Powieści i opowiadania > Gdzieś w ostatecznej krainie

Gdzieś w ostatecznej krainie, część 33

Gdzieś w ostatecznej krainieJuliusz napisał List Apostolski. Listy pisali apostołowie znani z Nowego Testamentu. Juliusz uznał siebie za apostoła. Jego list kończy się słowem: Amen. Przytoczmy parę zdań z tego Listu:

I usłyszeliśmy w przeszłości niby odgłos kroku ojców naszych, którzy szli i zbliżali się ku Bogu… na szablach swoich już niosąc błyskawice. A ile razy powiesz, że ci już dobrze jest… i nie chcesz większej mocy twórczej i doskonałości wyższej… to cię niedoskonałość dzisiejsza nieszczęściem ciała w dalszą drogę popędzi… Idziesz więc albo wracasz, bo stać na miejscu nikomu nie dano…

Jeżeli Juliusz uznał, że może pisać Listy Apostolskie, które już w założeniu mają być trwałym drogowskazem, to znaczy, że dotknął szczytów wiedzy i poznania. Wrócimy do tego, tylko jeszcze przytoczmy to zdanie, które tłumaczy wszystko, zdanie z Listu Apostolskiego:

Nie mówiłbym, gdyby nie płomienie i nie chrzest przez ogień…

Rozumiecie, to ta noc z 20 na 21. I jeszcze fragmencik:

Lecz teraz mówię – w Panu Jezusie Chrystusie ufając, że nie grzeszę.

No cóż. Nic dodać, nic ująć.

*

Juliusz zmarł w 1849 roku, w połowie XIX wieku. Czy przewidywał, jaki będzie XX wiek? Chciał, aby w XX wiek wkroczyli aniołowie. W roku 2000 odbył się w Krakowie „Sąd nad XX wiekiem”. Czy, Juliuszu, duch twój brał w tym sądzie udział? Czy przysłuchiwałeś się mowom oskarżycieli i mowom obrońcy? Obrońca XX wieku powiedział tak:

– Chciałem przedstawić wniosek. Jak wiemy na ławie oskarżonych powinni zasiadać również podżegacze, pomocnicy, współsprawcy zbrodni. Wnoszę, aby Sąd rozszerzył to postępowanie i objął aktem oskarżenia wiek XIX.

Oskarżyciel tak zaczął:

– Udało się stwierdzić, iż oskarżony urodził się w 1914 roku… Pełne odejście oskarżonego można datować na 1991 rok.

Juliuszu, dużo słów tam padło, o zbrodniach, o technice, o ideologii. I posłuchaj, co sądzisz o tym stwierdzeniu?

– Panie prokuratorze, Pan pyta o człowieka, a ja nie wiem, jak o nim mówić. Dziś ważna jest społeczność, naród, państwo, organizacja. Nigdy natomiast indywidualny człowiek. My sami zaczynamy wierzyć, że nic nie znaczymy. Sami pracujemy na utratę indywidualności. Chcemy być tacy jak inni, a nie oryginalni, czymś się wyróżniający. Nie lubimy inności, wielbimy przeciętność.

Teraz Juliuszu rozumiesz, dlaczego imię twoje jak dźwięk pusty? Boś inny, oryginalny, jedyny.

*

A teraz Juliuszu przeczytamy ci fragmenty mądrego i ciekawego artykułu. Chyba on posunie nas o krok do przodu w kwestii aniołów i zjadaczy chleba. W tym mieście, w którym szczątki twoje doczesne spoczywają, wychodzi szacowny „Tygodnik” i tam tak piszą:

…żaden z powszechnie znanych wybitnych poetów nie musi być najwybitniejszym, bowiem wybitniejszym może być ten, który nie zdecydował się na publikowanie swych wierszy, który zdecydował nie stawać do zawodów.

Juliusz nie stanął do zawodów, chociaż w początkowej fazie twórczości jednak stanął. Czyżby w szufladach XIX-wiecznych poetów były lepsze strofy niż np. ta:

A jam usypiał… gdy nagle różany Anioł światłości i dobrej otuchy Pokazał mi świat pięknie malowany Aby oswoił wzrok na światło głuchy. Dotąd pamiętam tego cherubina…

To fragmenty oczywiście „Króla-Ducha”, 142 odmiana. Czyli ten, który nie stanął do zawodów, a lepszy od Julka napisał więcej odmian swojego poematu?

Naiwne pytania.

Nie martw się Juliuszu, te rozważania nie dotyczą ciebie.

