Kącik poezji > Znani i nieznani – klasycy poezji na świecie

Renée Vivien (1877–1909 r.)

Renée VivienRenée Vivien – to najczęściej używany i najbardziej znany pseudonim literacki (używała ich kilku) Pauline Mary Tarn (1877–1909 r.) – angielskiej poetki i pisarki tworzącej w języku francuskim. Urodziła się w Londynie w zamożnej rodzinie, jej ojciec był Anglikiem, matka – Amerykanką. Wychowywała się w Londynie i Paryżu. Kiedy odziedziczyła po ojcu duży majątek, w wieku 21 lat zamieszkała na stałe w Paryżu. Prowadziła wystawny i ekstrawagancki styl życia. Obracała się w kręgach arystokracji i artystycznej bohemy. Dużo podróżowała po świecie, zwiedziła m.in. Chiny, Japonię, Egipt, większość krajów Bliskiego Wschodu, Europy i Ameryki. Była lesbijką i wcale tego nie ukrywała. Jej burzliwe życie towarzyskie i erotyczne, nadużywanie alkoholu i środków halucynogennych spowodowały wiele poważnych i przewlekłych dolegliwości. Kiedy doszły do tego jeszcze problemy finansowe, będące skutkiem jej wystawnego życia, popadła w depresję i próbowała popełnić samobójstwo. Na krótko przed śmiercią chodziła o lasce. Zmarła w wieku 32 lat. Prawdopodobną przyczyną śmierci było zapalenie płuc spowodowane alkoholizmem, zażywaniem narkotyków i anoreksją.

W historii literatury uważana jest za jedną z ostatnich znaczących przedstawicielek francuskiego symbolizmu i parnasizmu. Nazywana była „Muzą fiołków”, bo fiołki były jej ulubionymi kwiatami, które często umieszczała w swoich wierszach, ale też z uwagi na imię jej partnerki z młodości Violet Shillito („violet” po francusku i angielsku znaczy „fiołek”). Pomimo krótkiego życia pozostawiła po sobie spory dorobek literacki, na który złożyło się 25 tomów poezji i prozy. Ważniejsze zbiory poezji to: „Études et Préludes” (1901), „Cendres et Poussières” (1902), „Évocations” (1903), „La Vénus des Aveugles” (1904), „Les Kitharèdes” (1904), „À l'Heure des Mains jointes” (1906), „Flambeaux éteints” (1907), „Sillages” (1908); pośmiertnie: „Dans un coin de Violettes” (1910), „Haillons” (1910) i „Le Vent des Vaisseaux” (1921). Większość wierszy nie została przetłumaczona na język angielski. W Polsce jej twórczość jest prawie nieznana. Tylko jeden wiersz „Sur le Rythme Saphique” został opublikowany w autorskiej antologii Jadwigi Dackiewicz „Francuska poezja miłosna” (1997) pod zmienionym tytułem „Przedłuż tę noc”.

Wiersze tutaj prezentowane pochodzą z przygotowywanego do druku dwujęzycznego, polsko-francuskiego, wyboru Renée Vivien: Na Saficką Nutę/Sur le Rythme Saphique. Wybrał, z francuskiego przełożył i opracował Ryszard Mierzejewski. Tom ma się ukazać w Bibliotece Przekładów Poetyckich pod redakcją Ryszarda Mierzejewskiego nakładem tłumacza.

Ryszard Mierzejewski

Dédicace Lorsque tu vins, à pas réfléchis, dans la brume, Le ciel mêlait aux ors le cristal et l'airain. Ton corps se devinait, ondoiement incertain, Plus souple que la vague et plus frais que l'écume. Le soir d'été semblait un rêve oriental De rose et de santal. Je tremblais. De longs lys religieux et blêmes Se mouraient dans tes mains, comme des cierges froids. Leurs parfums expirants s'échappaient de tes doigts En le souffle pâmé des angoisses suprêmes. De tes clairs vêtements s'exhalaient tour à tour L'agonie et l'amour. Je sentis frissonner sur mes lèvres muettes La douceur et l'effroi de ton premier baiser. Sous tes pas, j'entendis les lyres se briser En criant vers le ciel l'ennui fier des poètes Parmi des flots de sons languissamment décrus, Blonde, tu m'apparus. Et l'esprit assoiffé d'éternel, d'impossible, D'infini, je voulus moduler largement Un hymne de magie et d'émerveillement. Mais la strophe monta bégayante et pénible, Reflet naïf, écho puéril, vol heurté, Vers ta Divinité.Renée Vivien

Dedykacja Kiedy przyszłaś, nie zastanawiając się, we mgle, Niebo wymieszało kryształki złota i mosiądzu. Twoje ciało domyśliło się, niepewne falowaniu, Bardziej uległe niż fala i od piany chłodniejsze. Wieczór wydawał się być snem orientalnym, Różą i drzewem sandałowym. Drżałam. Długie, religijne lilie bladego koloru, Jak zimne świece, umierały w twoich dłoniach. Ich słabnący zapach uciekał po twoich palcach W zniewalającym oddechu najwyższego niepokoju. Twoje jasne ubrania wydychały na zmianę Miłość i agonię. Poczułam dreszcze na moich niemych ustach, Słodycz i przerażenie, kiedy mnie całowałaś. Pod twoimi stopami, słyszałam lirę, którą złamałaś, Krzycząc do nieba o smutnych i dumnych poetach. Wśród fal długich i opadających wolno Ty mi się ukazałaś, Blondynko. A dusza była niemożiwa, spragniona wiecznie W nieskończoność. Chciałam zasłynąć ze śpiewania Hymnu tajemnej magii i oczarowania. Ale strofa zaczęła brzmieć bełkotliwie i naiwnie, Odbijać się dziecinnym echem na dużej wysokości, Lecąc w stronę twojej Boskości.tłum. Ryszard Mierzejewski

Chanson Ta voix est un savant poème… Charme fragile de l’esprit, Désespoir de l’âme, je t’aime Comme une douleur qu’on chérit. Dans ta grâce longue et blêmie, Tu reviens, du fond de jadis… Ô ma blanche et lointaine amie, Je t’adore, comme les lys! On dit qu’un souvenir s’émousse, Mais comment oublier jamais Que ta voix se faisait très douce Pour me dire que tu m’aimais?Renée Vivien

Piosenka Twój głos jest mądrym poematem... Nieśmiałym czarem zdolności, Rozpaczą duszy, kocham cię zatem Jak wszystkie moje dolegliwości. W swoich wdziękach długich i bladych Powracasz jakby z zaświaty, Biała przyjaciółko z czasów odległych, Uwielbiam cię, jak liliowe kwiaty! Mówi się, że pamięć słabnie z wiekiem, Ale czy ja kiedyś zapomnę, że Mówiłaś do mnie swym subtelnym głosem, Jak bardzo kochałaś mnie? tłum. Ryszard Mierzejewski

