Felietony > Na wspak

Bagatelki

O homofobii (męskiej)

W Polsce panuje męska homofobia – dotyk obcego mężczyzny jest każdorazowo odbierany [przez innego mężczyznę – przyp.red.] jako potencjalny zamach homoseksualny.

rzekł prof. D., znany poniekąd psycholog, pracownik Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu, autor niezliczonej liczby publikacji o wiadomej [patrz: nazwa uczelni] tematyce. Stwierdzenie padło podczas (dobrej poniekąd) prezentacji „Dotyk w procesach wpływu społecznego”, wygłoszonej w ramach zorganizowanej w moim instytucie konferencji (pseudo?)naukowej. Twierdzenie oparł prof. D. o przykład z życia wzięty.

Przykład z życia wzięty: prof. D. zorganizował niecny eksperyment. Na ul. Świdnickiej, nieopodal Rynku, grupa wielce podejrzanych indywiduów zaczepiała przypadkowych przechodniów, próbując podarować im darmowe buteleczki z kadzidełkami. Wobec części gawiedzi oprócz słownego nagabywania zastosowano również dotyk – w trakcie namawiania do wzięcia kadzidełka przechodniów dotykano w ramię lub przedramię. Niecny eksperyment miał udowodnić tezę, jakoby dotyk symbolizował władzę/dominację nad drugą osobą [czyt.: osoby dotykane w czasie namawiania miały znacznie częściej przyjmować kadzidełka niż osoby nagabywane tylko słownie]. I udowodnił. Kobiety dotykane przez obce kobiety lub mężczyzn znacznie częściej ulegały namowom. Podobnie mężczyźni dotykani przez obce kobiety. Rzecz jasna – dotyk obcego mężczyzny miał w przypadku męskiej części badanych skutek wręcz odmienny.

W Polsce reaguje się na gejów nerwowo, żeby nie powiedzieć – histerycznie. I mówię tu głównie o heteroseksualnych mężczyznach. Kobiety gejów generalnie tolerują. Dla przykładu, wypowiedź mojego kolegi: Homoseksualizm to ciężka choroba, którą powinno się leczyć. Wypowiedź mojej koleżanki: Zawsze chciałam mieć przyjaciela geja.

Widać różnicę?

U nas posądza się o homoseksualizm każdego, kto odpowiada przynajmniej częściowo stereotypowemu wyobrażeniu geja – metroseksualnego, z kobiecymi ruchami i pretensjonalnym sposobem mówienia, odginającego mały palec przy sączeniu kawy z filiżanki. Kobiety mogą chodzić po polskich ulicach, trzymając się za rękę, całować w policzek na przywitanie czy przytulić w miejscu publicznym – i nie jest to odbierane jako przejaw homoseksualizmu. Co innego mężczyźni.

Wracając do dotyku: śmiem twierdzić, że obcego macania nie lubi nikt, bez względu na płeć. Tylko, że facetom z miejsca przypisuje się niecne pobudki. Dotyka obcej baby – dewiant. Dotyka (obcego) faceta – dewiant. Nie dotyka w ogóle – też dewiant. I co się biedakowi dziwić, że mu głupie kadzidełko urasta do rangi zaplutego karła reakcji?

O sile autopromocji

Na studiach uczą nas jak się sprzedać. W przenośni - rzecz jasna – legalnie i bez podtekstów. Sprzedać nie każdy się potrafi, nie każdy chce. Toteż trzeba sposobem plewić wśród studentów sztukę autoreklamy. Gdzie męstwem i siłą nie można – pozostaje fortel (!).

Na jednym z przedmiotów dostaliśmy [my studenci] zadanie bojowe: napisać ogłoszenie matrymonialne. Cel zadania: opanowanie technik autoprezentacji [czyt.: nikt nie lubi zgrzybiałych starych panien cuchnących naftaliną – nie ryzykuj]. Co poniektórzy się wykazali.

Wersja dla minimalistów: Mała Mi szuka swojego Paszczaka – mała, dyskretna, wszędzie się zmieści.

Wersja dla pełnokrwistych: Bella pozna Edwarda – spotkajmy się o zmierzchu.

Konkluzja nr 1: Nie każdy potrafi się sprzedać. Nie każdy chce się sprzedać. Są tacy, co nie powinni nawet próbować.

Konkluzja nr 2: Gadka o sile autopromocji jest, delikatnie mówiąc, lekko wyświechtana. W przypadku mojego kierunku studiów i mojej zacnej specjalizacji (PR) – bardziej na miejscu byłoby określenie: „obita o ściany i wdeptana w podłogę”. Ja rozumiem, że w kraju z jedenasto-procentowym bezrobociem sztuka odpowiedniego wypromowania się jest ważna. Ale czy robienie ze studentów idiotów na zajęciach przypominających terapię grupową coś tu pomoże?