„Różany Anioł światłości” tylko do ciebie przyszedł? Przyfrunął? No nie wiem, jak przybył, ale przybył. Musiałeś wiec to zapisać. I nie chodzi tu o zawody, kto lepszy w poezji, chodzi o to, by podzielić się tym światem pięknie malowanym tak, jak widzisz go ty, a czego my ujrzeć nie umiemy.

*

Jeszcze noc była – a Ja, hełm na głowę Włożywszy, wsiadłem na koń… pędzę cwałem. Pamiętam szare powietrze perłowe I zamek, wieży sterczący kawałem… Tam przyleciawszy, w róg mosiężny dzwonię – Grzmią – aż mi wszystkie oderżały konie.

Sfotografować tę scenę, sfilmować tę scenę trzeba by. Malownicza ona, malarska, fotogeniczna i tylko problem jeden. Jak pokazać szare powietrze perłowe. Chyba trzeba pokazać mgły nad łąkami, bo to świt. Kiedy nakręcą Juliusza film – epopeję „Król-Duch”, bo czytać już nikt nie chce, to wtedy te twoje malarskie sceny na zawsze zostaną w historii filmu, czego nawet ty nie przewidywałeś. Nawet ty.

*

W domu smętne wzdychają małżonki – Pani Tadeuszowa odmawia koronki, Nowenny; Telimena klnie domową ciszę, Smętek mgieł – patrzy w okna, wzdycha, listy pisze Albo z książką idzie w szary kątek Pod piec – i tonie w smętnych bałwanach pamiątek. Wojski także – niezdolny do rycerskich czynów – Został, dogląda w domu kobiet… i kominów.

A dlaczego te małżonki same w domu? Bo mężowie zaciągnęli się do armii.

Sam pan Tadeusz został w armii adiutantem a Hrabia dowodzi nowych ułanów szwadronem Wszystko się pociągnęło za Napoleonem.

Tak wygląda „Pan Tadeusz” Juliusza Słowackiego. Szukamy takich nastrojowych scen u ciebie Juliuszu i są. I wyobrażamy sobie ten pokój, te kobiety smutne, ten ciepło dający piec. A za oknem Litwa.

Tymczasem nadchodziła ta okropna zima – Twarda, groźna, iskrząca się komet oczyma, Którą w Litwie przeczuwał wcześnie naród cały.

W Adamowym „Panu Tadeuszu” nie ma zimy, a u Juliusza jest.

*

O zimo! twoją piękność smętną, uciszenie Lasów i rzadkie słońca złotego promienie Czuję dziś na kształt czaru i na kształt uroku, Bom w życiu przyszedł na tę smętną porę roku, Która wszystko ucisza i pod śniegiem chłonie; Z miłością bym więc ciche zamieszkał ustronie.

My z XXI wieku ileż dalibyśmy, aby w dworku na Litwie spędzić zimowy wieczór. Siedząc przy oknie patrzeć na zasypany śniegiem ogród, słyszeć trzask drewna w kominku, słuchać bijącego zegara i czytać „Króla-Ducha”.

Przyjdzie to na was. Prędzej czy później przyjdzie.

*

Zda się, że jakieś bardzo piękne raje Widziałem myślom moim otworzone, Perłami na dnie świecące ruczaje Róże ogromne i rozpromienione... Niebiosa – nie te, które są – lecz śnione, Pełne aniołów... a te po szafirze Lecąc trzymali brylantowe krzyże

Ani oko nie widziało. A Juliusz widział. Tak w ,,Królu-Duchu” opisuje Niebo? Raj? Ogromne róże i rozpromienione, cóż za widok? Raj na pewno Raj.

*

Tyle nowych obrazów tkwi teraz w mojej pamięci.

Jakież to nowe obrazy wysyłasz do nas Juliuszu? Juliusz pisze list płynąc przez morze do Europy. Wraca z podróży do Ziemi Świętej. Jest rok 1837, 14 czerwca. Płynie i wspomina chwile spędzone w tamtych miejscach. Zanim te obrazy do nas przypłyną, to potrwa. Zanim list dojdzie z tymi obrazami, my pójdziemy gdzie indziej, ale wrócimy do Krzemieńca, kiedy te obrazy malowane na morzu wreszcie tam dotrą.

*

I któż by tu śmiał w księgi ludzkie włożyć Dla sławy marnej, a nie dla spowiedzi? Postanowiłem niebiosa zatrwożyć, Uderzyć w niebo tak jak w tarczę z miedzi. Zbrodniami przedrzeć błękit i otworzyć, I kolumnami praw, na których siedzi Anioł żywota, zatrząść tak z posady Aż się pokaże Bóg w niebiosach – bladych.