Le souffle violent Le souffle violent et superbe des roses M’enivre comme un vin mélangé de poisons. Tes yeux bleus, à travers tes paupières mi-closes, Recèlent les lueurs des vagues trahisons. À l’heure où dans les prés brûlent les lucioles, À l’heure de désir et d’ensorcellement, Tu prodigues en vain les lascives paroles… Je te hais et je t’aime abominablement. Renée Vivien

Gwałtowny powiew Gwałtowny powiew oraz dumne róże Upajają mnie jak wina zmieszane trucizny. Twe niebieskie oczy i powieki przymknięte, Ukrywają przebłyski niewyraźnej zdrady. Kiedy błyskającymi świetlikami zapełnia się łąka, Kiedy przychodzi oczarowanie i miłosne pragnienie, Rozrzucasz wokół na próżno swe lubieżne słowa... A ja nienawidzę cię i kocham tak wstrętnie.tłum. Ryszard Mierzejewski

Nocturn J'adore la langueur de ta lèvre charnelle Où persiste le pli des baisers d’autrefois. Ta démarche ensorcelle, Et ton impitoyable et perverse prunelle À pris au ciel du nord ses bleus traîtres et froids. Tes cheveux, répandus ainsi qu’une fumée, Légers et vaporeux, presque immatériel, Semblent, ô Bien-Aimée, Recéler les rayons d’une lune embrumée, D’une lune d’hiver dans le cristal des ciels. Le soir voluptueux a des moiteurs d’alcôve: Les astres sont pareils aux regards sensuels Dans l’éther d’un gris mauve, Et je vois s’allonger, inquiétant et fauve, Le lumineux reflet de tes ongles cruels. Sous ta robe, qui glisse en un frôlement d’aile, Je devine ton corps - les lys ardents des seins, L’or blême de l’aisselle, Les flancs doux et fleuris, les jambes d’immortelle, Le velouté du ventre et la rondeur des reins. La terre s’alanguit, énervée, et la brise, Chaude encore des lits lointains, vient assouplir La mer lasse et soumise… Voici la nuit d’amour depuis longtemps promise… Dans l’ombre je te vois divinement pâlir. Renée Vivien

Nokturn Uwielbiam chwile, gdy twoje zmysłowe usta pogrąża mrok, A nasze pocałunki tkwią wciąż na twarzach jak fałdy I tak bardzo urzeka twój czarujący krok, I ten bezlitosny i perwersyjny wzrok Ku północnemu niebu, gdzie są zdradliwe i zimne błękity. Twoje włosy rozproszone w nieładzie jak mgła na polanie, Lekkie i przewiewne, jakby poza wszelką materią, Wydają się, och, moje Kochanie, Ukrywać zamglonego księżyca promienie Na jego kryształowym niebie zimą. Nasz wieczór namiętny w przepoconej alkowie: Gwiazdy podobne do spojrzeń zmysłowych W fiołkowo-różowej trawy eterze. Widzę swoje przeciąganie się, niespokojne i dzikie, W lśniących śladach twoich paznokci okrutnych. Pod twoją sukienką przesuwają się skrzydła szeleszczące, Odgaduję tajemnice twojego ciała - rozpalone lilie piersi, Pachwiny blado-złote, Łono pachnące i ukwiecone, nogi nieśmiertelne, Aksamitny brzuch i okrągłość lędźwi. Ziemia słabnie, traci swoje siły i jeszcze Ciepłe wiatry miejsc odległych, łagodne się stają, A morze zmęczone i posłuszne... To są noce miłości, od dawna obiecane... W ciemności widzę cię, tak bosko bladą. tłum. Ryszard Mierzejewski

Ton Âme Ton Âme, c’est la chose exquise et parfumée Qui s’ouvre avec lenteur, en silence, en tremblant, Et qui, pleine d’amour, s’étonne d’être aimée. Ton Âme, c’est le lys, le lys divin et blanc. Comme un souffle des bois où sont les violettes, Ton souffle vient baiser le front du désespoir, Et l’on apprend de toi les bravoures muettes. Ton Âme est le poème, et le chant, et le soir. Ton Âme est la fraîcheur, ton Âme est la rosée. Sa très douce pitié console du destin Et ranime d’un mot l’espérance brisée. Ton Âme est le sourire au regard du matin.Renée Vivien

Twoja Dusza Twoja Dusza to jest rzecz misterna i pachnąca, Otwiera się powoli, drżąca, spowita ciszą, A ktoś pełen miłości, zdziwiony jest, że kocha. Twoja Dusza jest lilią, lilią boską i białą. Jak oddech lasu tam, gdzie rosną fiołki, Całuje cię zrozpaczoną w czoło tym oddechem I uczy cię milczącej odwagi. Twoja Dusza jest wierszem, pieśnią i wieczorem. Twoja Dusza jest świężością, twoja dusza jest różą. Jej miłe współczucie przynosi ulgę przeznaczeniu I ożywia niedotrzymane słowo nadzieją. Twoja Dusza jest uśmiechem w porannym spojrzeniu.tłum. Ryszard Mierzejewski

Sonnet féminin Ta voix a la langueur des lyres lesbiennes, L’anxiété des chants et des odes saphiques, Et tu sais le secret d’accablantes musiques Où pleure le soupir d’unions anciennes. Les Aèdes fervents et les Musiciennes T’enseignèrent l’ampleur des strophes érotiques Qui versent dans la nuit leurs ardentes suppliques, Ton âme a recueilli les nudités païennes. Tu sembles écouter l’écho des harmonies; Bleus de ce bleu divin des clartés infinies, Tes yeux ont le reflet du ciel de Mitylène. Les fleurs ont parfumé tes étranges mains creuses; De ton corps monte, ainsi qu’une légère haleine, La blanche volupté des vierges amoureuses. Renée Vivien

Kobiecy sonet Twój głos brzmi jak lesbijskich lir pragnienia, Jak trwożne pieśni i ody safickiej liryki, A ty znasz sekret tej przygnębiającej muzyki, Gdzie płaczą starych związków westchnienia. Żarliwi pieśniarze oraz muzykanci Uczyli cię znaczeń strof erotycznych, Wysyłali w nocy wiele próśb gorących, A twoja dusza zbierała pogańskie nagości. Wydaje ci się, że słyszysz echo harmonii daleko, Boskie bluesy, które śpiewa nieskończone światło, W twoich oczach odbija się niebo Mityleny*. Kwiaty pachną sercem wydrążonym dziwnie, Twoje ciało unosi się powoli jak lekkie oddechy, Czysta rozkosz dziewic, kochających niewinnie.tłum. Ryszard Mierzejewski

* Mitylena – miasto w Grecji na wschodnim brzegu wyspy Lesbos – przyp. R. M.

