Powieści i opowiadania > Gdzieś w ostatecznej krainie

Gdzieś w ostatecznej krainie, część 29

Gdzieś w ostatecznej krainieO tak! Nim ja w śmierć ojczyzny uwierzę Chociażby jak trup w grobie leżąc zbrzydła Potargam wprzódy ją pieśnią za pierze, Porwę ją z ziemi, tak jak wicher bierze Stargam łańcuchy wszystkie, wszystkie sidła, Podniosę w niebo, aż gdzie Pan Bóg świeci, Puszczę... jeżeli żywa – to poleci

– Skąd taka moc u Juliusza – spytał Jasiek?

– Jak to skąd? Posłuchajcie Jaśku, siadaj i słuchaj.

... rozsuwają się mroki niebieskie, trójkąt, świateł bezdennych pełny, pokazuje się na wysokościach, niebo się otwiera, powietrze całe gore i ognia szelestem przeraża...

I jeszcze Jaśku słuchaj dalej, bo najpierw Juliusz ujrzał – tak pisze – „Ecce Homo”

…Postać gdzieś od zorzy idąca – ledwo płaszcza szkarłatem nieco się od mgieł i pomroków odróżniła… spokojna idzie ku Tobie… Nogi bose i twarz odkryta, i ręce słonecznią się nieco… a wszystko jest z ciała bożego, jaśniejsze się wydaje od ziemi… Oto Człowiek ten już o dwanaście kroków przed tobą – ty patrzysz rozmiłowany w Twarz jego…

A więc to tak wyglądało. Ta wizja Juliusza, którą różnie przedstawiał w różnych utworach.

*

Jaśku, nie wiem jak to powiedzieć, ale powiedzieć muszę. Tam cię nie poślę boś ty przeznaczony do posyłania w miejsca, gdzie inne duchy i anioły panują. Otóż powiem ci, że żyli poeci, którym też ktoś coś dyktował i ci poeci wszyscy skończyli źle. Wpadli w szaleństwo, życie sobie odebrali. O jednym ci powiem, żebyś uważał i ostrożnym był. Stachura się nazywał, idolem był nawet przez parę lat, i co się okazało. Przytoczę ci parę ciekawych zdań:

Siedział skulony na krześle i w milczeniu niańczył obandażowaną rękę, pozbawioną dłoni; wtedy, gdy miałem ten wypadek, powiedział, słyszałem sygnał pociągu. Jedne głosy mi kazały zejść z torów. Ale silniejszy głos zabronił mi schodzenia, nic nie mogłem zrobić. Głosy. Ostatniej książki też nie napisałem. Głosy mi podyktowały. To obce książki, boję się ich.

A potem nie mógł już wytrzymać i powiesił się. Trzeba uważać. Można szybko otrzymać sławę. Za ten hołd, za pokłon złożony Złemu. A potem następuje destrukcja i rozpacz. Pustka.

A muszę ci powiedzieć, że Juliusz również zobaczył pustkę, Zobaczył Piekło.

*

Juliusz napisał kilkanaście tomów. Tysiące stron, dziesiątki tysięcy słów. A ty Jaśku co na to? Przytoczę ci coś, powiedział.

Człowiek współczesny skarży się, że Bóg milczy, ale nie spostrzega, że to on sam nie przestaje mówić i nie ma dość pokory, by zatrzymać się i posłuchać co Bóg chce mu powiedzieć.

Popatrz na przykład:

W kilkunastu zdaniach Ewangelista opisuje wydarzenie, o którym my jesteśmy zdolni nakręcić parogodzinny film.

Ale Jaśku to chyba nie dotyczy Juliusza. Juliusz umiał słuchać.

I słuchał.

– Tak, ale potem pisał, pisał, pisał.

*

...co złego pragnąc, zawsze dobro zdziała

Car ich wyrzucił. I co narobił? Zabrał im wszystko. A oni postanowili to wszystko odzyskać.