Czyżbyś Juliuszu nie czytał tego wersu, który jest u Łukasza, a brzmi on tak:

Między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać.

I co Juliuszu? Tak pisze Łukasz.

Święty Łukasz!

*

Obrazy nadal płyną do Krzemieńca, mamy jeszcze trochę czasu, jedźmy do Neapolu. Po co do Neapolu?

– Jaśku, przenieś się do roku 1787, wsiądź do dyliżansu, w którym zmierza do tego miasta Goethe. Zobaczymy, co on napisze o Neapolu, a co o Neapolu napisze Juliusz.

*

Juliusz pisze 20 czerwca 1836 roku tak:

Domy jasne pańskie… Wielki ruch na ulicach, mnóstwo powozów. Uliczki małe, brukowane przed wiekami. Zresztą nie jest mi tu źle – mam mały pokoik z prześlicznym widokiem na morze i kiedy to piszę, pod oknami moimi przesuwa się po wodzie bal iluminowany pełny ludzi, z prześliczną muzyką. Idę spać, bo już 2 godzina w nocy

Ej, wy tam na tych pełnych muzyki, radości i wesela łodziach, spójrzcie na domy na lądzie. Tam w jednym stoi młody poeta. W tym momencie unieśmiertelnia was, płyniecie ze śpiewem na ustach do historii.

A Goethe? Co robi w Neapolu Goethe? On pisze tak:

Gdyby nie moje niemieckie usposobienie i nawyk stawiania wyżej pracy i nauki nad przyjemności, pobyłbym tu chyba dłużej w tej szkole łatwego i wesołego życia i spróbowałbym lepiej ten czas wykorzystać

Goethe wszedł więc na Wezuwiusza i tak pisze:

…pieszo po lawie, porośniętej już mchem i dalej wspinałem się po górze popiołu

Opisuje kamienie stalaktyty i widok dymiącego krateru.

„Vedi Napoli e poi muori” – mawiają tu: „Zobaczyć Neapol i umrzeć”

A Juliusz tak napisał: „Zachwycony jestem Neapolem”

Goethe napisał te słowa w marcu 1787 roku. Był w Neapolu 49 lat wcześniej niż Juliusz. Juliuszu zobaczyłeś Neapol, ale jeszcze nie umieraj. Przed tobą jeszcze mnóstwo niezapisanych kart. Więc żyj.

*

Jasiek przysłał list z Krzemieńca. Pisze, że wreszcie dotarły obrazy, które Julek tworzył, płynąc z Ziemi Świętej. Rozpakujmy pierwszy.

Julek pije wino.

W klasztorze w Syrii Julek spędził 45 dni. Opuszczając go, dostał od księży ormiańskich wielki „butel” z winem. „Więc go spijam” – jak pisze – „czyli raczej częstuję nim 6 ojców kapucynów, którzy na jednym ze mną okręcie wracają z Ziemi Świętej, i tym sposobem zyskuje sobie u nich wielkie poważanie”.

Ale wróćmy do klasztoru.

Przepędzałem dnie całe na dumaniu, wieczór szedłem do małego źródła, gdzie dziewczęta wiejskie przychodziły czerpać wodę i rozmawiałem z nimi po arabsku

Jaśku, wiedziałeś o tym, że Julek zna arabski?

Cały mój arabszczyzny zabytek składa się z 200 wokabuł.

A w Bejrucie dokąd Julek przybył i czekał na statek do Europy, spotkał dwóch rodaków. Z jednym z nich spacerował po mieście „chodząc na spacery, rzucając spojrzenia ukradkiem na zakryte wschodnie piękności”. Ale statek leniwie płynie do Europy, a tam czeka na Juliusza nienapisany „Król-Duch”. Czeka, by Juliusz wszedł w jego dzieje i powołał go do życia. By napisać „Króla-Ducha”, trzeba dużo sił i zdrowia.

*

Zdrowie moje prawdziwie cudownie mi służyło. Spałem nieraz na wilgotnej ziemi pod namiotami, na wietrze, zdrowszy teraz jestem po tym wszystkim niż przedtem.

No i pości Juliusz okrutnie:

Przekonałem się, że obiad bez mięsa obejść się może i że należy czasem pościć… Żyjąc przez dzień cały ryżu garsteczką, przez miesiąc jeść tylko kury

No. To Juliuszu zdrowy jesteś, wyposzczony. Do dzieła. Pisz.

