Powieści i opowiadania > Seks dla umarłych

26. Dupa zbita dwie półdupki

Dupa zbita dwie półdupkiŚniło mi się, że ktoś mnie wiązał. A potem chłostał po plecach. Rzemyki rozcinały mi skórę. Na stół leciały rozpędzone kropelki krwi. Sen był tak realistyczny, że aż krzyknęłam i się obudziłam. Krzyk był stłumiony. Kolejny świst przecinających ciszę i mnie rzemyków wyrwał mnie z objęć snu i w mgnieniu oka uświadomił zupełnie oczywisty fakt. To nie jest sen. Dupa zbita dwie półdupki.

* * *

To noc? A może dzień? Na oczach czuję przepaskę. Na głowie kaptur. Pewnie ciemny. A może dwa kaptury. Przez ciemność nie przebija się najmniejszy cień, najmniejsza zmiana barwy. Jest zupełnie czarno. A ich jest dokładnie dwóch. Przynajmniej w tym pomieszczeniu. Słyszę wyraźnie ich oddechy i ruchy. Musieli mnie czymś odurzyć, gdy spałam, a następnie przenieść na stół, związać, zakneblować, zakryć głowę. Teraz gdy zauważyli, że już nie śpię na chwile przestali, by po chwili znowu zacząć. Tym razem niżej. Tym razem inaczej.

Prawdopodobnie gruby pas zabarwia teraz moją pupę na krwisto-śliwkowy kolor. Po jakimś czasie się zamieniają. Wciąga powietrze w płuca, napina mięśnie. Rozpędza rękę. Pas zatacza łuk, nabiera prędkości i z plaskiem zatrzymuje się na moich pośladkach. Na mojej okrągłej, śliwkowej pupie. Musi ich podniecać ten widok. Jej płomienny kolor. Tak. Sama chciałabym się teraz zobaczyć.

* * *

Pali. Cholernie pali i z trudem udaje mi się opanować. Instynktownie ciało skręca się przed każdym ciosem. Naiwnie wierzy, że uda się uniknąć bólu. Ale się nie da. Pas spada raz za razem. Klaśnięcia odbijają się echem od sufitu. Mieszają się. Z wypuszczanym przez niego rytmicznym oddechem. Mieszają się z krokami, które ledwie rejestruję. Początkowo nie dostrzegam nawet, że ktoś mocno ściska moją pierś. Ból dociera z opóźnieniem, przebijając się przez tę palącą jak diabli pupę. W porównaniu do tamtego piekła, można powiedzieć nawet, że ten ból jest przyjemny. Czy to logiczne? Sprzeczność? Paradoks?

* * *

Gdy pas nie spada po raz kolejny na moją zaczerwienioną pupę, nie czuję żadnej ulgi. Gdyby nie przerwa w rytmicznych klaśnięciach, nie zauważyłabym, że przestał.

Pali. Pali. Pali.

* * *

Chwila niepewności i gęsta substancja kapie dokładnie w rowek między dwoma tak wyeksponowanymi krągłościami. Krople łaskoczą, spływając powoli... Przechodzi mnie dreszcz. Przyjemny dreszcz. Pupa ciągle pali, jakbym siedziała na gorącym kamieniu, ale krople są delikatne, jakby z innego świata. Spływają jak niewielki strumyk, tworzą oczko wodne, a potem spływają dalej krawędzią mojej uroczej szparki. Jeszcze kawałek, podbrzuszem... prawie do pępka. Potem odrywają się i spadają, pukając w stół. Zaledwie kilka kropel, a taka przyjemność.

* * *

Jego palec jest ciepły. Delikatny. Muszę się wysilić, by go poczuć. Skóra nie przestaje mnie palić, bombardować mózg nudną informacją, że boli, że piecze, że muszę coś zrobić, by pupa poczuła ulgę. Nie mogę nic zrobić, może nawet już nie chcę nic robić. Musi palić. Piec.

* * *

Jego palec jest ciepły. Jakimś cudem przebija się przez piekący ból obłapiający oba pośladki. Wchodzi w sam środek tego bólu. Delikatnie. Powoli. Zatapia się w środku. Przyjemny. Z innego świata. Łagodny. Miły. Dotyk. Zatacza kółka, by po chwili znowu delikatnie dostać się do środka. Masuje. Głaszcze. Krąży. Penetruje. Wychodzi po angielsku. Ciekawe jak się wychodzi po francusku. Po niemiecku... grecku... chińsku?

* * *

Nie miałam dużo czasu na te rozważania, bo po chwili zupełnie bez ostrzeżenia spadła na moją pupę kolejna fala bombardowań. Zaskoczona prawie krzyknęłam. Byłam obolała, a następne razy bolały jeszcze bardziej niż te pierwsze i zdawały się trwać w nieskończoność. A potem znowu nagle ustały i kilka kropel ponownie przebywało trasę od kości ogonowej do pępka. Wchodził jeszcze delikatniej niż za pierwszym razem, a może to ja jeszcze bardziej musiałam się skupić, żeby go poczuć. Po chwili poczułam, że coś się zmieniło. Robiło się ciaśniej, ale nadal przyjemnie, nadal delikatnie, tylko teraz to uczucie było już wyraźniejsze. Pełniejsze. Przyjemniejsze. A potem nagle, bez pożegnania. Po angielsku. I świst. I dobrych kilkanaście minut, które coraz trudniej było wytrzymać. Słony posmak w ustach.