Przenieśli to wszystko, co car im zabrał na papier, na płótno, na nuty. No i masz. Wymaż to teraz carze, sekretarzu, wymaż to uśmiechnięty panie z bilbordu.

No, wymaż!

*

Gdybym mówił językiem ludzi i aniołów. Julek mówił językiem aniołów.

…a miłości bym nie miał

To będzie powracać, bo to jest najważniejsze. Miłość.

*

Wiek był mój – i czas – i Bóg mi nastręczał Wielkie ogromnych rzeczy dokonanie.

To Jaśku są odmiany „Króla – Ducha”, kolejne wersje różnych zwrotek. Tylko wytrwali tam dojdą, do tych rejonów. Jedna wizja odchodziła, druga przychodziła i następna. A Juliusz

gorączkowo to wszystko zapisywał. I takie też słowa pisze Juliusz:

Skąd wiem – nie pytaj... a są większe rzeczy, Które my znamy, ludzie teraz prości, A które potem nauka skaleczy I z nową wiarą poda za nowości. Ten sam duch, wielki jak Bóg... a człowieczy.

Oczywiście, gdyby Juliusz zdecydował się jednak zostać w Szwajcarii na zawsze, żyłby chyba dłużej. Eglantyna by nie dopuściła, by tak gorączkowo się eksploatował. Krystaliczne powietrze, dobre wyżywienie, spacery, spowodowałyby, że może 10, może 15 lat dłużej Juliusz byłby z nami. Oczywiście wiemy, że tak nie jest. Miał żyć 40 lat i koniec. Tylko po to tutaj był, aby napisać to, co napisał i koniec. Tak jak Bach po to, by skomponować „Pasję wg św. Mateusza”.

Haendel by skomponować „Mesjasza” i paru innych by ukazali te dzieła, które istniały od zawsze, a oni musieli je tylko napisać, skomponować, wyrzeźbić, chciałoby się jeszcze dodać nakręcić, ale żadne dzieło na myśl nie przychodzi, wszystko „Przeminęło z wiatrem”.

*

Nie! nie – jak wtedy tak dziś – ja pan słowa I Król – duch ziemi… i mocarz nad światy I pierwsza świata potęga.

W liście z lutego 1849 roku tak pisze: „Nie sądź mnie więc podług miary zwyczajnej…” Nie sądzimy cię i teraz Juliuszu podług miary zwyczajnej. Bierzemy pod uwagę również te słowa:

I przyszły na mnie wszystkie święte dary I moc – i wielka przed Chrystusem skrucha.

Nie ma w słowach Juliusza żadnej pozy, żadnej megalomanii. Tak czuł, i wiedział że ma rację. Dlatego miał rację, gdyż to, co mówił, pisał, przetrwało w stanie czystym. On mówił o rzeczach, które są istotą życia, istotą egzystencji każdego. Mówił o tym, że życie prawdziwe jest gdzie indziej. To oczywiście już przed zostało powiedziane, ale on poczuł się jak pierwszy, który wie. Na niego spadła Wiedza. Ale nie wiedza książkowa, nawet nie Mądrość.

Na niego spasła istota wszelkiego poznania.

Ta siła fatalna – niewidzialna

gniecie nas. A Juliusz Słowacki napisał „Króla – Ducha” o sobie. Nie o historii Polski. O sobie.

O Mistrzu Słowa…

*

Izali możesz wypuścić błyskawice, aby przyszły i rzekłyć: Otośmy.

To mówi Bóg do Hioba. I mówi pięknym staropolskim językiem. Może też to tak powiedzieć:

Czy poślesz pioruny i pójdą ze słowem: Jesteśmy do usług.

Juliusz zaczytywał się w Kochanowskim, uwielbiał ten język jędrny – wyrazisty, te staropolskie wersy. Przytoczyliśmy dwa fragmenty Biblii w starym i nowym tłumaczeniu. Jak ten wers będzie wyglądał za 100 lat?

