Gdy piszę ten tekst, za oknem ciągle widzę śnieg pokrywający szczyty wzgórz w Dales, ale moimi daniami próbuję trochę zaklinać pogodę. Tęsknię za wiosną i to zawsze objawia się zmianą mojego menu. Mięsne potrawki, treściwe zupy, pełne tradycyjne angielskie śniadania idą w odstawkę. Organizm woła o więcej warzyw i lżejsze posiłki. I ja na ten zew odpowiadam – gotuję więcej wegetariańskich i wegańskich potraw. Pasty i dipy warzywne to jedna z tych rzeczy, które kocham, dlatego że są nie tylko smaczne, lecz także uniwersalne. Pasują na śniadania, jako przekąska z warzywami do maczania, są bardzo popularne na imprezach, a zapakowane do pudełeczka można zabrać do pracy na lunch czy na piknik. Stanowią alternatywne smarowidło do pieczywa – jeśli ktoś nie może lub nie chce jeść masła. Jak ich nie kochać? Kocham pasty, kocham wiosnę, a Was zapraszam na moją nową propozycję i życzę wielu sił witalnych. Warzywa na pewno pomogą Wam w okresie zmęczenia zimą i oczekiwania na ciepło, słońce i piegi na nosie.
W rondelku rozgrzać 2 łyżki oliwy, dodać cebulę i smażyć na małym ogniu przez około 8 minut, aż będzie miękka i przeźroczysta. Dodać czosnek i smażyć przez minutę, następnie dodać kurkumę, chilli, kumin i kolendrę, wymieszać i smażyć przez minutę. Dodać soczewicę, wymieszać, aby przykryła się oliwą i przyprawami, wlać wodę i zagotować. Gotować na minimalnym ogniu, aż woda się wchłonie, a soczewica będzie miękka – około 10 minut.
Piekarnik nagrzać do 180°C i w żaroodpornym naczyniu upiec nieobranego słodkiego ziemniaka skropionego łyżką oliwy, aż będzie miękki. Ostudzić lekko i obrać ze skórki. Pokroić na plastry i przełożyć do robota kuchennego.
Do robota dodać ugotowaną soczewicę, sok z cytryny, pozostałą oliwę, sól i pieprz do smaku i zemleć na gładką masę. Przełożyć do pudełeczka i przed podaniem schłodzić. Najlepiej smakuje następnego dnia.
Podawać ze słupkami warzyw, grillowanym pieczywem (na zdjęciu razowa pita), posypaną zieleniną (kolendrą, rzeżuchą czy szczypiorkiem).