Łzy?

* * *

Kilka zimnych kropel. Łaskotanie. A potem znowu On. Delikatny. Ledwie wyczuwalny. Ciepły. Powolny. Coraz głębszy. Milimetr po milimetrze w głąb mnie. Jakby się we mnie zanurzał. Jakby wpływał. Coraz głębiej. Głębiej. Przyjemniej i przyjemniej. Długi. Jaki on długi. Chyba zaraz odpłynę. Moje dwie płonące półdupki. Półdupka i półdupka. Palą. Jakby ktoś odarł mnie ze skóry, aż do półdupkowego mięsa. A pośrodku tego piekła On. To na pewno On. Daje mi rozkosz. Pobudza głęboko. Tak delikatnie, jakby mnie głaskał po głowie. Powoli ze mnie znika, wysuwa się i później znowu mnie wypełnia... Wypełnia...

* * *

Nie wiem kiedy zasnęłam, ale znowu obudziłam się z krzykiem na ustach. W pierwszej chwili nawet nie czułam, że ktoś delikatnie całuje mnie po piersiach. Nie mogłam się na tym skupić.

* * *

Leżałam na plecach. Znowu musieli mnie uśpić, bo związana byłam inaczej. Jakieś dłonie głaskały mnie po brzuchu. Język lizał piersi. Usta delikatnie całowały. To znowu On. Tak, jak się skoncentrowałam, mogłam poczuć dokładnie moją górną partię ciała. Chociaż teraz była bardziej dolna, bo leżała delikatnie pochylona w dół. Masowana i całowana. Nogi natomiast wyciągały mnie do sufitu, rozłożone w szerokim szpagacie. Pupa zwisała i podskakiwała tylko bezwładnie po każdym kolejnym ciosem. Skóra była chyba już bardziej śliwkowa. W każdym razie tak bolało. A potem ktoś postanowił mnie chyba rozerwać. Głęboko. Ciasno. Coraz ciaśniej. Coraz mocniej. Szybciej. Grubiej. Raz tu, raz tam. Rozrywane półdupki. Jeszcze mocniej. Tu i tam. Jednocześnie. Aż do końca. Bez żadnych zahamowań. Jak gumową lakę.

Siłą woli staram się poczuć moje piersi, tak cudownie łaskotane pocałunkami. Tak cudownie razem. Rozpieszczane najcudowniejszym masażem, podczas gdy dolna część ciała nie przestawała upominać się o uwagę. Już nawet czubek małego palca u stóp zdawał się do mnie wołać. Zdawał się błagać, bym coś zrobiła, zanim on rozerwie mnie na dwa zupełnie oddzielne półdupki. Półdupkę lewą i półdupkę prawą. Dwie półcipki. Półcipkę lewą i prawą. Dwie nogi. Lewą i prawą. Połówki. Nieoddzielane żadnym seksownym rowkiem. Bez żadnej dziurki pośrodku. Bez żadnej szparki. Tak. Oczywiście. Jestem czymś więcej niż tylko sumą części. Rozerwana na dwa kawałki przestanę być sobą. Zaraz zemdleję.

* * *

Kilka dni musiałam przeleżeć w łóżku. W miarę możliwości na brzuchu. Ale w jednym kawałku. To ważne. Człowiek zawraca sobie głowę tyloma pierdołami. Denerwuje się przez jakąś głupią pindę ze sklepu. Wkurza na śmierdzącego ćwierćmózga w windzie. Ogląda jakieś pierdoły w telewizji. Łagodnieje. Rozprasza się. Zasypia. Odzwyczaja. Już zapomniałam, jak lubiłam wymyślać nowe przekleństwa. Co za chujnia. Co za cipnia! Drzemie. Chrapie...

A przecież tak niewiele brakuje, żebym rozpadła się na kawałki. Nie wiem, czy się kiedyś nad tym zastanawialiście, ale gdyby ktoś Was przeciął na dwie części, to definitywnie i nieodwołalnie byłoby po Was. Człowiek zaczyna zdawać sobie sprawę, jakie to ważne, by mieć dupę w jednym kawałku! Pomyślcie o tym. Ogromna piła rozszarpuje Wasze delikatne ciało, przecina kości i w rezultacie tego zabiegu wcale nie ma Was dwa razy więcej. Dwa niesymetryczne kawałki mięsa. Wtedy naprawdę macie przerąbane. Przecięte! To jest dobry powód do zdenerwowania. Do stresu. A wiecie, co jest najzabawniejsze? Nie będziecie się wtedy denerwować! Na stres będzie już za późno! Koniec ziemskich przyjemności i nawet nie można zakląć! Co za cipnia!

Anna Korybucka
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.