*

Psalm 17.

Choćbyś badał me serce, nocą mnie nawiedzał i doświadczał ogniem, nie znajdziesz we mnie nieprawości.

Juliuszu, czy czytałeś ten psalm?

*

Kto mnie stworzył, wymyślił, niechże On się troszczy, mnie wystarcza być świadkiem czasu i miejsca…

Tak piszą Juliuszu XX-wieczni poeci. Jak będą pisać ci z XXI wiek, nie wiadomo. Za sto lat będą wiedzieć. Ale nas już to nie dotyczy. Jak wygląda początek tego XXI wieku? Globalna wioska, opleciona kablami kanałów TV, telefony komórkowe, reklamy, zabijanie starych i chorych w kraju Rembrandta…

A Rembrandta obraz „Powrót syna marnotrawnego” widziałeś Jaśku? Może to znak?

– Znak czego?

– Pomyśl.

*

210 lat od chwili kiedy Goethe był na szczycie wulkanu polski poeta Janusz Kobierski też pisze o wulkanie:

Wysoko wiatr, chłód choć słońce bliżej I jakoś bliżej Bóg Bo widać ogrom świata Stwórcy potęgę. W dole widok – jak na stole urok ziemi. Krater tuż, tuż i języki lawy przy butach. Ciepło w stopy, coraz cieplej. Wulkan iskrzy, huczy, mruczy. Wokół hematyty…

A u Goethego stalaktyty. Wszystko jedno. Wszak Mickiewicz pisał: „Nasz naród jak lawa”.

Dopiero potem z tej lawy będą stalaktyty czy hematyty. A teraz lawa.

*

Jeden z genewczyków wykłada tu publicznie kurs historii polskiej… Panna Eglantyna żadnej lekcji nie opuszcza.

– Jaśku, wyobrażasz sobie? Eglantyna chce poznać nasze dzieje. Wiesz po co? By zaimponować Juliuszowi. Szans nie ma żadnych… Znaczy się nie ma szans, by zrozumiała nasze dzieje. Toż trzeba się urodzić tutaj, a nie w Genewie. Ale może się mylimy. Może ona… A zresztą mniejsza o to. Ona chce wygrać bitwę o Juliusza, prowadzoną z czasem, niechęcią Julka, uprzedzeniami, a nie dowiedzieć się kto wygrał bitwę pod Grunwaldem.

A właśnie, kto?

*

Juliusz Krzyżakami się mało zajmował. Czy Krzyżak jest poetycki, malowniczy? Gdy przechadza się w białym płaszczu z czarnym krzyżem, po krużgankach malborskiego zamku przed zachodem słońca i jeżeli dochodzą z kościoła dźwięki chorałów gregoriańskich, to na pewno. Krzyżak jest poetycki. Krzyżak wszedł w nasze dzieje jako symbol zła. I niech tak już zostanie.

Na razie.

*

Pozwól, o Panie, niechajże ja w sobie Odczuję ludzi tych wielkich ludzi uczucie I niechaj rymem maleńkim zarobię Pomiędzy nimi – mieć pośmiertne życie, Jako Kwiateczek, co jest ku ozdobie Grobu…

Rozstajemy się Juliuszu na jakiś czas z Tobą. Spotkamy się w tomie drugim. Spróbujemy inaczej spojrzeć na Ciebie i na to, co napisałeś. Znajdziemy z Jaśkiem inne klucze, okulary by cię otworzyć i zobaczyć, a przez to lepiej zrozumieć nas i nasze czasy.

Im bardziej zbliżasz się do Boga, tym bardziej odczuwasz swoją nicość.

I patrzę przed siebie mrużąc oczy by dostrzec przyszłość

I czekać trzeba cierpliwie. A Teresa z Avilla powie:

Cierpliwość w końcu wszystko osiąga.

Warto przypomnieć pełne brzmienie jej słów ujętych w formie poezji:

Niczym się nie trwóż Niczym nie przejmuj Wszystko przemija Bóg się nie zmienia Cierpliwość w końcu wszystko osiąga Temu kto z Bogiem Nie brak niczego Sam Bóg wystarcza.

I następne strofy już współczesne:

I myślę, że warto było się rozstać, by znów cieszyć się radością spotkania już na innych.

Ale tamte strofy też współczesne. Dla słów odnoszących się do Prawdy, do Nieskończoności nie ma przeszłości czy współczesności. Są aktualne zawsze.

Grzegorz Pieńkowski

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.