Powieści i opowiadania > Szukając przeszłości

Szukając przeszłości, rozdział II

Szwędałam się po lesie już dość długo, jednak bezskutecznie. Przedzierałam się przez kolczaste zarośla, mijałam małe rwące strumyki, ale nigdzie nie dostrzegłam czegoś, co by przypominało grób. Gdzieniegdzie były jakby usypane z kamieni kupki, niestety usypane przez naturę, a nie przez ludzi dawniej zamieszkujących te tereny. Przyglądałam się starannie prawie każdemu większemu kamieniowi w celu odnalezienia choćby startych śladów napisu. Za nic w świecie nie mogłam przypomnieć sobie dokładnie tego miejsca, które dawno temu pokazał mi dziadek. Miałam przed oczyma tylko rozmyty obraz ogromnego grobu, otoczonego ze wszystkich stron powyginanymi drzewami. W swoich poszukiwaniach byłam jednak mocno zaparta. Zrobiłam sobie małą przerwę i przysiadłam na leżącym na ziemi ogromnym drzewie. Rozpuściłam włosy i zaczęłam przeczesywać je palcami, wtedy nagle dostrzegłam małą, zawstydzoną dziewczynkę chowającą się za niewysoką sosną. Przyodziana była w błękitną sukienkę, a na ramiona opadały jej splecione w dwa warkocze jasne, brązowe włosy. Buźkę miała pełną niepokoju, jakby czegoś się bała, a tymczasem to ona mnie przestraszyła.

- Hej! Jak masz na imię dziewczynko? – zawołałam.

- Laila – odpowiedziała nieśmiało.

- Nie bój się mnie, nie jestem groźna.

- Nie boję się Ciebie, boję się jego. – odrzekła szybko.

- Jego? To znaczy kogo?

Rozejrzałam się wokoło, ale nikogo prócz nas nie było.

- Taty… nie mów mu nic, proszę – powiedziała szybko mała istotka.

Spojrzała się na mnie błagalnym wzrokiem, po czym spuściła głowę.

- Tata nie pozwala oddalać mi się od domu…

Nie przypominałam sobie, by gdzieś w pobliżu były jakieś chaty czy w ogóle budynki. Miejsce to leżało na istnym odludziu, a tereny wokoło porastały gęste lasy.

- Daleko stąd mieszkasz?

- Jakieś dwa, trzy kilometry.

Dwa, trzy kilometry? Już drugi dzień wędruje po tych obszarach i nie dostrzegłam żadnej wioski, ani żadnej zabudowy chociażby. Z drugiej zaś strony dawno już tu nie byłam, wiele mogło się zmienić.

- Nic mu nie powiem. – odrzekłam po chwili.

- Dziękuję. – powiedziała, a na jej twarzy zajaśniał serdeczny uśmiech.

- Nie wiedziałam, że znajdują się tu jakieś domy… - rzekłam w zadumie.

- Tylko trzy… Mój tata jest drwalem, więc mieszkamy tutaj ze względu na jego pracę.

- Rozumiem. Dziewczynka wydała mi się nad wyraz urocza. Jej duże niebieskie oczy pięknie świeciły.

- A pani dlaczego jest tutaj w lesie…sama? – zapytała.

- Próbuję odnaleźć pewien stary g…- zawahałam się. - Pewien zabytek. – dodałam szybko.

- Ojej… a jaki zabytek? Tu są same lasy. – powiedziała wyraźnie zaciekawiona.

Nie wiedziałam czy wypada młodej dziewczynce mówić o grobie znajdującym się gdzieś w środku lasu. Jednak, ta młoda dama, jako mieszkanka tych terenów, może coś na ten temat wiedzieć.

- Dziadek, jak byłam taka mała jak Ty, pokazał mi piękny, kamienny grób.- odparłam.

Dziewczynka stała nieruchomo, patrząc gdzieś w dal.

