Mamy brąz, a ja o mały włos zawał serca. Jako była piłkarka ręczna nie mogłam zostawić chłopaków bez mojego dopingu. Moja córka oczywiście pójdzie do klasy sportowej, więc aby jej przybliżyć zasady gry w szczypiorniaka, oglądała owe mecze ze mną. Ale przeżyjmy to jeszcze raz…
Mecz Polska - Norwegia, 27.01.2009r. godz. 20:15
I połowa
Kocyk, słonecznik, oglądamy.
- Mama: Tak, dobrze chłopaki przywalić im. Idą łeb w łeb.
- Marta: Mamo co to znaczy łeb w łeb?
- Mama: No gol za gol. JEEEESSTTT!
- Marta: A to oni rzucili?
- Mama: No kurde chyba jak krzyczę to dla nas, no nie? Jedz słonecznik... Uuuuła, ale go podciął - 2 minuty 2 minuty. No co jest. Sędzia ślepy?
- Marta: Mamo dla kogo 2 minuty?
- Mama: Jezu Marta, no ten Nordyk sfaulował. Jedz słonecznik.
- Marta: Jaki Nordyk mamo?
- Mama: No Norweg. Tak się mówi na takich blondasów z niebieskimi gałami z północy. Pamiętasz w Scoobim Doo było takie powiedzonko Grdyka-Nordyka.
- Marta: Aha. A co to grdyka?
- Mama: O Matko! Takie wystające na szyi GOOOL!!!!!! Jedz słonecznik.