Powieści i opowiadania > Szukając przeszłości

Szukając przeszłości, rozdział V

W końcu nadszedł dzień rozpoczęcia badań. Czteroosobową ekipą spotkaliśmy się przed gmachem Izby i zapakowaliśmy cały potrzebny sprzęt do starego, użyczonego nam przez Tuomasa jeepa. Około ósmej rano wyruszyliśmy w stronę Joensuu, do wioski Kovero. Kiedy już tam przyjechaliśmy musieliśmy zostawić samochód i na pieszo z całym ekwipunkiem udać się na miejsce, gdzie znajduje się grób. Droga tam jest zbyt wyboista i zarośnięta, by samochód mógł przejechać, poza tym tereny te porośnięte są gęstym lasem. Nie tak łatwo było z ciężkimi plecakami iść pod górę, ale po kilkugodzinnej wędrówce dotarliśmy do celu. Tym razem dobrze pamiętałam drogę, wędrówka zajęła nam niecały dzień, a samochodem na pewno dotarlibyśmy tu dużo szybciej. Przygotowaliśmy wszystkie potrzebne rzeczy, rozbiliśmy namiot i zaczęliśmy oględziny grobu. Wszyscy jednogłośnie: Tuomas, ja, Eikka i Tarja, postanowiliśmy, iż na czas badań będziemy mieszkać w dużym namiocie, który posłuży nam za dom. Miejsce to jest oddalone od większych miast, najbliższe z nich znajduje się ok. 100 km stąd, niedaleko jest jedynie mała wieś Kovero, dlatego też, by nie przerywać co chwilę badań i nie zakłócać życia mieszkańcom wioski ustaliliśmy, że rozbijemy się właśnie tu. Byliśmy już zmęczeni, więc pierwszego dnia na oględzinach poprzestaliśmy. Wieczorem rozpaliliśmy ognisko na pobliskiej polanie i w miłej atmosferze rozmawialiśmy o sobie i swoich wspomnieniach.

- Pamiętam swoje pierwsze wykopaliska…- zaczął opowiadać Eikka. - stary, zarośnięty cmentarz za Mikkeli. Cóż to było za miejsce… miałem jakieś dwadzieścia cztery lata. Znaleźliśmy wtedy trochę biżuterii, bodajże z epoki żelaza, ale nie jestem pewien…

- Z epoki żelaza? Na cmentarzu... – rozmyślała głośno Tarja.

- Okazało się, że cmentarz mieścił się na terenie, gdzie kiedyś była jakaś pradawna osada. Stąd te znaleziska. Zostaliśmy tam wezwani, bo w trakcie jakiegoś pogrzebu znaleziono fragmenty glinianych naczyń i zapinkę z mosiądzu.

- No, to wszystko tłumaczy. – odparła Tarja, wyciągając nogi przed żarzący się ogień.

- A tak w ogóle, to gdzie studiowałeś Eikka? – zapytał Tuomas.

- W Helsinkach. – odparł, odrywając wzrok od ogniska.

- Czemu tam nie zostałeś? Nie podobało Ci się w stolicy? – zapytałam po chwili.

- Nie, to nie tak. Helsinki są wspaniałe, a do Kuopio przyjechałem za Juulią. Miłość…- westchnął Eikka, a na naszych twarzach pojawił się szeroki uśmiech.

- A Ty Tuomas studiowałeś tutaj, tak? – zapytała po chwili Tarja.

- Tak, razem z Eveliiną. – odparł spoglądając w moją stronę. – Ale nie myślałem, że będę studiował archeologię. – dodał po chwili, dokładając trochę drewna do ogniska.

- Nie? – spytała nieco zdziwiona.

- Nie. Chciałem studiować historię.

- A przypadkiem nie założyć własną hodowlę koni i gospodarstwo agroturystyczne? – zapytałam zawadiacko.

- Heh, tak, kiedyś bardzo. – zaśmiał się. – Los jednak chciał inaczej.

Prawie każdemu z nas udzieliła się przyjemna aura, ciepło bijące z ogniska i bezchmurne, gwiaździste niebo. Po długich rozmowach poszliśmy spać. Zasypiając nie spodziewaliśmy się tego, co zastaliśmy rano. Nasze rzeczy były porozrzucane w namiocie i poza nim.