Les Arbes Dans l’azur de l’avril et dans l’air de l’automne, Les arbres ont un charme inquiet et mouvant. Le peuplier se ploie et se tord sous le vent, Pareil aux corps de femme où le désir frissonne. Sa grâce a des langueurs de chair qui s’abandonne; Son feuillage murmure et frémit en rêvant, Et s’incline, amoureux des roses du Levant… Le tremble porte au front une pâle couronne. Vêtu de clair de lune et de reflets d’argent, Le bouleau virginal à l’ivoire changeant Projette avec pudeur ses blancheurs incertaines. Les tilleuls ont l’odeur des âpres cheveux bruns, Et des acacias aux verdures lointaines Tombe divinement la neige des parfums.Renée Vivien

Drzewa W jesiennym powietrzu i błękicie kwietnia Drzewa są niespokojnie i poruszająco urokliwe, Topole uginają się i skręcają na silnym wietrze Podobnie, jak ciała kobiet, drżące z podniecenia. Ich wdzięk stęsknionych ciał wciąż się oddaje Szepczącym liściom i ich drżącemu marzeniu, Pokłonom i różom miłości w porannym słońcu... Jak pod wieńcem wahadłowe drzwi wejściowe. Ubrane w poświatę księżyca, srebrzyście odbitą, Zamieniają dziewiczą brzozę na kość słoniową, I porzucają wstydliwie swoje niepewne białości. Lipy pachną ostro jak kasztanowe włosy, Akacje z zielonych odległości I padającego boskiego śniegu zapachy. tłum. Ryszard Mierzejewski

Feuilles sur l'eau L’onde porte le poids des feuilles en détresse. Elles flottent au fil du courant… L’air est doux… Allons à la dérive… Errons, ô ma Maîtresse, Languissamment, au gré du fleuve ardent et roux. Le fleuve ensanglanté des feuilles en détresse Nous entraîne… Les cieux ont le regret du jour Dans leurs mauves éteints… Errons, ô ma Maîtresse, Tristes d’avoir perdu le désir de l’amour. L’onde entraîne, parmi les feuilles en détresse, Nos rêves sans audace et nos pâles soupirs… Oublions le déclin de l’heure, ô ma Maîtresse, Et rallumons en nous les fervents souvenirs.Renée Vivien

Liście na wodzie Fala unosi masę zmartwionych liści, Płyną szybkim nurtem... Powietrze jest łagodne... Dryfujemy... Wędrujemy, moja Pani, Jak życzy sobie ognista czerwona rzeka, niedbale. Rzeka zakrwawiona od zmartwionych liści, Porywa nas... Niebiosa pełne żalu tego dnia W swych bladych malwach... Błądzimy, moja Pani, Smutni, że straciliśmy chęć do kochania. Fala porywa, wokół zmartwionych liści, Nasze nieśmiałe marzenia i słabe westchnienia... Zapominamy schyłek godziny, moja Pani, I wzniecamy w sobie gorące wspomnienia. tłum. Ryszard Mierzejewski

Sur le Rythme Saphique Prolonge la nuit, Déesse qui nous brûles! Eloigne de nous l'aube aux sandales d'or! Déjà, sur la mer, les premiers crépuscules Ont pris leur essor. Garde-nous pourtant, dormantes sous tes voiles, Ayant oublié la cruauté du jour! Que le vin de l'ombre et le vin des étoiles Nous comblent d'amour! Puisque nul ne sait quelle aurore se lève Apportant le gris avenir dans ses mains, Nous tremblons devant le grand jour, notre rêve Craint les lendemains. Ah! gardant la main sur nos paupières closes, Rappelons en vain la douceur qui nous fuit! Déesse à qui plaît la ruine des roses, Prolonge la nuit! Renée Vivien

Na Saficką Nutę Przedłuż noc, Bogini, co spalasz nas obie! Oddal od nas świt w złotych sandałach! Nad morzem już niebo powoli ciemnieje, To zmierzch nadchodzi w chmurach. Osłoń swoim woalem, kiedy będziemy spały, Nie pamiętając wszystkich dnia podłości! A winem z cienia i winem z gwiazdy Napełnimy po brzegi kielichy naszej miłości. Ponieważ nie wiemy, jaki będzie świt obudzony, Czy w jego rękach będzie nasza przyszłość szara, Drżymy przed wielkim dniem, a nasze sny Bardzo obawiają się tego jutra. Chowając dłoń pod nasze powieki przymknięte, Wołamy na próżno rozkosz, której zaznałyśmy moc! Bogini, wędrująca w ruinach, gdzie konają róże, Przedłuż nam noc!tłum. Ryszard Mierzejewski

Le Toucher Les arbres ont gardé du soleil dans leurs branches. Voilé comme une femme, évoquant l’Autrefois, Le crépuscule passe en pleurant... Et mes doigts Suivent en frémissant la ligne de tes hanches. Mes doigts laborieux s’attardent aux frissons De ta chair sous la robe aux douceurs de pétale... L’art du toucher, complexe et curieux, égale Le rêve des parfums, le miracle des sons. Je suis avec lenteur le contour de tes hanches, Tes épaules, ton col, tes seins inapaisés. Mon désir délicat se refuse aux baisers: Il effleure et se pâme en des voluptés blanches. Renée Vivien

Dotyk Drzewa przechowały słońce na swoich gałęziach, Jak kobietę za woalką, przypominając lata minione. Zmierzch łkający przeszedł obok... a moje palce Przesuwały się powoli po twoich drżących biodrach. Moje palce, pracowite i też drżące, dotykały delikatnie Twego ciała pod suknią, co z płatków kwiatu była uszyta... Jakby specjalnie dla złożonej i ciekawej sztuki dotykania, Przypominającej sny pachnące i dźwięki przecudne. Zachowałam w pamięci obraz twoich bioder drżących, Twoich ramion, twojej szyi i niezaspokojonych piersi. Moje subtelne pożądanie powstrzymało pocałunki: Muskałam cię tylko, odurzając w doznaniach czystych. tłum. Ryszard Mierzejewski

Roses du Soir Des roses sur la mer, des roses dans le soir, Et toi qui viens de loin, les mains lourdes de roses! J’aspire ta beauté. Le couchant fait pleuvoir Ses fines cendres d’or et ses poussières roses… Des roses sur la mer, des roses dans le soir. Un songe évocateur tient mes paupières closes. J’attends, ne sachant trop ce que j’attends en vain, Devant la mer pareille aux boucliers d’airain, Et te voici venue en m’apportant des roses… Ô roses dans le ciel et le soir ! Ô mes roses ! Renée Vivien

