To był jeden z tych dni, które aż prosiły się o sycącą, aromatyczną, gorącą zupę. Była to niedziela, więc wypad do sklepu po ewentualne składniki raczej wykluczony. Z racji niedzieli, odległości do sklepu i niedzielnego (nazwijmy go tak) lenia.
Zajrzałam do zamrażarki i znalazłam zapas bulionu wołowego, zrobionego głównie z myślą o klasycznej francuskiej zupie cebulowej. No i myśl o tym smaku tak mną zawładnęła, że musiałam ją zrobić. Cebula? Jest! Masło? Jest! Białe wino? W lodówce! (kartonowe, ale co mi tam). Tymianek? Kupiłam doniczkę z myślą o czymś innym, jeszcze sporo zostało. W koszyku z pieczywem kawałek dwudniowej bagietki. Gruyere? O, kurka. Nie ma. Ale jest dojrzały cheddar. Ups! Najbardziej znany angielski ser...
Każdy, kto troszkę zna historię powszechną, orientuje się w uczuciach, jakimi przez wieki obdarzali się nawzajem Anglicy i Francuzi. Każdy zna charakterystyczny np. dla Amerykanów gest wysuniętego środkowego palca, otóż nie każdy wie, że Anglicy mają swój – dłoń odwrócona grzbietem ku temu, kogo chcemy obrazić, i wysunięte palce środkowy oraz wskazujący, które znaczą dokładnie to samo. Skąd ten gest? Z waśni francusko-angielskich. Francuzi podczas bitew brali w niewolę angielskich łuczników i odcinali im palce. Stąd gest ten używany był przez Anglików, aby dać do zrozumienia Francuzom, że angielscy łucznicy mają jeszcze palce i mogą narobić wiele rabanu w bitwie...
W mojej kuchni – postanowiłam – nie będzie takich waśni! Będzie francuska zupa cebulowa wg klasycznej receptury, ale uwieńczona grzanką z angielskim serem!
2 porcje
W rondlu na maśle usmażyłam na małym ogniu cebulę z cukrem i tymiankiem, mieszając, aż była miękka, ale nie brązowa. Zajęło to około 25 minut. Następnie podkręciłam ogień i pilnując, aby się nie przypaliła, zbrązowiałam ją.
Dodałam wino i wymieszałam dokładnie, zostawiłam na minutę, aby większość wina odparowała. Dodałam bulion, nieco soli, pieprzu, zagotowałam i zmniejszyłam ognień. Gotowałam przez około 10 minut pod przykryciem.
Kawałki bagietki skropiłam oliwą i wstawiłam pod gorący grill. Gdy jedna strona się zarumieniła, wyciągnęłam je, natarłam obranym ząbkiem czosnku, przewróciłam, posypałam serem i wstawiłam pod grill. Mają być zarumienione, a ser stopiony.
Gorącą zupę wlałam do miseczek, na górę położyłam po grzance i udekorowałam świeżym tymiankiem.