Powieści i opowiadania > Seks dla umarłych

29. Seks, przemoc i brzydkie wyrazy

Seks przemoc brzydkie wyrazySeks, przemoc i brzydkie wyrazy. To zawsze się dobrze sprzedaje. Ale jak nie lubisz, to nie czytaj. No niby oczywiste, ale w dzisiejszych czasach jest taka moda, że się o wszystkim ostrzega. Że papierosy zabijają, samochody rozjeżdżają, a tabletki leczą, ale tylko jeśli się o nich pogada z lekarzem lub farmaceutą. Ciekawe, czy na bombach atomowych nalepiają naklejki ostrzegające bombardowanych. „Uwaga! Minister zdrowia USA ostrzega: przebywanie w promieniu kilku kilometrów od miejsca gdzie spadnie ta bomba, może być szkodliwe dla zdrowia.” Na atomowych bombach chińskich oczywiście napis po chińsku.

Ale do rzeczy. W końcu miały być brzydkie wyrazy, seks i przemoc, a to już drugi akapit i ciągle kurwa nic!

* * *

Seks. Kocham seks. Uwielbiam. Może nie od pierwszego razu. Nie, na pewno nie od pierwszego! Ale potem... Kiedy mnie dotyka i robi ze mną co chce. Gdy ja dotykam jego, gdy czynię z niego swoją zabawkę. No i oczywiście, gdy kocham Jego, tego jedynego. Ubóstwiam i bezwarunkowo cała mu się powierzam. Nie tylko swoje usta, nawet nie tylko całe swoje ciało, ale więcej. Oddaje mu siebie całą, jak zabawkę. Jestem lalką, a on lalkarzem pociągającym za sznurki. Oddaje mu władzę nad swoją duszą. To więcej niż seks. To więcej niż orgazm. Więcej niż ból, głód i rozkosz. To nawet więcej niż życie i śmierć. To seks bezgraniczny. Nie ma tabu, nie ma rzeczy niemożliwych. Kiedy leżę na stole a on rytmicznie wbija się we mnie i kiedy wiszę zawieszona na sznurze, a on wymierza mi chłostę. Kiedy mnie zamyka, kiedy upokarza, kiedy korzysta ze swojej rzeczy, ze swojej suki wijącej się i skomlącej u jego stóp. Bez romantycznych listów. Tylko On. Niekończący się On.

* * *

Seks ma tyle twarzy, ile jest ludzi. Bywa delikatny i przyjemny. Bywa nieśmiały, namiętny, nieudolny. Bywa tani albo drogi. Czasem jest bez znaczenia, a czasem jest wszystkim. Bywa obowiązkiem i bywa darem. Są kochanki, które czule zlizują z mężczyzny wszystko, co tylko się da. Które go wyczekują na progu swoich drzwi. Są żony, które nie rozumieją co mają i po skończonym seksie cieszą się, że mogą iść w końcu spać i mają spokój na tydzień. Małżeński obowiązek wykonany, jeszcze tylko spowiedź i msza.

Są kochankowie, którzy mruczą w ekstazie, którzy pragną ściskać, całować i kochać. Są mężowie, których boli głowa, którzy zmuszeni przez swoje brzydkie żony, przystępują do nich jak do orki. Są mężczyźni jak dzieci, bawiący się naszymi piersiami i szparkami, nienasyceni w tej zabawie, gotowi nas rozerwać i pociąć, by tylko mieć nas bardziej. Są tacy, co wolą tylko spać. Są żony niewierne, żony oziębłe, żony spragnione i gotowe na wszystko. Są mężczyźni odpychający i jeden taki jak On. Jest seks z nimi i jest seks z Nim. Może boli, może czasem nawet nie jest przyjemny, ale to jedyny seks, jaki ma sens. Seks z sensem. No kurwa.

* * *

To przemoc pchnęła mnie w jego ramiona. Dawna przemoc. Gdy ktoś przez krótką chwilę wszystko mi zabrał. Zgwałcił. Zabił. Zerwał ubranie i okradł ze wstydu. Przemoc. Gdyby nie ona, może byłabym teraz nudną żoną, z obowiązku sięgającą do rozporka męża, może z kochankiem na boku, a może nie. Czy byłabym szczęśliwsza? Jakaś siła wyrwała mnie z tego bezsensownego koła, społecznego kieratu. Stałam się wyrzutkiem. I ta siła wepchnęła mnie w jego silne ramiona. Przygarnęły mnie i wciągnęły. Stały się Piekłem i Rajem jednocześnie. Bo śmierć niczego nie kończy, tylko zmienia.

* * *

Prze-moc. Moc. Prąca siła. Nieznosząca oporu władza. Najpierw jej odrobina, gdy oddałam mu ciało na dzień. Później na dwa, już bez ograniczeń. Całe, przez mięso, aż do kości, do organów wewnętrznych. Płuc i serca. Na cztery dni, tydzień, miesiąc i rok. Na całe życie, bez odwrotu. Więcej niż ciało. Duszę, która nim włada. Sznurki do ciała. Wszystkie moje płyty, książki, pieniądze. Swoją przeszłość i przyszłość. Swoją lojalność, miłość i wierność. Całość, póki tylko dusza je przenika, jest jego. Bo chciał mnie całą wziąć w swoją moc. Przemoc.

* * *

Całuję jego stopy. Modlę się. Staję się Jego ciałem i krwią. Baterią, z której czerpie siłę. Gdy przychodzi zmęczony ładuję go wszystkim co mam, choćbym potem miała leżeć bez życia tydzień. Oddaje mu wszystko, choćby mi to wydzierał razem z krwią i z mięsem. Choćby mnie dziurawił i rozrywał. Sama się zaknebluję, sama zwiążę, sama oddam na przepadłe. Dla niego. To mój seks dla niego. Jego przemoc dla mnie.

* * *

Byłabym zapomniała, na koniec kilka brzydkich słów, żeby wkurzyć cenzurę: kurwa mać, chuja pan, cipa jasna i czarna dupa.

Anna Korybucka
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.