Róże wieczoru Róże na morzu, róże w porze wieczoru I ty przychodząca z daleka, z rękoma pełnymi róż! Chłonę twoje piękno, ułożona i już gotowa do snu, I ten delikatny, zwiewny i złoty pyłek od róż... Róże na morzu, róże w porze wieczoru. Sugestywny sen trzymał moje powieki przymknięte, Czekałam, nie wiedząc, czy czekam bez powodu, Przede mną było morze podobne do oręża ze spiżu, A tu oto ty przychodzisz, przynosząc mi róże... O, róże na niebie i wieczorze! O, moje róże!tłum. Ryszard Mierzejewski

Les Couleurs de la Nuit Contemple les couleurs des ténèbres. Tes yeux Sauront, comme les miens, interpréter les cieux. J’ai vu le violet des nuits graves et douces, Le vert des nuits de paix, la flamme des nuits rousses. J’ai vu s’épanouir, rose comme une fleur, La lune qui sourit aux rêves sans douleur. J’ai vu s’hypnotiser, à des milliers de lieues, La méditation subtile des nuits bleues. En écoutant pleurer les hiboux à l’essor Mystérieux, j’ai vu ruisseler les nuits d’or.Renée Vivien

Kolory nocy Rozmyślam o kolorach ciemności. Twoje oczy, I my obie wiemy, jak się kolory nieba tłumaczy. Widziałam purpurowe noce, dostojne i łagodne, Zielone noce pokoju i płomienne rude noce. Widziałam rozkwitanie w kolorze różowego kwiatu I księżyc, który się uśmiechał podczas snu bez bólu. Widziałam, hipnotyzowanie się, o tysiące mil odległe, Jak subtelnie medytowały nad sobą noce błękitne. A słuchając płaczu sowy w jej tajemniczym locie, Widziałam migotanie innych nocy, całych w złocie.tłum. Ryszard Mierzejewski

Poème d’Amour O toi qui jettes un beau regard à travers les fenêtres, vierge par la tête, femme par en bas… O toi qui savamment jettes un beau regard, Bleu comme les minuits, à travers les fenêtres, Je te vis sur la route où j’errais au hasard Des parfums et de l’heure et des rires champêtres. Le soleil blondissait tes cheveux d’un long rai, Tes prunelles sur moi dardaient leur double flamme; Tu m’apparus, ô nymphe! et je considérai Ton visage de vierge et tes hanches de femme. Je te vis sur la route où j’errai au hasard Des ombres et de l’heure et des rires champêtres, O toi qui longuement jettes un beau regard, Bleu comme les minuits, à travers les fenêtres. Renée Vivien

Poemat miłości Ty, która rzucasz przez okna piękne spojrzenie, dziewica w głowie, od dołu kobieta... Ty, która umiejętnie rzucasz przez okno Piękne spojrzenie, jak północne noce, niebieskie. Widziałam cię na drodze, idąc przypadkowo Pachnącą, o tej godzinie i śmiejącą się serdecznie. Słońce jaśniało jak twoich włosów długie promienie, Twoje oczy podwójny płomień na mnie rzuciły. Objawiłaś mi się, nimfo! Przypatrywałam się uważnie Twojej twarzy i twoim dojrzałym biodrom kobiety. Widziałam cię na drodze, idąc przypadkowo W cieniu, o tej godzinie i śmiejącą się serdecznie, Ty, która rzucasz od dawna przez okno Piękne spojrzenie, jak północne noce, niebieskie.tłum. Ryszard Mierzejewski

Chanson pour mon ombre Droit et longue comme un cyprès, Mon ombre suit, à pas de louve, Mes pas que l’aube désapprouve. Mon ombre marche à pas de louve, Droite et longue comme un cyprès. Elle me suit comme un reproche, - Malaise des mauvais matins Qui se courbe sous les destins, Se ressouvient et se rapproche… À travers les mauvais matins, L’ombre me suit, comme un reproche… Mon ombre suit, comme un remords, La trace de mes pas d’ermite, De mes pas dont la crainte hésite, Vers l’allée où gîtent les Morts… Mon ombre suit mes pas d’ermite, Implacable comme un remords.Renée Vivien

Pieśń do mojego cienia Prosty i długi jak cyprys, Podąża mój, nie wilczycy, cień, Moje kroki o świcie ganią nowy dzień. Idzie mój, nie wilczycy, cień, Prosty i długi jak cyprys. Ona podąża za mną jak wyrzut sumienia, Niepokój złego poranka, Który pod ciężarem losu się ugina I wspomina swoje zbliżenia... Po drugiej stronie złego poranka Podąża za mną cień, jak wyrzut sumienia.... Mój cień podąża jak grzechy z przeszłości, Ślad moich kroków pustelnika, Które nie zdradzają lęku wahania I prowadzą ku alei zamieszkania Śmierci... Mój cień podąża za mną krokami pustelnika, Nieubłagany jak grzechy z przeszłości.tłum. Ryszard Mierzejewski

Le Labyrinthe J’erre au fond d’un savant et cruel labyrinthe… Je n’ai pour mon salut qu’un douloureux orgueil. Voici que vient la Nuit aux cheveux d’hyacinthe, Et je m’égare au fond du cruel labyrinthe, Ô Maîtresse qui fus ma ruine et mon deuil. Mon amour hypocrite et ma haine cynique Sont deux spectres qui vont, ivres de désespoir; Leurs lèvres ont ce pli que le rictus complique: Mon amour hypocrite et ma haine cynique Sont deux spectres damnés qui rôdent dans le soir. J’erre au fond d’un savant et cruel labyrinthe, Et mes pieds, las d’errer, s’éloignent de ton seuil. Sur mon front brûle encor la fièvre mal éteinte… Dans l’ambiguïté grise du Labyrinthe, J’emporte mon remords, ma ruine et mon deuil…Renée Vivien

Labirynt Błąkam się na dnie uczonego i okrutnego labiryntu... Nie robię tego, aby zbawić moją dumę cierpiącą. Oto, kiedy nadchodzi Noc włosów hiacyntu, A ja błąkam się na dnie okrutnego labiryntu, O, Pani, która byłaś moją klęską i rozpaczą. Moja obłudna miłość i ta nienawiść cyniczna, Są dwoma widmami, co błądzą pijane goryczą, Ich usta to fałdy, które układa twarz ironiczna: Moja obłudna miłość i ta nienawiść cyniczna, Są przeklętymi widmami, co włóczą się nocą. Błąkam się na dnie uczonego i okrutnego labiryntu, A moje zmęczone nogi oddalają się od twojej granicy. Na moim czole tli się jeszcze gorączka gasnącego bólu... W tej szarej dwuznaczności Labiryntu, Biorę moje wyrzuty sumienia, moja klęsko i rozpaczy...tłum. Ryszard Mierzejewski

