Powieści i opowiadania > Gdzieś w ostatecznej krainie

Gdzieś w ostatecznej krainie, część 31

Gdzieś w ostatecznej krainieAugust II Mocny i August III to przedstawiciele saskiej dynastii Wettinów, która doprowadziła do upadku Polski. Ten upadek zaczął się już z początku XVIII wieku. I August II Mocny leży na Wawelu. Juliusz musiał naprawić to, co zepsuli min. Wettini. Obaj, ten co zepsuł i ten, co naprawiał spoczywają blisko siebie.

Od 1717 r. czyli tzw. Sejmu Niemego postępował upadek Polski. Ale taką datę można odczytać, a zwłaszcza jej symbol po 100 co najmniej latach. Zaraz, zaraz, gdzieś jest taka zwrotka w „Beniowskim” gdzie Juliusz to dobrze ujął. Zaraz to przytoczymy. Szukaj Jaśku!

– Byłeś na Wawelu?

– Byłem i widziałem, że August Mocny, ten od podków, leży blisko Juliusza Słowackiego.

Co dla Polski zrobił król, który był Mocny w mięśniach, a co Juliusz? Mamy ten wers!

Bo i z tych starych łbów szablą naciętych Mogłaby jeszcze wykwitnąć myśl duża.

Nie mogłaby Juliuszu, w żaden sposób nie mogłaby.

*

Z pismami Słowackiego jest tak. Im się dłużej nad nimi zastanawiasz, im je częściej odczytujesz, tym więcej w nich wykrywasz niezaprzeczalnych zalet. – Tak pisał Antoni Małecki, XIX-wieczny krytyk, który zastanawiał się nad fenomenem Juliusza. Bo Juliusza nie czytano. Bez echa przechodziły jego utwory, które on wydawał z siebie wraz z krwią.

*

Jest w utworach Juliusza urok poetycznego na świat spojrzenia. To też słowa Małeckiego. I rzecz najważniejsza. Małecki szukał jakiegoś porównania. I znalazł. Porównał twórczość Juliusza do bazyliki św. Pawła w Rzymie. W 1864 r. oglądał Małecki bazylikę odbudowaną po pożarze w roku 1823. Opisuje nagromadzone w niej arcydzieła sztuki, opisuje światło z kolorowych szyb lejące się na kolumny wewnątrz. To wszystko tworzy atmosferę nieziemską. I czuje się harmonię ducha. Tak odbiera Juliusza A. Małecki. Nie będziemy Jaśku nic tu komentować, bo jeszcze byśmy sprofanowali te słowa Małeckiego.

A to święte słowa.

Niech zostaną.

*

Doktora Becu piorun dopadł w ostatnim pokoju. Kara niebios – powiedział Lelewel i całe Wilno. Doktor Becu zadenuncjował władzom carskim Lelewela i paru innych. W III części Dziadów Doktor szepcze do Senatora:

a głównym ogniskiem Jest Lelewel On tajnie kieruje tym spiskiem.

Na całe życie Juliusza spadła ta infamia. Jego ojczym był donosicielem. Poniósł karę – ten piorun – ale na zawsze przylgnęło do niego określenie donosiciela. I Juliusz musiał z tym się zmagać. To mu nie pomagało, a wręcz utrudniało karierę poetycką.

Ta postawa Doktora Becu, to znaczy ten serwilizm w stosunku do władz zaborczych będzie w Polsce postawą części społeczeństwa. Zwłaszcza tego lepiej postawionego, lepiej urządzonego.

Będą donosiciele i ci, na których donoszono. Obie postawy będą uzasadniane.

Jaśku, pamiętasz, co o Fauście napisano, że to „cząstka siły mała co złego pragnąc zawsze dobro zdziała”. Nie wiemy co dobrego przyniosła działalność Doktora Becu, może był inspiracją dla „Dziadów” Adama M. A „Dziady” były kamyczkiem w obaleniu komunizmu. Tak więc Doktor Becu to bohater.

W pewnym oczywiście sensie. W sensie interpretacji.

*

Panie, Obdarz mnie zdolnością układania zdań długich…

Herbert.