„Otośmy” ileż to zawiera głębi a „jesteśmy do usług” brzmi tak bardziej urzędowo. A język nasz staje się inny, zmienia się. I czas przyjdzie, że pięknego staropolskiego „Otośmy” nikt nie zrozumie.

A może nastąpi powrót do korzeni. Przecież wszystko jest możliwe.

*

I z wichru Pan odpowiedział Hiobowi tymi słowami: Któż tu zaciemnić chce zamiar słowami nierozumnymi.

A słowa Juliusza pełne piorunów, błyskawic, grzmotów, rozumne są.

Juliusz zna zamiar.

*

– Ty piszesz o Juliuszu jak o jakimś bóstwie – rzekł Jasiek.

– Nie Jaśku, właśnie nie. Juliusz jest najskromniejszym z ludzi.

Już mu przeszło, by być gwiazdą poezji. Już pogodził się, że Adam będzie pierwszy. On musi powiedzieć, wypowiedzieć coś ważnego. Szukamy tego słowa, tego zdania i znajdziemy. Przekopiemy wszystkie tomy. Przeczytamy wszystkie listy, wszystkie strofy, te wykreślone też i znajdziemy. A jak nie znajdziemy, to znajdą ci, co po nas przyjdą i zaczną pisać swoją wersję książki „Imię moje jak dźwięk pusty”. I nagle błysk. Mamy. Jest. Jest to słowo klucz. Słowo co to na początku było i na końcu będzie.

*

W tej błyskawicy i w tym zawichrzeniu Sądziłem, że głos stu aniołów słyszę, Sto harf... dzwoniących na mnie po imieniu Przez cichy kryształ i błękitną ciszę

Wieki minęły... a to tchnienie Boże I to owianie ogniem naszych ramion Wraca

Wraca Juliusz ciągle do tej wizji. Przetwarza ją, umieszcza w różnych kontekstach.

*

Juliusz w pamiętniku, w którym opisuje lata od 1827 do 1828, pisze tak:

Skazany, abym przez całe życie czekał sławy, która może przyjdzie pierwszego dnia mojej śmierci…

Dodajmy, że ma wtedy pisząc ten pamiętnik 19 lat. I wspomina jeszcze, że będąc dzieckiem, tak się modlił:

O Boże! Daj mi sławę choć po śmierci, a za to niech będę najnieszczęśliwszym, pogardzanym i nie poznanym w moim życiu. (…) przekonany jestem, że zły duch pochwycił moje przymierze.

Juliusz zatytułował ten fragment pamiętnika – Przymierze z szatanem.

*

Skąd w głowie dziecka rodzą się takie idee? Zobaczmy, co dalej pisze w tym pamiętniku:

Czuję, że ja wiecznie umrzeć nie mogę… jestem posągiem Memnona, postawionym na grobie mojej ojczyzny – i długo, długo dźwięk mój będzie budził niknących na tej ziemi Polaków – i może jeszcze ostatni Polak, co będzie umiał swój język narodowy, obleje łzami moje karty… i przedsięweźmie pielgrzymkę do popiołów spoczywających w dalekiej ziemi.

Juliusz właściwie rekonstruował siebie z lat 1827–1828, a pisał ten pamiętnik w 1832 roku. To wiele tłumaczy. Pisał go w Paryżu. Czuł, że nie wróci (miał 23 lata). Czuł, że będzie kimś wielkim.

Zastanawia to zdanie: „ostatni Polak, co będzie umiał swój język…”

Już był ostatni Polak, co wspaniale wodził poloneza. A Juliusz nie myśli o polonezie, on myśli o języku, o słowie, w końcu jest Słowa…ckim.

Ale ten ostatni Polak będzie tym pierwszym, od którego zacznie się odrodzenie.

Czy będzie aż tak źle?