- W nocy musiały przyjść tu wilki i, zapewne głodne, poszukiwały czegoś do zjedzenia. – stwierdził Eikka.

- Spokojnie, najpierw posprzątajmy ten bałagan i sprawdźmy czy nic nie zginęło. – uspokajał mnie i Tarję Tuomas. – To niekoniecznie wilki, może po prostu jakieś zwierzęta trochę węszyły.

Podziwiałam go, niezależnie od sytuacji potrafił zachować swój racjonalizm i stoicki spokój.

Sama myśl, że spałam sobie spokojnie podczas gdy tuż obok wilki plądrowały nasze rzeczy była przerażająca, dziwne tylko, że nikt nic nie słyszał… i czy wilki odważyłyby się podejść tak blisko ludzi, czy nie zaatakowałby nas? Kiedy już trochę ogarnęliśmy, poszłam się rozejrzeć, a reszta w tym czasie przygotowywała potrzebne narzędzia. Mieliśmy zamiar zabrać się za oczyszczanie grobu.

Przechadzałam się aleją porośniętą ogromnymi świerkami. Były cudowne, ich wielkie i rozłożyste gałęzie sprawiały, że wszystko wokoło wydawało się ciemniejsze i takie majestatyczne. Kiedy zawędrowałam już na tyle daleko, że nie słyszałam odgłosów dobiegających z naszego obozu postanowiłam zawrócić. Nagle usłyszałam jakiś szmer i stukot. Najpierw cichy, później coraz bardziej donośny. Odwróciłam się i wtedy moim oczom objawił się wysoki, krzepki mężczyzna na białym koniu. Kiedy mnie dostrzegł pociągnął za lejce i koń się zatrzymał. Mężczyzna miał długie, brązowe włosy i równie długą brodę, a ubrany był w dość dziwny strój. Miał zarzucone na sobie liczne, pocięte w nierówne pasy i pozszywane futra zwierzęce przepasane różnymi paskami i rzemykami. Spod nich widoczna była biała, płócienna koszula, a do jednego z pasków przywiązana była skórzana sakiewka. Na nogach miał obcisłe czarne spodnie włożone w buty o długich i szerokich cholewkach. Stałam tak przez chwilę nie poruszając się, aż nagle zorientowałam się, że ciągle mu się przyglądam. Zaczerwieniłam się, a mężczyzna zobaczywszy to uśmiechnął się i skinął głową, wtedy dostrzegłam, że na jego plecach umocowane są strzały i długi, drewniany łuk. Mężczyzna ostro pociągnął za lejce. Koń podskoczył i ruszył z impetem w głąb lasu, a po krótkiej chwili znikł za drzewami. Przykucnęłam i usiadłam na trawie. To chyba jakieś przewidzenie – pomyślałam. Jego ubiór, łuk… takie stroje noszono w późnym średniowieczu. Zamknęłam oczy i nagle przyszło mi coś na myśl… Drzewa uginające się pod ciężarem śniegu, głębokie ślady na białym puchu spowijającym wszystko wokoło i drobne kropelki krwi ożywiające monotonny, jasny krajobraz. Biały koń stąpający spokojnie i cicho, słychać tylko trzask mrozu pod jego kopytami i oddech jeźdźca…

- Eh, to niemożliwe. – powiedziałam, ocknąwszy się.

Przetarłam oczy, wstałam i pomału udałam się z powrotem w stronę starego grobu. Kiedy wróciłam dostrzegłam, że wszyscy mi się przypatrują. Musiałam dziwnie wyglądać.

- Coś się stało? – zapytała Tarja.

- Nie…- odparłam szybko. - Możemy zabrać się do pracy.

- Wyglądasz jakbyś zobaczyła jakąś zjawę…- zauważył Eikka. I wcale się nie mylił.

Najpierw zabezpieczyliśmy miejsce badań i zaczęliśmy od oczyszczania grobu. Mężczyźni usunęli motykami zarośla wokół, a ja wraz z Tarją oczyściliśmy powierzchnie kamieni. To dość żmudna i ciężka praca, ale niezbędna. Kiedy zeskrobałyśmy już prawie cały porastający grób mech, mogliśmy zobaczyć jak się prezentuje.