- Kiedyś ze starszym bratem bawiliśmy się w lesie i natrafiliśmy na coś co przypominało taki kamienny duży stół. Brat powiedział mi wówczas, że to nie jest żaden stół tylko stary grób, który w dodatku nawiedzają duchy. Przestraszyłam się wtedy bardzo i wróciliśmy szybko do domu. – powiedziała po chwili ciszy dziewczynka. - Nic nie mówiliśmy rodzicom, bo gdyby się dowiedzieli, że oddalamy się od domu, byliby na nas źli. Nigdy więcej tam nie wróciłam…

W tym momencie zaświtała mi myśl, może to ten grób, może Laila pamięta to miejsce?

- Pamiętasz może gdzie to było? – zapytałam.

- Tak. Pamiętam.

- A może… może mogłabyś mnie tam zaprowadzić?

Wiedziałam, że nie może oddalać się od swojego domu, ale wolałam zapytać. Nie miałam nic do stracenia. Laila dłuższą chwilę milczała, najwyraźniej rozmyślała o mojej propozycji.

- Mogłabym. Musi mi jednak pani obiecać, że nie powie nigdy o tym ojcu. Przed zmierzchem muszę być z powrotem w domu. – odrzekła.

- To wspaniale. – powiedziałam z zadowoleniem. - Oczywiście obiecuję, że nic nie powiem. W tym momencie dziewczynka podeszła do mnie i delikatnie objęła. Jej uścisk był pełen pokoju. Odwzajemniłam go z wdzięcznością. Czułam się mimo to trochę skrępowana, ta mała istotka obdarzyła mnie wielkim, dziecięcym zaufaniem, trochę zbyt naiwnym. Właśnie chciałam wstać, gdy Laila podeszła do mnie i podała rękę. Skierowaliśmy się na północ. Wyszliśmy z gęstego lasu i dłuższą chwile szłyśmy w milczeniu piękną, aczkolwiek mocno zarośniętą łąką. Po chwili przerwałam milczenie.

- Przepraszam, nawet się nie przedstawiłam. Jestem Eveliina. – powiedziałam.

Dziewczynka tylko się uśmiechnęła. Cały czas trzymała mnie za rękę, jakby bała się, że się zgubię. Potem znowu wędrowałyśmy gęstym lasem, przedzierając się przez krzaki i duże paprocie.

Szliśmy tak razem, aż nagle Laila zatrzymała się gwałtownie.

- To tam. – rzekła, wskazując palcem małą polankę oświetloną przez wpadające między konarami drzew promienie słońca. Muszę już iść, rodzice pewnie się niecierpliwią. – dodała.

- Zaczekaj chwilkę. Mogę Cię odprowadzić, robi się już ciemno, więc będzie Ci raźniej, co ty na to? – zaproponowałam. Chciałam jakoś zrekompensować jej moje, zapewne dziwne dla niej, zachowanie.

- Dobrze… zaczekam tutaj, niech pani tam pójdzie sama. – powiedziała to cichutkim głosem, po czym usiadła na trawie. Skinęłam głową. Poszłam we wskazanym kierunku i nagle mym oczom objawił się ogromny płaski, pięknie oszlifowany kamień, prawie niewidoczny wśród porastającej go gęstej trawy. Usytuowany był na innych mniejszych kamieniach porośniętych mchem i drobnymi grzybami. Na rogach znajdowały się kwadratowe kolumienki, podpierające płytę grobową, również wykonane z kamienia, ze ślicznymi, aczkolwiek skromnymi zdobieniami. Był zupełnie taki, jaki zapamiętałam z dawnej wycieczki z dziadkiem, może trochę bardziej zarośnięty. Podeszłam bliżej, by lepiej mu się przyjrzeć. Był niezwykły, bił od niego przyjemny chłód. Przycupnęłam obok i wtedy dostrzegłam rozmyte, porośnięte mchem, wyryte litery. Zdrapałam ostrożnie mech i mogłam odczytać napis. Z trudem mi to przyszło, ale wydawał się być to ten sam, o którym wspominał dziadek.

