Recenzje > Audiobooki, czyli książki czytane

„Ptasiek” – Williama Whartona

PtasiekPtaśka czyta Adrian Perdjon, niespełna 30-letni aktor teatralny, który, jak podają wiadomości internetowe, zafascynowany jest aktorstwem od wczesnego dzieciństwa. Czy to słychać w interpretacji przez niego przedstawionej? Chyba nie. Ale to raczej zaleta. Głos bardzo rzadko modulowany. Raczej nie słychać różnicy między pierwszoosobową narracją Ptaśka i Ala Columbato. No, może Al, wyższy, lepiej zbudowany zapaśnik i lekkoatleta, ma trochę grubszy głos i mówi szybciej. Tak, Perdjon dobrze oddaje ten szybko wyrzucany z siebie młodzieńczy cynizm i sarkazm. Z kolei Ptasiek, chłopiec-ptak, mówi wolno, spokojnie, jakby cichutko śpiewał… Mówi tak jak wygląda w oczach Ala: delikatny, wiotki… Mówi tak jakby ciągle śpiewał o miłości do ukochanej… Jednak owa różnica jest bardziej przez słuchacza wyobrażona niż od razu dostrzegalna. Dopiero w miarę upływu godzin zaczynamy się przyzwyczajać i rozróżniać.

Czasami, w sytuacjach naprawdę dramatycznych, aktor wykrzykuje. Ale wykrzykuje wulgaryzmami. Bo Wharton ich nie unika. Jednak przekleństwa są tylko podkreśleniem wzburzenia, zdenerwowania. Obrazują one albo to, co odczuwa Al w stosunku do świata, którego ma dość w sposób anarchistyczny, jakby punkowy, albo chwile, gdy człowiek przestaje racjonalnie myśleć i szaleństwo zaczyna przesłaniać wszystko: na froncie, w okopach, wśród martwych lub ciężko rannych towarzyszy, czołgając się między oderwanymi kikutami, kałużami krwi pośród świstu kul i z błotem rozrzucanym na skutek wybuchów min i pocisków artyleryjskich. Co przecież Wharton odmalowuje równie szczegółowo w swojej późniejszej literaturze.

Jeżeli Al Columbato, syn sycylijskich emigrantów, nienawidzący cech, a jednocześnie się nimi szczycący i je podkreślający, które są związane z jego pochodzeniem, to protoplasta późniejszych fanów Exploited i Dead Kennedy’s, to Ptasiek jest kimś w rodzaju samotnego, powiedziałbym nawet, że duchowego, beatnika, hipstersa.

Ptaśka poznałem niespełna dwadzieścia lat temu. Wówczas nie wiedziałem, że Wharton pisał coś więcej. Była to dla mnie jedyna książka tego autora, ale wielka. Książka, która została napisana dużo wcześniej, ale nie tak dawno, żeby stawiać ją na równi czasowej z taką hippisowską literaturą jak powieści Hellera, Kerouaca, Kesseya czy Burroughsa. A jednak jest w niej to samo dążenie do wolności, ucieczka z okrutnego świata we własne marzenia, sny, wizje. Jest w niej alternatywna rzeczywistość bohatera. Nie! U Whartona to są dwie rzeczywistości. Dwóch bohaterów. Jakże inne, jedna spokojna, hippisowska, druga bardziej bojowa, anarchistyczna. Ale obie, gdzieś tam w duszach bohaterów zbiegają się ze sobą, współgrają, łączą, uzupełniają. Czy to dzięki łączącej ich przyjaźni? Czy też dziwnemu Losowi, dziwnemu Przeznaczeniu, które kazały połączyć się tak odmiennym duszom.

Żyłem w świecie Ptaśka. Ale nie tylko, bo i Ala. Czasami psychodelicznie, z cicho śpiewającą duszą. Marzyłem o zamknięciu we własnym świecie, nie musząc już nigdy z niego wychodzić. Trudno czy łatwo było tego dokonać? Każdy próbował w tym diabelnie trudnym okresie dojrzewania między mniej więcej 13 a 20 rokiem życia. Trudnym dla niego, trudnym dla otoczenia, rodziców…

Najpierw wpatrywać się należy w okno lub ścianę. Pojawiają się marzenia. Wzmacnia je muzyka… Z czasem zamykamy drzwi. Kreujemy ten swój magiczny świat coraz bardziej szczegółowo. Imaginujemy, czarujemy, zaklinamy, tworzymy właśnie. To wszystko trwa bardzo powoli. Zaczyna istnieć świat alternatywny do tego wokół, który wydaje się nam lepszy. Zamykamy go w nas samych. Dodajemy do niego, wciągamy do niego rekwizyty z zewnątrz, które stają się w końcu nieodzownymi elementami naszego świata. Czasami jednak jest tak, że wychodzimy z niego. Wówczas pozostaje tylko bunt, anarchia, krzyk. Ktoś jest pierdo… Kogoś niech kur… jego m…

Wharton tymi światami obdzielił dwóch chłopców, którzy o nich opowiadają. Rzecz dzieje się gdzieś tam od czasów przedlicealnych aż do powołania do wojska, gdy Stany Zjednoczone przystąpiły do II Wojny Światowej. Oba światy, co rusz się przeplatają, miejscami tworząc jeden. Ten złączony przyjaźnią...

