Chyba naprawdę czas już najwyższy na koniec świata. Przynajmniej człowiek dowiedziałby się w końcu, jak to jest z tym wszechświatem, bogami i ewolucją. Dlaczego kromka chleba spada zawsze masłem do ziemi, a Rycerze Jedi walczyli z Vaderem i jego mistrzem, choć przecież ci chcieli tylko zjednoczyć Galaktykę. No a co może być złego w zjednoczeniu? Partia Robotnicza była zjednoczona, Unia się jednoczy, a Galaktyka jak na złość stawiała opór. Ale odchodzimy od tematu, a listopad dał nam kilka nowych wskazówek, że koniec świata jest już blisko.
Przez przypadek dotarła do mnie wiadomość, że w Goeteborgu 37-letnia kobieta została oskarżona o nekrofilię. Szwedka jest podejrzana o wykonywanie czynności seksualnych z użyciem sześciu czaszek i jednego kręgosłupa. Wiem, że sprawa jest poważna, ale powiedzcie sami, jak tu się na takie wiadomości nie roześmiać. Od razu oczyma wyobraźni zobaczyłem mężczyznę obdarzonego ciałem Achillesa, z którego odrastało sześć bardzo przystojnych głów. Nie wiem, co widziała ta Szwedka, ale liżąc czaszkę (co udokumentowała zresztą stosownymi zdjęciami), musiała sobie chyba jakiegoś Brada Pitta wyobrażać? A może to tylko niewinna wielbicielka Szekspira, która odgrywała Hamleta trzymającego czaszkę Yoryka. Tylko że Hamlet czaszki chyba nie całował. Koniec świata.
No ale o gustach się nie dyskutuje, jedni wolą 18-letnie panienki, inni – kręgosłupy i czaszki, ostatecznie to przecież była jej sypialnia. Poza tym w życie pozagrobowe wierzy przynajmniej kilka miliardów ludzi, to chyba i seks pozagrobowy powinni zaakceptować. A może kręgosłup i czaszka należały do jej chłopaka, z którym po śmierci nie potrafiła się rozstać? Może to nawet jest romantyczna historia?! Jeśli tak, to pewnie za życia na czynności seksualne się godził, więc i po śmierci chyba mu nie powinny przeszkadzać? A Szwedki są wyzwolone, wiadomo to ilu kochanków miała? Sześć głów jak najbardziej można wytłumaczyć! Kto jak kto, ale tacy nowocześni i postępowi Szwedzi nie powinni się takim pośmiertnym, choćby i poligamicznym związkom sprzeciwiać. Skoro można u nich zupełnie legalnie zabijać nienarodzone dzieci, w których ciele bije przecież jak najbardziej żyjące małe serce, to co im przeszkadza seks z nieboszczykiem? Jak już mówiłem, nie mam pojęcia, jak to może wyglądać w praktyce, ale chyba gorsze od rozrywania na żywca być nie może? Nawet jeśli nasza Szwedka pozostawiłaby kręgosłup swojego kochanka w łóżku, a czaszkę wzięła ze sobą do łazienki, powiedzmy żeby pofiglować sobie z nią pod prysznicem, to idę o zakład, że nasz trup w wyniku tych okrutnych praktyk nie stanie się ani odrobinę bardziej martwy.
Podsumowując! Świat się kończy! Już nawet słynąca z postępowości Szwecja okazuje się bastionem ciemnoty, czyli jak to mówili niektórzy – ciemnogrodem. Apeluję do Szwedów, by natychmiast, a najlepiej z datą wsteczną zmienili te dyskryminujące wszystkich nekrofilów przepisy. W końcu mamy XXI wiek! Postępu się nie da zatrzymać!
W Szwecji ciemnota i zacofanie, a u nas mało brakowało, a mielibyśmy w końcu jakiś zamach terrorystyczny z prawdziwego zdarzenia. Nie udało się. Zresztą niektórzy twierdzą, że wcale nie miało się udać, bo próbę zamachu sfingowała lub inspirowała ABW. Niezależnie od tego jak było naprawdę, ABW zwołała konferencję i odtrąbiła olbrzymi sukces. Rzeczywiście – sukces jest wielki, agenci złapali człowieka, który zamierzał zebrać 4 tony materiałów wybuchowych. Ile dokładnie zebrał nie wiadomo (może nic?), ale podobno na samym tylko uniwersytecie zabezpieczono prawie tonę! W takim razie, kto wie, może w sumie ze dwie tony już miał? A jeśli tak, to najwyraźniej żeby wzbudzić podejrzenia służb specjalnych, trzeba zebrać tego całkiem sporo. Następny zamachowiec powinien o tym pamiętać i ograniczyć się do skromnej, powiedzmy, 1,5 tony. Mniej więcej tyle zostało użyte w słynnym zamachu w Oklahoma City, największym w USA (nie licząc zamachów z 11 września 2001 roku). Nasz kolejny zamachowiec powinien ponadto być kawalerem, ponieważ spektakularny sukces ABW odniosła podobno po otrzymaniu informacji od... żony. Czyli gdyby nie żona, to ABW mogłaby się o niczym nie dowiedzieć. Sukces.