Cóż, jeżeli to mówi Juliusz Słowacki, prorok Polaków, to zdarzyć się to musi.

*

My patrzymy na Juliusza oczami ludzi XX wieku. Inaczej nie umiemy. Próbujemy wchodzić w jego XIX wieczne życie. Patrzymy na niego jak siedzi i pisze w pensjonacie pani Pattey, jak spaceruje po Paryżu, jak wędruje po Ziemi Świętej. Ale każde wydarzenie oceniamy z naszego punktu widzenia. Wydaje nam się, że wiemy lepiej, więcej. Oj, gdyby Juliusz Słowacki wiedział tyle, co my. To tak nie jest. To nam uświadamia, że jest w tym sens. Że to tak miało być. Niby przypadek, a jednak nie. Takie to wszystko poplątane się wydaje. Tu powstanie, tu wyjazd za granicę, tu to i tamto i z tego rodzi się sens wszystko zmierza do spełnienia. Możemy pisać o jakimś wydarzeniu i piszemy. Ale to wydarzenie ma niejeden sens i wielokrotne znaczenie. Jaśku – dość. Zaczynamy mówić zawile, ponieważ trudno powiedzieć coś ważnego prosto. Trzeba inaczej. Jedź, gdzie chcesz, znajdź kogoś, kogo Julek przerobił w anioła. Masz na to tydzień, góra dwa i wracaj.

Z aniołem, koniecznie z aniołem.

*

Eli, Eli, lema sabachthani.

To są słowa Chrystusa na krzyżu zanotowane przez św. Mateusza. Najbardziej zagadkowe

Głębia na całe życie. Nie do zgłębienia.

*

Na tym świecie jest niezliczona ilość światów. Jest świat drzew i motyli, świat pszczół, mrówek, świat dzieci, świat dorosłych. Świat realny, świat nierealny. Bierzemy fotografię, a na niej zatrzymany świat sprzed stu lat i swoją wyobraźnią go ożywiamy. I ci, co odeszli, też tworzą świat. I świat zapisany, na kartach też żyje.

Tyle możliwości. I jeżeli te światy nie będą połączone z Twórcą, giną. Mają tylko sens w kontekście z Twórcą.

*

Był czas od dawna już przygotowany Pańskiemu Słowu, by zeszło na ziemię.

To słowo nie zeszło raz na zawsze. Ciągle od nowa trzeba je powtarzać, przekazywać nowym pokoleniom, ale nie tylko. Ci, co myślą że je poznali, jutro mogą odkryć nieznaną głębie Słowa. Krążymy ciągle wokół ,,Króla-Ducha” , a jak powiedzieliśmy wcześniej jest to opowieść Juliusza o Juliuszu Słowackim.

Proszę oto dowód następny:

A teraz dalszą powieść ducha mego Powiem, by zdjętą była tajemnica, Ja, duch – od słowa nazwany złotego

Tak pisze Juliusz o sobie i jest przekonany, że od zawsze postanowione było, by on miał nazwisko utworzone od słowa. I dalej pisze Juliusz tak:

Ja mówię – Król-duch – i anioł globowy ...Oto mię Pan uderzył surowy. Swego anioła i syna zatraty

Juliusz uważa się za anioła. No, może nie tak dosłownie. Na razie literacko, ale zawsze. Czyli pierwszą osobą, którą Juliusz Słowacki przerobił w anioła był nie kto inny, tylko... Juliusz Słowacki.

Ależ odkrycie. Jasiek! Gdzie ten Jasiek?

*

O! wy, którzy się nigdy nie spotkacie Z prawdziwą twarzą waszego tu stróża! Dla których żywot widzialny jest w chacie, A Bóg w błękitach próżnych się zanurza Dla was są próżne tych czynów postacie. Dawny świat! – Obraz dawny wywoływam!