Rzecz ma na pozór poplątaną chronologię, w której jednak słuchacz łatwo się połapie. Powieść ma dwóch narratorów. Właśnie Ala i Ptaśka. Ich światy, ich relacje wzajemnie się uzupełniają. Miejscami bywa tak, że relacje któregoś z bohaterów-narratorów wypełniają, uszczegóławiają portret psychologiczny, emocjonalny tego drugiego, narysowany już przez relację w pierwszej osobie.

Relacja, czy historia przedstawiona przez Ala jest taka soczysta, awanturniczo-przygodowa prawie, bardzo cyniczna w stosunku do dorosłych, przełożonych w wojsku. Nosi też jednak mnóstwo cech świadczących o głębokiej przyjaźni, która łączy go z Ptaśkiem. Pozornie szorstki, opowiadając o Ptaśku robi się jakby delikatniejszy, wyrozumialszy, zatroskany. Z jednej strony potrafiłby chyba powiedzieć, że Ptaśkowi popierd… się w głowie. Z drugiej – prawie widzimy jak go czule obejmuje. A niejedna historia opowiedziana przez Sycylijczyka jest tego przykładem. Ten zapaśnik, futbolista, kiepski tancerz oglądający się za spódniczkami, potrafi w potwornym mrozie, samemu zamarzając, biec kilometrami z Ptaśkiem na barkach, żeby w tym szlachetnym poczuciu niezwykłej przyjaźni uratować mu życie. To on, czasami z niesmakiem, ale i czarującą wyrozumiałością, towarzyszy Ptaśkowi w jego ekscentrycznych poczynaniach, czuwając, chroniąc… To on w końcu potrafi mówić do Ptaśka godzinami, gdy ten trzepocze wyimaginowanymi skrzydłami, skacząc na jednej nodze jak kanarek na środku sali w domu wariatów. To on w końcu podejmuje w sposób przejmujący, w zasadzie ryzykując własnym obrazem w oczach innych, swoją prywatnością, w jakiś sposób własnym życiem, ocierając się o zarzut „splamienie” honoru żołnierza armii amerykańskiej, żeby dać dowód przyjaźni, miłości, niezwykłego uczucia gdzieś na granicy opieki i przywiązania! Ryzykuje, a słuchacz widzi oczami wyobraźni, jak Al przyjmuje na swoją pierś mentalne karabinowe kule, wystrzelone przez tych, którzy symbolizują ten zwariowany świat ludzi niemających pojęcia o wrażliwości człowieczej duszy. Widzi, jak Al bierze w dłonie małego kanarka, wyjmuje go spoza krat, z więzienia, nie bacząc na kule, wyciąga ręce do góry i… dotąd szary, smutny ptaszek nagle wzlatuje ku niebu barwiąc pióra na jaskrawożółto.

Ptasiek – genialnie, uroczo, delikatnie (chociaż powtarzam to słowo po raz kolejny) przetłumaczone „birdy”. Chłopiec-ptak. Nie ptasię czy ptaszyna tylko Ptasiek. Do końca nie wiemy, czy to chłopiec udający ptaka, czy ptak udający chłopca. Szalona wyobraźnia można podsunąć nam myśl, że to wszystko jest Whartona kiepskim żartem, kpiną z naszego logicznego stosunku do świata. Że jednak nie wiemy, gdzie są granice jawy, a gdzie snu. Że może wcale to, co na co dzień czynimy, nie jest realnym życiem. Konstrukcja tej powieści jest przewrotna. Może wtedy, gdy słuchamy opowieści Ptaśka, tylko mu współczujemy, czy nawet brzydzimy się jego snami, marzeniami, wyznaniami, oczywiście wiedząc, że nie jest to absolutnie realne. Wiemy, gdzie jest granica „ptasiej” baśni, a gdzie świat, w którym Ptasiek jest outsiderem. Bo przecież w baśni chłopiec-ptak jest kimś, kim nigdy nie będzie w „normalnym” świecie. Jest zalotnikiem, kochankiem, mężem, ojcem. Spotykają go wszelkie radości i smutki. W tym amerykańskim świecie tylko bywa. I bywa z trudem. Może gdyby nie obecność w nim Ala, Ptasiek wybrałby na zawsze swój świat? Więc jeszcze w tych momentach przynajmniej przeczuwamy granicę. Ale, gdy Ptasiek staje na dachu szpitala, rzeczywistość miesza się z magią. Nagle to wszystko przybiera znamiona realizmu magicznego! Zatrzymujemy oddech w piersiach i… Ptasiek wzbija się w powietrze.

