Groszek i bób to lato. A jak lato to tropiki. Przynajmniej w Polsce, jak ostatnio donosili moi znajomi i moja rodzina. Miałam ochotę wsadzić ich w samolot i przetrzymać trochę w temperaturze 14 stopni Celsjusza w deszczowym od tygodni Yorkshire, wtedy może odechciałoby im się narzekać na ciepło. Najstarsi lokalni farmerzy nie pamiętają tak zimnego i deszczowego lata. Mam ochotę krzyczeć z rozpaczy, że chcę globalnego ocieplenia, przecież płacę, i to niemało, na walkę z jego skutkami! W każdym razie, gdyby ciągle było Wam, Drodzy Czytelnicy, za ciepło (niestety mi nadal nie jest za ciepło – gdy to piszę jest najcieplejszy dzień od tygodnia, czyli jakieś 18 stopni Celsjusza i nawet nie pada, choć wiszą ciężkie chmury), gdyby nie chciało się Wam specjalnie gotować, to polecam tę letnią, lekką i szybką przekąskę. Kwintesencję lata na talerzu. Też sobie ją zrobię, w końcu jakieś lato mi się należy, nawet jeśli tylko na talerzu.
2-4 porcje
Wyłuskany groszek, bób oraz większość listków mięty włożyć do malaksera i mielić, dolewając oliwy i soku z cytryny. Doprawić solą, pieprzem i dodać starty pecorino. Całość dokładnie zmielić. Jeśli pasta będzie bardzo zwarta, to należy ją nieco rozrzedzić oliwą. Wedle Waszego gustu.
Pieczywo podpiec w piekarniku albo zgrilować na żeliwnej patelni – z obu stron. Następnie natrzeć je ząbkiem czosnku – jego smak ma być tylko delikatnie wyczuwalny, nie powinien dominować, tak więc proszę uważać.
Na grzankach rozłożyć bardzo szczodrze pastę z bobu i groszku, na to położyć mozzarellę i resztę mięty, zmielić nieco pieprzu, dodać soli, posypać startym pecorino i, aby uwieńczyć dzieło, delikatnie skropić grzanki oliwą.