O zakazanych pragnieniach

Jadę pociągiem w wagonie dla niepalących. Na korytarzu dialog dwóch panów:

– Masz pan zapalniczkę?

– Panie, tu nie można palić!

– Ja wiem, że nie można, ale kiedy mnie się tak bardzo chce! A jak się czegoś bardzo chce, a nie wolno – to wtedy można!

Proste.

O magicznych metodach zarobku

Jest pewne magiczne miejsce, gdzie dzieją się cuda – gdzie gawiedź się brata, a na co poniektórych spadają nieszczęścia i gromy z niebios, że Boże zmiłuj (!). Tym miejscem jest pociąg pospieszny, trasa Wrocław Gł. – Katowice, w czwartek, odjazd o godz. 17.35.

Wspomniany pociąg, obok innych magicznych właściwości, ma cechę szczególną: każdorazowo przyjeżdża ok. 20 min przed czasem. Więc stoi te 20 min. na peronie, a przez zatłoczone korytarze przewijają się podejrzane indywidua, które:

a) są ciężko pobite, nie mają pieniędzy, a muszą koniecznie dojechać do Torunia,

b) są pobite ciężko, na domiar złego okradzione, ni grosza w kieszeni, a śpieszą się do Krakowa,

c) są w ciąży, czwarty miesiąc, nie mają za co żyć, bo czekają na zasiłek,

d) są uzależnione i muszą koniecznie dojechać do ośrodka odwykowego, ale – uwaga – nie mają pieniędzy na bilet. I oczywiście chcą, by ich wesprzeć.

Reakcja gawiedzi w przedziałach jest łatwa do przewidzenia: solidaryzm w obliczu nieszczęścia bliźniego [czyt.: udajemy, że nie widzimy i nie słyszymy, usta w ciup, a oczka spuszczone].

Niekiedy wywiązuje się dyskusja:

– Że niby jedzie do Torunia? Jak go ostatni raz widziałem, to się do Krakowa wybierał.

– Ja go co tydzień widuję. Pochodzi, uzbiera i ma na wódkę.

– On chyba uwierzył w to, co mówi.

– Tak, codziennie rano budzi się pijany i myśli, że go okradli.

– A może zbiera materiał do pracy socjologicznej?

– Mówi się, że można dostać wykształcenie z pochodzenia. No – pochodzi, pochodzi i ma!

Smutne jest to, że tym pobitym, okradzionym, ciężarnym i uzależnionym po prostu nie da się wierzyć. Jeszcze smutniejsze – że nawet, gdyby się uwierzyło, to pieniądze i tak by mało kto pożyczył. Ale grunt to pomysłowość. I chęć walki z przeciwnościami losu.

O pracach licencjackich / magisterskich

Ja wiem, że trzeba napisać. Potem się nauczyć. I wreszcie – obronić. Wiem. Tylko jednej rzeczy nie rozumiem. Jakim cudem na drzwiach biblioteki w moim instytucie znalazło się ogłoszenie następującej treści:

Poszukuję właścicieli psów rasy: AMSTAFF YORKSHIRE TERRIER BORDER COLLIE OWCZAREK NIEMIECKI LABRADOR RETRIEVER HOVAWART Piszę pracę magisterską na temat związku osobowości właściciela z wybraną rasą psa. […] Udział w badaniach może w znaczący sposób przyczynić się do rozwoju fascynującej dziedziny nauki, jaką jest psychologia związków człowieka ze zwierzętami. Po zakończeniu prac badawczych chętnie udostępnię wyniki.

A mówimy o Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej, w którym są trzy specjalizacje, bynajmniej nie związane z fascynującą dziedziną nauki wspomnianą powyżej. Nie rozumiem. Bo zawsze mi się wydawało, że prace licencjackie / magisterskie pisze się na temat choć w minimalnym stopniu nawiązujący do kierunku studiów. Widocznie nie. Chyba, że mamy w instytucie szpiegów-zoofilów.

Czasami nie warto silić się na oryginalność – od oryginalności do śmieszności krótka droga. Fakt, że wypełnianie po kilka razy dziennie tych samych, jednakowo nudnych, ankiet na temat wizerunku dziennikarza w społeczeństwie nie wróży niczego dobrego – dla autora pracy rzecz jasna. Ale można być oryginalnym i równocześnie pisać o czymś w miarę sensownym. Przykład: praca na temat przestrzeni w procesach komunikacyjnych. I zamiast ankiety – skserowany obrys drugiego piętra instytutu, na który ankietowany ma z pamięci nanieść odpowiednie pomieszczenia. Wychodzą cuda [czyt.: WC-ty narysowane w miejscu sekretariatu]. Proste i miarodajne – po co od razu brać się za psy?

Katarzyna Frukacz
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.