- Teraz lepiej widać wyryty napis. – zauważył Eikka.

- Zdecydowanie, ale przetrę go jeszcze trochę i oczyszczę pędzelkiem wtedy będzie już zupełnie widoczny. – powiedziałam.

Eikka wrócił do pracy. Później zrobiliśmy sobie krótką przerwę, takie skrobanie kamienia nie należało do najprzyjemniejszych czynności, przy tym było bardzo męczące i wymagało dużego skupienia. Napiliśmy się wody, a następnie zabraliśmy za mierzenie. Kiedy już dokładnie zapisaliśmy wymiary grobu przyszedł czas na odsuwanie pokrywy. Okazało się to dość trudne, bo kamienna płyta była niezwykle ciężka.

- O kurczę! – odparł Eikka, a jego twarz oblał rumieniec po nieudanej próbie odsunięcia pokrywy. - Niestety musimy naruszyć grób, bo inaczej jej nie podniesiemy.

Najpierw musieliśmy odkuć ją za pomocą młotków i klinów od reszty kamieni, z których zbudowany był grób. Wspólnymi siłami naparliśmy na płytę i mocno pchaliśmy, po chwili płyta się poruszyła. Naparliśmy jeszcze mocniej aż w końcu upadła z hukiem. Wokół pojawiły się tumany pyłu i kurzu. Przysłoniłam twarz ręką, bo nie mogłam złapać oddechu. Kiedy pył już opadł patrzeliśmy na siebie, na przemian śmiejąc się i kaszląc. Wszyscy ubrudzeni byli siwym pyłem. Tuomas w parę minut stał się starszy o kilkadziesiąt lat, Tarja zaś wyglądała jak czarownica z siwymi pasemkami pośród gęstych, czarnych włosów. Kiedy opanowaliśmy śmiech i otrzepaliśmy się - zapadła cisza. Słychać było tylko latające w oddali ptaki, a wokoło rozeszła się okropna woń.

Nagle wszystko pociemniało, drzewa jakby zmieniły barwę na bardziej głęboką, a niedawno mieniąca się słońcem trawa straciła kolor. To błękitne dotąd niebo w mgnieniu oka pokryły ogromne, smoliste chmury. Pomału podeszliśmy do grobu i zajrzeliśmy do środka. Zaparło mi dech w piersiach. Wszystkiego bym się spodziewała tylko nie tego, co w tym momencie ujrzałam. To był straszliwy widok. W dole, na niewielkiej głębokości, wśród usypanych, brudnych kamieni leżał krzywy, pożółkły szkielet i nic by w tym nie było nadzwyczajnego, gdyby nie to, że w jego prawej dłoni spoczywała rozkładająca się ludzka głowa. Jego cienkie i długie paliczki zaciśnięte na zzieleniałym policzku wręcz wżynały się w głąb gnijącego ciała. Z napęczniałych, pokaleczonych ust wypełzało różnego rodzaju robactwo, a zasklepione zaschłą krwią i sklejone z oczyma powieki nadawały całości iście przerażający widok. Trup wyglądał jakby czule tulił głowę do swojego kościstego brzucha. W jego drugiej dłoni zaś znajdowała się włócznia w całkiem dobrym stanie. Staliśmy tak przez chwilę przerażeni, przypatrując się temu co zastaliśmy.

- Jak to możliwe? – odparła drżącym głosem, przerywając grobową ciszę Tarja. Miała szeroko otwarte oczy, z których bił teraz strach i konsternacja. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, nie mogłam się teraz nawet poruszyć.

– W jaki sposób ta głowa znalazła się właśnie tutaj? – spytała ponownie, jakby siebie Tarja.

- Boże, ale… - odparłam po chwili, jeszcze raz spoglądając na fragment zwłok, po czym zakryłam ręką usta i odsunęłam się nieco. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Sam odór bijący z grobu przyprawiał o mdłości.

- To bardzo dziwne.- odezwał się po krótkiej chwili Tuomas, z niepokojem marszcząc brwi. – nie mam pojęcia jak to możliwe, zważając na sam problem, jaki mieliśmy przed chwilą z odsunięciem płyty grobowej.