Dobrze by było Jaśku, ułożyć takie długie, piękne zdanie, takie barokowe gdzie piękne staropolskie wyrazy lśniłyby niczym perły w koronie, a czytelnik zapisałby sobie je w notesiku, by czasami odczytać je i poczuć się taki wzniosły i lepszy. Dobrze by było. A my rąbiemy zdania krótkie, a przecież Juliusz Słowacki wymaga, aby pisać o nim z namaszczeniem, bo to poeta wielki i leży na Wawelu, a na Wawelu wielcy leżą.

*

Z chwilą, kiedy kogoś ustawimy na pomniku, piszemy laurki o nim, robimy rocznicowe akademie, to z tą chwilą zabijamy go. Jaśku! My patrzymy na Juliusza inaczej. Czasami z niego kpimy, podglądamy go, ale na pomnik go nie wkładamy. Na pewno nie. Po prostu rozmawiamy o Juliuszu, z Juliuszem, z Adamem, z ludźmi z XIX wieku, z XX wieku z żyjącymi i nieżyjącymi. Wszystko jest ze wszystkim jakoś powiązane. Juliusz powiedział dość ważne słowa o tym, że chciałby, abyśmy stali się inni. Bardzo mu na tym zależało. I my próbujemy się dowiedzieć, dlaczego mu tak na tym zależało. Dlaczego w jego testamencie nie było cyfr, sum pieniężnych, biżuterii, hektarów, tylko siła fatalna co to nas ma przerobić w aniołów.

I to jest ciekawe.

Nieprawdaż Jaśku?

Prawdaż!

*

– Myślę – rzekł Jasiek – że Juliusz pojmował życie w taki sposób jak bohater pewnej książki. Kiedyś buszowałem w nocy po bibliotece i ujrzałem małżeństwo. On rozmawiał z żoną, ja przycupnąłem z boku i słuchałem i takie słowa usłyszałem: Posłuchaj kochanie i staraj się zrozumieć. Wcale nie mówię, że to życie nie jest warte zachodu. Jezus też tego nie mówił. Po prostu chciał, byśmy je przeżywali z pewnym dystansem, pamiętając o jego realnym końcu. Wszechświat materialny jest gigantycznym brzuchem, ciężarnym miliardami istnień przeznaczonych do prawdziwego życia, tego w niebie. Trzeba by ziarno obumarło w ziemi, bo „jeżeli obumrze obfity plon przynosi. To właśnie tutaj i teraz musimy pracować, aby stać się. Stać się tym, czym wreszcie pewnego dnia będziemy”.

– No tak Jaśku. Ładnie to powiedziałeś.

– To nie ja. To oni tak rozmawiali. Ciekawa rozmowa.

Tak myślę.

*

Juliusz pisał, że ciągle walczy „z szatanów gromadą”. Po takiej deklaracji Juliusza, że będzie przerabiał nas w anioły, szatan na wszystkie sposoby niepokoił Juliusza. Juliusz uświadomił sobie, że z wyjątkiem Boga wszystko jest mało ważne. I wygrał.

*

Czy Juliusz Słowacki miał poczucie humoru? Miał. Bez poczucia humoru byłby śmieszny, bo byłby tak nadęty. Poczucie humoru pomaga w rozsądnym zmierzeniu się z innym przeciwnikiem, jakim jest wysokie mniemanie o samym sobie.

Cyprian Kamil Norwid powiedział:

Nie trzeba gorzknieć bo złe tego chce

Szatan – wróg wszelkiej radości i szczęścia – często zatruwa człowieka smutkiem.

*

U nich nic się nie zmieniło od wieków – te same zalęknione oczy siermiężny płaszcz i serce dla wszystkich ogromne rzeźbi – ludowy artysta z gór A kto dziś staremu świętemu pokłoni się Na miejskim bruku. Nie lubią górskie świątki takich miejsc.

Dlaczego miasto zabija wrażliwość?

*

Pisał św. Jan od Krzyża, hiszpański mistyk, takie strofy:

Początku jego nie znam, bo go nie ma, Lecz wiem, że każdy byt swą mocą trzyma Choć się dobywa wśród nocy.