Les Lèvres pareilles L'odeur des frézias s’enfuit Vers les cyprès aux noirs murmures… La brune amoureuse et la nuit Ont confondu leurs chevelures. J’ai vu se mêler, lorsque luit Le datura baigné de lune, Les cheveux sombres de la nuit Aux cheveux pâles de la brune. La fin balsamique du jour, Blonde de frelons et d’abeilles, Perçoit, dans un baiser d’amour, La beauté des lèvres pareilles. L’odeur des frézias s’enfuit Vers les cyprès aux noirs murmures… La brune amoureuse et la nuit Ont confondu leurs chevelures.Renée Vivien

Usta podobne Zapach frezji uleciał zwolna, Gdzie nocą szeptały cyprysy... Zmierzch oraz noc miłosna Pomieszały swoje włosy. Widziałam je na niebie, wymieszane W kąpieli księżyca krzewy datury*, Nocy włosy ciemne I jasne zmierzchu włosy. Koniec dnia zabalasamowany Jasne pszczoły i szerszenie Składają pocałunek miłosny, Ich usta podobne w pięknie. Zapach frezji uleciał zwolna, Gdzie nocą szeptały cyprysy... Zmierzch oraz noc miłosna Pomieszały swoje włosy.tłum. Ryszard Mierzejewski

* datura (bieluń) – roślina z rodzaju bylin lub małych drzew, silnie toksyczna i halucynogenna, wykorzystywana jako narkotyk - przyp. R. M.

Je t’aime d’être faible... Je t’aime d’être faible et câline en mes bras Et de cherche le sûr refuge de mes bras Ainsi qu’un berceau tiède où tu reposeras. Je t’aime d’être rousse et pareille à l’automne, Frêle image de la Déesse de l’automne Que le soleil couchant illumine et couronne. Je t’aime d’être lente et de marcher sans bruit Et de parler très bas et de haïr le bruit, Comme l’on fait dans la présence de la nuit. Et je t’aime surtout d’être pâle et mourante, Et de gémir avec des sanglots de mourante, Dans le cruel plaisir qui s’acharne et tourmente. Je t’aime d’être, ô sœur des reines de jadis, Exilée au milieu des splendeurs de jadis, Plus blanche qu’un reflet de lune sur un lys… Je t’aime de ne point t’émouvoir, lorsque blême Et tremblante je ne puis cacher mon front blême, O toi qui ne sauras jamais combien je t’aime! Renée Vivien

Kocham cię, wątłą i czułą... Kocham cię, wątłą i czułą w moich ramionach, Szukającą schronienia w moich ramionach, Aby odpocząć w nich, jak w ciepłych pieleszach. Kocham cię, czerwoną i podobną do jesieni, Wątły wizerunek Bogini jesieni, Jak świecące i ukoronowane słońce, które śpi. Kocham cię, chodzącą wolno i bez hałasu, Mówiącą niskim głosem i nieznoszącą hałasu, Gdy dzieje się to w obecności nocnego mroku. I kocham cię, przede wszystkim, bladą i konającą, Jęczącą we łzach, konającą W okrutnym pożądaniu, podnieconą i mdlejącą. Kocham cię, że byłaś siostrą królowych przeszłości, Wygnana z wnętrza splendoru przeszłości, Bielsza niż odbicie księżyca na lilii... Kocham cię, gdy jesteś nieporuszona i blada, A ja, drżąca, nie mogę ukryć, że też jestem blada, Nigdy nie dowiesz się, jak jesteś przeze mnie kochana!tłum. Ryszard Mierzejewski

Vers Lesbos Tu viendras, les yeux pleins du soir et de l’hier… Et ce sera par un beau couchant sur la mer. Frêle comme un berceau posé sur les flots lisses, Notre barques sera pleine d’ambre et d’épices. Les vents s’inclineront, soumis à mon vouloir. Je te dirai: La mer nous appartient, ce soir. Tes doigts ressembleront aux longs doigts des noyées. Nous irons au hasard, les voiles déployées. Levant tes yeux surpris, tu me demanderas: Dans quel lit inconnu dormirai-je en tes bras? Des oiseaux chanteront, cachés parmi les voiles. Nous verrons se lever les premières étoiles. Tu me diras: Les flots se courbent sous ma main… Et quel est ce pays où nous vivrons demain? Mais je te répondrai: L’onde nocturne est blême, Et nous sommes encor loin de l’île que j’aime. Ferme tes yeux lassés par le voyage et dors Comme en ta chambre close aux rumeurs du dehors… Telle, dans un verger, une femme qui chante, Le bonheur nous attend dans cette île odorante. Couvre ta face pâle avec tes cheveux roux. L’heure est calme et la paix de la mer est sur nous. Ne t’inquiète point… Je suis accoutumée Aux risques de la mer et des vents, Bien-Aimée…” Sous la protection du croissant argentin, Tu dormiras jusqu’à l’approche du matin. Les plages traceront au loin la grise marge De leurs sables… Tes yeux s’ouvriront sur le large. Tu m’interrogeras, non sans un peu d’effroi. Des chants mystérieux parviendront jusqu’à toi… Tu me diras, avec des rougeurs ingénues: „Rien n’est aussi troublant que ces voix inconnues. Leur souffle harmonieux évente mon front las: Mais l’aube est sombre encore et je ne comprend pas. Notre mauvais destin saura-t-il nous rejoindre Au fond de ce matin craintif que je vois poindre?” Je te dirai, fermant tes lèvres d’un baiser: „Le bonheur est là-bas… Car il faut tout oser… Là-bas, nous entendrons la suprême musique… Et, vois, nous abordons à l’île chimérique…”Renée Vivien