- Co teraz zrobimy? – odparł Eikka. Wyglądał na mocno przejętego.

W tym momencie wszyscy popatrzyli na mnie.

- Spokojnie, wyjaśnimy to. – odparłam biorąc głęboki oddech. - Trzeba zawiadomić policję, koniecznie.

Zaczynałam wracać do siebie i trzeźwiej myśleć.

- Tak i to najlepiej od razu. Tylko Ty masz komórkę, Eveliina. – odparła Tarja, łapiąc mnie za rękę.

Rozmowa z policją zajęła mi sporo czasu. Zanim wszystko dokładnie wytłumaczyłam i wyjaśniłam jak dojechać na miejsce minęło dobre kilkanaście minut. Nie pozostało nam nic innego jak tylko czekać, kiedy przyjadą. Usiedliśmy na trawie nieopodal grobu, w powietrzu wciąż unosiła się okropna woń. Wszyscy byliśmy przejęci, nikt się nie odezwał, aż do przyjazdu policji. Eikka siedział nieruchomo i patrzył na grób, jakby bał się, że go już więcej nie zobaczy, a Tarja rękoma zakrywała twarz. Natomiast ja z Tuomasem udaliśmy się do namiotu po parę potrzebnych, w takiej sytuacji, rzeczy jak na przykład nasze dokumenty. Policja po dłuższym błądzeniu po lesie trafiła w końcu na miejsce. Przyjechali na motorach wg moich wskazówek, inaczej nie dostaliby się tutaj.

- Proszę pokazać zezwolenie na prowadzenie badań. – rzekł sucho jeden z policjantów. Miałam je już specjalnie przygotowane.

- Dziękuję, a proszę mi powiedzieć w jakim dokładnie celu wykonujecie te badania?

- Celem naszych badań jest sprawdzenie stanu grobu, określenie jego wieku i wartości, no i oczywiście zawartości. – powiedziałam kładąc nacisk na słowo „zawartość”. - Wiedzieliśmy, że znajduje się tutaj szkielet człowieka sprzed wieków, ale to co zastaliśmy…– dodałam.

- Rozumiem. – odparł starszy policjant, głęboko patrząc mi się w oczy.

Inni funkcjonariusze w tym czasie przesłuchiwali Tarję, Eikkę i Tuomasa. Później, zajęli się oględzinami grobu i głowy, burzliwie o czymś konwersując. Najpierw zrobili parę zdjęć, a później jeden ze specjalistów wyciągnął głowę z wnętrza grobu, tak by nic nie uszkodzić. To był dziwny widok. Nałożył białe, lateksowe rękawiczki, delikatnie uwolnił siną i zasklepiałą głowę z uścisku kościotrupa, a potem podniósł i włożył do czarnego worka, ten zaś do specjalnej torby. Umocował ją potem do jednego z motorów. Następnie policjanci dokładnie przyjrzeli się pożółkłemu szkieletowi, który znajdował się na dnie grobu. Pobrali nasze odciski palców. Sprawdzili wnętrze sarkofagu nie naruszając położenia szkieletu, ale nic znaczącego nie znaleźli. My zaś staliśmy z boku przypatrując się tej całej skomplikowanej procedurze.

- Tą kwestię zostawimy państwu…- powiedział z lekkim uśmiechem jeden z policjantów. - Archeologia to już nie nasza broszka.

Po chwili podszedł do mnie jeden z nich. Rozejrzał się wokoło i powiedział.

- Wie pani o poprzednich pracach nad tym grobem?

- Tak. – odparłam prawie pytającym tonem.

Policjant tylko kiwnął głową, a po chwili dodał.

- Proszę fakt znalezienia w grobie ludzkiej głowy zachować tylko dla siebie dopóki nie wyjaśnimy całej sprawy i nie poznamy tożsamości tej… tego człowieka. Niech pozostanie to w państwa gronie, proszę dalej prowadzić badania i stawić się na policji niezwłocznie po zakończeniu. Muszą państwo złożyć szczegółowe zeznania jeszcze raz. Gdyby pojawiły się jakieś problemy, natychmiast proszę nas zawiadomić.

- Oczywiście, ale możemy poinformować Izbę Konserwatorską, prawda?