Niesamowite, że po tylu latach udało mi się tu dotrzeć. Napawałam się widokiem i aurą tego niezwykłego miejsca. Grób wyglądał bardzo dostojnie i tajemniczo zarazem. Otoczony był grubymi powyginanymi konarami drzew, które przysłaniały go ze wszystkich stron, tworząc swoisty baldachim. Gdzieniegdzie padały na niego promyki słońca. Miejsce to było iście baśniowe. Patrzyłam tak przez chwilę, by dobrze je zapamiętać. Potem zamknęłam oczy i poczułam się jakbym uczestniczyła w wydarzeniach, o których mówił mój dziadek. Widziałam walczących mężczyzn, ich gniew na twarzach, rozlewaną krew… Naprawdę zapragnęłam dowiedzieć się z jakiego okresu pochodzi ten grób i jaką skrywa w sobie tajemnicę.

Ocknęłam się i podeszłam do Laili, siedziała grzecznie i bawiła się źdźbłem trawy.

- To ten! Dziękuję, że zgodziłaś się mnie tu zaprowadzić, to wiele dla mnie znaczy. – powiedziałam, podając jej rękę, by mogła wstać.

- Nie ma za co. – odrzekła.

- Możemy iść, prowadź przewodniczko.

Laila znów trzymała mnie kurczowo za rękę i szłyśmy tak, rozmawiając.

- A… gdzie pani mieszka? Jak pani wróci do domu? – powiedziała bardzo troskliwym tonem. Popatrzyła mi prosto w oczy, była wyraźnie zaciekawiona, jakby chciała o to już wcześniej zapytać, ale się wstydziła.

- Mieszkam tu i ówdzie. Dużo podróżuję. Nie mam stałego miejsca zamieszkania. Obecnie jest nim las. – odrzekłam, śmiejąc się. Laila była wyraźnie zdziwiona moją odpowiedzią. - Mam małe mieszkanko w Kuopio. - dodałam. - Przyjechałam do Kovero z moim przyjacielem. A tutaj zawędrowałam sama.

- Jejku, to niesamowite… - odrzekła wzdychając. Zamyśliła się. Dzisiaj miałam zamiar przenocować jeszcze w lesie, a jutro wyruszyć z powrotem. Teraz, kiedy wiem już gdzie znajduję się stary grób i jeśli tylko dostanę pozwolenie, będę mogła tu wrócić i rozpocząć badania.

Nagle dostrzegłam w oddali trzy niewielkie, drewniane chaty, ciasno stojące obok siebie.

- Tutaj właśnie mieszkam, w tym domku z prawej. – powiedziała, pokazując chatę z ogromnymi drzwiami i dwoma ślicznie zdobionymi ławkami na tarasie. W tym momencie zza płotu wyłoniły się dwa duże psy husky i zobaczywszy nas, zaczęły głośno szczekać.

- Piękne miejsce… Nie będę Ci już przeszkadzać, idź, bo rodzice pewnie się o ciebie martwią.

- Dziękuję.

- Nie, to ja dziękuję.

Nagle zapaliły się światła, z domu wyszedł ubrany w podarte sztruksy i wymięty sweter mężczyzna. Rozglądnął się uważnie i zobaczywszy nas, skierował się w naszą stronę. Nie było jeszcze ciemno, ale gęsty las otaczający zabudowania, sprawiał, że wszystko wokoło wydawało się ciemniejsze i mroczne.

Laila schowała się za moimi plecami. Nie wiedziałam co mam robić. Ten mężczyzna to był najwyraźniej jej ojciec, a ona najwyraźniej się go bała. Kiedy mnie zobaczył zatrzymał się nagle. Zmrużył oczy i przez krótką chwilę mi się przyglądał.

- Laila, chodź tu natychmiast! – powiedział twardo. - Ja i matka bardzo się martwiliśmy. – dodał, a jego głos złagodniał.

- Przepraszam. – wyszeptała zza moich pleców.

- Przecież nie jest jeszcze tak późno…- odpowiedziałam trochę zakłopotana. - To moja wina, spotkaliśmy się w lesie, to ja namówiłam ją na spacer, a potem postanowiłam, że najlepiej jak odprowadzę ją do domu. Niech się pan nie denerwuje.

Wyraz twarzy mężczyzny złagodniał, ale widać było, że jest zły. Spojrzał na Lailę, a potem na mnie. Kiedy nasze oczy się spotkały szybko oderwał wzrok.

- Laila, idź już do domu. – powiedziałam, przerywając niezręczną cisze. Dziewczynka powolnym krokiem skierowała się do swojej chaty.