W stronę Lesbos Przyjdziesz z oczami pełnymi wieczoru i wczorajszego dnia... I to będzie nad morzem, podczas pięknego zachodu słońca. Krucha i bezsilna jak kołyska unoszona gładkimi falami, Nasze łodzie wypełnimy bursztynem i przyprawami. Wiatry pochylają się pod moim ścisłym nadzorem. Mówię ci: „Morze do nas należy, dziś wieczorem.” Twoje palce przypominają długie zatopione palce, Będziemy na zmianę, losowo, rozwijać nasze żagle. Unosisz na mnie wzrok i pytasz nieco zdziwiona: „Czy mam spać w łóżku, czy w twoich ramionach?” Ptaki śpiewają ukryte pomiędzy naszymi żaglami, Obudzimy się razem obie z pierwszymi gwiazdami. Powiesz do mnie: „Fale pod dłonią chcą się kryć, A co to za kraj, w którym od jutra będziemy żyć? A ja ci odpowiem: „Nocne fale są blade jak mleko, A do wyspy, którą kocham, jeszcze jest daleko. Więc zamknij oczy i uśnij, podróżą zmęczona, Jak w swoim pokoju od hałasów oddalona... W sadzie jest taka kobieta, która śpiewa, Że na tej pachnącej wyspie szczęście nas spotka. Zasłoń swoją twarz i swoje włosy rude, W nas jest godzina ciszy i spokojne morze. Nie przejmuj się widokiem. Jest mi znana Obawa przed morzem i wiatrami, Ukochana...” Pod bezpieczną osłoną argentyńskiego półksiężyca, Będziesz spać spokojnie aż do nadejścia poranka. Plaże zakreślają w oddali swoje szare granice Piasków... Twoje oczy są szeroko otwarte. Będziesz mnie pytać, tłumiąc małe przerażenie. Tajemnicze piosenki przyjdą aż do ciebie... I powiesz mi też, rumieniąc się na twarzy nieśmiało: „Nic tak nie porusza, jak głosy, których się nie znało I harmonijne ich tchnienie, co moje czoło wachluje, Ale świt jest jeszcze mroczny, czego już nie pojmuję. Czy nasz chory los połączy nas kiedyś głęboko na wieki W tym zalęknionym poranku, który widzę, jak wschodzi? Zamykając twoje usta pocałunkiem, odpowiem ci: „Szczęście jest tam... ale do wszystkiego trzeba odwagi... Tam będziemy celebrować najpiękniejszą muzykę, Spójrz, właśnie dopływamy na tę chimeryczną wyspę..” tłum. Ryszard Mierzejewski

Les Roses sont entrées Ma brune aux yeux dorés, ton corps d’ivoire et d’ambre A laissé des reflets lumineux dans la chambre Au-dessus du jardin. Le ciel clair de minuit, sous mes paupières closes, Rayonne encor… Je suis ivre de tant de roses Plus rouges que le vin. Délaissant leur jardin, les roses m’ont suivie… Je bois leur souffle bref, je respire leur vie, Toutes, elles sont là. C’est le miracle… Les étoiles sont entrées, Hâtives, à travers les vitres éventrées Dont l’or fondu coula. Maintenant, parmi les roses et les étoiles, Te voici dans ma chambre, abandonnant tes voiles, Et ta nudité luit. Sur mes yeux s’est posé ton regard indicible… Sans astres et sans fleurs, je rêve l’impossible Dans le froid de la nuit. Renée Vivien

Róże przyszły Moje brązowo-złote oczy, twoje ciało z kości słoniowej i bursztynu W opuszczonym przez świetlne odblaski pokoju Nad ogrodem. Czyste niebo o północy i moje powieki lekko przymknięte, Niebo jeszcze promienieje... Ja jestem upojona jak te róże, Czerwonym, bardziej niż wino, kolorem. Porzucając swój ogród, róże wciąż są za mną skrycie... Piję ich krótki oddech, oddycham ich życiem, One są tam wszystkie. To jest cud... Gwiazdy przyszły, Wcześnie dojrzałe, wędrowały i przez okna weszły, Te ze złota wytopione. Teraz, między różami i między gwiazdami Jesteś w moim pokoju, poza swoimi woalami I świecisz nagością. W moich oczach pozostałaś niewypowiedziana, Bez gwiazd i bez kwiatów, marzę jak zaczarowana, W chłodzie, późną nocą.tłum. Ryszard Mierzejewski

Paroles soupirées Quelle tristesse après le plaisir, mon amie, Quand le dernier baiser, plus triste qu’un sanglot, S’échappe en frémissant de ta bouche blêmie Et que, mélancolique et lente, sans un mot, Tu t’éloignes à pas songeurs, ô mon amie! Pareille à la douleur des adieux, dans le soir, L’angoisse qui nous vient de la volupté lasse! Pareille au vers qui ne sait plus nous émouvoir, Pareille au noir cortège impérial, qui passe Dans le funèbre éclat des cierges, vers le soir… Et je te sens déçue et je me sens lointaine… Nous demeurons avec les yeux de l’exilé, Suivant, tandis qu’un fil d’or frêle nous enchaîne, Du même regard las notre rêve envolé… Autre déjà, tu me souris, déjà lointaine… Renée Vivien

Stęsknione słowa Jaki smutek po przyjemności, moja przyjaciółko, Kiedy ostatni pocałunek, smutniejszy od szlochu, Ucieka z twoich drżących i bladych ust szybko, A melancholia powoli, bez słowa, w milczeniu, Nie porzucasz marzycielek, moja przyjaciółko! Podobny ból rozstania ogarnia nas wieczorem, Niepokój, który nawiedza w znużonym upojeniu! Podobny i nieznany nam bardziej, niż ten czasem, Który podobny do czarnego cesarskiego pochodu, Przechodzi w żałobnym blasku świec, wieczorem... Czuję twoje rozczarowanie i czuję cię z daleka... Z oczami takich osób, które wygnane zostały Podczas, gdy nas łączy cienka nić złota, Ten sam znużony wzrok i nasze ulatujące sny... Inne już, uśmiechasz się do mnie, już z daleka..tłum. Ryszard Mierzejewski

Allons dans le Soir Le soir ranime un peu le parfum de ces fleurs. Si vous le voulez bien, admirons-les ensemble. Mon cœur est affranchi de ses vieilles douleurs Et ma sérénité ne veille ni ne tremble. Il est tant de beauté sur la terre. Voyez, Elle est belle, comme en sa naissance première. Voici que, sous nos pas, des astres dévoyés Jettent, superbement, leurs éclats de lumière. Voici descendre enfin sur nous la belle nuit Si douce à qui se meurt, à qui se désespère, Où notre âme, fluide ainsi qu’une eau, s’enfuit Sans ancres et sans mâts et sans points de repère. Pour ceux qui sont lassés de l’azur et du jour, Le soir est un asile, un sanctuaire, un temple. …Pourquoi me parlez-vous d’amour, toujours d’amour? Je suis tranquille et suis assise et je contemple. Renée Vivien

Pójdźmy wieczorem Wieczór przywraca nieco zapachy tych kwiatów, Jeśli bardzo chcesz, podziwiajmy je razem. Moje serce jest wyzwolone od dawnych bólów, A spokój nie jest nękany czuwaniem, ani drżeniem. Jest tyle piękna na ziemi. Spójrz jedynie, Jaka ona piękna, jakby się po raz pierwszy rodziła. Tu, pod naszymi stopami, roją się gwiazdy zbłąkane, Rozrzucone tak wspaniale, jak odpryski światła. Tutaj schodzimy w końcu na naszą noc piękną, Tak słodką, że się umiera i płacze bez racji, Gdzie nasza dusza, płynąca i uciekająca wodą, Bez kotwic, bez masztów i punktów do nawigacji. Tym, co błękitem nieba i dniem są zmęczeni, Wieczór przypomina azyl, sanktuarium, świątynię. … Dlaczego nie mówisz mi o miłości, tylko o miłości? Jestem spokojna, siedzę i kontempluję. tłum. Ryszard Mierzejewski