- Tak, nie da się tego uniknąć.

- Dziękuję.

- Proszę bardzo. – odparł, podając mi rękę.

- Tu jest mój numer kontaktowy, gdyby było już coś wiadomo, proszę dać mi znać. – dodałam szybko.

Wziął ode mnie karteczkę i pożegnał się z resztą. Policjanci jeszcze raz dokładnie się rozejrzeli i pojechali, a my zostaliśmy, by dalej brnąć w tę zagadkę…

Tarja wyraźnie była przerażona tym co zastaliśmy. Krzątała się wokół grobu, a my staliśmy przez chwilę w milczeniu. Każdy o czymś myślał, tylko bał się głośno wypowiedzieć swoich myśli.

- Nie możemy tak stać bezczynnie. Wiem, to co znaleźliśmy stawia nas w trudnej sytuacji, napawa zakłopotaniem i, eh… musimy pamiętać w jakim celu tu przyjechaliśmy. – odpowiedziałam iście dyplomatycznie.

Wszyscy przytaknęli i od razu rzucili się do grobu.

- Masz rację. – powiedział Eikka.

Najbardziej interesowała nas teraz włócznia. Tuomas pomału i ostrożnie ją wyciągnął. Zebraliśmy się wokół niego i zaczęliśmy podziwiać owe narzędzie zbrodni. Ciągle czuć było ten straszliwy odór rozkładającego się ciała.

- To niesamowite… włóczni używali wojownicy od dawien dawna, około XV wieku zaczęła być już wypierana przez łuki i inną broń. A kiedy pojawiła się broń palna prawie całkowicie zniknęła i wyszła z użycia. – powiedział z zachwytem i jednoczesnym zdziwieniem Eikka. On jeden z nas posiadł największą wiedzę historyczną, która jednocześnie była jego życiem i pasją. - Na moje oko wygląda na XIII – XIV wiek. Ma piękne, aczkolwiek proste zdobienia i malutki napis. – dodał.

- Myślicie, że ten kościotrup też może być z XIV wieku? – zapytałam z niedowierzaniem.

Eikka wyjął z plecaka starą chustę, namoczył wodą mineralną i oczyścił włócznię. Następnie owinął ją kawałkiem materiału i położył obok innych narzędzi.

W trakcie dalszego szperania między kośćmi znaleźliśmy zesztywniałe strzępy ubrania, prawdopodobnie ze skóry zwierzęcej oraz kawałek jakiegoś metalowego przedmiotu, mocno ubrudzonego i pokrytego rdzą. Po oględzinach ciekawych znalezisk delikatnie wyjęliśmy kości z grobu i ułożyliśmy na ziemi w taki sposób, aby utworzyły szkielet. Wyglądał na bardzo stary. Był niekompletny, brakowało kości śródstopia i paliczków oraz paru innych. Czaszka była wyraźnie zdeformowana. Robiłam zdjęcia, a Tarja zajęła się opisywaniem kości. Były mocno pożółkłe i leżąc spokojnie wśród gęstych traw wyglądały przerażająco. Czaszka „patrzyła się” przenikliwie swoimi ogromnymi oczodołami. Nie pierwszy raz miałam do czynienia z kościotrupami, ale ten był inny. Zaczęło się już ściemniać więc pochowaliśmy opisane kości do specjalnych plastikowych worków i włożyliśmy do dużego kartonu. Ustaliliśmy, że ktoś musi przy nim w nocy czuwać, bo nie wiadomo co się wydarzy tym razem. Padło na Eikkę, który zafascynowany wykonywaną pracą, ochoczo się na to zgodził. Wieczorem rozmawialiśmy jeszcze o dzisiejszym, niezwykłym odkryciu, wymieniliśmy się też spostrzeżeniami i podejrzeniami co do znaleziska. Tarja była wyraźnie zaniepokojona, gdyż nie mogła zasnąć, tak jak ja zresztą. Kiedy mężczyźni spali, siedziałyśmy, sącząc sok pomarańczowy i przypatrywałyśmy się księżycowi, który akurat był w pełni. Tej nocy nie wydarzyło się nic, karton stał spokojnie, a obok niego na rozkładanym polowym krześle pochrapywał Eikka.

Paulina Drozdek
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.