Powieści i opowiadania > Gdzieś w ostatecznej krainie

Gdzieś w ostatecznej krainie, część 1

Gdzieś w ostatecznej krainieCzy Marcin mógł przewidzieć to, że znajdzie się w tej książce? Mało tego, czy mógł przewidzieć, że od niego zacznę. Bo najtrudniej zacząć, potem już jakoś idzie. Bohater, czy główna postać książki, po pewnym czasie sam zaczyna sterować autorem i rola autora sprowadza się tylko do trzymania długopisu. Piórem się już nie pisze, a szkoda. Jakież to było ekscytujące maczanie w atramencie obsadki z nasadzoną stalówką. Bo często pojawiał się kleks.

Kleks zwany żydem, nie wiadomo zresztą dlaczego.

Ale wracając do Marcina. Otóż Marcin był kalwinem. Kalwin to też takie określenie człowieka bez serca, bez współczucia, bez empatii. Ale czy Marcin taki był? Marcin był pastorem kalwińskim. Miał mnóstwo dzieci, wybudował kościół, jeździł do Wilna i umarł 61 lat przed moim narodzeniem.

Ale najważniejsze to jest to, że Marcin był moim pradziadkiem. Mam nawet jego zdjęcie i zdjęcie jego grobu w miasteczku na północy Litwy. Marcin był Niemcem, Niemcem żyjącym na Litwie.

Litwa należy do sfery mitu. Mickiewicz przeniósł Litwę do sfery wyobraźni, i tam ona już na zawsze zostanie.

*

W roku 1833 Marcin miał dwa lata, a Juliusz pisał w liście do matki 25 rok zacząłem... Obudził się o godzinie 7, chociaż jak pisze w tym samym liście zazwyczaj do 10, to jest do śniadania łóżko zalegam. Eglantyna rzuciła mu bukiet kwiatów na łóżko, a przy śniadaniu ofiarowała mu złotą obrączkę, gdzie w środku wygrawerowany był napis – 23 Aout 1833.

*

Jestem wymyślony.

Jestem wymyślony przez Autora, który postanowił stworzyć postać dla swojej książki, postać, którą mógłby dowolnie manipulować.

Ale ja się mu nie dam. Ja sam będę decydował o swym losie. Oświadczam to i obiecuję czytelnikowi, bo to czytelnik daje mi życie, gdy czyta o mnie, to ja żyję, żyję, nie przymierzając jak jakiś Pan Tadeusz.

Ale Marcin nie jest wymyślony. Marcin żył naprawdę.

*

Nasz naród jak lawa...

I ciągle szukać trzeba, szukać odpowiedzi na pytanie – dlaczego tam, dlaczego na tej ziemi takie dzieła powstały. Bo mimo że zostały stworzone w Paryżu, Genewie czy w innym miejscu, to tam powstały, na tej ziemi, która jest jak zdrowie.

*

Gdzie jest ta ostateczna kraina?

Chyba wszyscy do tej krainy tęsknią. Najpierw pojawia się w baśniach, w opowieściach snutych zimowymi wieczorami, a potem – jako nadzieja.

*

Ktoś mnie stworzył, wymyślił niechże on się troszczy mnie wystarcza być świadkiem czasu i miejsca

Jasiek od Autora całkiem się uniezależnił. Autor przestał go zupełnie kontrolować, nawet nie wiedział gdzie on jest, czy w pracowni Fausta, czy w ubogiej izdebce Raskolnikowa, czy może leżakuje obok Hansa Castorpa w szwajcarskim sanatorium.

Ale ta ostatnia możliwość by oznaczała, że Jasiek chory jest.

I tu nasuwa się pytanie – czy postać stworzona przez Autora może zachorować. Czy może się na przykład zarazić suchotami od, powiedzmy, Juliusza Słowackiego czy Hansa Castorpa.

*

Może się zarazić i wtedy będzie problem.

Oczywiście jakimś rozwiązaniem jest kuracja w sanatorium w Szwajcarii, leżakowanie razem z Hansem Castorpem, kąpiele w zimnej wodzie razem z Juliuszem, który uważał, że mu to pomaga, ale tutaj potrzebne jest radykalne rozwiązanie, czyli penicylina.

*

Dostojewski to mistrz w tworzeniu postaci złych, okrutnych i opętanych. Na ich tle dobrzy bohaterowie wypadają nieprzekonująco.

*

Obfitość istnieje tylko w raju. Cała reszta to substytut.

Czyli co? Kohelet ma racje, zresztą zawsze ją miał mówiąc – Marność nad marnościami i wszystko marność.

Wszystko przemija, rozsypuje się. Trwają tylko piramidy, ale to przecież grobowce. Czy to nie jakiś symbol?

Juliusz, Juliusz ciągle ten Juliusz. Obsesja jakaś. A ja Jasiek, postać stworzona przez Autora, go nie lubię. Nie lubię, bo on zarozumiały i egocentryczny.

Ale dla Autora tylko Juliusz się liczy. Juliusz nie śpi o 11 wieczorem, Juliusz wstaje o 10 rano i je zimne mięsa, Juliusz odrzuca Eglantynę, choć ona piękna i w nim zakochana.