Słowa te znaczą, że źródło to tajemnicze, którym jest sam Bóg jest niepojęte w swej istocie dla naszego rozumu, jest jakby ukryte w mrokach. Teksty mistyczne św. Jana od Krzyża zmagają się z niewyrażalną Prawdą. Czujemy, że św. Jan chciałby powiedzieć więcej, jaśniej, ale nie może. To, co chce wyrazić, wymyka się słowom, pojęciom, wymyka się językowi. Pozostaje tylko przytoczyć te strofy, strofy, w których czujemy oddech Prawdy, Nieskończoności, oddech Boga.

I stąd podnosi głos, wzywa stworzenia, By się syciły w zdrojach Utajenia… Gdym się wzbił wyżej, wysoko, Wielki blask olśnił mi oko Siebie równam do robaka Lecz tylko wiarą może ogarnąć Tą wzniosłość Jego piękności, Którą odnalazł w skrytości.

Dobrze jest przytoczyć te teksty. I pozostaje pytane, dlaczego oni, mistycy, święci, tak się śpieszyli. Mieli świadomość wieczności i mieli świadomość marności życia. Jednakże życie tutaj to wspaniały dar. Nie można go się wyrzekać. Ale, gdy Jan, gdy Paweł i wielu innych ujrzało za zasłoną Niebo, nic już ich nie mogło powstrzymać od głoszenia Prawdy o Życiu.

*

Kiedy Pan Bóg wymyślił ziarno, [także wodę i rolę czarną]… Wtedy człowiek za wolą Bożą Kłos rozmnożył. Do żaren włożył I mełł mąkę. Formę ulepił W ogniu pieca zbożnie pokrzepił, I tak, przy pomocy nieba, Poznał smak najcudniejszy...” – Jaśku, skąd ty te wiersze przynosisz? – Szukam, szperam i znajduję.

*

To tam na drodze wiodącej do śmierci stanął Jezus przed Szawłem, aby go ocalić. Spadł jak jastrząb na zdobycz - świetlisty Bóg ludzi. Oślepił i przemienił w jednej krótkiej chwili.

Znów mądry wiersz znalazłeś Jaśku.

– Tak, wiem.

*

W poemacie „Jan Bielecki” w rozdziale Bal maskowy pojawiają się różne zjawy:

Jak cudny obraz oczom się odkrywa, Czy Zygmunt z grobu wstaje tron zasiada? Oto są złote krakowskie komnaty Oto jest zgraja królewska barwiona Weszli na salę… A gdzie jest Bona?

Miał z czego czerpać Stanisław Wyspiański. Ten motyw balu, wesela, gdzie zjawiają się nasi wielcy, wymyślił Juliusz. Ale tutaj uczeń przerósł Mistrza. Wyspiański napisał arcydzieło. Jego ,,Wesele” już wrosło na zawsze w nas.

Wy musicie – uznał Juliusz – zawsze żyć z waszymi duchami. Rozmawiać z nimi, kłócić się nawet. Jeżeli ich wyrzucicie ze swojej świadomości, jeżeli przestaniecie z nimi rozmawiać, to skończy się wasz czas, co to w 966 roku się zaczął. Macie rozmawiać z duchami królów, hetmanów, z duchami tych, co wiersze układali, co siali, orali. Rozmawiajcie z tymi, co na obrazach zastygli, bo oni też już nasi. Ci, co ich Matejko namalował nasi, ci z Panoramy Racławickiej nasi. Ci z marmuru, z żelaza, Maćki w ciemnych okularach, Kargule, wszystko nasze.

*

Nie wiemy, czy się uda? Czy wymażą nas z mapy świadomości, czy też nie? Na mapie geograficznej będziemy. Będą nazwy znane od wieków tylko te nazwy nic nam już mówić nie będą. I jeżeli w głosowaniu zaproponują, że np. Wisła ma się nazywać River One, i jeżeli 75% zadecyduje, że chcemy River One, a nie Wisła to będzie River One. W nagrodę Wielki Brat zafunduje nam dyskotekę do samego rana i kubek Coli za darmo.

*

On nie mijał nikogo – głodnych karmił, chorych uzdrawiał, nawet wodę w wino zamienił. Za broń nie chwytał, nie był ani Janosikiem ani Wolterem. Ukazywał nową perspektywę życia. Mówił: Cieszcie się i radujcie, bo wielka jest wasza nagroda w niebie.

Wskazywał na rachunek ostateczny.