Amour Mirage de la mer sous la lune, ô l’Amour! Toi qui déçois, toi qui parais pour disparaître Et pour mentir et pour mourir et pour renaître, Toi qui crains le regard juste et sage du jour! Toi qu’on nourrit de songe et de mélancolie, Inexplicable autant que le souffle du vent Et toujours inégal, injuste trop souvent, Je te crains à l’égal de ta sœur la foli! Je te crains, je te hais et pourtant tu m’attires Puisque aussi le fatal est proche du divin. Voici qu’il m’est donné de te connaître enfin, Et je mourrais pour l’un de tes moindres sourires!Renée Vivien

Miłość Miraż morza pod księżycem, och, miłości! Ty, która rozczarowujesz, ukazujesz się, aby znikać I aby kłamać, i aby umierać, i aby się znów odradzać, Ty, która boisz się wzroku słusznych i mądrych dni! Ty, która się żywisz marzeniami oraz melancholią, Niczym podmuch wiatru, jesteś niewytłumaczalna I wciąż zmienna, i zbyt często niesprawiedliwa, Boję się ciebie i twojej siostry, która jest szaloną! Boję się ciebie, gardzę, a jednak cię przyciągam. Gdyż boskości bliskie jest to, co nieuchronne, Tutaj też dane mi było spotkać cię wreszcie I tutaj za twój jeden najmniejszy uśmiech umieram!tłum. Ryszard Mierzejewski

Oiseaux dans la nuit... Cette nuit, des oiseaux ont chanté dans mon cœur… C’était la bonne fin de l’ancienne rancœur… J’écoutais ces oiseaux qui chantaient dans mon cœur. Dans ma grande douleur, la nuit me fut clémente Et tendre autant que peut se montrer une amante. Ce fut la rare nuit qui se montra clémente. Dans ton ombre, j’ouïs le chant de ses oiseaux. Et je dormis enfin… Mes songes furent beaux Pour avoir entendu le chant de ces oiseaux… Renée Vivien

Ptaki w nocy... Tej nocy ptaki śpiewały w moim sercu... To było miłe zakończenie starego niesmaku... Słuchałam ptaków, które śpiewały mi w sercu. W moim wielkim bólu noc była łaskawa I delikatna, na ile mogła ukazać kochanka. To była rzadka noc, gdy ukazała się łaskawa. W twoim cieniu słuchałam moich ptaków śpiewy I w końcu dobrze spałam... Miałam piękne sny, Kiedy śpiąc, wciąż słyszałam moich ptaków śpiewy... tłum. Ryszard Mierzejewski

Amour, toi le larron... Amour, toi, le larron éternel, qui dérobes Les lourds trésors des cœurs et le secret des robes! Tu te glisses et te dissimules la nuit, Et ton pas est le pas du traître qui s’enfuit… Ton pas est plus léger que le doux pas du Songe! Et l’on n’entend jamais ce bruit sournois qui ronge. N’as-tu point d’amitié? N’as-tu point de raison? Voici que s’insinue en mon cœur ton poison. Épargne-mo! Vois mon visage et mon front blême… Mon ennemi, l’Amour, je te hais et je t’aime. Renée Vivien

Miłości, ty złodzieju... Miłości, ty złodzieju odwieczny, kradnący Brzemienne skarby serc i sukienek sekrety! Ty, wciąż ślizgający się i obłudnie noc udający, I ten twój krok, krok uciekającego zdrajcy... Twój krok nie jest lżejszy aniżeli słodkie Sny! I nigdy go nie słychać, jak podstępnie dręczy. Czy zawsze masz powody, aby być przyjazna? Właśnie trucizna wkrada się do mojego serca. Oszczędź mnie! Spójrz na moją twarz i czoło blade... Mój wrogu, Miłości, nienawidzę cię i kocham cię. tłum. Ryszard Mierzejewski

Le Sablier Le bien-être s’en va de mon corps douloureux… Et l’ombre revenue emplit encor mes yeux. Ô bien-être! reviens dans mon cœur douloureux! La terreur d’une proche et certaine agonie Me hante brusquement d’une horreur infinie Ô spectre horrible et prompt de la proche agonie! Instant inévitable, éloigne-toi de moi! Je veux vivre et n’ai point la ferveur de la foi Qui ferait éloigner toute crainte de moi! Comme en un sablier glisse et coule le sable La vie insidieuse échappe, inexorable… Voici que lentement glisse et coule le sable!… Renée Vivien

Klepsydra Zadowolenie idzie do mojego obolałego ciała... A cień wrócił, gdybym oczy wypełnić nim chciała. O, zadowolenie! Wracaj do mojego obolałego ciała! Przerażenie takie bliskie i pewne też konanie I nagle nawiedza mnie niekończące się nękanie. O, straszne widmo i szybkie, bliskie konanie! Nagłe i nieuchronne, odejdź ode mnie! Chcę żyć, w żarliwej wierze niekoniecznie, Z tym, co odsunie ten cały strach ode mnie! Jak w klepsydrze piasek przesypuje się i płynie, Tak życie ucieka podstępnie i nieubłaganie... Tutaj piasek wciąż przesypuje się i płynie!... tłum. Ryszard Mierzejewski

Solitude nocturne Ô l’horreur d’être seule au profond de la nuit Dans l’effroi du futur et de l’instant qui fuit! Instant au front hagard! Présence de la Nuit! Voici que se réveille en mon cœur la rancœur La rancœur endormie au profond de mon cœur! Je ne puis étouffer cette ancienne rancœur. Et j’écoute le bruit monotone des flots En y mêlant le bruit d’intérieurs sanglots. La douleur de jadis pleure comme les flots. Renée Vivien

Nocna samotność O, horrorze bycia samej w głębiach nocy, W lęku przed przyszłością i niemocy Wściekłego zatrzymania chwili! O, Nocy! Tu w moim sercu budzi się teraz uraza, Niechęć, która śpi na dnie mojego serca! Nie mogę jej zdusić, bo to dawna uraza. I słucham, jak szumią monotonnie fale, Mieszając w swoim szlochu różne żale. Ból dawnego płaczu jak szumiące fale.tłum. Ryszard Mierzejewski

Vieillesse commençante C'est en vain aujourd'hui que le songe me leurre. Me voici face à face inexorablement Avec l'inévitable et terrible moment: Affrontant le miroir trop vrai, mon âme pleure. Tous les remèdes vains exaspèrent mon mal, Car nul ne me rendra la jeunesse ravie... J'ai trop porté le poids accablant de la vie Et sanglote aujourd'hui mon désespoir final. Hier, que m'importaient la lutte et l'effort rude! Mais aujourd'hui l'angoisse a fait taire ma voix. Je sens mourir en moi mon âme d'autrefois, Et c'est la sombre horreur de la décrépitude! Renée Vivien