- Przepraszam. – rzekłam szybko. Nie powinnam była…

- Na szczęście nic się złego nie wydarzyło. – powiedział cicho mężczyzna. – Zgubiła się pani?

- Nie, ja… muszę już iść, nie chcę przeszkadzać.

- Gdzie pani zamierza iść? Do lasu? Nad rzekę? W najbliższym otoczeniu nie ma żadnych zabudowań. Jest coraz ciemniej, nie powinna pani sama błąkać się po lesie.

- Ja…właściwie to…

- Mamy wolny jeden pokój, niegrzeczne z mojej strony byłoby gdybym pozwolił damie spać w lesie. Proszę nie odmawiać. – przerwał mi szybko.

- Ja…nie chcę sprawiać kłopotu. – odparłam.

- Ależ żaden kłopot, przecież sam pani to zaproponowałem. Proszę za mną. – odpowiedział.

Byłam strasznie zmieszana i zadziwiona jego propozycja, to wszystko wydawało mi się podejrzane. Obcy mężczyzna zaprasza mnie do siebie, nie wiedząc kim jestem i co tutaj, w środku lasu robię i to w dodatku z jego córką. Ale ucieszyłam się na myśl, że tą noc spędzę pod dachem. Podążyłam więc za nim. Podwórko było pełne trocin i porozrzucanej wszędzie kory, w rogu za jednym z domów dostrzegłam nieduży ogródek. Mężczyzna otworzył drzwi i zaprosił mnie do środka. Wnętrze było jakby z innej epoki, pełne starych, ludowych mebli i ozdób. Na środku izby stał duży stół okryty pięknym haftowanym obrusem. Wzdłuż niego ustawione były drewniane ławy ze śmiesznymi małymi wklęśnięciami, zapewne od długiego na nich przesiadywania.

- Saara, chodź tu, mamy gościa. Ta pani przyszła tutaj z naszą córką. Jest już późno, więc zaproponowałem, by przenocowała u nas, mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko? – odrzekł.

Kobieta wyraźnie była zdziwiona, spojrzała się na niego bacznie, a po chwili skinęła głową.

- Dobrze, niech zostanie, pościelę jej łóżko na górze, w pokoju gościnnym. – powiedziała.

- Mam na imię Eveliina Syrjälä. Dziękuję bardzo…- rzekłam po chwili.

- Jestem Saara, a to mój mąż Olli. – odrzekła kobieta, podając mi swą dłoń. Odwzajemniłam uściski. Nagle do pokoju weszła Laila, buzię miała rozpromienioną i nieco zdziwioną.

- Zostaje pani z nami?

- Tylko na tę noc. Jutro muszę już wracać do siebie. – odparłam, uśmiechając się.

Saara ubrana była skromnie w proste spodnie i czarną bluzkę, a szyje okrytą miała fioletową chustą. Twarz miała ładną i lekko zaczerwienioną. Zaprowadziła mnie do niedużego, acz urokliwego pokoiku na poddaszu. Pokazała gdzie znajduję się łazienka i zaprosiła na kolację. Stół zastawiony był skromnie, leżał na nim chleb, ser, jakieś mięso oraz kozie mleko w szklanym dzbanku. Byłam bardzo głodna i zjadłam ile tylko mogłam, zapominając przy tym o stosownym zachowaniu. Dzień na owocach lasu dał się we znaki. Przy stole rozmawialiśmy o różnych przyziemnych sprawach, a Laila spała w pokoju obok. Przez uchylone drzwi było słychać lekkie pochrapywanie.

- To miło, że możemy gościć w swoich progach panią archeolog. – powiedziała z uśmiecham Saara. - Zastanawia mnie co panią tutaj sprowadza?

- Przyjechałam tu podążając śladami swojego dziadka, chciałam przypomnieć sobie miejsca, w które kiedyś mnie zabierał, a przy okazji miałam ciekawy biwak. – odpowiedziałam, a po chwili zaczęłam opowiadać jak straciłam cenne rzeczy. Nie chciałam mówić o starym grobie ani o swoich planach, ale nie miałam zamiaru też kłamać.