I teraz co wybrać? Czy należy walczyć o tę Ojczyznę ducha między Tatrami a puszczą litewską, czy o Ojczyznę co granic nie ma żadnych w czasie , przestrzeni i wiecznie trwa. O jaką Ojczyznę chodziło Juliuszowi, to by trzeba wyjaśnić. Tak, raz a dobrze. Dobrze.

*

A nie zapomnisz ty o nas, o święta.

Prosi Juliusz, błaga wprost, aby Polska nie zapomniała o tych, co żyli dla niej, cierpieli dla niej.

Ej! Ale ziarno się nie darmo sieje, To i tam w końcu coś widać – nadzieję.

To są słowa spisane z „Poema Piasta Dantyszka”.

– Wspomnij ty o nas! Wspomnij!

Zdaje się, że te słowa patetyczne. A tego nie lubimy. Ale nie, normalnie Juliusz prosi o pamięć. Bo jak pamięć zapomni to i Juliusz nie pomoże.

Nikt nie pomoże.

*

Mówią, że się Szopen z Marią Wodzińską, a niegdyś moją Marią, ożenił – może poszła za niego trochę z przyjaźni dla mnie, bo mówią ludzie, że Szopen do mnie jak dwie krople wody podobny.

Tak pisze Juliusz w liście do matki z kwietnia 1838 roku. Maria wybrała Fryderyka, a Juliusz znów został sam. Nic nie pomaga, talent poetycki nie pomaga, uroda nie pomaga. Już tak chyba być musi.

Przyjdzie się gryźć. Jak to pisał Juliusz?

Gryźć się przyjdzie od godziny 10 do 16!

*

Za nic Bogu nie dziękowałbym tak, jak za cichy biały domek – domek biały z ogrodem, z jednym sługą – skromny co dzień obiad, mała szafa z książkami, oto jest zakres ograniczający moje marzenia.

Juliusz jest skromny, chce mieć tylko jednego sługę, który drwa narąbie, w piecu napali, posprząta, słowem zajmie się takimi niepoetycznymi zajęciami. Bo Juliusz jak pisze w tym

liście z października 1835 r. wysłanym z Genewy:

… Mam lat 25, trzeba, abym już był tym, czym być mam.

i jeszcze to pisze:

Czuję potrzebę większej doskonałości – rozwinęło się we mnie jakieś nowe piękności uczucie.

Chodzi po górach, ogląda widoki Alp, ogląda drzewa, kwiaty. Ładuje się tym pięknem pierwotnym, stworzonym. Pięknem nieprzekazywalnym. Odbiera te widoki jak jakiś obraz:

Cały ten obraz ożywiony był duszą dzwonu – jak ciemny poemat, w którym grzmi imię Boga

*

Dziś widziałem jednego z moich ziomków, który po kilka razy nazywał mię poetą, a na koniec wyznał, że nic jeszcze nie czytał mojego.

Ten człowiek to handlarz winny. Jeździ po świecie i załatwia interesy. Pisze Juliusz, że bierze on kilka tysięcy franków na rok pensji i zamyśla się ożenić ze starą wdową... Rozsądny człowiek.

Na pewno tak, tylko kto to był, ten rozsądny człowiek?

I jeszcze wracając do tego, że Juliusza strof nie tknął jeszcze. Na pewno nigdy nic nie przeczytał Juliusza. Nie on pierwszy nie ostatni. I tak już będzie. Ale za to ile butelek pysznego wina rozprowadził i być może w wielu domach Polsce wino to smakując z kryształowych pucharów, paru przy okazji czytało poemat „W Szwajcarii” opiewający piękno, które ujrzał marzący o domku z jednym tylko sługą Juliusz Słowacki.

*

Panna Eglantyna wyjechała do Paryża. Juliusz smutny i samotny.

…ona szczerze do mnie przywiązana – jak siostra – i bardziej może niż siostra. Nie uwierzysz Mamo, jak smutny był mi ranek jej wyjazdu.

Juliusz pisze, że całą noc czuwał, nie spał, czytał, leżąc na kanapie, gdyż przyrzekł, że ją o godzinie 3 nad ranem obudzi. Eglantyna miała wyjeżdżać o 4 rano. I potem już cały Juliusz poeta aż do bólu i posłuchajcie, Jaśku siadaj i słuchaj:

Ty wiesz Mamo, jaką posępność ma w sobie chwila odjazdu.