Politycy natomiast bardzo się cieszą, że uniknęliśmy tragedii
, a niektórzy zastanawiają się nawet, czy nie byłoby dobrze ogrodzić sejm jakimś murem, na wypadek gdyby w przyszłości ktoś wpadł na podobny pomysł. Ja bym proponował od razu zamurować sejm na amen, wtedy i posłowie byliby bezpieczni, i społeczeństwo, które teraz ponosi konsekwencje głupich decyzji przez polityków podejmowanych. No właśnie, a co o zamachu myśli społeczeństwo?
Przejrzałem sobie wpisy na różnych forach i komentarze do wiadomości o nieudanym zamachu, i co? Przytłaczająca większość wypowiadających się internautów ubolewa, że zamach się nie udał! Wielkich strat by nie było
, to nie terrorysta tylko wyzwoliciel ludu
, wypuście Brunona K.
– to tylko niektóre z wypowiedzi jakie można znaleźć. Internauci wyrażają nadzieję, że gdyby mu się udało, to może politycy zaczęliby się zastanawiać nad tym, co robią, bo teraz stoją ponad prawem. Mogą kraść, robić wielomilionowe przekręty, doprowadzać kraj do ruiny i nie ponoszą za to żadnej odpowiedzialności. Mają swoją służbę zdrowia, a przez jedną kadencję ustawią się tak, że emerytura nie będzie im nawet potrzebna. Zadłużają kraj, trwonią nasze pieniądze, niszczą gospodarkę, i co? Nawet przepraszam nie powiedzą. A gdybyśmy mieli jakiegoś terrorystę, no choćby jednego, toby się może przynajmniej bali.
Pomimo propagandy w mediach ludzie coraz bardziej odczuwają skutki nieudolnych decyzji naszej władzy. Rośnie bezrobocie, rosną podatki, rosną ceny, publiczna służba zdrowia jest w stanie rozkładu, a sądy działają tak, że mówienie o „państwie prawa” jest jakimś ponurym żartem. Będzie coraz więcej ludzi, którzy nie będą mieli nic do stracenia, a udany zamach zapewniłby im miejsce w podręcznikach do historii. No i umówmy się, że Polska to nie USA, nasze państwo jest tak słabe, że ważni politycy giną nawet, jeśli nikt im specjalnie w tym nie pomaga. Żeby dostać się pod sejm i zdetonować tam ładunek wybuchowy nie trzeba żadnych specjalnych umiejętności. Wystarczy trochę desperacji i kolega ze smykałką do chemii. Kolejne zamachy są więc pewnie kwestią czasu, a zamach to przecież świetny pretekst, żeby zaostrzyć kontrolę nad niesfornym ludem, który nie rozumie, że demokratycznie wybrana władza wszystko robi dla jego dobra. Jak w PRL. Koniec świata.
Panie Waldku, Pan się nie boi. Cały naród murem za Panem stoi
– śpiewał niegdyś Kazik. Ale świat się zmienia. Świat się kończy, chciałoby się powiedzieć. Waldemar Pawlak pseudonim Kamienna Twarz trwał na stanowisku szefa PSL w sumie przeszło 14 lat. Ustąpił raz, po przegranych wyborach w 1997 roku. Tym razem sytuacja była trochę inna, Waldek był przecież wicepremierem koalicyjnego rządu, a o utrzymanie szefostwa w partii walczył do ostatniej chwili i do końca uważany był za pewnego zwycięzcę wewnątrzpartyjnych wyborów. Przegrana zaskoczyła zresztą nie tylko pana Pawlaka; zaskoczyła chyba prawie wszystkich, bo w komentarzach wypowiadanych przez polityków i dziennikarzy słowo „zaskoczenie” odmieniane jest przez wszystkie przypadki.
Ale wiadomość ta zaskoczeniem być nie powinna dla wszystkich tych, którzy interesują się przepowiedniami, bo przecież już Nostradamus wieszczył:
A kiedy w kraju Lechitów człowiek z kamienną twarzą przestanie być prezesem i premierem, nastąpi koniec świata.
No i stało się.