- Ja nie pracuję, jestem gospodynią domową, a mąż jest drwalem. – odparła zaraz po mnie Saara, zbierając puste talerze. - Zrobię herbaty. – powiedziała, po czym wyszła do kuchni, zostawiając mnie i Olliego samych.

Zapadła cisza.

- Dziękuję. – odparłam, przerywając milczenie.

Mężczyzna uśmiechnął się nieśmiało.

- Właśnie wracałem do domu, kiedy zobaczyłem panią śpiącą na kamieniu. Na początku trochę się przestraszyłem… - zaczął opowiadać.

- Mnie? – zapytałam, a Olli tylko się uśmiechnął.

Był bardzo przystojnym, barczystym mężczyzną o niezwykłych oczach. Mimo surowego wyrazu twarzy wydawał mi się bardzo sympatyczny.

- Nie śmiałem pani budzić, ale ogromnie się zdziwiłem, co taka młoda kobieta robi sama w lesie? Ale teraz już wiem.

- Rozumiem. – odparłam i w tym momencie do jadalni weszła Saara, trzymając dzbanek pełen herbaty. Jej woń rozeszła się po całym pomieszczeniu.

- Dziękuję. – odrzekłam jeszcze raz.

- Ależ nie ma za co. – odparła Saara. Olli skinął tylko głową i uśmiechnął się. Nie rozumiałam dlaczego Laila tak się go bała, wydawał mi się bardzo miłym i uczynnym mężczyzną.

Następnego dnia, wypoczęta i pokrzepiona obfitym śniadaniem wyruszyłam w drogę powrotną. Dostałam od Saary kanapki, a Olli pokazał mi, w którą stronę muszę się skierować, by dotrzeć do najbliższej wioski - Kovero, skąd rozpoczęła się moja wędrówka tutaj. Od domu Olliego do Kovero prowadziła wąska, ubita droga. Szło mi się znacznie lepiej, bo nie musiałam przedzierać się przez kępy traw i innej roślinności. Wracając rozmyślałam o tej całej niesamowitej wyprawie, o nocy spędzonej pod gołym niebem, o małej Laili i o odnalezionym grobie. Zastanawiałam się czy dostanę pozwolenie na przeprowadzenie badań? Czy dowiem się z jakiego okresu pochodzi ten grób? Zajęta własnymi myślami nawet nie spostrzegłam jak szybko minęła mi droga. Między drzewami zobaczyłam migające światełka. Kovero. Od razu udałam się do mojego przyjaciela ze studiów, Tuomasa, który zawiózł mnie tutaj, a sam zatrzymał się u swojej rodziny. Zapukałam ostrożnie, bo nie byłam pewna czy dobrze trafiłam, jednak kiedy drzwi otworzył mi długowłosy, o poważnej, pociągłej twarzy blondyn nie miałam co do tego żadnych wątpliwości. Rodzina Tuomasa bardzo dobrze mnie przyjęła, a on sam, gdy opowiedziałam mu, że odnalazłam grób, ochoczo zaproponował, że pomoże mi w badaniach. Jeśli tylko dojdą do skutku…

Zamierzałam natychmiast zgłosić swój pomysł do Izby Konserwatorskiej. Po powrocie do domu napisałam wniosek i wystrojona udałam się tam następnego dnia. Mój zapał ostudziła sekretarka - okropna kobieta, ubrana w czerwony, dużo za mały na nią kubrak, siedziała za brudną szybką przy biurku. Miała farbowane blond włosy sterczące na wszystkie strony i duże okulary z grubymi czerwonymi oprawkami.

- Zanim Izba rozpatrzy pani wniosek może minąć kilka tygodni, a nawet kilka miesięcy. Ostatnio mamy dużo zajęcia, więc sprawa może potrwać nieco dłużej…- powiedziała, poprawiając okulary na nosie.

Izba Konserwatorska ma dużo zajęcia? Ha, ciekawe co tak namiętnie konserwują, przystanki autobusowe?! – pomyślałam zdenerwowana, wychodząc z Izby, niewielkiej murowanej budowli, otoczonej posadzonymi w równych rzędach małymi brzózkami. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać…

Paulina Drozdek
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.