Aha, ale zobaczcie, jak ją budził:

Srebrne jakieś światło porankowe oblało drzewa i murawy ogrodu – cicho przeszedłem przez pokoje i stukaniem do jej drzwi obudziłem ją… Ubrała się – wyszliśmy z domu – przez rozwidniający się ogród. Wschód nieba cały złocił się bliskim słońcem… O! chciałbym Was postawić na wzgórku, na którym staliśmy, czekając powozu. Z tego wzgórka widać było całe błękitne jezioro – za nim śnieżne góry, nad którymi wstawał ze snu biały Mont Blanc… Eglantyna płakała jak dziecię.

Działo się to wszystko 1 czerwca 1834 roku. Eglantyna oczywiście nie wie, kto ją odprowadza do powozu. Nie podejrzewa nawet, że ty Jaśku będziesz o tym czytał 160 lat później. Właściwie wie, że Juliusz jest zdolny, ale że taką pozycję mieć będzie, tego wiedzieć nie może.

Gdyby wiedziała, może by nie wyjeżdżała do Paryża i nie zostawiała w smutku i samotności 25 letniego Polaka, który mógłby być jej mężem, ale nie będzie, o czym Jaśku już pisaliśmy i wyjaśniliśmy raz na zawsze, że on stworzony nie na męża Eglantyny, tylko na wieszcza Polaków.

*

Jednak musiał ją kochać. Choć troszkę. No bo przecież:

Po wyjeździe Eglantyny smutno mi bardzo… ona umiała z twarzy mojej wyczytać smutek – i zawsze się jej musiałem wyspowiadać – a po spowiedzi lżej mi było.

No, Juliuszu ona chyba oczekiwała więcej, a ty ją jak starszą siostrę traktowałeś. Ale cóż, dajemy spokój Eglantynie. Ona właśnie do Paryża dyliżansem. Jedzie do wuja, który jej dziwy paryskie chce pokazać. Ten Paryż przyciąga. Coś ma w sobie. Przyciągnie też Juliusza. Ona chce zobaczyć w Paryżu różne dziwy, a Juliusz przeżyje w Paryżu wizję ognistą. Każdy otrzyma to, czego oczekuje na swoja miarę.

*

…oto zdaje mi się, że jestem tym, czym być powinienem – zdaje mi się, żem nie minął mojego powołania – że zapełniam sobą jedną małą kratkę na świecie.

Odczytał Juliusz swoje powołanie. Nie będzie komponował, mimo iż do Chopina podobny, nie będzie malował, będzie układał wiersze. To zapewnia nieśmiertelność zawsze i wszędzie. Tyko nie wiadomo dlaczego?

Nie wiadomo dlaczego poetów zanoszą na Wawel naczelnicy państwa, a nie zanoszą inżynierów, lekarzy czy zegarmistrzów. A zegarmistrz ma dostęp do czasu. On rozumie istotę czasu. Przepływ i mechanizm życia. A mimo to nie zegarmistrz zatrzymuje czas. Czas zatrzymuje i oblewa bursztynem słów poeta, i dlatego tak ceniony.

A więc do piór.

*

A jednak musi stanąć – ten poemat Nie może zostać kresem ducha misji; Muszę dziś zacząć pieśń a inny temat, Bo mi t strofa nadzwyczaj kaprysi.

Przez chwilę małą strofy wymykają się z rąk Juliusza. Zaczynają żyć własnym życiem. Juliusz to widzi, że one same się piszą, a tak być nie może. To Juliusz jest panem poezji.

Nie miałem wcale zamiaru dziś pisać do Ciebie – coś mię do pióra zapędziło.

No dobrze, chwilę Juliuszu odpoczniemy od ciebie i ty też odpocznij. Piszesz to 28 grudnia 1847 r. Poleż sobie, pomyśl, że za parę dni sylwester. Nowy 1848 rok przyjdzie. Ostatni twój pełny rok życia. Odpocznij sobie. Nie pisz nic. My pójdziemy na chwilę gdzie indziej. A ty śpij i wyśnij Krzemieniec.

Grzegorz Pieńkowski

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.