Ja Jasiek mówię stanowczo nie. Są inni ciekawsi... no choćby taki Faust.

Ale Jaśku – tutaj autor zaprotestował – Faust jest wymyślony...

Autorze, autorze ty tylko chwilę tutaj jesteś... jeszcze trochę, a ty też będziesz wymyślony... Zapomną ciebie i trzeba cię będzie wymyślić od nowa... a ja... ja trwam...

*

No i – co tu dużo mówić – przyszło nam żyć w infantylnych czasach. W czasach pogoni za coraz większą ilością gadżetów. W ciekawym wywiadzie izraelski pisarz Amos Oz powiedział: Niedawno kupiłem elektryczny oczyszczacz powietrza. A tam gdzie mieszkam powietrze jest górskie, krystalicznie czyste. To po prostu fajna zabawka, tyle przełączników, klawiszy.

*

Fascynująca jest też – zdaniem Raya Kurzweila – perspektywa nieśmiertelności, jaką osiągnąć będą mogli ludzie, którzy zdecydują się przenieść zawartość swych mózgów do pamięci komputera. Ale, czy to może być ostateczna kraina.

*

Autor dał mi na imię Jan. Z tym to ja jeszcze mogę się pogodzić, w końcu to imię uniwersalne. I ładnie brzmi po rosyjsku na przykład Iwan; Iwan i od razu skojarzenie w polskim mózgu Iwan Groźny...

Albo po angielsku John, czy po francusku Jean.

No dobrze z tym imieniem mogę się zgodzić... ale z tym, że autor wybrał mi dziewczynę i, mało tego, każe mi z nią podróżować po różnych miejscach, to z tym pogodzić mi się trudno.

Chociaż... ładna ona, to nawet mało powiedziane ładna. Piękna!

Ta dziewczyna to, jak to określił Autor, hipotetyczna córka Juliusza Słowackiego. Otóż Autor wymyślił sobie, że Juliusz miał córkę. Miał te córkę z Korą Pinard, paryżanką, córką drukarza.

Drukarz ten drukował wiersze Juliusza, te jego utwory dziwne, te dzieci, jak te swoje dzieła w listach do Matki określał Juliusz.

Więc kiedy Juliusz przychodził do tej paryskiej drukarni w latach 30. XIX wieku, to tam właśnie poznał Korę. Która z miejsca się w nim zakochała. A urodę miała nieprzeciętną. No po prostu była piękna.

*

Właściwie to jestem wdzięczny Autorowi, że mi dał – co tu dużo mówić – życie wieczne. Bo ty czytelniku, gdy to teraz czytasz to życie mi dajesz, wyobrażasz sobie – nie mów, że tak nie jest – jak wyglądam. Wyobrażaj sobie.

*

Wiem, że Autor jak już coś napisze to posyła do sieci, i ja Jasiek będę w tej sieci żył. I wiem, wiem, że od czasu do czasu ktoś rzuci na mnie okiem – jak ty teraz – i to jest właśnie moje życie. Takie wirtualne... ale zawsze.

Wszystkiego przecież mieć nie można.

*

Kiedy już było po wszystkim, postanowiłem spotkać się z Jairem. Chciałem porozmawiać, chciałem zapytać dlaczego? Dlaczego go tam nie było, dlaczego nie towarzyszył Jezusowi w drodze na Golgotę, dlaczego nie protestował, nie krzyczał w jego obronie.

Jego córka umarła. Nie wiemy jak miała na imię.

Sara, Noemi, może Rachela, nie wiemy. Wiemy tylko, że umarła i Jezus powiedział do niej: dziewczynko mówię ci wstań, Talita kum.

Stało się coś dla nas niewyobrażalnego. Jair odzyskał córkę. I chyba powinien być wdzięczny, powinien coś zrobić, żeby późniejsze wieki o tym mówiły.

A Jair nie zrobił nic.

*

Juliusz przez Będzin przejeżdżał. Nie zatrzymał się ani na chwilę, ten zaszczyt przypadł w udziale miastu, które w chwili przyjazdu Juliusza miało zaledwie 25 lat. A Będzin wtedy miał 569 lat i tego zaszczytu nie dostąpił.

Ktoś zawiódł.

Kwiaty z będzińskich ogrodów, będzińskich łąk nie zasypały Juliuszowej trumny, bo Juliusz, a właściwie to, co z Juliusza zostało, przejeżdżał w trumnie. Wcześniej jego szczątki wykopano z grobu, na cmentarzu Montrmartre w Paryżu, a potem... potem Król-Duch triumfalnie wracał do kraju, by spocząć na Wawelu...

To miasto z 25-letnim stażem to Sosnowiec. A ówczesny kalendarz pokazuje rok 1927.

*

Tytuł tej książki, którą teraz czytasz – przynajmniej mam taką nadzieję, że czytasz – brzmi: Gdzieś w ostatecznej krainie.

Dobry tytuł.

Grzegorz Pieńkowski

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.