Wharton ma cechę lekko denerwującą czytelnika czy słuchacza. O bardzo trudnych, intymnych i wstydliwych sprawach mówi z jednej strony wprost, ale z drugiej stosuje alegorie, żeby kurtynę podnieść jak najwyżej. Tak jest w Tacie, Spóźnionych kochankach, Niezawinionych śmierciach. Ale wszystko zaczęło się od Ptaśka. I chyba tutaj dotarł na wyżyny swojego pisarstwa, opisując na pierwszym planie to, co dotąd było zamknięte za drzwiami dziecięcych pokoi, trudne dzieje dojrzewania. Amerykański purytanizm? Szczątki angielskiego konserwatyzmu? Autor nie pozostawił swojemu bohaterowi nic do ukrycia. Obnażył go okrutnie. Zostawił na literackiej scenie nagiego, z jego snami wyświetlanymi na ogromnym ekranie. Ktoś spuszcza oczy ze wstydem? Ktoś przewija płytę audiobookową, żeby opuścić gorszące fragmenty? Ktoś odwraca głowę z oburzeniem? Ba! może z obrzydzeniem?

Gdzie jest klucz, gdzie jest wyjaśnienie tego, co zdarzyło się w umyśle Ptaśka? Gdzie był początek tej drogi, która zaprowadziła go ku miłości do Perty, a w końcu przez lot nad wybrzeżem Nowej Gwinei do domu wariatów? Czy Wharton kieruje w czyjąś stronę palec wzniesiony oskarżycielsko? To Ameryka lat 30. i 40.? Brak czułości i zrozumienia rodziców zapracowanych od świtu do nocy, bądź złamanych biedą i bezrobociem? Nie wiem. Porzucam myśl o rozwiązaniu tej zagadki. Nie jeden z nas będzie jeszcze na tym świecie człowiekiem o duszy jak ptak samotnej. I nie koniecznie będzie przy nim stał Al Columbato.

-----

Recenzja powstała dzięki współpracy z portalem www.info.audiobook.pl.

Jerzy Lengauer

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

Audiobooki, czyli książki czytane:

„Siddhartha” - Hermann HessePod flagą biało-czerwoną„Senność” - „Ziewanne” historyjki„Moje drzewko pomarańczowe”, czyli lekcja czułości„Pachnidło” w interpretacji Tomasza TraczyńskiegoJęzyk angielski dla początkujących - recenzja„Lato przed zmierzchem” – Doris LessingHanna Bakuła „Hania Bania”„Nowe przygody Mikołajka” – René Goscinny„Kocham Paula McCartneya” – Joanna Szczepkowska„Kontrabasista” – Patrick SüskindPrzygody Olivera Twista - Charles Dickens„Złote nietoperze” – Grażyna Jeromin-Gałuszka„Ptasiek” – Williama WhartonaCheri„Wróżby Kumaka” – Günter Grass„Za blisko domu” – Linwood Barcley„Róże cmentarne”, czyli ogólne naśladowanie„Gnój” – Wojciech KuczokCzapa, czyli śmierć na ratyDynastia Miziołków„Zapiski na pudełku od zapałek” – Umberto EcoDzikie serce. Tęsknoty męskiej duszy„Kubuś Fatalista i jego pan” – Denis Diderot„Coś mocniejszego” – Rafał A. Ziemkiewicz„Lolita” – Vladimir NabokovChłopiec z Nowolipek, czyli „Nowolipie” Józefa HenaRyby śpiewają w Ukajali, czyli Amazonka w sycącej pigułceRio de Oro, czyli w dorzeczu Złotej Rzeki„Cienie nad rzeką Hudson” – Isaac Bashevis Singer„Śmierć mówi w moim imieniu” – Joe Alex„Trzech panów w łódce (nie licząc psa)” – Jerome K. Jerome„Obsługiwałem angielskiego króla” – Bohumil Hrabal„Źródło prawdziwej siły” – Fabian Błaszkiewicz„Morderca bez twarzy” – Henning Mankell„Tragedia w trzech aktach” – Agata Christie„Zgon Oliwiera Becaille”, „Nantas”, „Radykał” – Emil Zola„Spóźnieni kochankowie” – William Wharton„Lektor” – Bernhard Schlink„Gimnastyka dla języka” – Małgorzata Strzałkowska„Skarb w Srebrnym Jeziorze” – Karol May„Modlitwa o deszcz” – Wojciech Jagielski„Śmierć na Nilu” – Agata Christie„Gaumardżos! Opowieści o Gruzji” – Marcin Meller i Anna Dziewit-Meller„Dżuma” – Albert Camus
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.