Są ludzie, którzy rzeczywistość odbierają głęboko, mistycznie, wszędzie widzą, czują rękę Stwórcy. Są ludzie, którzy żyją i już. Upraszczamy do niemożliwości pewne kwestie. Czytelnik jednakże wie, o co chodzi. Chodzi o to, że ci pierwsi żyją kilkakrotnie. Już nie wspomnimy, ilokrotnie żył Juliusz. Przeżywając głęboko każde wydarzenie, wchodząc głęboko w życie swych literackich postaci, Juliusz żył tysiąc lat. Wcale nie 40, tysiąc. Nie chcesz czytelniku czytać dalej, trudno.

– Jaśku – gdzie jesteś?

Jednego czytelnika mamy mniej. Nie wierzy, że Juliusz żył 1000 lat. W sensie oczywiście mistyczno-metaforycznym. W „Królu-Duchu” są sceny dziejące się jeszcze przed chrztem Polski.

Juliusz tam jest. Widzi aniołów co do chaty Ziemowita przyszli i… przytoczmy parę wersów:

Przyszedł błyszczący duch do Ziemowita I rzekł: Przez ciebie Pan świeci i zbawia.

Anioł mówi, rozkazuje, a Juliusz to widzi wszystko, zapisuje, a potem patrzy przez okno, a tam paryska ulica, jedzie dorożka, jakiś pan spaceruje z panią, a zza rogu pokazał się pocztylion, pewnie niesie list z Krzemieńca.

List od Salomei Becu.

*

Człowiek jest jedynym w świecie istnieniem, któremu nie wystarcza czasu, aby nauczyć się żyć. Mrówka, która wylęgnie się z jajka, wie już wszystko, co ma czynić i nigdy się nie omyli, ptak wylatujący z gniazda jest dojrzałym ptakiem, a starzec umiera, płacząc, że nie zrozumiał swojego powołania. Ci więc co odczytali swoje powołanie, zostawiają po sobie ślady i drogowskazy dla innych. Oni współdziałają ze Stwórcą w dziele stworzenia i tworzenia. Nie tworzą przecież genialnych akordów i strof dla siebie.

Są tylko narzędziem i aż narzędziem.

*

Czy po to wznosi się światło, by je postawić pod korcem lub pod łóżkiem? Czy nie po to, aby je postawić na świeczniku?Marek 4, 21

*

Juliusz opisuje co dzieje się u Popiela.

Trzecia… (dwanaście król Popiel miał córek) Trzecia po piękną, najświetniejszą różę W ogrodzie weszła na najwyższy wzgórek Rękę podniosła – a kwiat wisiał w górze Lecz obwinięty pierścionkiem z jaszczurek Kwiat ją przeraża – wabią pączki duże, Tak ją zastała ta chwila straszliwa Że chce i nie chce – boi się i zrywa.

A co robią inne córki Popiela?

Inne, uczone, nad księgami siedzą Lecz z literami oko nic nie czyni, O duchu w księgach zamkniętym nie wiedzą, Jedna skończyła kartkę – palec ślini Widać ciekawa co wieszcze powiedzą Na drugiej karcie…

Juliusz jest poważny i szyderczy zarazem. Czy za Popiela czytano księgi? I drwi Juliusz jednocześnie z wieszczów, czyli z siebie. Ma do siebie zdrowy stosunek. Ależ nas zaskakujesz, Juliuszu.

*

I posłuchajcie dalej:

A najpiękniejsza (co się nawet zdarzy Królewnom), cała zlękniona i drżąca…

Przewrotne słowa Juliuszu, przewrotne. Juliusz potrafi wszystko. I pomyśleć Jaśku (gdzież on jest, ten Jasiek?) że wcześniej nie odkryliśmy uroku tych strof. A swoją drogą nie podejrzewalibyśmy, że Popiel miał dwanaście córek. Dotychczas nam wystarczyło to, że zjadły go myszy.

Skąd to Juliusz wiedział?

Dwanaście córek. No, no.

Grzegorz Pieńkowski

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.