocami, jeździłem po urzędach, zakładach. Próbowałem udowodnić swą niewinność jak tylko umiałem. W końcu po dłuższej rozmowie z pewnym funkcjonariuszem dowiedziałem się, że nie mają prawie żadnych śladów zbrodni, a tym samym dowodów. Oburzyłem się, wtedy zrozumiałem też dlaczego ja jestem podejrzany i to mnie najbardziej rozwścieczyło. Jednak po kilku spotkaniach na komisariacie zostałem zwolniony z zarzutów i mogłem wrócić do domu. – opowiadał podekscytowany. – Już teraz chyba rozumie pani dlaczego nie chcę na ten temat rozmawiać.

- Rozumiem. Tak mi przykro… - spuściłam głowę.

Rzeczywiście Olli ze względu na miejsce w jakim mieszka i na fakt, że w pobliżu miejsca zdarzenia znajduje się tylko jedno gospodarstwo, jego, mógł mieć problemy.

- Przepraszam, nie powiedziałam panu, że chcę prowadzić tu ponownie badania. – dodałam.

- Domyśliłem się tego od razu.

- I nie próbował mnie pan powstrzymać?

- Nie, a dlaczego miałbym to robić?

- W grobie…- zaczęłam pomału. – znaleźliśmy głowę jednego z tamtych archeologów.

Olli szeroko otworzył oczy i wsparł ręce na kolanach.

- To dlatego widziałem tu ostatnio policję.

- Tak. Bardzo szybko jednak zamknęli sprawę…

- Jak i 10 lat temu. – odparł tonem pełnym pogardy.

- Tak? Zastanawia mnie właśnie dlaczego? Przecież nie znali sprawcy!

Olli ciężko westchnął i ściszając głos zaczął opowiadać dalej.

- Sprawca jest znany. - powiedział, czym mnie niesamowicie zszokował.

- Jak to znany!? Przecież policja oświadczyła, że śledztwo zostaje zamknięte bez względu na to, iż sprawca jest nieznany i przyczyny zniknięcia są niewyjaśnione.

- Prawdopodobnie tego okrutnego morderstwa dokonał pewien tajemniczy staruszek. Tajemniczy, ponieważ nikt nie wie jakimi motywami mógł się kierować popełniając taką zbrodnię, a przecież głowa w grobie to nie jedyny ślad, jaki znaleziono. Jeszcze w trakcie śledztwa nieopodal grobu pod głazem leżało ciało jednego z nich, ale bez głowy…

Zakryłam dłonią usta. Dlaczego Henkka nic mi o tym nie powiedział? – pomyślałam. No tak, ale to logiczne, nie ma dowodu zbrodni - nie ma sprawcy. Dowód jednak jest, więc jest i sprawca. To dlatego policja oficjalnie zamknęła sprawę.

- Może ta głowa… to straszne. – rzekłam nieśmiało.

- Pewnie tak… Pani odkrycie tak mnie zaskoczyło.

- A ten mężczyzna, podejrzany… czy on… został zatrzymany?

- Nie, ponieważ nie było wystarczających dowodów policja go nie zatrzymała.

- Boże… Co to za staruszek… skąd się tu wziął? I dlaczego… eh. – mówiłam jakby do siebie.

- Nie chcę do tego wracać. - odparł sucho Olli, wyraźnie zmęczony tematem.

- Dziękuję, i tak dowiedziałam się już wystarczająco dużo.

- Czy o to pani chodziło?

- Tak, dziękuję…

Wstałam z ławki, a Olli za mną.

- Laila pytała się o Ciebie, bardzo się ucieszyła, że przyjechałaś.

- To miło z jej strony.

Kiedy weszliśmy do izby, Tuomas opowiadał coś Saarze, a Laila zobaczywszy nas wstała z kolan mamy i podeszła nieśmiało do mnie nic przy tym nie mówiąc.

- Hej… - powiedziałam i pogłaskałam ją po główce.

- Co znaleźliście w grobie? – zapytała nagle, zniżając głos.

Nie wiedziałam jak mam jej odpowiedzieć.

- Trochę starych kości…

Laila spojrzała mi się głęboko w oczy jakby chciała z nich wyczytać coś więcej niż powiedziałam. Zamieniłam jeszcze słowo z Saarą, która była nieco zaniepokojona naszą wizytą. Potem pożegnawszy się poszliśmy z Tuomasem z powrotem do Kovero.

Kiedy już się trochę oddaliliśmy od domu Olliego wszystko mu opowiedziałam. Był równie zdziwiony tym co usłyszał jak ja.

- Henkka na pewno ma jakiś powód, dlatego nie powiedział nam całej prawdy.

- Henkka, a policja? Nie wiem co mam o tym myśleć. Jeśli ten człowiek żyje wśród nas…

- Wyjaśnimy to, obiecuję.

- Nie powinnam Cię w to mieszać. Sama porozmawiam z Henkką. – rzekłam z wyrzutem do samej siebie.

Kiedy byliśmy już w Kovero, bez słowa wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do Kuopio.

- Wiesz, niby jestem tylko archeologiem, takie sprawy nie powinny mnie interesować. Może źle robię, że się w to pakuję? Ale skoro Henkka zgodził się na badania, chyba wiedział co to za sobą pociągnie. – myślałam głośno.

- Czujesz niesprawiedliwość, dlatego się tym zajmujesz i ja Cię rozumiem. Nie można przejść obojętnie obok sprawy, która nas w pewien sposób dotyczy.

- Masz rację.

- Jesteś niezwykłą kobietą…

Już w Kuopio podziękowałam Tuomasowi za wsparcie i udałam się jeszcze na chwilę do Tarji, a potem do swojego mieszkania. Musiałam to wszystko przemyśleć i przygotować się do rozmowy z Henkką.

Leżąc na kanapie z nogami w górze myślałam o jeźdźcu. Jego obraz był taki rzeczywisty i tak mi kogoś przypominał… tylko kogo? Był przystojnym młodzieńcem, dobrze zbudowanym i poruszał się na swym koniu z wielką gracją.

Paulina Drozdek
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.