Nadchodząca starość Zbędna dzisiaj, kiedy sen na próżno mnie zwodzi. Oto jestem z nią twarzą w twarz nieubłaganie, W tym nieuchronnym i strasznym momencie: Przed lustrem, zbyt prawdziwa, gdy dusza łzy roni. Mój ból drażnią tylko wszelkie medykamenty, Bo nic nie zwróci mi młodzieńczego szczęścia, Nosiłam zbyt duży i przytłaczający ciężar życia, A dzisiaj pozostał mi jedynie mój szloch rozpaczy. Wczoraj ważna była walka oraz prężenie mięśni! Ale dzisiaj mój głos niepokój wycisza, Czuję, jak umiera moja dawna dusza I to jest ciemny koszmar nadchodzącej starości!tłum. Ryszard Mierzejewski

Vivre Puisqu’il est, semble-t-il, nécessaire de En portant le poids lourd des anciens désespoirs, Tous les matins, et tous les jours, et tous les soirs, Interrogeons nos cœurs et sachons l’art de vivre! Sachons enfin chanter les roses du matin Ô nous qui replions les ailes de notre âme! Sachons nous réjouir en paix du mets infâme Et nous accommoder des chants et du festin! Puisqu’il est, paraît-il, urgent et nécessaire De revoir le mauvais rayon d’un mauvais jour Et de voir s’échapper l’espoir d’un bel amour Que bientôt nos draps blancs se changent en suaire!…Renée Vivien

Życie Ponieważ to jest, jak się wydaje, konieczne, Że dźwigamy wciąż ciężar starych rozpaczy I każdego ranka, i każdego dnia, i każdej nocy Pytamy serca i uczymy się sztuki, jaką jest życie! Nauczmy się wreszcie o poranku śpiewać róże, Och, my, co składamy skrzydła naszej duszy! Nauczymy się akceptować zhańbione potrawy, Układać pieśni, urządzać uczty i bale! Ponieważ to jest, jak się wydaje, pilne i konieczne, Aby zobaczyć ponownie zły promień złego dnia I widzieć, jak się wymyka nadzieja pięknego kochania, Która białe sukno wymieni na śmiertelny całun wkrótce!... tłum. Ryszard Mierzejewski

Aube Voici le matin clair… Mon âme ouvre les yeux. De ses nocturnes yeux ouverts, elle regarde… Avec une stupeur tragiquement hagarde, Redoutant la lumière évidente des cieux. C’est l’heure que je crains, celle où s’ouvrent les yeux. Vient-il donc m’apporter quelque douleur nouvelle, Ce matin dont m’atteint la première stupeur? Je les referme en vain dans l’instant anxieux… Voici, j’ai trop ployé sous le poids du destin Pour ne point redouter l’inconnu de l’aurore. Dois-je donc m’éveiller? Dois-je souffrir encore?… Que vient-tu m’apporter, ô le nouveau matin?Renée Vivien

Świt To jest jasny poranek... Budzi się moja dusza. Patrzy swoim nocnym otwartym okiem... Z tym płochliwym tragicznym zdumieniem, Obawiając się oczywistego światła z nieba. To jest czas, kiedy boję się otworzyć oczy. Czy dlatego przynosisz mi nowe cierpienie, Teraz, kiedy dociera do mnie to zdumienie? Zamykam je, dla mnie to jest czas zalękniony... To ja uginałam się za bardzo pod ciężarem losu, Aby nie czuć strachu przed nowym świtem. Mam się więc budzić i cierpieć z powrotem?... Co możesz mi przynieść, o! nowy poranku?tłum. Ryszard Mierzejewski

Aveu dans le Silence Dans l’orage secret, dans le désordre extrême Je n’ose m’avouer à moi-même que j’aime! Cela m’est trop cruel, trop terrible… Mais j’aime! - Pourquoi je l’aime ainsi? L’éclat de ses cheveux… Sa bouche… Son regard!… Ce qu’elle veut, je veux. Je ne vis que de la clarté de ses cheveux… Et je ne vis que du rayon de ce sourire Qui m’attendrit, et que j’appelle et je désire… Ô miracle de ce miraculeux sourire!… Sa robe a des plis doux qui chantent… Et ses yeux Gris-verts ont un regard presque… miraculeux… J’adore ses cheveux et son front et ses yeux… Elle ne saura point, jamais, combien je l’aime Cependant! - Car jamais ma jalousie extrême Ne lui laissera voir, jamais, combien je l’aime!Renée Vivien

Wyznanie w ciszy W skrytym i skrajnym wzburzeniu to przeżywam, Nie śmiem sama przed sobą wyznać, że kocham! To dla mnie zbyt bolesne i okropne... Ale kocham! Dlaczego tak bardzo ją kocham? Jej włosy lśniące... Jej usta... jej oczy!... I to, co ona chce i co ja chcę. Żyję tylko dlatego, bo żyją te jej włosy lśniące... Widziałam, jak promień tego jej uśmiechu Dotknął mnie i zawołał w moim pożądaniu... O, cudzie tego cudownego uśmiechu!... Jej suknia miała śpiewające fałdy... i jej oczy Szaro-zielone, jej wzrok niemalże... cudowny... Uwielbiam jej włosy, jej czoło i jej oczy... Ona nigdy nie pokocha mnie tak, jak ja kocham ją, Nigdy się nie dowie, jak jestem skrajnie zazdrosną, Bo nie pozwolę jej nigdy zobaczyć, jak kocham ją!tłum. Ryszard Mierzejewski

Défaite Dans un silence obscur, j’apprends la patience, Moi dont l’orgueil fut grand, même dans le silence… Car mon plus grand péché fut celui de l’orgueil Et de cela je garde en moi l’immense deuil… Malgré tous mes efforts la défaite est certaine… Et ta grande douceur, ô mon Amie! est vaine! Puisqu’elle n’a point su m’épargner un des pleurs Que j’ai versés… Mais le couchant est plein de fleurs…Renée Vivien

Porażka Mroczna cisza cierpliwości mnie uczy, Mnie, tak dumnej kiedyś, także w ciszy... Moim największym grzechem była ta duma, W wielkim smutku we mnie przechowywana... Mimo wszelkich wysiłków porażka jest pewna... A twoja wielka dobroć, Kochana, daremna! Ponieważ nie wiedziała, jak oszczędzić mi płaczów, Przegrałam..., ale zachód słońca pełny jest kwiatów... tłum. Ryszard Mierzejewski

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.